Blog ma na celu popularyzowanie rowerowych wycieczek po Łodzi, regionie łódzkim i okolicach.
Znajdziesz tu zdjęcia, filmy, opisy tras i ślady GPS.
Miasto Łódź i województwo łódzkie są naprawdę piękne !
Zobaczysz, że "ONI są wszędzie", wszystko się łączy i odbija w tablicach !
Zachęcam do czynnego wypoczynku i powodzenia na trasach !!!

WYCIECZKA Nr 105 - Bogusławice i Wolbórz

TRASA : Rokiciny Kolonia - Łaznów Kolonia - Łaznów - Zacharz - Nowiny - Sługocice - Wykno - Rudnik - Ewcin - Żywocin - Komorniki - Bogusławice - Wolbórz - Bogusławice - Brudaki - Łaknarz - Drzazgowa Wola - Ewcin - Ceniawy - Będków - Remiszowice - Zamość - Prażki - Teodorów - Łaznowska Wola - Cisów - Rokiciny Kolonia  
[13.07.2012. - 74,4 km, 20,2 km/h, 3:40:06 h]
GPS
Mr SCOTT jedzie do... Bogusławic i Wolborza !!! Trasa WYCIECZKI Nr 105.
Mr SCOTT "Wojbor" znowu w natarciu !!! Dziś trzeba dokończyć dzieło sławienia Wolborza i okolic ! 
Kolejną wakacyjną wycieczkę zaczynam w Rokicinach Kolonii na ul. Tomaszowskiej. Przebiega tędy ważna trasa komunikacyjna - droga wojewódzka nr 713, która łączy Łódź z Tomaszowem Mazowieckim.
Na ulicy Tomaszowskiej od ul. Reymonta do przejazdu kolejowego, skoncentrowane są najważniejsze obiekty tzw. użyteczności publicznej Rokicin Kolonii. Znajduje się przy niej Urząd Gminy, całodobowa stacja paliw, bank spółdzielczy, przychodnia lekarska, dwa bary, jest dużo sklepów i punktów usługowych. W Rokicinach jest po prostu wszystko, czego człowiekowi do życia potrzeba.
Z ul. Tomaszowskiej skręcam w lewo w ul. Kolejową. Jadę wzdłuż torów Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej w stronę pachnącego kompleksu leśnego. W dniu 2 stycznia 2003 roku wydarzył się w tej okolicy straszny wypadek drogowy, w którym zginął kierujący samochodem ppor. pilot Marcin Brot.
Na miejscu tragedii ustawiono ogromny głaz z pamiątkową tablicą. Na płycie z czarnego marmuru umieszczono napis o treści  "Podporucznik Pilot Marcin Brot. Zginął śmiercią tragiczną w dniu 2.01.2003 r. Śmierć jest pewna. Niepewna godzina. Koledzy piloci". 
Po chwili zadumy powracam do rowerowej rzeczywistości. Szybkim tempem przemierzam kolejne kilometry i dojeżdżam do Kolonii Łaznów. Jadę cały czas na południe, do rozjazdu na linii Michałów-Łaznów, gdzie skręcam w lewo.
Pędzę z górki do mostu na rzece Łaznowianka, za którym zaczyna się wieś Łaznów.
Dojeżdżam do skrzyżowania z drogą wojewódzką nr 716 i skręcam ponownie na południe. Łaznów poznałem dobrze podczas WYCIECZKI Nr 88.
Poruszam się po wyśmienitej szosie do granicy Gminy Rokiciny z Gminą Będków.
Sprawnie dojeżdżam do wsi Zacharz. Po obu stronach szosy rozpościera się malowniczy krajobraz ! Jak okiem sięgnąć zielone pola obsiane trawą, zbożem i kukurydzą.
Na pierwszym rozjeździe skręcam w lewo do niewielkiej rolniczej osady Nowiny. Piękna nazwa - prawda ?
Podniszczoną i krętą asfaltówką przemykam przez Nowiny, do kolejnego rozjazdu z metalowym krzyżem. Tam skręcam znowu na południe i potem na pierwszym skrzyżowaniu w lewo do Sługocic. To bardzo stara osada, którą wymienia się w dokumentach już w 1412 roku.
Jadę do centrum wsi, gdzie znajduje się remiza Ochotniczej Straży Pożarnej. W latach 1886-1904 mieszkał w Sługocicach Błażej Stolarski - wybitny działacz społeczny i polityczny, który był wójtem pobliskiego Będkowa. Tablicę poświęconą jego pamięci widziałem podczas WYCIECZKI Nr 82 (-:
Spod strażnicy jadę najpierw na wschód. Dalej rewelacyjna, wąska szosa skręca na południe i wjeżdżam do wsi Wykno. Odbijam na lewo, co pokazuje Mr SCOTT.
Pogoda dopisuje, humor też ! Wspomagany lekkim powiewem wiatru, dojeżdżam do miejscowości Rudnik.
Mr SCOTT "cieszy się, jak nagi w pokrzywach" ! Można tu oglądać tradycyjny, typowo polski krajobraz rolniczy z mozaikową, kolorową strukturą pól uprawnych i pasącymi się krowami. Do tego jeszcze ten śpiew skowronków ! Cudo !
Po chwili staję na rozwidleniu dróg przy pawilonie sklepowym. Prosto na Ujazd, w lewo tylko 2 km do wsi Brzustów. Skręcam w prawo na Ewcin i Ceniawy i ponownie zmieniam kierunek jazdy na południe.
