Blog ma na celu popularyzowanie rowerowych wycieczek po Łodzi, regionie łódzkim i okolicach.
Znajdziesz tu zdjęcia, filmy, opisy tras i ślady GPS.
Miasto Łódź i województwo łódzkie są naprawdę piękne !
Zobaczysz, że "ONI są wszędzie", wszystko się łączy i odbija w tablicach !
Zachęcam do czynnego wypoczynku i powodzenia na trasach !!!

WYCIECZKA Nr 135 - Pęczniew, Zadzim i Lutomiersk

TRASA : Łódź (Plac Hallera, Zielona, Legionów, Konstantynowska) -  Konstantynów Łódzki - Mirosławice - Lutomiersk - Czołczyn - Jerwonice - Szydłów - Zygmuntów - Puczniew - Jeziorko - Małyń - Kłoniszew - Nowy Świat - Zygry - Otok - Wola Zalewska - Zadzim - Pałki - Rudniki - Pęczniew - Wylazłów - Pęczniew - Lubola - Ferdynandów - Józefka - Rossoszyca - Szadek - Kwiatkowice - Lutomiersk - Konstantynów Łódzki  [04.10.2012. - 135,9 km, 21,4 km/h, 6:19:51 h]
GPS
Mr SCOTT jedzie do... Pęczniewa przez Lutomiersk, Małyń i Zadzim !!! Trasa WYCIECZKI Nr 135.
Mr SCOTT planował wyprawę nad "wielką wodę" już od dawna. Dziś wreszcie jest idealna okazja, aby wybrać się nad Zbiornik Jeziorsko i zwiedzić daleki Pęczniew !
Zaczynam na Placu Józefa Hallera, który znajduje się w rejonie ulic Zielona-Żeligowskiego i 6 Sierpnia. Mieści się tutaj Uniwersytecki Szpital Kliniczny im. Wojskowej Akademii Medycznej - Centralny Szpital Weteranów.
W 2002 roku szpital WAM został włączony w strukturę nowo utworzonego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Obecnie w jego skład wchodzą cztery placówki : przy ul. Żeromskiego, właśnie ten na pl. Hallera - dawnym Placu 9-go Maja, przy ul. Krzemienieckiej i przy ul. Sterlinga.       
Obiekty WAM-u zajmują rozległy teren, rozciągający się wzdłuż ul. Zielonej w stronę al. 1 Maja. Mieści się tutaj m.in. Wydział Wojskowo-Lekarski, który kształci kandydatów na lekarzy cywilnej służby zdrowia oraz lekarzy wojskowych dla Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej.
Jadę po ul. Zielonej do ul. Legionów. Dalej w lewo pod wiadukt kolejowy i wjeżdżam do Parku im. Piłsudskiego. Zieleniec został utworzony na terenach należących kiedyś do lasów miejskich.
Park na Zdrowiu - dawniej zwany Parkiem Ludowym, to zabytkowy i największy zieleniec w Łodzi. Zajmuje powierzchnię ponad 188 hektarów.
Poruszam się drogą rowerową, która przebiega wzdłuż chodnika ul. Konstantynowskiej. W parku jeszcze pełnia lata i jesieni jakoś nie widać. Na kwietnikach cieszą oczy kolorowe bratki. 
Za ul. Krakowską przenossię na jezdnię i pedałując rytmicznie, szybko dojeżdżam do Konstantynowa Łódzkiego. Poruszam się po szosie wojewódzkiej nr 710, która została wyremontowana ze środków Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi.
Mijam remizę OSP Srebrna usiłując zgubić doganiający mnie tramwaj. Linia nr 9 ma od niedawna swoją krańcówkę w popularnym "Kansas". Dziś tylko przejeżdżam przez całe miasto, pędząc z górki ulicami Jana Pawła II-go i Lutomierską.
Szybko i sprawnie docieram do granicy Gminy Lutomiersk. Po prawej stronie szosy, ustawiony jest witacz z herbem gminy oraz tablice informacyjne. Okazuje się, że gminą partnerską dla Gminy Lutomiersk, jest Gmina Rohmany w Republice Węgierskiej. Nic dziwnego, bo przecież od dawna wiadomo, że "Polak-Węgier dwa bratanki i do szabli, i do szklanki". Po węgiersku też brzmi pięknie : Lengyel, Magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát.
Dosłownie po kilku minutach pojawiam się już w Mirosławicach.
Po przeciwnej stronie szosy, ustawiona jest tabliczka wyjazdowa z Konstantynowa Łódzkiego. Niby nic, ale Mr SCOTT z niepokojem spogląda na horyzont, gdzie widać dobrze trzy maszty BAZ OBCYCH we wsi Bechcice. Nie wolno nam nigdy zapomnieć, że "ONI są wszędzie" !!! 👽
To normalne, że kontakt z OBCYMI zawsze wyzwala silne emocje. Nic dziwnego, że Mr SCOTT pędzi jak oszalały przed siebie ! Błyskawicznie dojeżdżam do Lutomierska, który bardzo często jest na trasach moich rowerowych wojaży - zobacz np.WYCIECZKA Nr 85.
Za mostem na rzece Ner, skręcam w prawo w ul. Kopernika. Znajduje się tu klasztor księży Salezjanów i kościół p.w. Niepokalanego Poczęcia NMP. Mr SCOTT był już tutaj wielokrotnie, ale przecież i tak wszystkiego jeszcze nie obejrzałem.
Od 1996 roku w klasztorze mieści się Salezjańska Ogólnokształcąca Szkoła Muzyczna Stopnia II. Uczelnia jest kontynuacją Salezjańskiej Szkoły Organistowskiej, założonej w 1916 roku w Przemyślu przez ks. Antoniego Chlondowskiego - wybitnego kompozytora użytkowej muzyki kościelnej.
 Szkoła Muzyczna w Lutomiersku, jest szkołą prywatną posiadającą uprawnienia szkoły państwowej, prowadzoną przez Zgromadzenie Salezjańskie. Na ścianie frontowej umieszczony jest emblemat szkoły (piszczałki organów i postać św. Jana Bosko).
Przed wejściem do szkoły ustawione jest popiersie św. Jana Bosko (1815-1888), założyciela zgromadzenia salezjanów i salezjanek, nazywanego "Ojcem i Nauczycielem Młodzieży". Mr SCOTT uciął sobie pogawędkę z przesympatycznym nauczycielem muzyki. Okazało się, że za parę minut, w kościele rozpocznie się uroczystość, podczas której ma wystąpić orkiestra szkolna.
