Blog ma na celu popularyzowanie rowerowych wycieczek po Łodzi, regionie łódzkim i okolicach.
Znajdziesz tu zdjęcia, filmy, opisy tras i ślady GPS.
Miasto Łódź i województwo łódzkie są naprawdę piękne !
Zobaczysz, że "ONI są wszędzie", wszystko się łączy i odbija w tablicach !
Zachęcam do czynnego wypoczynku i powodzenia na trasach !!!

WYCIECZKA Nr 127 - Wrzeszczewice i Lutomiersk

TRASA : Łódź (al. Unii Lubelskiej, Srebrzyńska, Perla, Solec, Krakowska, Złotno) - Konstantynów Łódzki - Krzywiec - Babiczki - Babice - Lutomiersk - Dziechtarzew - Apolonia - Wodzierady - Leśnica - Dobruchów - Górna Wola - Wilamów - Wrzeszczewice - Karszew - Kiki - Chorzeszów - Ludowinka - Janowice - Żytowice - Wola Żytowska - Kudrowice - Petrykozy - Górka Pabianicka - Gorzew - Łódź (Łaskowice, Sanitariuszek, Maratońska, Retkińska, Krzemieniecka, al. Bandurskiego, al. Mickiewicza, Piotrkowska, Narutowicza, Wierzbowa, Uniwersytecka, Rondo Solidarności, al. Palki, Wojska Polskiego) 
[14.09.2912. -  98,9 km, 21,8 km/h, 4:31:31 h]
GPS
Mr SCOTT jedzie do... Wrzeszczewic i Lutomierska !!! Trasa WYCIECZKI Nr 127.
Tegoroczny wrzesień jest wyjątkowo piękny ! Lato cały czas serwuje słońce i błękitne niebo. Aż chce się krzyczeć z radości ! Korzystając z rewelacyjnej pogody, Mr SCOTT wyrusza oczywiście na kolejną wycieczkę. Zaczynam w okolicach Parku im. Piłsudskiego i jadę przez "Zdrowie" do ul. Srebrzyńskiej.
Zanim pojadę powrzeszczeć na lutomierskich polach, obejrzę sobie Osiedle mieszkaniowe im. Montwiłła-Mireckiego. Osiedle znajduje się w dzielnicy Polesie, w kwartale ulic : Jarzynowa, Srebrzyńska i al. Unii Lubelskiej.
Na południowej ścianie bloku pod adresem ul. Srebrzyńska 75, zawieszone są trzy pamiątkowe tablice. Trzeba mocno zadzierać głowę, aby odczytać znajdujące się na nich napisy. Na tablicy wiszącej na górze, znajduje się popiersie patrona oraz napis o treści "Osiedle Miejskie imienia Montwiłła-Mireckiego wybudowane przez Magistrat w Łodzi 1928-1931. Nazwane imieniem bohatera, który w walce ofiarnej o niepodległość i socjalizm, z wyroku carskiego zginął na szubienicy w 1908 roku".
Na tablicy zawieszonej niżej, umieszczono inskrypcję o treści "Dla uczczenia pamięci wszystkich mieszkańców Osiedla im. Montowiłła-Mireckiego w Łodzi, poległych w obronie Ojczyzny, pomordowanych przez hitlerowców oraz wysiedlonych, tablicę tę przyszłym pokoleniom przekazują obecni mieszkańcy osiedla. Styczeń 1998".
W zamyśle władz miejskich, na osiedlu mieli zamieszkać łódzcy robotnicy, jednak czynsze w nowoczesnych blokach okazały się bardzo wysokie. Z czasem wprowadziła się tu głównie inteligencja - lekarze, urzędnicy i artyści -  m.in. Feliks Paszkowski, Stefan Wegner, Karol Hiller, Katarzyna Kobro i Władysław Strzemiński.
Na trzeciej z tablic czytamy "W tym domu w latach 1933-1939 i 1945-1951 mieszkali i tworzyli artystka rzeźbiarka Katarzyna Kobro i artysta malarz Władysław Strzemiński".
Od strony ul. Srebrzyńskiej ustawiona jest tablica z planem osiedla, krótką notką historyczną i barwnymi fotografiami. Na osiedlu wybudowano 21 trzypiętrowych bloków z cegły, w których znajduje się 1026 mieszkań.
