WYCIECZKA Nr 886 - Malinowy szlak rowerowy
TRASA WYCIECZKI i DANE STATYSTYCZNE :
Łódź - Konstantynów Łódzki - Bechcice - Wrząca - Lutomiersk - Czołczyn - Jerwonice - Szydłów - Zygmuntów - Puczniew - Franciszków - Madaje Stare - Kontrewers - Sarnów - Kuciny - Dalików - Gajówka Parcel - Bardzynin - Huta Bardzyńska - Symonia - Ignacew Folwarczny - Ignacew Parzęczewski - Parzęczew - Piaskowice - Wytrzyszczki - Ozorków - Helenów - Sokolniki Las - Katarzynów - Jasionka - Swoboda - Dzierżązna - Biała - Cyprianów - Szczawin - Glinnik - Samotnik - Smardzew - Łagiewniki Nowe - Łódź
(13.03.2021. - 101,91 km, 22,2 km/h, 4:35 h)
To było tak :
Wczoraj wpadłem do osiedlowej Biedry na zakupy. Wchodzę, patrzę, a tam wielka promocja ! "Kup dwie paczki mrożonych malin Hotrex'u, a dostaniesz jeszcze dwie gratis" ! Długo się nie zastanawiałem i kupiłem łącznie... 8 opakowań (bo więcej nie było można). Po powrocie do domu z jednej paczki zrobiłem sobie koktajl malinowy, a resztę upchnąłem w zamrażarce (będzie zapas na całą wiosnę). Spoglądając przez okno, układałem plan trasy na kolejną wycieczkę. Podwieczorek był pyszny, koktajl smakował tam samo, jak widok zachodzącego słońca nad retkińskim osiedlem.
Z każdym łykiem pożywnego napoju dojrzewała we mnie myśl, że jutro pojadę na... "Malinowy szlak rowerowy" !!!
A oto relacja z tej owocowej wyprawy Tadeusza Mr SCOTT'a – łódzkiego blogera, który zamiast pisać o modzie i podróżach all-inclusive, woli pedałować tam, gdzie asfalt pamięta jeszcze czasy PRL-u, a maliny rosną tak gęsto, że można by z nich zrobić dżemu dla całej rodziny !
13 marca 2021 roku. Data, którą rowerowy świat zapamięta jako dzień, w którym rowerzysta Mr SCOTT – co to na dwóch kółkach zna więcej dróg niż niejeden GPS – wyruszył na misję. Misję ochrzczoną dumnie „Malinowy Szlak Rowerowy” ! Spoglądam w okno - pogoda jak marzenie ! Słońce rozkwita nad śródmieściem miasta i zapowiada się cudowny dzień !
Temperatura: 6°C , czyli dokładnie tyle, ile potrzeba, żeby nos był czerwony jak dojrzała malina. Bo przecież prawdziwy rowerzysta nigdy nie mówi "za zimno", mówi "idealna temperatura do sprawdzenia, czy moje rękawiczki są jeszcze w stanie wyczarować ciepło" ! Niebo zachmurzone, ale sucho – idealne warunki, żeby pokręcić korbą po ulubionych trasach.
Mr SCOTT, znany w blogosferze z tego, że potrafi zamienić kałużę w turkusowe jezioro, a kawałek szutru w alpejską przełęcz, stawia się na starcie. Rower : mój wierny Skocik - ten sam, który przetrwał już tyle owocnych przygód, że powinien dostać od Prezydenta RP „Medal za Długoletnią Służbę”, bidon : wypełniony herbatką malinową, w sakwie : sekretny zapas malinowych żelków "Haribo", który miał mnie chronić przed hipoglikemią i złym humorem.