Z takiego zaproszenia należało oczywiście skorzystać ! W oczekiwaniu na rozpoczęcie koncertu, Mr SCOTT zdążył jeszcze zwiedzić wnętrze przepięknej świątyni. W kościele znajduje się kilkanaście tablic - pamiątkowych i epitafijnych. Kilka z nich - znajdujących się kruchcie - oglądałem już podczas poprzednich wycieczek. Dziś pora obejrzeć pozostałe. Na początek dwie tablice z czarnego, wypolerowanego marmuru. Na tej po lewej jest porcelanowa fotografia, która przedstawia Sławomira, Jędrzeja Jungowskiego. Był harcerzem, podporucznikiem Armii Krajowej, Odznaczony Krzyżem Walecznych. Żył tylko 20 lat i "oddał swe młode życie za Polskę w Powstaniu Warszawskim w 1944 roku. Rodzice i Brat". Na tablicy po prawej stronie czytam "Pamięci jedynych naszych Synów - Jerzego - lat 22 - męczennika obozu śmierci w Gross-Rosen 1942 r.; Wiesława - lat 21 - żołnierza Armii Krajowej poległego z bronią w ręku w Powstaniu Warszawskim 1944 r. Nieutuleni w smutku rodzice Janina i Władysław Jastrzębscy. Lutomiersk 1962 r.".
Na ścianie lewej nawy zawieszone są dwie prostokątne tablice, wykonane z brązowego granitu. Na tej wymienieni są "Fundatorzy Ołtarza Strażackiego. Ochotnicze Straże Pożarne" - długa listek jednostek strażackich z wielu miejscowości woj. łódzkiego.
Na drugiej z tablic wymienione są nazwiska ofiarodawców i nazwy miejscowości, z których pochodzą. To fundatorzy Ołtarza Strażackiego, który w dniu 5.10.1958 poświęcił J.E. biskup dr Jan Fondaliński.
 Na chórze muzycznym, który podparty jest arkadami, znajdują się zabytkowe, 40-głosowe organy (trzymanuałowe z pedałem, elektropneumatyczne).
Lutomierska świątynia olśniewa bogactwem swojego wyposażenia. W oknach zamieszczone są XVIII-wieczne witraże. Na ścianach kościoła wiszą piękne stacje drogi krzyżowej.
Mr SCOTT wykorzystuje koncert orkiestry dętej, jako dobry moment na sfilmowanie wspaniałego wnętrza zabytkowego kościoła. Po muzyczno-duchowej uczcie, wracam na szlak dzisiejszej eskapady.
Dojeżdżam do Placu Jana Pawła II-go i skręcam na zachód w ul. Kilińskiego. Wzdłuż tej ulicy oglądać możne sporo starych, drewnianych domów z pierwszego dwudziestolecia XX wieku.
Podkręcam tempo i pędząc z górki, szybko docieram do wsi Czołczyn. Są to malowniczo położone, rolnicze tereny gminy Lutomiersk.
Jesień to taka pora roku, kiedy przyroda prezentuje nam chyba najpiękniejsze patery barw. Liście drzew nabierają wręcz nieprawdopodobnych kolorów. W ogrodach spotkać można intensywnie żółte kwiaty rudbekii (Rudbeckia fulgida). Mr SCOTT wypatrzył właśnie takie, na terenie pierwszego gospodarstwa w Czołczynie.
Przejeżdżam idealnie równą szosą przez rozbłyskujący jesienią las. Przed dojazdem do kolejnej miejscowości, po lewej stronie widoczny jest wał ziemi. Warto wdrapać się na górę, by zrobić sobie krótki postój i popatrzeć na ładny staw. Jest to popularne łowisko położone w otoczeniu lasów, nad którym zawsze można spotkać amatorów moczenia kija.
Kilkanaście metrów za stawami, rozpoczyna się teren wsi Jerwonice. Przed wojną, łąki i pola wokół tej osady należały do dziedzica dóbr bełdowskich - Jana Wężyka.
Przez Jerwonice wiedzie mocno podniszczona asfaltówka. Po jej obydwu stronach stoją domy jednorodzinne i zagrody rolnicze. Po lewej stronie zwraca uwagę rozpadający się ze starości, drewniany dom pokryty szarą dachówką.
Na końcu wsi droga skręca na północ. Po chwili dojeżdżam do mostu na rzece Ner w Szydłowie.
Podjeżdżam na niewielkie wzniesienie i skręcam w lewo na szosę do wsi Zygmuntów.
Dalej cały czas prosto do starej wsi Puczniew. Przejeżdżam przez całą osadę i na krzyżówce z kapliczką, skręcam na moment w prawo. To droga w kierunku Kucin, z której odbijam w lewo. Ale tyko na chwilę, by na kolejnym rozjeździe, znowu skręcić na zachód. Pędzę z górki w stronę lasu.
W rewelacyjnym tempie wpadam do Jeziorka. To mała wioska na rozstaju dróg do Mianowa i Małynia. Na skrzyżowaniu skręcam na południe i wąską, idealnie równą asfaltówką pomykam w stronę zielonych łąk nad Nerem.
Przede mną absolutnie fantastyczna sceneria - rozległe pola i widok na wieżę kościoła w Małyniu i maszt radiowy w Zygrach.
Ta wąska arteria, to jedna z ulubionych tras Mr SCOTT'a ! Gdy są sprzyjające warunki i nie przeszkadza wiatr, można się na niej mocno rozpędzić. Po chwili już jestem w Małyniu, nad śluzą i mostem nad rzeką Ner.
Z mostu roztacza się wspaniały widok na okolicę oraz drugą z rzek - niewielką Pisię, która właśnie w Małyniu ma swoje ujście do Neru.
Ner rzadko zamarza zimą, co jest korzystne z punktu widzenia wytwarzania energii z płynącej wody. Stąd też w Małyniu wybudowano aż dwie elektrownie wodne.
Znad rzeki ruszam do centrum wsi. Podziwiam neogotycki kościół p.w. św. Andrzeja Apostoła.
Na placu przykościelnym ustawiona jest kaplica grobowa Rodziny Wituskich. Od czasu mojej ostatniej wizyty w Małyniu (zobacz relację z dnia 8 marca 2012), przeprowadzono remont jej elewacji.
Na renowację i odnowienie, czekają teraz tablice epitafijne, które zawieszone są wewnątrz kaplicy. Ta jest najstarsza i wspomina Stefana Wituskiego herbu Gozdawa (1760-1818) - właściciela sąsiadujących z Małyniem majątków ziemskich Jeżew i Kłoniszew.  
Następna, to epitafium poświęcona Józefie, Feliksowi i Róży Wituskim. Oglądam po kolei wszystkie pamiątkowe tablice.
  "Tu leży Franciszka z Wituskich Grądzka. Umarła 14-go września 1823 roku w 30-tym roku życia swego".
 "Ś.† P. Hanna z Wituskich Stawiska, ur. 15 marca 1892 r. zm.18 stycznia 1920 r. Ukochana Córka, Żona i Matka przedwcześnie osierociła najbliższych. Boże coś Ją zabrał w kwiecie wieku nam, daj Jej wieczny odpoczynek, uchyl nieba bram".