Opuszczam Rudnik zapuszczając się w gęsty i pachnący wilgocią las. Po paru minutach docieram do kolejnego skrzyżowania. Prosto droga prowadzi do wsi Ceniawy. Skręcam w lewo do osady Ewcin.
Po przejechaniu około 200 metrów mam kolejny rozjazd - w prawo do wsi Ceniawy. Stoi przy nim bardzo ładna kapliczka słupkowa zbudowana w 1953 roku.
Ewcin to niewielka wieś ciągnąca się wzdłuż podniszczonej drogi. To typowa rzędówka z zabudowaniami po lewej stronie popękanego asfaltu. Na jej południowym krańcu można jeszcze zobaczyć przedwojenne gospodarstwo, z chatą krytą strzechą i rozpadającą się stodołą.
Widok jest absolutnie zachwycający ! Jako żywo staje przed oczyma opis chałup z powieści "Chłopi" W. S. Reymonta ! Wewnątrz zachowała się oryginalna podłoga wykonana z gliny.
Naprzeciwko rozpadającej się chaty stoi dwustopniowa kapliczka słupkowa, którą zbudowano w 2010 roku. Drogą na wprost można dojechać do Drzazgowej Woli. Kieruję się dalej na południe i za lasem skręcam znowu na wschód. Granatowy szal nowego asfaltu, wije się pomiędzy żyznymi polami dawnego folwarku Noworybie.
Dojeżdżam do wsi Żywocin i kolejnego skrzyżowania, gdzie skręcam ponownie na południe. W 2009 roku zbudowano tu z efektownej cegły klinkierowej nową, trzystopniową kapliczkę słupkową. Umieszczono w niej figurkę Matki Boskiej, obraz Jezusa Chrystusa i tablicę z napisem "Jezu ufam Tobie".
Kończę króciutką wizytę w n.-zach. skrawku Żywocina. Ale nawet i to wystarczyło, żeby Mr SCOTT znacznie zwiększył swoją żywotność ! Obiecał nawet powrócić tutaj na dłużej w przyszłorocznym sezonie i jak utrzymuje - pokona nawet Zalew Sulejowski wpław !!! Ech, mój "gieroj i maładiec" !
Od teraz już przestaję jeździć zygzakiem i prostą drogą wiodącą ku słońcu, wjeżdżam do sioła Komorniki. Pierwsze pisane wzmianki na temat wsi Komorniki i Żywocin pochodzą z roku 1332, kiedy to książę łęczycki Władysław zezwolił na ich lokację wg prawa niemieckiego.
We wsi znajduje się Szkoła Podstawowa imienia Jana Pawła II-go, której najsłynniejszym absolwentem jest były metropolita łódzki arcybiskup Władysław Ziółek. Ordynariusz diecezji łódzkiej urodził się w Komornikach 22 czerwca 1935 roku.  
Budynek szkoły powstał w 1936 roku i po ostatnim remoncie prezentuje się wyśmienicie ! Wokół szkoły jest mnóstwo zieleni. Na cześć patrona - wielkiego Polaka Jana Pawła II-go, posadzony został dąb. Obok drzewa położono duży kamień z pamiątkową tablicą.
Ruszam dalej na szlak, bo pierwszy cel dzisiejszej wycieczki jest już na wyciągnięcie reki ! Jeszcze tylko przejazd w szpalerze przepięknej, lipowej alei i wjadę do Bogusławic !!! Mr SCOTT pokazuje pole, na którym 11 września 1939 roku wylądował samolot z Adolfem Hitlerem oraz Heinrichem Himmlerem na pokładzie. Wódz III Rzeszy wizytował wówczas niemieckie wojska na polu bitwy pod Tomaszowem Mazowieckim.
Geneza wsi Bogusławice jest bardziej skomplikowana, niż sąsiednich Komornik czy Żywocina. Bogusławice powstały z połączenia dwóch osad. Były to Bogusławice Nagórne, wcześniej zwane Brzozy oraz Lipce zwane również Dąbrową. Ziemie te stanowiły dawno temu majątek biskupów kujawskich, który powstał z nadań królewskich w 1215 roku.
Wjeżdżając do tej części miejscowości, wzdłuż lewej strony drogi stoi kilka ładnych domów mieszkalnych stylizowanych na dworki. Po dojechaniu do krzyżówki skręcam na wschód i jadąc drogą wiodącą z górki, oglądam duże osiedle mieszkalne znajdujące się od strony północy.
Pora na zwiedzenie największej atrakcji turystycznej Bogusławic. Staję przed bramą wjazdową na teren Państwowego Stada Ogierów, które zostało założone w 1921 roku na potrzeby armii polskiej. Wszystkie znajdujące się tu obiekty zbudowano w otoczeniu zabytkowego parku, powstałego w wyniku przekształcenia w XIX wieku pierwotnego zieleńca przydworskiego.
Jadę aleją prowadzącą na zachód, mijając tereny hipodromu i wybiegów dla koni. Zapoznaję się z historią Państwowego Stada Ogierów, która została opisana na dużej tablicy stojącej w centralnej części parku. Znajduje się tutaj aż 21 pomników przyrody - jesiony, sosny wejmutki, sosny, lipy, modrzewie i jeden ogromny dąb szypułkowy.
Podczas rundki alejami ośrodka, oglądam zabytkowe obiekty, stare stajnie i wozownię, no i oczywiście wspaniałe polskie ogiery ! Zachował się tu XVIII-wieczny dworek oraz pałac, zbudowany w połowie XIX wieku przez rezydującą w tutejszym majątku rodzinę dygnitarzy rosyjskich de Witte. 