Plan mam chytry : przejechać się po okolicy, pozbierać kilometry i (przede wszystkim) sprawdzić, czy gdzieś po drodze nie rosną już pierwsze dzikie maliny. W marcu ? Wiem, wiem – szanse na to są takie, jak na to, że w Zgierzu otworzą TK Maxx'a, ale nadzieja umiera ostatnia ! "Ja nie jadę po prostu rowerem," oznajmiłem do swoich niewidzialnych czytelników. "Dziś będę eksplorował kwintesencję malinowego ducha ! Każdy kilometr tej trasy, będzie słodkim krokiem w stronę lata !". No to jedziemy do...
Łódź → Konstantynów Łódzki
Pierwsze 10 km to klasyka : przejazd przez Retkę i Smulsko, potem w lewo na Konstantynów Łódzki. Po drodze mijam szyld „Malinowe Wzgórze” (osiedle deweloperskie, oczywiście). Myślę sobie: „No proszę, już jestem na malinowym szlaku !”. W Konstantynowie tradycyjnie kawa w „Malinowym Raju” – knajpka istnieje tylko w mojej głowie, więc zatrzymuję się przy piekarni i kupuję drożdżówkę. Z malinami ? Nie - z budyniem. Ale wyobraźnia działa jak należy !
Konstantynów → Lutomiersk → Szydłów
Tu zaczyna się prawdziwa prowincja. Droga wąska, pola, krzaki, a w krzakach – uwaga – maliny ! Jeszcze bez owoców, ale gałązki już pachną latem. Zatrzymuję się, robię zdjęcie, podpisuję na Insta: „Malinowy szlak 2021 – etap przedowocowy”. Znajomi piszą: „Skot, wracaj już do domu wariacie”. He, he - dobre ! W głowie dźwięczą mi słowa z "Balladyny" Juliusza Słowackiego: "Matko, w lesie są maliny, Niechaj idą w las dziewczyny, Która więcej malin zbierze, Tę za żonę pan wybierze". Tyż piknie !
| Rzeka Ner na granicy Jerwonic i Szydłowa. |
Zygmuntów → Puczniew → Sarnów
W Puczniewie mijam rolnika na starym składaku, który wygląda, jakby codziennie jeździł po maliny do lasu. Pyta się mnie : „Daleko pan jedzie?”. Odpowiadam: „Na maliny !”. On: „To jeszcze ze trzy miesiące poczekaj, synuś…”. Mądry człowiek ! Maliniak jakiś, czy co ?
| Jeździ się po maliny !!! |
| Szosa między stawami z Sarnowa na Kuciny. |
| Para łabędzi na stawie w Sarnowie. Zobacz więcej WYCIECZKA Nr 542. |
Kuciny → Dalików → Symonia
W Dalikowie robię postój przy sklepie GS-u. Kupuję malinowego "Tymbarka" i… paczkę malinowych żelków. Bo jak szlak malinowy, to musi być malinowo ! W Bardzyninie i Symonii droga wije się między sadami jabłoniowymi. Jabłonie. Nie maliny. Czuję się zdradzony przez naturę...
| Dalików - wyremontowana remiza strażacka. |
| Przy strażnicy ustawiona jest tablica z informacją o wykorzystania Funduszy Europejskich w ramach projektu pt. "Termomodernizacja budynków użyteczności publicznej na terenie gminy Dalików". |
| Super szosa we wsi Bardzynin - trasa żółtego szlaku rowerowego "Okolic Poddębic". Na polu straszy szkaradna BAZA OBCYCH ! |
Nazwy wsi brzmią mi dziś jak z książki dla dzieci : „Ignacew i Parzęczew w krainie malin”. W Parzęczewie tradycyjnie wchodzę do spożywczaka przy rynku. No to ten sklepik, gdzie półki aż uginają się od towarów. Kupuję drożdżówkę z malinami (uff ! co za ulga !) i pałaszuję na przystanku PKS. Gapię się na wieżę kościoła i wydaję mi się, że zamiast hełmem, jest zwieńczona ogromną maliną ! Wreszcie wracam na szlak i po drodze spotykam babulinkę, która akurat zbierała… no właśnie, gałązki malin na podpałkę. Szanuję kobietę.