"Ś.† P. Feliks Wituski właściciel majątku Jeżew. Prawy człowiek, najlepszy mąż i ojciec. Zmarł dnia 29 marca 1920 roku przeżywszy lat 88".
"Ś. P. Feliks Wituski inż. rolnik * 23.I.1891  18.11.1968. Spoczął w ziemi śląskiej".
"Ś. P. Krystyna Urszula Wituska, ur. 12.V.1920 r. Córka Feliksa i Marii z Orzechowskich. 26.VI.1944 r. w Halla/Saale zgilotynowana przez Niemców za Ojczyznę i wiarę".
"Ś. P. Anastazja z Makólskich Wituska *19.7.1857  †  3.9.1939. Pokój Jej pamięci".
Na terenie placu przykościelnego, po lewej stronie od bramy wejściowej, jest jeszcze grób Rodziny Kokowskich.
To kolejna wizyta Mr SCOTT'a w pięknym Małyniu, ale znowu nie było mi dane obejrzeć wnętrza imponującego kościoła. Może następnym razem ?
Ruszam w dalszą wędrówkę i wjeżdżam do sąsiedniej wsi o nazwie Kłoniszew. Szybko dojeżdżam do skrzyżowania i skręcam w lewo na Lichawę.
Po zmianie kierunku jazdy na południe, podjeżdżam pod górkę do centrum Kłoniszewa. Na tym rozjeździe, przy którym ustawiony jest drogowskaz z napisem "Zygry 5", kieruję się ponownie na zachód.
Mocno naciskam na pedały, by po chwili znaleźć się w zupełnie Nowym Świecie. To niewielka rolnicza osada, leżąca na terytorium gminy Zadzim. Z drogi przebiegającej przez wieś, jest dobry widok na maszt telewizyjny w Zygrach.
Sprawnie dojeżdżam do krzyżówki dróg przed wsią Sikory. Jadę prosto, wzdłuż lasu i remizy strażackiej.
Jest to jeden z ciekawszych odcinków dzisiejszej wyprawy. Wąska szosa prowadzi przez gęsty i pachnący las, wprost pod 346-metrowy maszt nadawczy w Zygrach (zobacz WYCIECZKA Nr 76). Jest to obecnie trzecia pod względem wysokości budowlą w Polsce.
Po tej samej stronie drogi, znajduje się kopalnia odkrywkowa piasku i kruszywa w Zygrach.
Pędząc z górki mijam rozjazd w lewo do wsi Bąki. Docieram do dawno nie widzianych Zygier i drogi wojewódzkiej nr 473. Tu skręcam w lewo na Szadek.
Przejeżdżam przez most na rzece Pisia w stronę kościoła parafialnego p.w. św. Rocha.
Jadę dalej na południe, do skrzyżowania z drogą w prawo na Zadzim. Skręcam jednak w ten pierwszy rozjazd, który pokazuje Mr SCOTT. Jest to alternatywna droga prowadząca także w stronę stacji PKP Otok.
Kilka minut radosnego kręcenia korbą i docieram do wiaduktu kolejowego. Przebiega po nim trasa magistrali łączącej bezpośrednio zagłębie węglowe Górnego Śląska z Gdynią. Zbudowana w latach 1926-1933, była największą i najnowocześniejszą inwestycją transportową II Rzeczypospolitej.
Wizytę na stacji w Otoku rezerwuję sobie na inny termin. Za wiaduktem skręcam w lewo i jadąc wzdłuż nasypu kolejowego, docieram do krzyżówki z drogą prowadzącą do wsi Zalesie. Skręcam w prawo i wjeżdżam do wsi Otok.
Potem ciągle na zachód, przez rolniczą osadę Wola Zalewska.
Podążam dokładnie tą samą trasą, jak podczas WYCIECZKI Nr 85, kiedy wracałem z wyprawy do Zadzimia. Dojeżdżając do centrum tej dużej wsi, mijam ekipę miejscowych strażaków, którzy uczestniczą w akcji usuwania awarii wodociągowej.
Staję na skrzyżowaniu z drogą wojewódzką nr 479, obok wspaniałego kościoła p.w. św. Małgorzaty. Pierwsze zapiski o tutejszym kościele pochodzą z roku 1416. Skręcam na południe i jadę do krańca wsi.
Po prawej stronie tego prastarego szlaku handlowego, który przez wieki łączył Łęczycą z Sieradzem, ustawiony jest kamienny obelisk zwieńczony żelaznym krzyżem.
Jest to krzyż postawiony w 1915 roku, na "Pamiątkę wojny europejskiej 1914-1915".
W Zadzimiu pozostał mi jeszcze do zwiedzenia miejscowy cmentarz parafialny, który leży po lewej stronie szosy prowadzącej do Rossoszycy. Skręcam w piaszczystą drożynę, która przecina pola obsiane rzepakiem. Na horyzoncie sterczą szaro-białe maszty BAZ OBCYCH i nieprzypadkowo od razu psuje się pogoda. Zrywa się paskudny wiatr, który będzie mi towarzyszył podczas penetracji zadzimskiej nekropolii.
Na początek Mr SCOTT doprowadza pod nowoczesny pomnik z czarno-brązowego granitu. To miejsce poświęcone księżom Parafii Zadzim, gdzie spoczywa ks. Józef Jasiński (1813-1879) i ks. Stanisław Skulski (1837-1918).
W środkowej części cmentarza, po lewej stronie głównej alei leży skromny nagrobek - płaska płyta z jasnego piaskowca. Znajduje się na niej napis o treści "Śp. Rozalia z Barczyków Antoniowa Grzelakowa żyła lat 72 zmarła, d. 28 XII 1919 r. Zacnej kobiecie i wiernej przyjaciółce pamiątkę te kładzie rodzina hr. Dąmbskich". W XVIII wieku Zadzim i okolice były własnością szlacheckiej rodziny Dąmbskich z Lubrańca (Józef Kazimierz - hrabia Dąmbski, był wojewodą sieradzkim w latach 1756-1766).
Jak to zwykle na cmentarzach bywa, Mr SCOTT szuka wytrwale miejsc pochówku zacnych obywateli oraz miejsc pamięci narodowej. Może tutaj, gdzie na granitowej płycie leży wiązanka z biało-czerwoną wstążką ? Bardzo słusznie.
Na płycie nagrobnej zamieszczono cytat z wiersza "Mazowsze", autorstwa wielkiego polskiego poety Krzysztofa Kamila Baczyńskiego "Gdy w boju padnę - o, daj mi imię. Moja ty twarda, żołnierska ziemio". Pod nim znajduje się inskrypcja o treści "Śp. Jan Jagielski żołnierz 31 P.P. Strzelców Kaniowskich z Sieradza uczestnik kampanii wrześniowej * 1915 w Zadzimiu. Poległ 4.09.1939 r. w bitwie o rzekę Wartę. Zwłoki żołnierza przewieziono z pola bitwy na cmentarz w Zadzimiu w X 1939 r.". Cześć Jego Pamięci !!! 