Na budynku biurowym zbudowanym w końcu lat 30-tych XX wieku, zawieszona jest pamiątkowa tablica ufundowana przez "Hodowców i Przyjaciół" z okazji 70-lecia istnienia Państwowego Stada Ogierów.
Przed wejściem do budynku ustawiono w 1991 roku głaz z tablicą poświęconą pamięci Andrzeja Osadzińskiego - zmarłego w 1989 r. zasłużonego długoletniego dyrektora PSO i wybitnego hodowcy koni : "Pamięci inż. Andrzeja Osadzińskiego 1919 - 1989 długoletniego zasłużonego dyrektora PSO Bogusławice w latach 1951 - 1989. Załoga i Przyjaciele".
W stadninie hodowane są ogiery ras małopolskiej, wielkopolskiej, śląskiej i zimnokrwistej, a także konie sportowe i rekreacyjne. Stado liczące ok. 200 sztuk zaliczane jest do największych w kraju. Odbywają się tu zawody i aukcje koni. Na terenie stajni Bogusławice funkcjonuje także Gospodarstwo Agroturystyczne, prowadzone przez byłych pracowników PSO, dla których "konie to miłość, pasja, styl życia".
Mr SCOTT grzecznie poprosił i dostał zgodę na wejście do stajni, gdzie można było podziwiać odpoczywające w boksach, jedyne w swoim rodzaju, polskie ogiery ! W korytarzu stajni nr 1 znajduje się pamiątkowa tablica z 1926 roku z napisem o treści "Państwowe Stado Ogierów w Bogusławicach założone w roku 1921, poświęcone dn. 5 października 1926 r. ku pożytkowi Rolnictwa i Armji Rzeczypospolitej Polskiej".
Na terenie ośrodka w Bogusławicach znajduje się 5 budynków stajennych. Od 5 października 1992 r. Stado podlega Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Mr SCOTT był świadkiem, jak podkuwa się konia i jak wspaniale potrafią brykać polskie ogiery.
    Historia stada sięga roku 1915, kiedy to władze austriackie zgrupowały w piotrkowskich koszarach około 170 ogierów pochodzących ze zlikwidowanych stad w Kołomyi i Olchowicach. Piękne konie z bogusławickiej stadniny, na przełomie lat 70/80 XX wieku brały udział w wielu znakomitych polskich produkcjach filmowych ("Popioły", "Pan Wołodyjowski", "Potop", "Hrabina Cosel", "Jeszcze słychać śpiew i rżenie koni", "Kronika wypadków miłosnych", "Szwadron").
Na zabytkowym dworku zawieszona jest pamiątkowa tablica z 1991 roku, ufundowana przez hodowców na 70-lecie istnienia Państwowego Stada Ogierów. KOŃczę zwiedzanie stadniny i tej części Bogusławic. Ruszam w stronę Wolborza.
Od alejki biegnącej na cmentarz parafialny, skręcam w prawo na szosę prowadzącą do miasta. Po prawej stronie drogi, na polu przed rzeką Wolbórką ustawiony jest drewniany krzyż. Z tego miejsca jest dobry widok na stadninę w Bogusławicach. 
Po chwili wjeżdżam znowu do pięknego Wolborza, który jest jedną z najstarszych miejscowości w Polsce. W roku 1136 wymieniony został w bulli papieża Innocentego II-go, jako własność rezydencjonalna diecezji włocławskiej.
Jadę ulicą Warszawską w stronę Placu Władysława Jagiełły. Na bramie jednej z posesji można zobaczyć malowidło przedstawiające pięknego, białego ogiera z Bogusławic. Mr SCOTT i biały rumak - prawda, że uderzające podobieństwo ? 
Dojeżdżam do wolborskiej kolegiaty. Za każdym razem odkrywam tu coś nowego ! Na rewersie cokołu z figurką Jezusa Chrystusa znajduje się napis "Postawiono kosztem Wojciecha i Franciszki Jędrzejczyków z Kuznocina 1910 r.".
Zaglądam do kruchty kościoła p.w. św. Mikołaja. Po lewej stronie od wejścia zawieszona jest kropielnica i bardzo stary krzyż z figurą Jezusa Chrystusa.
Obok krzyża wmurowana jest zabytkowa tablica epitafijna z inskrypcją "Piotrowi Thury, kapitanowi Dowódcy Inwalidów, zmarłemu dnia 6 września 1836. Przyjaciele pomnik ten wystawili". Piotr Thury był oficerem Wojska Polskiego, dowódcą pułku 8 piechoty liniowej, kawalerem orderu Virtutti Militari.
W ołtarzu kaplicy mieszczącej się w kruchcie, znajduje się obraz przedstawiający  św. Józefa z Dzieciątkiem Jezus na rękach z końca XVIII wieku. Na ołtarzu wystawiona jest przepiękna, złota monstrancja.
Tym razem wejście główne do kościoła zastaję zamknięte. Ale i tak zza kraty są świetnie widoczne wszelkie detale architektoniczne świątyni oraz zjawiskowe wyposażenie. W ołtarzu głównym z dwoma kolumnami i dużymi figurami aniołów zamieszczony jest przesuwany obraz : Chrystus na krzyżu, namalowany przez Franciszka Smuglewicza. W ołtarzu po lewej stronie nawy środkowej widać obraz św. Rocha, który przedstawia Świętego jako żebraka z laską podróżną w ręku oraz psem liżącym rany. W ołtarzu po prawej stronie nawy głównej jest obraz Świętej Trójcy .
Wychodzę z kościoła na ul. Warszawską, gdzie naprzeciwko znajduje się ładna plebania wybudowana w 1957 roku. Ruszam na zwiedzanie południowej części Wolborza.