Na posesji przy ul. Srebrzyńskiej 77 stoi dawny dom pracowników gazowni. Jak na czasy przedwojenne, mieszkania na osiedlu posiadały bardzo wysoki standard - właśnie gaz, elektryczność, bieżącą wodę i kanalizację, co w przedwojennej Łodzi było prawdziwym luksusem. Lokale posiadają powierzchnię ok. 40-60 m²  i stosunkowo wysokie pomieszczenia - 2,9 metra.
Patronem osiedla został polski socjalista Józef Mirecki ps. Montwiłł (1879-1908). Był jednym z najbardziej znanych uczestników Rewolucji 1905 roku. Zginął powieszony przez władze carskie na stokach Cytadeli. Patronami głównych wewnętrznych ulic osiedla są polscy działacze niepodległościowi : Feliks Perl, Gustaw Daniłowski, Henryk Baron i Ksawery Prauss. 
Przy ul. Perla 2 znajduje się siedziba Rady Osiedla im. Józefa Montwiłła-Mireckiego. Jest to drewniany, parterowy budynek, w którym obecnie mieści się także sklep. Na terenie siedliska są dwie szkoły (Szkoła Podstawowa nr 40, ul. Praussa 2 oraz XVIII LO im. J. Śniadeckiego, ul. Perla 11), przedszkole, ośrodek socjoterapii i biblioteka.
Tragiczną kartę w historii osiedla, stanowi początek II wojny światowej. Wówczas to hitlerowcy w brutalny sposób (rodziny miały kwadrans na spakowanie się i opuszczenie domu), wysiedlili ok. 5 tysięcy Polaków - prawie wszystkich mieszkańców. Przewieziono ich do dawnej fabryki tkanin B. A. Gliksmana przy ul. Łąkowej 4, gdzie znajdował się Centralny obóz przesiedleńczy.
Osiedlowe bloki stoją dość blisko siebie i oddzielone są trawnikami, placami zabaw i pasami zieleni. Większość znajdujących się wzdłuż budynków wąskich uliczek, pokrywa bruk - to tzw. kocie łby. Architektura osiedla charakteryzuje się prostymi, zgeometryzowanymi bry­łami o płaskich dachach. Elewacje urozmaicone są systemem wnęk i ryzalitów oraz prostokątnymi balkonami o murowa­nych balustradach. Osiedle budowała znana łódzka firma Izraela Tyllera.
Jeżdżę uliczkami osiedla, na którym można dosłownie poczuć modernistyczny klimat. Blokowisko położone jest w bardzo atrakcyjnej części miasta. Wystarczy tylko przejść przez ul. Srebrzyńską, by znaleźć się w największym łódzkim parku "Na Zdrowiu". Osiedle należy do najwybitniejszych osiągnięć polskiej awangardy architektonicznej lat międzywojennych.
Po krótkiej lekcji historii Łodzi jadę dalej. Jestem na Manii - dawnej osadzie z młynem nad rzeką Łódką. Przejeżdżam obok ruin zakładów przemysłowych "Zjednoczonych Fabryk Tasiem i Wstążek Patberg i Triebe". Do końca XX wieku obiekty te były własnością Zakładów Przemysłu Pasmanteryjnego "Lenora". Z ul. Srebrzyńskiej 42 kieruję się w stronę Złotna.
Z ul. Rąbieńskiej skręcam w lewo w ul. Złotno i dojeżdżam do skrzyżowania z ul. Podchorążych. W sumie można by pognać dalej, ale chęć popatrzenia za przepiękny kościół p.w. św. Jana Chrzciciela jest silniejsza.
Mr SCOTT jest bardzo zadowolony, bo kruchta świątyni jest otwarta i przez szybę zaglądam do wnętrza kościoła. Wyposażenie bardzo skromne. W ołtarzu głównym znajduje się obraz Matki Boskiej Częstochowskiej.
Wracam na szlak i ulicą Złotno opuszczam Łódź. Dojeżdżam do północnych rejonów Konstantynowa Łódzkiego i mijam remizę Ochotniczej Straży Pożarnej Niesięcin.
Kilka metrów za strażnicą znajdują się zabudowania firmy "Swedwood". Fabryka zajmuje się produkcją arkuszy fornirowych, sklejek, płyt laminowanych i wiórowych. Z jej wyrobów korzysta przede wszystkim szwedzki koncern "IKEA".
Jadę dalej na zachód. Przecinam drogę krajową nr 71 i dojeżdżam do wsi Krzywiec.