Spoczywa tu także ś.p. Antoni Jagielski, który zmarł 4.11.1939.
Łatwo trafiam na pomnik nieznanych lotników, którzy polegli w czasie drugiej wojny światowej w obronie polskiego nieba. Nad pomnikiem z kamienia lastryko, góruje charakterystyczne śmigło samolotu.
Na płycie nagrobnej umieszczono inskrypcję "Zginęli na polu chwały 1939-1945". Obok niej zawieszono odznakę polskich pilotów - tzw. "Gapę", przedstawiającą stylizowanego orła w locie, z wieńcem laurowym w dziobie. Cześć Ich Pamięci !!!
Wracam na centralną aleję, przy której stoi monumentalny, czarny obelisk z wypolerowanego marmuru. Pochowany tutaj został Tytus Messner - magister farmacji (1866-1940) oraz Lidia Messner z domu Siczinawa (1885-1960).
Idąc dalej na wschód trafiamy pod pomnik wystawiony dla księdza Franciszka Wieczorka. To były proboszcz z Parafii Zadzim, który zmarł w 1988 roku. Na płycie nagrobnej wyryty jest werset "Panie umiłowałem Dom Twój".
Cmentarz w Zadzimiu jest bardzo ładnie utrzymany. Wszystkie alejki są szerokie i wyłożone kostką brukową. Poruszanie się po nim nie stanowi żadnego problemu. Mr SCOTT wskazuje na kolejny ciekawy nagrobek. To kamienny krzyż stylizowany na konary drzewa, który ustawiony jest na stercie kamieni polnych. Spoczywa pod nim Stanisława Cieślak, która żyła lat 36 i zmarła 29 marca 1913 roku. Na kamieniu wyryty jest napis "Spokój Jej Cieniom. Ukochanej żonie i matce mąż".
Po drugiej stronie alei leży zarośnięta mchem płyta nagrobna. Posiada znak krzyż łacińskiego oraz porcelanową fotografię z profilem starszego mężczyzny. Niestety nie sposób odczytać zniszczonych napisów. Kim jest zmarły ? Może to jakiś zapomniany przez świat i ludzi szlachcic ?
W północno-wsch. narożniku cmentarza, zachowało się obejście grobowe rodziny hrabiostwa Dąmbskich. Pod samym ogrodzeniem widać pomnik składający się z murku oraz głazu z zatartą częściowo inskrypcją. Przed tą starszą konstrukcją, ułożono płaską płytę z piaskowca, na której umieszczono dane zmarłych - te same, jakie trudno odczytać z tamtego polnego kamienia.
Pochowano tutaj : Józefę z Bielickich Felixową hrabinę Dąbską (żyła lat 43, zm. 4 lutego 1861 r.), Józefę z hrabiów Dąmbskich Bolesławową Droszewską (żyła lat 22, zm. 17 marca 1874 r.) oraz Romanę z Wielogłowskich Felixową Modlińską (żyła lat 76, zm.11 sierpnia 1922).
Na koniec zwiedzania zadzimskiej nekropolii, Mr SCOTT nie pozwala przejść obojętnie nad tym oto grobem. Jest to znakomity przykład arcydzieła sztuki sepulkralnej - wielki, kamienny postument stylizowany na konar drzewa, zwieńczony krzyżem.
W swej środkowej części posiada tarczę nagrobną w formie zwiniętego, czarnego rulonu papieru. Jest na niej zapadająca w pamięć fotografia pięknej, młodej kobiety oraz inskrypcja o treści "Ś.P. Kazia Kupczykówna studentka farmacji. Żyła lat 23. Zm. 2 listop. 1933 ro. Pr. o westchn. do Boga". Oczywiście wzdycham... W dolnej części cokołu, umieszczono epigraf o treści "Śpij Kaziu ukochana w tym ciemnym grobie, który łzy nasze będą prosiły, aż znów razem będziemy przy Tobie, gdy Bóg powoła nas do mogiły".
Z cmentarza wracam do rynku i skręcam do parku podworskiego, który został założony w połowie XVIII wieku przez hrabiego Karola Dąmbskiego. Za parkiem widać duże gospodarstwo sadownicze oraz zagrodę rolniczą. Po wejściu na teren sadu, skręcam w lewo i kieruję się wzdłuż ogrodzenia. Potem w prawo w piaszczystą drogę, z której widać rynek i kościół. W ten sposób dochodzę do mogiły powstańców styczniowych z 1863 roku.
Jest to pięknie zaaranżowane miejsce pamięci narodowej. W cieniu konarów wielkiego dębu, ustawiony jest ogromny głaz, na którym leży tablica z czarnego granitu. Posiada znak krzyża oraz napis "Miejsce spoczynku NN uczestnika Powstania Styczniowego, rannego w bitwie z wojskami rosyjskimi, zmarłego we dworze Dąmbskich w 1863 roku".
Po patriotycznych doznaniach, Mr SCOTT przypomina sobie, że ma dziś w planie wyprawę do Pęczniewa ! Jak tak dalej pójdzie, to nawet nie ma mowy, abym przed zmrokiem zdążył wrócić do Łodzi ! Zabieram się więc do rowerowej roboty i w trymiga dojeżdżam do wsi Pałki.
W centrum tej osady jest krzyżówka z wąską drożyną, która w prawo wiedzie do sioła Hilarów, natomiast w lewo - na południe do wsi o ładnej nazwie Przywidz.
Na tym skrzyżowaniu ustawiony jest witacz z napisem "Gmina Pęczniew". Czyli do celu mojej wyprawy już naprawdę niedaleko ! Jadę dalej prosto.
Za przystankiem autobusowym zaczynają się obszary leśne i po wjechaniu na niewielkie wzniesienie, pędzę z górki do wsi Rudniki.
Jeszcze tylko kilka minut jazdy po płaskiej nawierzchni i dojeżdżam do Pęczniewa. To duża wieś w powiecie poddębickim, położona nad rzeczką Pichną i brzegiem zbiornika Jeziorsko. Wkraczam na ul. Główną i jadąc do centrum, oglądam przydrożne zabudowania.
Przy ul. Głównej znajdują się najważniejsze obiekty użyteczności publicznej Pęczniewa. Na początek staję przed siedzibę Ochotniczej Straży Pożarnej.
Przed wejściem do biura strażaków, na ścianie frontowej zawieszone są dwie pamiątkowe tablice. Na tej po lewej czytam "1910-2010 Bogu na chwałę, ludziom na pożytek. Strażakom w podziękowaniu w 100 rocznicę powstania Ochotniczej Straży Pożarnej w Pęczniewie. Społeczność Pęczniewa 27 czerwiec 2010 r.". Na tablicy wiszącej z prawej strony, zamieszczono napis o treści "W 40 rocznicę zwycięstwa nad faszyzmem i w 75 lecie powstania Ochotniczej Straży Pożarnej. Społeczeństwo Gminy Pęczniew. 1985. maj. 12".