| Samotna grusza na polu w osadzie Wytrzyszczki. Zobacz koniecznie WYCIECZKA Nr 173. |
Ozorków → Helenów → Sokolniki Las
W Ozorkowie pachnie mi starym przemysłem włókienniczym i świeżym chlebem. W Sokolnikach wjeżdżam... w Las. I tu – uwaga – bingo ! Na poboczu krzaki malin są tak gęste, że można by zrobić konfiturę na zimę dla całej Łodzi ! Oczywiście owoców zero, ale robię dramatyczne zdjęcie z podpisem: „Malinowy szlak osiąga apogeum !”.
| Sokolniki Las. |
Katarzynów → Jasionka → Swoboda
Pędzę dalej - jak Maliniak w gumofilcach, który na budowie zmierza dziarsko do Czterdziestolatka. W Swobodzie nazwa zobowiązuje – czuję się wolny jak malina na wietrze. Wiatr wieje, 6 stopni dalej trzyma, ale ja już mocno rozgrzany. W głowie kalkuluję : jakby tu wrócić latem i zebrać 10 kilo tych malin… Przypominam też sobie, że w szkole średniej, to takiej Joli zrobiłem nawet malinkę na szyi ! Ładna była, no ta Jola z Pabianic. No mówię Wam - "dziewczyna jak malina" !
| Niech żyje wolność, rower i Swoboda ! |
Dzierżązna → Biała → Cyprianów → Szczawin
W Szczawinie mijam tabliczkę „Szczawin – wieś malinowa” (oczywiście zmyśliłem, ale brzmi dobrze). W Glinniku robię selfie z krową, która wygląda, jakby też czekała na maliny !
Samotnik → Smardzew → Łagiewniki Nowe → Łódź
Ostatnie kilometry. W Smardzewie spotykam drugiego rowerzystę w ciągu całego dnia – kolega jedzie na zakupy do Lidla. Pyta : „Ile dziś?”. Odpowiadam: „102 km i zero malin, ale duchowo najedzony”. On kiwa głową ze zrozumieniem.
Na koniec wycieczki robię jeszcze rundkę ulicami Łodzi i sprawdzam co nowego słychać na mieście.
| Kościół pw. św. Wincentego Pallottiego przy ul. Łagiewnickiej 199/201- po wielu latach marazmu, została wreszcie otynkowana elewacja świątyni. |
| Mural "Atlas" - dzieło artysty Ino przy ul. Marynarskiej 54. |
| "Skwer z małpkami" - butelki po wódce na pasie zieleni przy ul. Młynarskiej. Na Starych Bałutach chleją gorzałę na potęgę !!! |
| Wiosna blisko ! Odmrożony staw w Parku Helenów. |
| Odrestaurowany gmach dawnej "Resursy" rzemieślniczej przy ul. Kilińskiego 123 (kiedyś było tu kino "Resursa", potem Kino "Stylowy", dyskoteki "Studio" i 'Cube"). |
| Graffiti z wizerunkiem barona narkotykowego Pablo Escobara przy ul. Miecznikowskiego. "Ale się dzisiaj naćpałem tymi malinami" - myślę sobie... |
| ul. Sienkiewicza 60 od zaplecza - kościół pw. Najświętszego Imienia Jezus. |
Podsumowanie dnia :
102 km, 6°C ciepła, zero opadów, milion myśli o lecie i o tym, że za cztery miesiące wrócę na tę trasę z koszykiem !
Jaki jest najlepszy szlak rowerowy w okolicy ? Oczywiście, że malinowy – nawet jeśli maliny istnieją tylko w głowie i w nazwie.
Do następnego, malinowi przyjaciele! 🍇🚴♂️
To pisałem ja - Mr SCOTT – czyli ten, co jeździ dla owoców (i dla fejmu na blogu).
Mam nadzieję, że tym wpisem "nie wpuściłem Was w maliny" !










Brak komentarzy:
Prześlij komentarz