Dalej świetnie znaną trasą do Babiczek. Następnie skręcam w lewo w ul. Lipową.
Pedałuję równą szosą na południe, do rozjazdu w prawo prowadzącego do wsi Babice.
Przejeżdżam przez całe Babice do drogi powiatowej łączącej Aleksandrów Łódzki i Lutomiersk. Skręcam ponownie na południe.
Omijając wyrwy i dziury w wiekowym asfalcie, sprawnie docieram do Lutomierska. Mr SCOTT bardzo lubi tu przyjeżdżać - zobacz np. WYCIECZKA Nr 85. Z ul. Aleksandrowskiej wjeżdżam na drogę wojewódzką nr 710. Za mostem na rzece Ner skręcam w prawo w ul. Kopernika.
Za kościołem parafialnym p.w. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, znajduje się wielki ogród należący do klasztoru oo. Salezjanów. Na jego terenie ustawiony jest kopiec z ogromnym krzyżem. Wiosną 2009 roku posadzono tutaj pięć Dębów Pamięci dla uhonorowania ofiar zbrodni katyńskiej. Akcja odbyła się w ramach programu edukacyjnego „Katyń... ocalić od zapomnienia". Każde drzewo ma przypisaną tablicę z nazwiskiem zamordowanego oficera.
Odczytuję inskrypcje na poszczególnych tablicach : "Feliks Huskowski generał brygady, s. Wiktora, ur.1885 r. Zamordowany strzałem w tył głowy w Charkowie w roku 1940 przez NKWD". Cześć Jego Pamięci !!!
"Lucjan Janiszewski generał brygady, s. Władysława, ur. 1891 r. Zamordowany strzałem w tył głowy w Charkowie w roku 1940 przez NKWD". Cześć Jego Pamięci !!!
"Kazimierz Burczak generał brygady, s. Antoniego, ur.1895 r. Zamordowany strzałem w tył głowy w Charkowie w roku 1940 przez NKWD". Cześć Jego Pamięci !!!
"Jan Janiszowski generał brygady, s. Lucjana, ur. 1874 r. Zamordowany strzałem w tył głowy w Charkowie w roku 1940 przez NKWD". Cześć Jego Pamięci !!!
"Edward Jarociński pułkownik, s. Franciszka, ur. 1879 r. Zamordowany strzałem w tył głowy w Katyniu w roku 1940 przez NKWD". Cześć Jego Pamięci !!!
W ogrodzie Salezjanów posadzonych jest wiele odmian i gatunków krzewów. Dawny klasztor reformatów w Lutomiersku został wzniesiony w latach 1648-1652 dzięki fundacji rodziny Grudzińskich. Równocześnie budowany był kościół Niepokalanego Poczęcia NMP.
W czasie powstania styczniowego klasztor był ośrodkiem powstańczym. W jego podziemiach pochowanych zostało pół tysiąca powstańców. Stojący w ogrodzie klasztornym wiąz był ponoć świadkiem odpoczynku dowódcy powstańców, generała Edmunda Taczanowskiego. Konsekwencją powstania styczniowego była dla klasztoru kasata.
Przy bramie prowadzącej na teren ogrodu, ustawiona jest drewniana kapliczka. Pod daszkiem umieszczona jest płaskorzeźba z wizerunkiem Matki Bożej Katyńskiej, która przytula do piersi człowieka rannego od postrzału w tył głowy. Po lewej stronie znajdują się napisy "Katyń, Miednoje, Ostaszków, Charków, Kozielsk" - tj. miejsca skrytobójczego mordu, dokonanego przez Sowietów na blisko 22 tysiącach obywatelach państwa polskiego, których - po wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski 17 września 1939 r. - wzięto do niewoli lub aresztowano. Po prawej stronie kompozycji, zamieszczono symbol krzyża - Orderu Virtuti Militari.
Kapliczka słupowa osadzona jest w kamiennej bryle, a w jej dolnej części przymocowany jest zwój drutu kolczastego, który symbolizuje spętaną niewolą Polskę. Z ogrodu Salezjanów jadę do centrum Lutomierska i przez rynek, kieruję się do ul. Mickiewicza.
Na zakręcie drogi woj. nr 710, przy ul. Kościuszki 5 znajduje się Parafia Matki Bożej Szkaplerznej w Lutomiersku.