Tuż za strażnicą znajduje się budynek Urzędu Gminy Pęczniew. Jest to typowo rolnicza gmina, na którą składa się 30 miejscowości połączonych w 20 sołectw. Na terenie gminy doliczono się ponad 3900 mieszkańców. W Pęczniewie mieszka obecnie na stałe około 850 osób.
Naprzeciwko remizy stoją budynki szkoły podstawowej, które od strony ul. Głównej zasłonięte są wysokimi drzewami. 
Ta część miejscowości, to duże zaplecze edukacyjne. Wjeżdżam na ul. Sportową, która prowadzi m.in. do obiektów Gimnazjum nr 1 w Pęczniewie.
Z ul. Głównej skręcam na północ w ul. Spółdzielczą. Po lewej stronie drogi, za tą starą, drewnianą stodołą, mieści się cmentarz parafialny w Pęczniewie.
Wchodzę na centralną aleję, gdzie po lewej stronie znajduje się miejsce pamięci narodowej - mogiła żołnierzy września 1939 roku. Jest to pomnik z kamienia lastryko z trzema kwaterami grobowymi. Pośrodku ustawiony jest krzyż z dwoma tablicami pamięci i symbolem Wojska Polskiego.
Na górnej tablicy wyryto następujący tekst "Zbiorowa mogiła ś.p. żołnierzy polskich 6 Pułku Strzelców Konnych z Żółkwi Kresowej Brygady Kawalerii Armii Łódź poległych 5 września 1939 w Popowie. Pokój Ich Duszom". Pułk ten walczył o utrzymanie linii Warty w pierwszych dniach września 1939 roku. Cześć Ich Pamięci !!!
Na płycie nagrobnej leży mała tablica z napisem "Ś.P. Chojnowski strzelec. Pluton Łączności 6 P.S.K. Armii Łódź". Cześć Jego Pamięci !!!
Jak to zwykle na cmentarzach bywa, Mr SCOTT poszukuje ciekawych i zabytkowych pomników oraz miejsc wiecznego spoczynku zacnych obywateli. Staję przed monumentalnym grobowcem w formie obelisku z czarnego marmuru. Jest to wysoki słup stojący na dwustopniowej podstawie, zwężający się ku górze, u szczytu ścięty w formę ostrosłupa.
W jego górnej części przyklejona jest porcelanowa fotografia zmarłego. Spoczywatu "Konstanty Kowalski, przeż. lat 55 um. 10 Wrześ. 1916 r. Prosi o zdrowaś Marja ! Anastazja Kowalska żyła lat 73, zm. 18 listop. 1937 r.".
W dolnej części cokołu zamieszczono epigraf o treści "Zgasłeś drogi Ojcze tak chciał wyrok Boski. Zostawiłeś nam po sobie rospacz i troski. Niech twoje zasługi a nasze cierpienie. Wyjednają u Boga duszy twej zbawienie".
Po lewej stronie tego wspaniale utrzymanego pomnika, widać skromną płytę nagrobną, wykonaną z jasnego piaskowca. Płyta pęknięta jest w swej środkowej części.
Zachował się na niej w miarę czytelny napis "Franciszka z Sitniaków Kowalewska, ur. 16 września 1891 r. zm. 14 czerwca 1919 r. O serce szlachetne, duchu wielki, najlepsza żono ! Żyłaś krótko, przeżyłaś wiele, duch Twój rwał się do czynu, ciało Twe słabe nie wytrzymało. Serce czułe nigdy nie zapomnę o Tobie składa Ci stroskany mąż".
W tej samej alejce zbudowano bardzo ciekawy pomnik. Na połączonych ze sobą kostkach bruku, ustawiona jest tablica z dedykacją "Dzieciom nienarodzonym - Koło Obrońców Życia" oraz myślą Jana Pawła II-go "Naród który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości".
W środkowej części nekropolii, łatwo zauważyć dwa duże pomniki - kamienne ściany parawanowe. Ta po prawej stronie posiada dwie tablice epitafijne. Na zwieńczeniu brakuje krzyża, który ułamany, położony jest na gzymsie pomnika. 
Na górnej płycie znajduje się dobrze zachowana inskrypcja o treści "Ś.P. Stanisław Skórzewski właściciel majątku Kłoniszew, przeżywszy lat 33 padł ofiarą zbrodni w Rudnikach 21 sierpnia w pamiętnym roku wojny 1915. Cześć Jego Pamięci". Dla Mr SCOTT'a, to prawdziwy rarytas dzisiejszej eskapady ! Przecież to dziedzic wsi Kłoniszew koło Małynia !
Poniżej zawieszona jest tablica z białego marmuru z napisem "Grób Rodziny Mikorskich. Ś.P. Mieczysław Mikorski żył lat 88, zm. 19.12.1937 r. Prosi o modlitwę. Syn".
Na pomniku po lewej stronie, wykonanym z czerwonej cegły spiętej jasnym spoiwem, umieszczona jest tablica z inskrypcją "Ś.P. Paulina z Skoroszewskich Mikorska, przeżywszy lat 90 opatrzona św. Sakramentami zakończyła żywot doczesny w dniu 13 stycznia 1902 roku. wieczny odpoczynek duszy Jej racz dać Panie".
W zachodniej części cmentarza, widać kilkustopniowy postument z czarnego gabra, zwieńczony krzyżem z krucyfiksem. Na cokole brak jest owalnej fotografii zmarłego, którym jest Władysław Górski, który żył lat 36 i zmarł 4 listopada 1915 roku. "Prosi o zdrowaś Marja".  
Przy tej samej alei, znajduje się mogiła żołnierska z okresu pierwszej wojny światowej. Jest to skromny nagrobek z dwoma pamiątkowymi płytami ze szklistego granitu.
W mogile spoczywa "Ś.P. Wiktor Crynkiewicz. Art.Br. 4 Btl. I Ager. 40 † 15.II.1914".
Na drugiej z tablic czytam "Żołnierz poległy w walce o niepodległość w I wojnie światowej".
Po chwili Mr SCOTT doprowadza do jeszcze jednego, starego nagrobka. To jasna płyta z kamienia piaskowca, pozbawiona ozdób i leżąca pomiędzy współczesnymi pomnikami. Pochowano tutaj Michała Józefowicza, który żył 70 lat i zmarł w dniu 19 lutego 1910 roku.
Na zakończenie zwiedzania pęczniewskiej nekropolii, udaje mi się nie przeoczyć jeszcze jednej, żołnierskiej mogiły. To pomnik z symbolicznym znakiem żołnierza polskiego, stanowiący stylizowaną odmianę godła państwowego.