Przekraczam most nad drugą z rzek przepływających przez Wolbórz. To Moszczanka, która swe źródła bierze w okolicach wsi Gołygów w gminie Tuszyn. Wjeżdżam na ul. Andrzeja Frycza Modrzewskiego - wielkiego reformatora społecznego i najsłynniejszego obywatela tego miasta.
Tuż za mostem po lewej stronie ulicy, znajduje się gustownie zagospodarowany skwer. Kolorowe alejki prowadzą do budynku Miejskiego Ośrodka Kultury w Wolborzu.
Z ośrodkiem kultury sąsiaduje Ochotnicza Straż Pożarna, którą założono w Wolborzu już w 1805 roku !!! Jeden z pionierów nowożytnej nauki europejskiej o państwie i prawie - Andrzej Frycz Modrzewski, późniejszy wójt Wolborza, jest twórcą zasad nowożytnego pożarnictwa. Zamieścił je w swym wiekopomnym dziele „O poprawie Rzeczypospolitej" wydanym w 1557 roku !!!
Zorganizowana ochrona przeciwpożarowa w Wolborzu istniała już w 1713 roku. Nic więc dziwnego, że w roku 2007 właśnie tutaj otworzono Pożarnicze Centrum Historyczno-Edukacyjne Ziemi Łódzkiej w Wolborzu. Placówka gromadzi eksponaty dotyczące korzeni pożarnictwa polskiego.
Jadę dalej na południe. Przy ul. Modrzewskiego 105 znajduje się Szkoła Podstawowa im. Władysława Jagiełły w Wolborzu, która sąsiaduje z Publicznym Gimnazjum im. Królowej Jadwigi w Wolborzu.
Przejaw lokalnego patriotyzmu zauważył Mr SCOTT. Na murze odgradzającym teren szkoły od prywatnych posesji namalowano wielką nazwę miasta (-:
Szkoła znajduje się w malowniczej, pełnej zieleni okolicy. Uczniowie mają do dyspozycji przestronny teren rekreacyjno-sportowy otoczony drzewami. Mr SCOTT mógł się wreszcie wykazać ! Całe szczęście, że zajęć z W-F nie prowadzą księża, bo ci zwykli mawiać na mój widok "Nie masz odpowiedniego stroju synu - nie wchodzisz do kościoła"....
Szkoły zajmują budynek pochodzący z 1934 roku. W 2009 roku zakończono gruntowny remont wszystkich obiektów szkolnych, które obecnie prezentują się wyśmienicie !
W dniu 4.09.2002 roku na potrzeby dzieci, młodzieży i całej społeczności Wolborza została oddana do użytku nowoczesna hala sportowa, którą wybudowano przed obiektami szkolnymi.
Wracam na ścieżkę rowerową, która prowadzi po ul. Modrzewskiego do nowego ronda, znajdującego się przy na południowym krańcu miasta i drodze ekspresowej S-8. Ustawiona jest tutaj czytelna tablica informacyjna Gminy Wolbórz.
Nieco dalej stoi okrągła tablica z zaznaczonymi szlakami rowerowymi. Mapka dotyczy Ścieżki Rowerowa im. Zygmunta Goliata wokół Zbiornika Sulejowskiego. Mr SCOTT zaraz by chciał tam jechać !
Na trawniku rozdzielającym jezdnię ulicy Modrzewskiego od chodnika, ustawiony jest bardzo ładny "witacz" z herbem Gminy Wolbórz i napisami "Wolbórz wita. Miasto Królewskie 1273 - 1870. Ponownie od 2011 roku".
Mr SCOTT poznał już tę część Wolborza podczas WYCIECZKI Nr 31, ale to było tak dawno temu... Wjeżdżam na teren niezwykłej posesji przy ul. Modrzewskiego 107. Przed bramą wjazdową wyeksponowano potężny głaz narzutowy, przyniesiony na teren Polski w plejstocenie przez lądolody skandynawskie.
                                        
Przede mną fenomenalny pałac biskupów kujawskich, który został wybudowany w latach 1768-1773 z inicjatywy biskupa włocławskiego Antoniego Ostrowskiego.
Zabytkowy zespół pałacowo - parkowy powstał wg zamysłu włoskiego architekta Franciszeka Placidi'ego, który jest także autorem projektu przebudowy wolborskiej kolegiaty. Przed głównym wejściem do obiektu, zawieszona jest tablica ufundowana w roku 1988 przez Stowarzyszenie Przyjaciół Wolborza.
Na tablicy umieszczono nst. napis "Pałac i Park 1768 - 1773 Franciszka Placidiego. Dawna siedziba biskupów kujawskich. Pałac w stylu późnego baroku. Park geometryczny z tarasami, doskonałe dzieło polskiej sztuki ogrodowej, cenny zabytek przeszłości. Stowarzyszenie Przyjaciół Wolborza. 1988 rok".
Do zespołu pałacowego, oprócz imponującego głównego budynku, należą także dwie oficyny, dawna wartownia oraz obiekty gospodarcze. Obecnie w pałacu ma swoją siedzibę Zespół Szkół Rolnicze Centrum Kształcenia Ustawicznego imienia Andrzeja Frycza Modrzewskiego w Wolborzu.
Dokładnie w 550-tą rocznicę wymarszu wojsk króla Jagiełły z Wolborza na Bitwę pod Grunwaldem, przed pałacem odsłonięty został pomnik "Dwa Miecze". Powstał w 1960 roku wg projektu Stefana Weymana.