Kościół jest otwarty i takiej okazji nie można przegapić ! Wchodzę więc do środka i oglądam imponujące wyposażenie świątyni. Wnętrze posiada XVIII-wieczny wystrój. W prezbiterium stoi ołtarz główny z obrazami Matki Bożej Różańcowej, św. Jana od Krzyża i Świętej Trójcy oraz rzeźbami św. Wojciecha i św. Stanisława Biskupa.
Na ścianie frotowej kościoła zawieszonych jest kilka pamiątkowych tablic. Na prawo od wejścia do kruchty wisi czarna tablica z podziękowaniem "Bogu dzięki za pontyfikat Jana Pawła II -16.X.1978 - 2.IV.2005, - beatyfikację  1.V.2011. Parafianie. Wstawiaj się za nami".
Po lewej stronie od wejścia wisi tabliczka na pamiątkę Jubileuszowego Roku 2000 oraz trzy tablice epitafijne, pod którymi stoją świeże kwiaty i palą się znicze.
Na tej tablicy z czarnego granitu, zamieszczono znak krzyża i fotografię z wizerunkiem duchownego. Znajduje się na niej napis o treści "Pamięci ks. kanonikowi Włodzimierzowi Paszkowskiemu, wielkiemu proboszczowi naszej parafii (w latach 1989-2006). "...cieszyłeś się miłością Boga i ludzi wykonałeś zadanie : opuściłeś świat lepszy niż go zastałeś...". Wdzięczni parafianie. Lutomiersk '2006".
Na następnej tabliczce z białego marmuru czytam : "Ś.P. Ks. Leonowi Kaszycy, proboszczowi Par. Lutomiersk zm. w Dachau 14.IV.1942 r. oraz poległym w walce i obozach w latach 1939-1945. 1945-1989 Parafianie. Lutomiersk 1974".
Na trzeciej tablicy z czarnego granitu, zamieszczono znak krzyża oraz inskrypcję o treści "Pamięci 96 Polaków na czele z Prezydentem RP Lechem Kaczyńskim, którzy 10 kwietnia 2010 r. zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem w drodze na uroczystości upamiętnienie 70 rocznicy sowieckiej zbrodni ludobójstwa w Lesie Katyńskim, dokonanej na jeńcach wojennych, oficerach Wojska Polskiego w 1940 r. Stowarzyszenie Rodzin Katyń 2010".
Robię tradycyjną rundkę wokół Domu Bożego, który w latach 1775-1781 wybudowała Barbara z Duninów Sanguszkowa, a poświęcił abp Antoni Ostrowski. Na placu przykościelnym stoi barokowa dzwonnica z końca XVIII wieku.
Ten kościół w Lutomiersku oglądałem już parę razy podczas wcześniejszych wycieczek. Ale jak to mówią mądrzy ludzie - "Od przybytku głowa nie boli".
Wracam na trasę i jadę ul. Kościuszki w stronę ul. Szadkowskiej. Docieram do skrzyżowania, przy których ustawione są trzy krzyże choleryczne. Kieruję się prosto - w rozjazd na Wodzierady.
Jechałem już tędy np. podczas WYCIECZKI Nr 56. Szybkim tempem docieram do wsi Dziektarzew.
Potem nawierzchnia drogi zmienia się na mniej przyjazną i lawirując pomiędzy nierównościami jezdni, dojeżdżam do wsi Apolonia.
Po chwili droga skręca na południe i melduję się w Wodzieradach. Byłem tu niedawno w trakcie WYCIECZKI Nr 122.
Mr SCOTT się cieszy, bo dzięki dzisiejszemu przejazdowi, mam już poznaną całą miejscowość ! Północna część Wodzierad położona jest na sporym wzniesieniu, skąd widać dobrze zabudowania firmy nasiennej "Granum".
Zjeżdżam z górki do centralnej części wsi. Tam skręcam na zachód w kierunku wsi Leśnica.
Jechałem tą trasą, tyle że w odwrotnym kierunku podczas WYCIECZKI Nr 68. Mijam w stojącą w polu kapliczkę domkową i rozjazd z krzyżem do Kwiatkowic. Trzymam kurs na wprost i sprawnie dojeżdżam do wsi Dobruchów.
Kilkanaście dobrych ruchów korbą i docieram do drogi woj. nr 710. Skręcam w lewo.
Przede mną trudniejszy odcinek wycieczki. Aż do miejscowości Górna Wola, szosa biegnie lekko pod górkę. Poza tym trzeba być czujnym, bo ruch na trasie jest duży, a pobocza niestety nie ma. Wjeżdżam na terytoria należące do gminy Szadek.