Na płycie nagrobnej, która wpisana jest w znak krzyża, umieszczono napis o treści "Ś.P. Kazimierz Cendrowski /?/lat/24/ Strzelec 6 Pułku Strzelców Konnych z Żółkwi Kresowej Brygady Kawalerii Armii Łódź. Zmarł w wyniku odniesionych ran we wrześniu 1939 roku". Cześć Jego Pamięci !!!
Z cmentarza wracam do skrzyżowania ul. Cegielnianej i Głównej. Skręcam na zachód obejrzeć rynek tej bardzo starej miejscowości. Okazuje się bowiem, że w Pęczniewie odkryto liczne ślady osadnictwa z okresu rzymskiego oraz dużą osadę gospodarczą z wczesnego średniowiecza.
Pęczniew był gniazdem rodziny Pęczniewskich. Stare dokumenty z XV wieku, wymieniają Pęczniew pod nazwą Pancznowo w 1400 roku i Pyancznowo w 1422 roku, czyli Pęcznowo lub Pięcznowo. Etymologia tych nazw wywodzi się od imienia Pęczen ze słowa pąk, zaś w drugim Pięczen ze słowa piękny.
Do dnia dzisiejszego zachował się oryginalny, architektoniczny układ przestrzenny, historycznego centrum Pęczniewa. Wokół rynku stoją parterowe zabudowania - przeważnie domy z cegły pochodzące z przełomu XIX i XX wieku oraz okresu międzywojennego.
W środkowej części rynku znajduje się duży skwer, na którym miejscowa dziatwa urządziła sobie miejsce do rowerowych akrobacji. Mr SCOTT namówił młodych adeptów sportów ekstremalnych, aby poprzez swoich rodziców, "wymusili" na władzach gminy wybudowanie skatepark'u z prawdziwego zdarzenia.
Aby poczuć odpowiedni klimat "tych czasów, co już nigdy nie wrócą", Mr SCOTT krąży po wąskich uliczkach Pęczniewa. W centrum dominuje zabudowa zwarta, natomiast na obrzeżach zabudowa zagrodowa z przewagą domów jednorodzinnych.
Na terenie skweru ustawiona jest tablica informacyjna z mapą gminy Pęczniew, która położona jest w obrębie Kotliny Sieradzkiej, Wysoczyzny Łaskiej i Kotliny Kolskiej, nad zbiornikiem retencyjnym "Jeziorsko".
Ponad 60% powierzchni gminy stanowią użytki rolne, natomiast blisko 11% obszary leśne. Bezpośrednie sąsiedztwo z ogromnym zalewem oraz wielkie walory przyrodnicze powodują, że okolice w gminie Pęczniew są bardzo atrakcyjne pod względem turystycznym.
Obok ustawiona jest jeszcze jedna tablica informacyjna Stowarzyszenia "Lokalna Grupa Działania - Przymierze Jeziorsko".
Organizacja powstała w marcu 2006 roku i stawia przed sobą ogromną paletę celów, które determinuje obecność w granicach swojego działania, jednego z największych w kraju sztucznych zbiorników wodnych oraz malowniczo położonej rzeki Warty.
W zachodniej części rynku i parku, stoi drewniany kościół p.w. św. Katarzyny. Został zbudowany w 1761 roku przez Franciszkę i Tomasza (1729-1800) z Głogowy Kossowskich herbu Dulęba - ówczesnych właścicieli Pęczniewa.
Jest to drewniana, jednonawowa świątynia o konstrukcji zrębowej. Posiada dach dwukalenicowy, kryty blachą z wieżyczką na sygnaturkę, zwieńczoną daszkiem ostrosłupowym z latarnią. Na zewnątrz jest oszalowany na wzór boniowania. Modrzewiowy kościół został gruntownie przebudowany w XIX wieku - przedłużony w kierunku zachodnim.
Szkoda, że drzwi do barokowej świątyni zastaliśmy zamknięte, bowiem wewnątrz można podziwiać ołtarz późnogotycki z 1640 roku z obrazem Matki Boskiej z Dzieciątkiem Jezus oraz rzeźbami św. Wojciecha, św. Stanisława i św. Katarzyny. W kościele są także dwa boczne, barokowe ołtarze z obrazami Matki Boskiej Częstochowskiej w sukience drewnianej i świętego Wojciecha. W nawie wisi tablica poświęcona pamięci 6 Pułku Strzelców Konnych im. Stanisława Żółkiewskiego.
Od południowej nawy kościoła, rośnie zjawiskowy dąb szypułkowy - pomnik przyrody o obwodzie pnia ponad 400 cm.
Obok ustawiony jest pomnik z popiersiem Jana Pawła II-go. Jest to odlew z brązu, który opiera się na kamiennym postumencie i przedstawia Papieża w mitrze na głowie. Do cokołu przytwierdzona jest tablica z czerwonego marmuru z inskrypcją o treści "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi" J.P.II W-wa 2.06.1979. Dla upamiętnienia wielkiego pontyfikatu Ojca Świętego Jana Pawła II 1978-2005".
Kościół w Pęczniewie posiada mniejsze prezbiterium od nawy, które jest zamknięte trójbocznie z boczną zakrystią. Kruchta znajduje się z boku nawy. W czasie II wojny światowej Niemcy przeznaczyli kościół na magazyn, co znacznie nadszarpnęło jego konstrukcję.
 Cały teren wokół świątyni jest bardzo ładnie zagospodarowany i zadbany. Na równo przystrzyżonych trawnikach rośnie wiele odmian i gatunków drzew i krzewów, aleje wyłożone są betonową nawierzchnią. Alejka otacza kościół pierścieniem, łącząc wszystkie furtki i wejścia do kościoła i na dzwonnicę. W północnej części placu przykościelnego, stoi dzwonnica i kapliczka - grota.
 Drewniana dzwonnica zbudowana została w latach 50-tych XX wieku na planie kwadratu. Stoi na solidnym, kamiennym fundamencie. Zwieńczona jest blaszanym dachem namiotowym. Wewnątrz zawieszone są zabytkowe dzwony : jeden z herbem Pobóg z 1648 roku wykonany przez Augusta Kosche z Głogowa, drugi z datą 1848 r. i herbem Jastrzębiec.
Pod ścianą północnej nawy, na postumencie z kostki brukowej stoi drewniany, potężny krzyż misyjny.
Do cokołu przytwierdzona jest tablica z czerwonego granitu z napisem "Misje parafialne 18-25.XI.2009. Bracia Pocieszyciele z Getsemani. Jedna jest skała, na której warto budować - Jezus Chrystus".
Obok dzwonnicy ustawiona jest imponująca kamienna grota, w której umieszczona jest figurka Matki Boskiej i wyznanie "Twojemu sercu poświęcamy siebie".
W postument wmurowana jest tablica z napisem "W 60 rocznicę poświęcenia Narodu Polskiego Niepokalanemu Sercu Maryi. Pęczniew 8.09.2006".