Do pomnika przymocowane są dwie pamiątkowe tablice. Na cokole obok mieczy wisi tablica z napisem "Tablica odsłonięta w 600 rocznicę wymarszu wojsk Władysława Jagiełły z Wolborza pod Grunwald. Mieszkańcy Powiatu Piotrkowskiego. Radni Powiatu Piotrkowskiego. Wolbórz. 11 czerwca 2010". Na podstawie pomnika znajduje się tablica ufundowana z okazji 555-lecia tego epokowego wydarzenia.
Przy głównej alei prowadzącej do pałacu ustawiono oszklone gabloty, w których wyeksponowano materiały informacyjne na temat historii Wolborza i zespołu pałacowego. Teksty zredagowano w języku polskim i angielskim.
Przy Zespole Szkół w Wolborzu funkcjonuje Technikum Hodowli Koni ! Szkoła dysponuje internatem na 180 miejsc i posiada nowoczesne zaplecze warsztatowe oraz sportowo-dydaktyczne. Placówka jest oficjalnym partnerem Związku Rolników Niemieckich oraz prowadzi wymianę młodzieży z Liceum Rolniczym w Sours we Francji.
Z historią Wolborza jest również związany Władysław Stanisław Reymont - autor "ukochanych" powieści Mr SCOTT'a "Ziemia obiecana" i "Chłopi" ! Laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 1924, często przyjeżdżał spod Będkowa do Wolborza z sędzią pokoju Kazimierzem Wylazłowskim z Raciborowic. Przysłuchiwał się rozprawom sądowym oraz gwarze chłopskiej, co wykorzystał potem w "Chłopach" opisując sprawę Boryny.
Spod pałacu biskupów kujawskich przenos się na drogę ekspresową S-8 z Warszawy z Wrocławia. Oglądam postępy prac przy budowie nowego ronda, które łączy się z tunelem wykopanym pod popularną "gierkówką". Jeszcze rok temu było tu niebezpieczne skrzyżowanie ! Za miesiąc inwestycja zostanie zakończona.
Jeszcze jedna ciekawostka : kiedy w roku 1870 rząd carski odebrał prawa miejskie Wolborzowi, nie zgodził się utworzyć tutaj nawet gminy. Była to kara za liczny udział wolborzan w powstaniu styczniowym. Gminą uczyniono przylegającą do Wolborza wieś Bogusławice ! Mr SCOTT z niepokojem spogląda na południe, gdzie na horyzoncie widać szpiczasty szkielet trupiobladej BAZY OBCYCH. Sami widzicie ! Mr SCOTT "Woybor" ostrzega : "ONI są wszędzie" !!! 👽
Ruszam na ostatnią prostą przez Wolbórz. To miasto jest po prostu magiczne i każdy może w nim odnaleźć świadectwa dawnych, świetlanych czasów ! Mr SCOTT nalega, więc zaglądam jeszcze na cmentarz parafialny dla Wolborza i Bogusławic. W blasku lipcowego słońca, kaplica p.w. św. Anny prezentuje się przepysznie.
Mr SCOTT znajduje jeszcze dwie ważne mogiły. W tej spoczywa ś.p. Józef Koper, który żył tylko 21 lat i w dniu 5.01.1944 r. został "stracony przez hitlerowców". 
Natomiast w tym grobowcu pochowani zostali : ś.p. Pelagia Wyszkowska z d. Krasoń, żołnierz Batalionów Chłopskich ps. "Kora", odznaczona krzyżem walecznych, żyła lat 91, zm. 14.03.2008 oraz ppłk. Stefan Wyszkowski, żołnierz Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich ps. "Grot", kawaler orderu Virtuti Militari, żył lat 91, zm. 18.12.2011.  
Z cmentarza kieruję się na zachód tą samą drogą, którą poprzednio wyjeżdżałem z Bogusławic. Mijam zabudowania starego folwarku i pędzę z górki w stronę lasu. Oprócz tego, że zwiedziłem dziś cudowne miasto, że zobaczyłem wspaniałe polskie zabytki, to na dodatek Mr SCOTT został strażakiem. 
Bo przecież od dawna wiadomo, że porządek w obejściu musi być i "Każdy gospodarz u domu swego niech ma drabinę i osękę albo hak na długim drągu do rozrywania domów. Niech ma prześcieradło abo chustę na długiej tyczy, którą by rozmoczywszy ogień gaszono. K temu niech ma siekierę, wiadro i fasy lub stawnice przed domem pełne wody".
                                         
Na rozjeździe z metalowym krzyżem skręcam w lewo. Przejeżdżam przez kolorowy i pachnący latem las. Przed wjazdem do wsi Brudaki mijam drewniany krzyż, który stoi po prawej stronie szosy.
W tych przepknych okolicach gminy Wolbórz, jedzie się po prostu wyśmienicie ! Wąska asfaltówka, lekko pofałdowany teren, wspaniałe widoki i dookoła żywej duszy ! 
Bardzo szybko dojeżdżam do wsi Brudaki i starej kapliczki słupkowej, którą oglądałem w trakcie poprzedniej wycieczki.
Tym razem Mr SCOTT zwrócił uwagę nie na kapliczkę, ale na najprawdziwszy dywan polnych kwiatów, rozciągający się pomiędzy polem kukurydzy i szosą prowadzącą do wsi Łaknarz.
     Mr SCOTT niczym "Dyzio Marzyciel" - bohater wiersza Juliana Tuwima: 
"Położył się Skocik na łące,
Przygląda się niebu błękitnemu
I marzy:
 Jaka szkoda, że te obłoczki płynące
Nie są z waniliowego kremu...
A te różowe -
Że to nie lody malinowe...