Górna Wola to bardzo stara miejscowość, której historia powstania sięga XIII wieku. Dojeżdżam do skrzyżowania, przy którym droga w prawo - na Rzepiszew, prowadzi do centrum wsi. Skręcam w lewo i wjeżdżam do jej południowej części. Bitumiczna nawierzchnia zamienia się wnet w piaszczysto-kamienny trakt, najeżony tzw. kocimi łbami.
Przez kolejne minuty, pedałuję dobrze utwardzoną drożyną, z której można dostrzec sterczące na horyzoncie, białe sylwetki aż dziewięciu "stalowych potworów". To nieziemskie BAZY OBCYCH, których w okolicach Szadku jest całe mnóstwo - zobacz WYCIECZKA Nr 93. 
Oczywiście Mr SCOTT wrzeszczy wniebogłosy : "ONI są wszędzie" !!! 👽
Żniwa już dawno zakończone. Plony zwiezione do gospodarstw, a rolnicy szykują się już do jesiennych siewów. Wiele pól jest zaoranych, co niestety, jest zwiastunem bliskiego końca lata. Podziwiam piękne krajobrazy polskiej wsi i spokojnym tempem przemierzam kolejne kilometry.
Dojeżdżam do wsi Wilamów, gdzie po prawej stronie drogi stoi żelazny krzyż. Na kamiennym, pobielonym cokole, wyryta jest data jego postawienia - rok 1900 !
Wilamów to rolnicza, senna osada, która leży na skrzyżowaniu z drogą na linii Chorzeszów-Szadek. Można tu obejrzeć parterowy dom z czerwonej cegły, w którym kiedyś funkcjonował sklep GS-u.
Podobno "ciekawość to pierwszy stopień do piekła", ale skoro na futrynie napisano "Enter", to zaglądam do środka. Klimaty rodem z PRL-u. Zapewne dawno temu był tu wiejski wyszynk.
Ten opuszczony budynek przylega do remizy Ochotniczej Straży Pożarnej. Pierwsze zastępy strażackie powstały w Wilamowie w 1928 roku.
Za remizą skręcam na chwilę w lewo. Potem droga znowu wiedzie na południe i przebiega przez niewielki las. Mijam piaszczysty rozjazd w lewo do osady Wrzeszczewiczki i Nowe Wrzeszczewice, za którym widać już pierwsze zabudowania wsi Wrzeszczewice. Mr SCOTT wrzeszczy jak najęty : przyjechaliśmy ! przyjechaliśmy ! Z czego ty się wariacie cieszysz ?
Pewnie z tego, że wreszcie jest asfaltowa nawierzchnia ! Skręcam w prawo i ruszam na zwiedzanie zachodniej części Wrzeszczewic. To spora wieś, leżąca w gminie i powiecie łaskim, którą stare dokumenty wymieniają już w XIII wieku. Przejeżdżam obok zabudowań Szkoły Podstawowej im. Klary Bernat.
Wrzeszczewice to typowo rolnicza osada o układzie ulicowym. Wzdłuż drogi stoją zagrody gospodarcze i murowane domy jednorodzinne, pobudowane współcześnie. Zobaczyć można nieliczne już drewniane domostwa, które powstały na początku XX wieku. W tym budynku znajduje się świetlica Koła Gospodyń Wiejskich i sklep typu "szwarc, mydło i powidło".
Od 1922 roku we wsi działa Ochotnicza Straż Pożarna, której remiza znajduje się przy drodze prowadzącej na wschód. Mr SCOTT żałuje, że nie wpadłem tutaj parę dni temu, bo 9 września 2012 roku, we Wrzeszczewicach odbyły się Dożynki Gminne.
Sołectwo Wrzeszczewice liczy około 450 mieszkańców. Gospodarze pracują na mało urodzajnych ziemiach. Uprawa roli w przydomowych gospodarstwach, jest najczęściej jedynym i głównym źródłem utrzymania. Przy skrzyżowaniu z drogą prowadzącą do wsi Kiki, stoi drewniany dom z wysokim poddaszem, pochodzący z początków lat 30-tych ubiegłego stulecia.