Naprzeciwko krzyża misyjnego ustawiony jest nagrobek fundatorów miejscowego kościoła. Na płycie nagrobnej umieszczono epigraf "Ś.P. Franciszka i Tomasz Kossowscy. Ave Maria". Dla wyjaśnienia : Tomasz Kossowski z Głogowy herbu Dołęga, był podstolim brzezińskim (1760-65), stolnikiem orłowskim (1765-66) i brzezińskim (1766-79), chorążym orłowskim (1779-84) i brzezińskim (1785-93), a w 1769 roku konsyliarzem konfederacji barskiej woj. łęczyckiego. Około 1760 r. pojął za żonę Zofię z Mieńkińskich, wdowę po Jakubie Kossowskim z Głogowy, z którym miała właśnie córkę Franciszkę.
We wnętrzu pęczniewskiej parafii, znajdują się także zabytkowe obrazy św. Anny Samotrzeć (na drewnie) z XVII wieku oraz św. Antoniego z przełomu XVIII i XIX wieku. Poza tym rzeźba barokowa Chrystusa Zmartwychwstałego, fragmenty ołtarza z końca XVII wieku, późnorenesansowa monstrancja wieżyczkowa z początku XVII wieku na drewnianej stopie, którą odnowiono w 1739 roku. Po zrobieniu tradycyjnej rundki wokół kościoła Mr SCOTT postanawia, że mus tu koniecznie wrócić i wszystko zobaczyć !
Blisko kościoła znajduje się także nowa kaplica pogrzebowa, zwrócona frontem do rynku i parku.
Pierwsze wzmianki o tutejszej parafii sięgają XV wieku. Kościół w Pęczniewie stanął na miejscu poprzedniej, drewnianej konstrukcji. Jest to przykład typowej architektury drewnianej w dobie baroku, gdzie wyposażenie ze starego kościoła przeniesiono do nowo powstałego obiektu. Podobne świątynie widziałem już np. w Niesułkowie (zobacz WYCIECZKA Nr 64), czy też w Starym Waliszewie (zobacz WYCIECZKA Nr 84).
Po obejrzeniu kościoła wracam na północną stronę pęczniewskiego rynku. Oglądam urocze, parterowe kamienice, które jak większość domów w centrum, zostały niedawno pięknie odnowione i pomalowane.
Co ciekawe w XIV wieku, znajdowała się tutaj obronna osada rycerska, na co wskazują odkryte pozostałości zbroi wojowników oraz ślady cmentarzyska kultury łużyckiej. Szczątki gródka rycerskiego zniszczonego w tamtych czasach, odnaleziono również w pobliskim Popowie.
W Pęczniewie działa biblioteka publiczna, Gminna Spółdzielnia "Samopomoc Chłopska", dwa ośrodki zdrowia i Ludowy Klub Sportowy "Sezan", który powstał w 1999 roku. Przy Rynku nr 20, wybudowany został nowoczesny hotel-restauracja "Fregata".
We wschodniej pierzei znajduje się budynek Banku Spółdzielczego w Poddębicach - oddział w Pęczniewie. Filia banku - wówczas jako tzw. Kasa Spółdzielcza, powstała tutaj w 1956 roku.
Z rynku jadę na zachód po ul. Spacerowej i szybko wkraczam do sąsiedniej wsi Wylazłów. W powietrzu unosi się charakterystyczny zapach rozgrzanego powietrza, wody i ryb. Przede mną potężny Zbiornik Jeziorsko !
Mr SCOTT aż oniemiał z wrażenia ! Taka wielka woda - uuu !!! Zalew Jeziorsko to zbiornik zaporowy na Warcie, największy akwen i zbiornik retencyjny w regionie łódzkim. Zajmuje powierzchnię 42,3 km² i ma pojemność 202,8 mln m³.
Zalew wybudowano w latach 1986-1992, w celu regulacji przepływów rzeki i nawadniania użytków rolnych. Ponadto spełnia on funkcje rekreacyjne i energetyczne. Jest drugim co do wielkości sztucznym zbiornikiem retencyjnym w Polsce.
Zbiornik "Jeziorsko" jest głównym atutem gminy Pęczniew. To doskonałe miejsce dla amatorów sportów wodnych, kąpieli, wędkarstwa jak również miłośników przyrody.
Południowa część zbiornika stanowi Rezerwat ornitologiczny "Jeziorsko", który został utworzony 23.12.1998 roku. Rezerwat jest ostoją ponad 200 gatunków ptaków wodno - błotnych w tym licznie występujących gatunków ptaków rzadkich i chronionych.
Można spotkać tu m.in. bociana czarnego, gęś gęgawę, mewę małą, mewę srebrzystą, mewę pospolita, bataliony i podróżniczka, kaczki (krzyżówka, płaskonos, czernica, głowienka) oraz perkozy (dwuczuby, rdzawoszyi).
Zbiornik Jeziorsko posiada głębokość dochodzącą do 2,5 m i osiąga szerokość do 3,5 km. Rozciąga się pomiędzy miejscowościami Skęczniew (gdzie zlokalizowano zaporę) i Warta na długości 16 km. 
Użytkowanie wód i obrzeży zbiornika jest bardzo intensywne. Wykorzystywany jest głównie dla celów turystyczno-rekreacyjnych. Obrzeża zbiornika zabudowuje się domkami letniskowymi i urządza  pola namiotowe. Amatorzy sportów wodnych mogą uprawiać tu liczne dyscypliny wodne. Każdego roku rozgrywane są tu zawody kajakowe i motorowodne.
Istotna jest także krajobrazowa wartość "Jeziorska". Liczne punkty widokowe na krawędzi pradoliny Warty, które znajdują się po obu stronach zbiornika, pozwalają podziwiać rozległe widoki i przyciągają tłumy turystów, zwłaszcza w weekendy. W wielu miejscowościach na obu brzegach są kempingi, kąpieliska, przystanie, ośrodki wypoczynkowe i wędkarskie, np. w Pęczniewie jest wypożyczalnia kajaków i port jachtowy.
"W tak pięknych okolicznościach przyrody,… i niepowtarzalnych", Mr SCOTT podjął postanowienie, że w następnym sezonie wybiorę się na rowerową wycieczkę dookoła zalewu ! Będzie się działo.
Mr SCOTT tak się rozmarzył i zasiedział nad zalewem "Jeziorsko", że prawie zapomniał o swojej "five o'clock" - czyli mocno cytrynowej herbatce z termosika !  Ostatnie spojrzenie na przepiękny zachód słońca i zabieram się w drogę powrotną do Łodzi.
Wracam do początku osady Wylazłów i dojeżdżam do centrum Pęczniewa. Mijam park i  rynek, spoglądając na zabytkowy kościół. Skręcam na południe w ul. Krótką i żegnam urocze "Pancznowo".