A te złociste, pierzaste -
Że to nie stosy ciastek...
I szkoda, że całe niebo
Nie jest z tortu czekoladowego...
Jaki piękny byłby wtedy świat!
Leżałbym sobie, jak leżę,
Na tej murawie świeżej,
Wyciągnąłbym tylko rękę
I jadł... i jadł... i jadł...".
Całe szczęście, że nie pojawił się tu znienacka jakiś łakomy sensacji autochton, bo byłaby niezła polewka z Mr SCOTT'em w roli głównej ! Na szczęście oglądające sytuację "Fanki" są zawsze wyrozumiałe i potrafią zrozumieć chwilową, rowerową ekstrawagancję.
Po chwili relaksu zabieram się na poważnie do poprawiania średniej prędkości wycieczki. Mocnym tempem przemykam przez Łaknarz po krętej drodze. Dojeżdżam do szosy powiatowej z Lubiatowa do Będkowa. Mam wiatr z południa, więc nie ma problemu z nadrobieniem zaległości !
Wieść gminna jednak szybko się roznosi i przed dojazdem do kolejnej miejscowości "Fanki" już czyhają na Mr SCOTT'a ! "Czy to prawda mój drogi Skocie, że wąchałeś kwiatki u tej krowy w Łaknarzu przy płocie ?"  
Sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli ! Spadamy stąd i to bardzo szybko !!! 
Błyskawicznie docieram do wsi Drzazgowa Wola, która po raz kolejny pojawia się na mapie moich rowerowych wojaży. Mr SCOTT jeszcze przeżywa spotkanie z wygłodniałą "Fanką" z okolic Łaknarza. 
Ale na "drzazgę w sercu" próżno szukać rady.
Trzeba w końcu skręcić z tej szosy na wschód i pojechać do Drzazgowej Woli ! Tak też robię ! Na pierwszym rozjeździe odbijam więc w prawo i drogą wiodącą wzdłuż lasu, podjeżdżam na niewielkie wzniesienie do centrum wsi.
Zbliżam się do dworu znajdującego się w otoczeniu parku krajobrazowego. Na przełomie XVIII i XIX wieku właścicielem dóbr Drzazgowa Wola był Ludwik Szweycer (ur. 1776 Radzyminie, zm. 17.07.1835 właśnie tutaj) - radca powiatu brzezińskiego. Prawdopodobnie po nim dobra folwarczne Drzazgowa Wola, Ceniawy, Rudnik i Brudaki, położone na terenie należącym wówczas do Prus Południowych, przejął podkomorzy Antoni Turski.
Natomiast w drugiej połowie XIX wieku właścicielem Drzazgowej Woli był hrabia Bolesław Skarbek, który zmarł tutaj w wieku 47 lat w 1889 roku. Tablice epitafijne L .Szweycera i B. Skarbka oglądałem na cmentarzu przykościelnym w Będkowie - zobacz WYCIECZKA Nr 82. Dwór stanowi obecnie prywatną własność. 
Po drugiej stronie drogi, w niewielkiej odległości od zespołu dworskiego znajduje się siedziba Ochotniczej Straży Pożarnej w Drzagowej Woli. Ruszam na wschód porządną drogą, która prowadzi na niewielkie wzniesienie.
Oglądam wiejskie zagrody i dojeżdżam do kapliczki stojącej na rozdrożu. Piaszczystą odnogą biegnącą na lewo można dojechać do wsi Rudnik - tylko 2 km. Mr SCOTT zdecydowanie woli asfalt, stąd też kontynuuję kurs na wprost. Jechałem już tędy podczas WYCIECZKI Nr 17.
Historia podobno lubi zataczać koło i tak jest w istocie rzeczy ! Przejeżdżam przez pachnący las i dojeżdżam do kapliczki w Ewcinie. Byłem tu dzisiaj parę godzin wcześniej. Skręcam w lewo i pędzę przez wieś do następnej kapliczki. Tam skręcam w lewo, na zachód do wsi Ceniawy.
Pomykam przez wieś mijając zagrody i gospodarstwa rolne, które w Ceniawach stoją tylko po prawej stronie drogi. Wyjątkiem jest tylko świetlica wiejska, która stoi po lewej stronie szosy. Ruszam dalej i mocnym tempem pedałuję do drogi na linii Lubiatów-Będków. Skręcam ponownie na północ.
Przede mną prosta droga do tabliczki wyjazdowej z Ceniaw. Po lewej stronie szosy mam bajkowy widok na zielone łąki i podmokłe pastwiska leżące w dolinie rzeki Wolbórki. To idealne żerowiska dla bocianów, które od wieków są nieodłącznym elementem krajobrazu polskiej wsi. Mr SCOTT znowu ma farta i ogląda przelot klekota z gniazda na wykoszoną łąkę.
Opuszczam zjawiskowe Ceniawy mijając dobrze znaną kapliczkę. Szybkim tempem przejeżdżam przez gęsty, sosnowy las. Za lasem pomiędzy wysokimi lipami stoi kapliczka domkowa, zbudowana z ciemnoczerwonej cegły w 1937 roku.
Potem długa prosta i wjeżdżam do Będkowa. Na skrzyżowaniu skręcam w lewo, co pokazuje Mr SCOTT (w prawo na Ujazd, prosto do Sługocic).
Chciałoby się w Będkowie posiedzieć dłużej, ale trzeba się trzymać planu dzisiejszej wyprawy. Przejeżdżam ulicą Warszawską w stronę zabytkowego kościoła p.w. Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Po dojechaniu do szosy wojewódzkiej nr 716, skręcam w lewo na Piotrków.