Po drugiej stronie skrzyżowania, znajduje się dość duży, przykościelny ogród. W jego środkowej części, ustawiona jest figurka Matki Boskiej. Do roku 1630 dobra wrzeszczewickie należały do rodziny Rzepiszewskich herbu Dołęga. Później wieś kilkakrotnie zmieniała właścicieli, poprzez akty sprzedaży i skomplikowane koligacje rodzinne. W II poł. XVIII wieku, znalazła się w rękach rodziny Walewskich.
Wrzeszczewice są siedzibą Parafii p.w. św. Anny. We wsi znajduje się bezstylowy i jednonawowy kościół. Wybudowano go w latach 1974-1975 na miejscu poprzedniego, który 17 grudnia 1973 roku spłonął w czasie pożaru. Parafia została ustanowiona 1 lipca 1920 r. przez biskupa Stanisława Zdzitowieckiego. Należała wówczas do diecezji włocławskiej.
Wmurowania kamienia węgielnego dokonał 20.IV.1975 roku ówczesny ordynariusz łódzki, biskup Józef Rozwadowski. Na ścianie frontowej kościoła znajduje się tabliczka z białego granitu z napisem "A.D. 20.IV.1975".
Na placu przykościelnym rośnie pomnik przyrody - potężny, ponad 200-letni dąb. Naprzeciwko kościoła stoi plebania, która mieści się w domu zbudowanym w 1933 roku.
Przy południowej części ogrodzenia kościoła, znajduje się obelisk z tablicą poświęconą budowniczemu wrzeszczewickiej świątyni - księdzu Czesławowi Białasowi. Granitowy głaz otoczony jest filarami połączonymi łańcuchem z kutego żelaza.
Na tablicy z czarnego granitu zamieszczono wizerunek duchownego oraz inskrypcję o treści "...płakał nad zgliszczami, myśląc o budowie nowej świątyni..." Ks. Kanonik Czesław Białas 2.IX.1933-12.I.2003 Proboszcz Parafii św. Anny we Wrzeszczewicach. Budowniczy kościoła. Wdzięczni parafianie. A.D. 2003".
Po lewej stronie od bramy wejściowej, stoi wysoka dzwonnica zwieńczona krzyżem. Na jednym z dzwonów - p.w. św. Andrzeja Boboli, znajduje się napis "Św. Andrzeju Bobolo, proroku wolności Ojczyzny, miej Polskę w swej przemożnej opiece".
Kościół św. Anny powstał o wiele wcześniej. Został  wystawiony w 1755 roku z połączenia drzewa modrzewiowego i sosnowego, jako fundacja kasztelanowej łęczyckiej Marianny Walewskiej. Do czasu erygowania parafii był kościołem filialnym parafii Borszewice.
Jak to zwykle bywa, w dni powszedni i podczas wczesnych godzin popołudniowych, kościoły wiejskie są zamknięte "na amen". Mr SCOTT jeździ więc sobie po wsi, gaworzy z gospodarzami i zagląda tu i tam.
Kiedy oglądam figurkę św. Antoniego, która stoi w ogrodzie przy plebani, nagle w moim kierunku...
Zmierza dwóch mocno chwiejących się na nogach osobników płci męskiej, odzianych w mocno powyciągane ubranka... Z kieszeni spodni wystają charakterystyczne szyjki "unijnych" butelek, w których bulgocze zapewne alkohol niewiadomego pochodzenia, zwany potocznie "F-16". Spożycie 200-ml takiego "paliwa", gwarantuje podobno niezapomniany przelot do mrocznych zakątków świadomości.  
Ale panowie pełna kultura - kochają ich zwierzęta i nawet dzień dobry odpowiedzieli !
Przenos się teraz na drogę, która biegnie na wschód wzdłuż północnej części kościoła. Stoi przy niej prawdopodobnie najstarszy budynek we wsi. Jest to tradycyjna, pobielona wiejska chałupa, z drewnianymi okiennicami oraz dwuspadowym dachem krytym dachówkami.
Jadę jeszcze kilkanaście metrów na wschód. Po lewej stronie piaszczystej drogi, znajduje się cmentarz parafialny we Wrzeszczewicach. Przy okazji obserwuję przejazd tzw. gimbusa - autobusu odwożącego do domów, uczniów miejscowej szkoły.
Wrzeszczewicka nekropolia nie jest zbyt duża i zajmuje obszar około 3 arów, leżący na niewielkim wzniesieniu. Przy głównej alejce stoi żelazna dzwonnica i figurka Najświętszej Maryi Panny, która odziana jest w niebieską sukienkę.