Bardzo szybko dojeżdżam do ogromnych stanów hodowlanych, która rozdziela asfaltowa szosa. Stawy te utworzono z wód rzeki Pichna, która jest prawobrzeżnym dopływem Warty.
Rzeka ma długość prawie 29 km i uchodzi do zbiornika "Jeziorsko" w okolicy wsi Wylazłów. Jest to wielka to ostoja ptaków należąca do sieci "Natura 2000".
Jadę w bajkowej scenerii, ciesząc oczy niepowtarzalnymi pejzażami. Za stawami wjeżdżam na tereny leśne, gdzie ustawiona jest niebieska tabliczka z napisem "Zbiornik Wodny "Jeziorsko". Jest na niej informacja Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Poznaniu, czego nie wolno robić na terenie zalewu i w jego bezpośrednim sąsiedztwie.
Po kilku minutach rytmicznego pedałowania, docieram do wsi Lubola. Jest to bardzo stara miejscowość, którą wymienia się w dokumentach już w 1406 roku. Do XVI wieku była własnością szlachecką, później - do II rozbioru Polski stanowiła tzw. królewszczyznę. Na początku XIX wieku była własnością Ferdynanda z Sienna Potworowskiego herbu Dębno (1797-1861).
W Luboli zmieniam kurs na wschód i skręcam w lewo do wsi Ferdynanów. Osada ta wraz z sąsiednimi wsiami Józefka i Jadwichna, to dawne folwarki założone przez hrabiego Potworowskiego.
Pojawienie się Mr SCOTT'a w tych okolicach, wzbudziło oczywiście wielkie zainteresowanie...  "Fanki" tłumnie wybiegły na pastwiska w nadziei, że może wreszcie zjawił się "Byczek Fernando".
Przez Ferdynandów przepływa jedna z odnóg rzeki Pichna, która płynie w kierunku zbiornika "Jeziorsko" sztucznym korytem w formie betonowej kinety i uchodzi do niego niedaleko wsi Brodnia.
Są to malowniczo położone, typowo rolnicze tereny w powiecie poddębickim. Niestety asfalt szybko się kończy i dalszą trasę trzeba pokonywać po piaszczystej nawierzchni.
Wjeżdżam do wsi Józefka.
Przez najbliższe pół godziny, pomykam ciągle prosto tą właśnie piaszczystą drożyną. Dla Mr SCOTT'a był to najtrudniejszy odcinek wyprawy. Droga jest bardzo zniszczona i najeżona twardymi garbami, które przypominają powierzchnię tarki do prania. Pobocze miękkie i zapadające się pod ciężarem - nie ma dokąd uciec...
Nic dziwnego, że tuż przed wjazdem do miejscowości Rossoszyca, Mr SCOTT złapał przednią gumę... W takim momencie, kiedy zmierzch nadciąga, a do domu jeszcze bardzo daleko! Mówi się trudno... 
Na domiar złego nad niebie zbierają się ciemne chmury, a groźba deszczu wisi w powietrzu ! Na szczęście Mr SCOTT znalazł schronienie w podcieniach dużej remizy Ochotniczej Straży Pożarnej w Rossoszycy.
Wiadomo, że na strażaków zawsze można liczyć ! Szybki serwis i po 10 minutach ruszam w dalszą drogę. Do Rossoszycy wrócę w kolejnym sezonie, bo jest tu zabytkowy kościół z 1783 roku i mogiła żołnierska na cmentarzu parafialnym.
Wyjeżdżam na szosę wojewódzką nr 710. W kompletnych ciemnościach podążam na wschód w stronę Łodzi. Mr SCOTT pęcznieje z dumy, że swego czasu zainwestował w porządne oświetlenie ! Trzymam się jak najbliżej pobocza jezdni, co bardzo ułatwia biała, fluorescencyjna linia. Po dobrych 40 minutach pedałowania docieram do Szadku.
Następne minuty, to mozolne pokonywanie kolejnych kilometrów. Szybko docieram do Kwiatkowic. Nawet na moment nie zwalniając, przemykam przez Lutomiersk i Mirosławice. Mija cała godzina, gdy melduję się w Konstantynowie Łódzkim.
Nagle trzask, prask i tym razem Mr SCOTT łapie gumę w tylnym kole ! Zdarzenie ma miejsce na ul. Lutomierskiej, w okolicy parku stadiony "Włókniarza". Ufff ! Całe szczęście, że tak blisko centrum "Kansas", bo drugiej zapasowej dętki, jak do tej pory nie wożę ze sobą. Dalsza trasa, to szybki marsz w stronę Placu Kościuszki, gdzie aktualnie trwają prace związane z rewitalizacją historycznego centrum miasta.
Jak to dobrze, że są wiaty, pod którymi można się skryć przed deszczem ! Jak to dobrze, że funkcjonują tramwaje podmiejskie ! Jak to dobrze, że można przewieźć rower taborem MPK i to w dodatku za darmo ! Mr SCOTT w takiej chwili szuka samych pozytywów i cierpliwie czeka na przyjazd tramwaju. Linia nr 9 od niedawna kursuje z krańcówki na Widzewie-Wschodzie, do pętli przy Placu Wolności w Konstantynowie Łódzkim.
Na zewnątrz "O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny. I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny. Dżdżu krople padają i tłuką w..." okno tramwaju, a Mr SCOTT myśli sobie, że to była wspaniała wycieczka i jak to dobrze, że szczęśliwie się zakończyła ! 
Prawie 136 przejechanych kilometrów robi wrażenie ! Jednak nie ma się co nadymać i wybrzuszać swoimi osiągnięciami, bo inni rowerzyści pokonują znacznie większe dystanse. No i co z tego ? 
Mr SCOTT zawsze robi swoje i na nikogo się nie ogląda.
                            

4 komentarze:

  1. Dziękujemy za wizytę i zapraszamy ponownie :) Gmina Zadzim Nasz Dom

    OdpowiedzUsuń
  2. Mr SCOTT dziękuje za pozostawienie komentarza i zaproszenie ! Gmina Zadzim to Nasz Dom (-:

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciągle zaskakuje mnie wiedza i informacje o miejscowościach odwiedzanych przez Mr SCOTTA. Przeczytałam nareszcie coś więcej o Luboli gdzie osiadła rodzina Żeligowskich (Żelgowskich) przybyłych na początku XIX wieku z Kuczkowa w Wielkopolsce. Rodziny Telega, Jóźwik, Włodarczyk i Fabiańczyk mieszkały tam co najmniej od XVIII wieku i poprzez Żeligowskich związały się z Tomczykami. Kościół w Brodni to świątynia ich chrztów, a zdjęcia z tych wycieczek przybliżają mi ich historię.
    Dziękuję, dziękuję i życzę wygodnej oraz bezpiecznej drogi w czasie następnych podróży.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Mr SCOTT jedzie do... (-: , Blogger