Mijamy młyn i most na Wolbórce. Na pierwszej krzyżówce skręcam w prawo na Czarnocin (w lewo do wsi Rzeczków i Raciborowic).
Po przejechaniu około 300 metrów wjeżdżam do wsi Remiszewice. Mr SCOTT zna te okolice z WYCIECZKI Nr 17. Po zjeździe ze sporego wzniesienia skręcam w prawo do jej północnej części. Tam kończy się asfalt, bo to tzw. droga bez wylotu. Dalej trzeba iść pieszo - jakieś 150 metrów, aż do torów Kolei Warszawsko - Wiedeńskiej.
"Czujny jak ważka" przechodzę przez torowisko na drugą stronę traktu kolejowego. Tam kieruję się na północ polną dróżką, która biegnie wzdłuż magistrali. Ktoś może zapytać : "I po co tyle zachodu ?".
Odpowiedź pojawia się po chwili ! 6 czerwca 1943 r. harcerze z grupy szturmowej Szarych Szeregów przyjechali w to miejsce z Warszawy, aby wysadzić most na rzece Wolbórce. Wybuch miał nastąpić w momencie, kiedy na moście pojawi się pociąg z amunicją dla hitlerowskiej armii. Akcja zakończyła się połowicznym sukcesem, bo nie udało się jednak zdetonować ładunków pod transportem i most został jedynie uszkodzony. Cała akcja została opisana przez Aleksandra Kamińskiego w książce "Kamienie na szaniec". Pomnik pisarza oglądałem w łódzkim Parku Staromiejskim podczas WYCIECZKI Nr 47.
O niezwykłej historii tego miejsca przypomina pamiątkowa tablica, którą na ogromnym kamieniu odsłonięto w dniu 6 czerwca 1993 roku. Umieszczono na niej tekst o treści "6 czerwca 1943 roku. Oddział warszawskich Grup Szturmowych Szarych Szeregów Kedywu Komendy Głównej Armii Krajowej, dowodzony przez hm. ppor. Tadeusza Zawadzkiego ps. "Zośka", wysadził most na rzece Wolbórce w pobliżu stacji kolejowej Czarnocin. Podczas odwrotu z miejsca akcji polegli w walce phm. sierż. pchor. Feliks Pendelski ps. "Felek", phm. sierż. pchor. Andrzej Zawadowski ps. "Gruby", kpr. pchor. Ryszard Wesoły ps. "Ryszard". Cześć Ich Pamięci. Społeczeństwo Województwa Piotrkowskiego".
Podczas oglądania pamiątkowej tablicy, po torach sunie do Koluszek osobowa jednostka i zbliża się do nowego mostu. Mr SCOTT ps. "Nowina" od razu zapytuje : Wysadzamy go ? Oj "MisterSkot". Trochę przesadzasz... 
Po pouczającej lekcji polskiej historii ruszam polną drożyną, która ciągnie się na zachód wzdłuż koryta rzeki Wolbórki.
Jak wiadomo, że wieść gminna szybko się niesie ! Nic dziwnego, że "FanZona" nad Wolbórką aż huczy od plotek !!! "Patrzaj no Mućka, to ten MisterSkot - watażka srogi, co na moście pociąg chciał wysadzić z drogi ! "
Po ciężkiej przeprawie niewygodnymi traktami, gdzie cienkie oponki Mr SCOTT'a co rusz zapadały się w piasku i trudno było utrzymać równowagę, dojeżdżam do asfaltowej drogi łączącej wsie Zawodzie i Zamość z Czarnocinem. Przede mną chwila zasłużonego odpoczynku nad malowniczym zalewem, który zbudowano na rzece Wolbórka w latach 1997-2000.
Zmieniam kierunek jazdy na północ i dojeżdżam do krzyżówki dróg we wsi Zamość. Można tu obejrzeć bardzo ładną kapliczkę domkową, która stoi w cieniu wiekowych drzew i jest ogrodzona metalowym płotkiem.
Za sklepem skręcam w prawo i wjeżdżam do rolniczej osady Zamość. Mr SCOTT był tutaj w trakcie WYCIECZKI Nr 10. Oglądam rodzinę polskich koników zimnokrwistych, posilających się trawką w gospodarskiej zagrodzie. Co prawda nie są to bogusławickie ogiery, ale też są piękne.
Zamość to niewielka rolnicza osada w gminie Czarnocin. Nic dziwnego, że bardzo szybko dojeżdżam do jej wschodniego krańca. Po drodze obserwuję poczynania bociana siedzącego w gnieździe zbudowanym na szczycie słupa. Mr SCOTT się zastanawia, czy jest to ten sam bociek, którego widzi w tym samym miejscu w ubiegłym roku.
Dosłownie po kilkunastu metrach wracam ponownie na zielone tereny w gminie Będków. Po prawej stronie drogi ustawiony jest kolorowy witacz z herbem gminy. Jest to herb Będkowa z okresu, gdy miejscowość posiadała prawa miejskie (1462-1870).  
Po kolejnych 100 metrach wjeżdżam na drewniany most na Miazdze. Rzeka jest lewym dopływem Wolbórki i ma swoje źródła w okolicach "łódzkiej" Nowosolnej.
Za mostem droga skręca raz w lewo, raz w prawo. Tak dojeżdżam do rodzinnego domu noblisty Władysława Stanisława Reymonta. Stary dom kupiony w 1880 roku przez Józefa Rejmenta - ojca pisarza, został rozebrany, a w jego miejsce w 1908 roku wybudowano nowy, bardzo podobny do poprzedniego. Jego właścicielką jest siostrzenica pisarza dr Zofia Załęska - długoletnia wykładowczyni w SGGW. Przed domem stoi kamienny obelisk, ufundowany przez społeczeństwo gminy Będków w stulecie urodzin pisarza w 1967 roku.