Mr SCOTT ma nadzieję, że na cmentarzu znajdują się jakieś stare pomniki. Może odnajdę miejsca wiecznego spoczynku ludzi zasłużonych dla Wrzeszczewic i ziemi łaskiej ? Okazuje się, że nie ma tego tak dużo. Tu spoczywa Bronisława Smolarek, która żyła 34 lata i zmarła 29.12.1921 roku.
Najstarsze nagrobki pochodzą z okresu międzywojennego. Większość z nich została wykonana w podobnym stylu i z takiego samego materiału. Są to betonowe pomniki, posiadające napisy na pionowych płytach nagrobnych. To pomnik wystawiony dla członków rodziny Kracińskich w 1924 roku.
Na polskich cmentarzach, groby zawsze są przystrojone kwiatami. Te białe chryzantemy leżą na mogile Weroniki Oleszczak, która zmarła 21 maja 1921 roku.
Mr SCOTT doprowadza do bardzo ważnej mogiły - symbolicznego grobu księży pochodzących z Parafii we Wrzeszczewicach. Jest to pomnik z kamienia lastryko, z porcelanową fotografią duchownego.
Na płycie nagrobnej znajduje się napis "Ś.P. Ks. Stefan Hauser, Ks. Jan Dzikowski, Ks. Jan Fijałkowski. Zamordowani w Dachau. 1942".
Cmentarnym akcentem kończę zwiedzanie Wrzeszczewic. Wracam pod kościół i skręcam w asfaltową szosę, która prowadzi na wschód pośród zielonych pól i łąk.
Spoglądam po raz ostatni w stronę Wrzeszczewic. Mr SCOTT nie chce oczywiście słyszeć o powrocie do domu i wrzeszczy "jedziem na Remiszew, na Przatów, na Szadek !!!".
 Jest tu tak ładnie, cicho, spokojnie i romantycznie, że faktycznie - chciałoby się naprawdę zawrócić ! Nikt nie wrzeszczy pod oknem "Ełłkaaaeesss", jak to się zdarza w śródmieściu Łodzi. Nie jest to przyjemne, szczególnie gdy na zegarze dochodzi godz. 1:33...  
Trasę w przeciwnym kierunku, postaram się przejechać w kolejnym sezonie rowerowym. Z Wrzeszczewic jadę przez wieś Karszew.
Po paru minutach dojeżdżam do skrzyżowania we wsi Kiki. Stoi przy nim żelazny krzyż i drogowskaz z napisem "Wrzeszczewice 3". Skręcam w lewo, co pokazuje Mr SCOTT.
Jadę teraz przez Kiki i Chorzeszów, po równej szosie łączącej miasto Łask i Wodzierady.
To wygodna trasa, którą podążałem w trakcie ubiegłorocznej WYCIECZKI Nr 79. Po drodze mijam rozjazdy w lewo do miejscowości o tajemniczych nazwach : Elodia i Pelagia. Trzeba się będzie tam wreszcie wybrać.
Za remizą strażacką w Chorzeszowie skręcam w prawo. Przed mostem na rzece Pisia rozciągają się zielone łąki z pastwiskami. Mr SCOTT chciał oczywiście pokazać się swoim "Fankom". Ale te - jak widać - miały to gdzieś... A to krowy !
Przez kilkanaście minut jadę na wschód. To popularny trakt rowerowy, którym wracałem z wyprawy do Łasku. Wąska asfaltówka prowadzi przez malowniczo położoną osadę Ludowinka.
Piękna pogoda i przyjazny wiatr, zachęcają do żwawego pedałowania. Szybko dojeżdżam do Janowic.
                                         
Ciągle jadę prosto, przez skrzyżowanie z drogą, która w lewo prowadzi do Lutomierska. Pędzę z górki do Żytowic.
Rozpędzam się jeszcze bardziej i po zaliczeniu fantastycznego zjazdu, wspinam się mozolnie na wzgórze w Woli Żytowskiej.
Jadę traktem prowadzącą do Pabianic. Za rozjazdem w prawo do wsi Wymysłów Francuski, skręcam w lewo do Kudrowic.
Utrzymuję wysokie tempo przejazdu i niebawem pojawiam się w Petrykozach. Na krzyżówce z drogą do Pabianic (to w prawo), skręcam w lewo. Pomykam z górki w stronę obiektów miejscowej szkoły.
Za szkołą wjeżdżam do Górki Pabianickiej. Szybko dojeżdżam w okolice remizy strażackiej i rozpoczynam kolejny, ekscytujący zjazd ! Błyskawiczni docieramy do drogi krajowej nr 71. Wspinam się na spore wzniesienie przy kościele św. Marcina. 
Po zmianie kierunku jazdy na północ, pedałuję na maksymalnych obrotach do wsi Gorzew. To na pewno jedna z atrakcyjniejszych tras zjazdowych w najbliższych okolicach "Miasta włókniarzy".
Z Gorzewa do Łodzi można dojechać na dwa sposoby : cały czas prosto, wzdłuż lasu, w stronę wsi Okołowice i dalej w prawo do oczyszczalni ścieków, albo przed remizą strażacką w prawo. Dziś Mr SCOTT wybiera tę drugą opcję i po skręcie na wschód, szybko pojawiam się w Łodzi.
Wjeżdżam w las na ul. Łaskowice i jadę do przejazdu kolejowego. Potem z górki do mostu, pod którym pabianicka Dobrzynka wpada do łódzkiego Neru. 
Aby dojechać do centrum miasta, Mr SCOTT jedzie do... ul. Sanitariuszek i Maratońskiej. Potem przez osiedle mieszkaniowe Retkinia do al. Mickiewicza. Ciągle trwa budowa luksusowego hotelu "DoubleTree by Hilton" przy ul. Łąkowej. Postęp prac jest jednak bardzo widoczny i elewacja już prawie gotowa !
Jadę ścieżką rowerową w stronę al. Kościuszki i ul. Piotrkowskiej. Mr SCOTT nabija się na licznik, który sumuje przejazdy łódzkich rowerzystów.
Z ul. Piotrkowskiej docieram do skrzyżowania ulicy Narutowicza 77 z Wierzbową. Stoi tam narożna kamienica, w której ma m.in. swoje biura łódzkie MPK. Po wojnie znajdowała się tutaj pierwsza siedziba Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Łodzi.
Od strony ul. Narutowicza, na ścianie budynku zawieszona jest tablica poświęcona Władysławowi Strzemińskiemu - jednemu z najradykalniejszych twórców związanych z awangardą w Polsce.
Na płycie z granitu znajduje się napis "Władysław Strzemiński. Malarz wielki nowator, uczył w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi od 1945 do 1950 roku".
Aby dzisiejszą wycieczkę spiąć awangardową klamrą, jadę na jej ostatnią odsłonę - pod nowoczesne obiekty Akademii Sztuk Pięknych, które wciskają się klinem, w trójkąt zieleni pomiędzy ulicami Wojska Polskiego, Pankiewicza i al. Palki.
Łódzka ASP jest jedną z siedmiu akademii sztuk pięknych w Polsce i została założona w 1945 roku. Potężny wpływ na kształt uczelni oraz na łódzkie środowisko akademickie i artystyczne, wywarł właśnie Władysław Strzemiński, który nauczał w PWSSP w latach 1945-1950
Władysław Strzemiński był postacią wyjątkową - nieustannie poszukiwał nowego spojrzenia na sztukę. Burzył stereotypy i budował nowatorskie teorie, które nakreśliły sztuce i architekturze zupełnie nowe zadania w rozwoju świata. Uczelnia przyjęła jego imię w 1987 roku.
Niestrudzenie, nieustannie i niezależnie od wszystkiego, Mr SCOTT jedzie do... i z dnia na dzień, wciąż powiększa swoją własną kolekcję "Powidoków". Ale czy można to uznać za rowerową awangardę ? Pewnie jest to przejaw postawy progresywnej i poszukującej, ale nagrody im. Katarzyny Kobro raczej za to nie dostanę... Ale zaraz, zaraz !
A może by tak podczas kręcenia kobrą, przepraszam - korbą, wrzeszczeć i wydzierać się ? O tak ! I to jest właśnie awangarda.

2 komentarze:

  1. Ale tempo! Czy pora mi już zakupić własny rower, zamiast kraść cudze..? Pozdrawiam!!! Monika :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny pomysł ! Mr SCOTT byłyby zadowolony wiedząc, że Monika też wpadła w "Skotomanię" (-: Pozdrawiam serdecznie i proponuję - http://www.olimpiasport.pl/sklep/produkt/rower_scott_sportster_x_50_lady_2013/6923.779.1.1.pl.0.htm

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Mr SCOTT jedzie do... (-: , Blogger