Ponownie dojeżdżam do niestrzeżonego przejazdu na trasie Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Mr SCOTT jest zachwycony, bo trafia się akurat przejazd towarowego składu, który w kolorowych wagonach wiezie węgiel z Górnego Śląska.
Za torami zmieniam kierunek jazdy na północ i wjeżdżam do zachodniej części wsi Prażki.
Znam świetnie te przepiękne okolice z kilkunastu poprzednich wycieczek. Szybko dojeżdżam do Teodorowa, gdzie oczywiście Mr SCOTT musi załatwić swoje porachunki z BAZAMI OBCYCH 👽
Zbliżam się do zielono-żółtej szachownicy pszenicy i kukurydzy. Tam Mr SCOTT ponownie obwieszcza światu oczywistą oczywistość - "ONI są wszędzie !!! " Kto za tym stoi ? Kto pozwolił na budowę tych stalowych potworów ?
  Mr SCOTT nie ma żadnych wątpliwości, że grozi nam śmiertelne niebezpieczeństwo !!! Niektórzy nigdy nie będą w stanie uwierzyć, że ktoś może zmusić lub przekonać całe populacje, by zaakceptowały taki stan rzeczy. By zrozumieć perfidny plan zniewolenia ludzkości, potrzeba odrzucić dotychczasowe schematy myślenia i wyzwolić się od siebie - potrzebna tu jest mądrość !!!
Po sesji nie z tej ziemi, pędzę dalej do Łaznowskiej Woli. Mijam rozjazd w prawo do Michałowa, potem remizę strażacką i jadę dalej na północ po ulicy Południowej.
Dokładnie w środkowej części Łaznowskiej Woli, znajduje się rozjazd w prawo do wsi Cisów. Skręcam więc w prawo, aby poznać tę najbliższą okolicę Rokicin Kolonii. Dominuje tu typowa zabudowa zagrodowa z dużymi gospodarstwami rolnymi, usytuowanymi po obydwu stronach drogi powiatowej.
Szybkim tempem zmierzam do kolejnego skrzyżowania, gdzie ponownie skręcam na północ. Opuszczam Cisów i dojeżdżam do drogi wojewódzkiej nr 713 w Łaznowskiej Woli. Skręcam w prawo.
"Boga sławię" !!! Bo po ciekawych wojażach wróciłem szczęśliwie do Rokicin Kolonii ! To już ostatnia odsłona letniej wycieczki. Spokojnym tempem zmierzam do przejazdu kolejowego przy stacji kolejowej.
Za torami wjeżdżam na ulicę Tomaszowską, gdzie jak wiemy z początku dzisiejszej wyprawy, znajdują się ważne obiekty Rokicin Kolonii. Ten ładny budynek z pięknej cegły klinkierowej, co popularny "Cukiernik". Na parterze mieści się sklep ogólnospożywczy i cukiernia, gdzie można skosztować pysznych biszkoptów. Obok jest też apteka "Melisa".
Nieco dalej przy ul. Tomaszowskiej 1b, znajduje się kompleks piętrowych budynków, w których działa kolejna apteka oraz ośrodek opieki zdrowotnej "Promed".
Następną nieruchomość przy ul. Tomaszowskiej 3, zajmuje parterowy sklep spożywczo-mięsno-wędliniarski "Złoty Róg".
Naprzeciwko sklepu po drugiej stronie ul. Tomaszowskiej 6 stoi duży, piętrowy pawilon. Dawno temu mieścił się w nim wiejski dom handlowy GS Samopomoc Chłopska. Obiekt jest wyremontowany i od paru lat pusty czeka na swojego wybawcę
Ponadto przy ul. Tomaszowskiej 9 znajduje się agencja pośrednicząca w zawieraniu różnych umów ubezpieczeniowych. Mr SCOTT "chciał się ubezpieczyć od inwazji obcych", ale niestety było dziś zamknięte.
To już koniec niesamowitej wyprawy do Bugusławic i Wolborza. Mr SCOTT "Woybor" wciąż niezłomnie sławi polską ziemię i udowadnia, że podczas rowerowych wycieczek po ziemi łódzkiej, gdziekolwiek się nie pojawimy, to wszystko prędzej czy później łączy się nam w jedną, fascynującą historyczną całość ! No i co najważniejsze :
       "Koń - bogiem
        galop - nałogiem
  życie - zabawą
              jazda - podstawą".

7 komentarzy:

  1. Miło po latach ujrzeć swoje strony z dzieciństwa, szczególnie Ewcin, Drzazgowa Wola, Komorniki. Zaskakuje sam fakt, że w internecie -). Pozdrowionka dla autora.
    -Z.Sz.71.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mr SCOTT dziękuje za pozostawienie miłego komentarza. Tym samym jeden z ważnych celów tego bloga został zrealizowany (-: Serdecznie pozdrawiam !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ów dworek w Drzazgowej Woli ma jeszcze jednego ciekawego niusa: mieściła się tam szkoła podstawowa klas 0 - 3. Sam tam chodziłem w latach bodajże 79 - 82. Prowadziło ją małżeństwo Włodarczyków.
    Pozdro -:).
    Z.Sz.71.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mr SCOTT bardzo dziękuje za pozostawienie interesującego komentarza. Pozdrawiamy rowerowo (-:

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawy wpis. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Mr SCOTT jedzie do... (-: , Blogger