Blog ma na celu popularyzowanie rowerowych wycieczek po Łodzi, regionie łódzkim i okolicach.
Znajdziesz tu zdjęcia, filmy, opisy tras i ślady GPS.
Miasto Łódź i województwo łódzkie są naprawdę piękne !
Zobaczysz, że "ONI są wszędzie", wszystko się łączy i odbija w tablicach !
Zachęcam do czynnego wypoczynku i powodzenia na trasach !!!
WYCIECZKA Nr 160 - Rzepiszew i Małyń

WYCIECZKA Nr 160 - Rzepiszew i Małyń

TRASA : Łódź (Piotrkowska, Plac Wolności, Pomorska, Kilińskiego, Traugutta, Piotrkowska, al. Mickiewicza, al. Bandurskiego, Krzemieniecka, Konstantynowska) - Konstantynów Łódzki - Mirosławice - Lutomiersk - Dziechtarzew - Apolonia - Wodzierady - Leśnica - Górna Wola - Rzepiszew - Łobudzice - Lichawa - Kłoniszew - Małyń - Puczniew - Zygmuntów - Szydłów - Jerwonice - Czołczyn - Lutomiersk - Babice - Babiczki - Krzywiec - Konstantynów Łódzki - Łódź (Złotno, Płatowcowa, Złotno, Krakowska, Biegunowa, Solec, Drewnowska, Manufaktura, Park Staromiejski, Nowomiejska, Plac Wolności, Piotrkowska) 
[26.04.2013. -  91,2 km, 21,4 km/h, 4:13:37 h]   
GPS
Mr SCOTT jedzie do... Rzepiszewa i Małynia !!! Trasa WYCIECZKI Nr 160.
Pogoda robi nam ostatnio spore zamieszanie i aby wybrać się na rowerową wycieczkę, trzeba wykorzystać każdy cieplejszy dzień. Mr SCOTT jest czujny i tylko czeka na taką okazję ! 
Na kolejną wyprawę ruszam z Placu Wolności. Ciągle trwa remont nawierzchni ulicy Piotrkowskiej, ale prace są już na półmetku. Ekipy budowlane zaczęły układać nową, granitową nawierzchnię. Będzie pięknie.
Dobrze wiemy, że rok 2013 został ogłoszony przez Sejm "Rokiem Juliana Tuwima". Stąd też Mr SCOTT podąża śladami poety i odwiedza kolejne miejsca związane z jego życiem w Łodzi. Tym razem jadę pod wspaniałą kamienicę przy ul. Traugutta 12, którą poznałem podczas WYCIECZKI Nr 93. Tuwim z żoną Stefanią, zamieszkali tu 9 sierpnia 1920, gdy wojska bolszewickie zbliżały się do Warszawy.
Okazuje się, że zakończono już remont sąsiedniej kamienicy przy ul. Traugutta 10. Elewację budynków pokryto jasnożółtą farbą i teraz prezentują się kapitalnie !
Naprzeciwko na ścianie kamienicy przy ul. Traugutta 9, można obejrzeć jeden ze starszych, łódzkich murali.
Z ul. Traugutta wyjeżdżam na Piotrkowską i kieruję się do al. Mickiewicza. Dalej na zachód miasta, ścieżką rowerową przebiegającą wzdłuż Parku im. Poniatowskiego. Tam Mr SCOTT zerka na hotel "Double Tree by Hilton" i stwierdza, że montaż olśniewającej elewacji budynku, dobiegł już końca (zdjęcie z dnia 11.12.2011. i zdjęcie z dnia 28.08.2012). Łódź może się pochwalić kolejnym, ekskluzywnym hotelem.
Za estakadą na al. Włókniarzy, wjeżdżam na al. Bandurskiego. Jadę wzdłuż dworca Łódź-Kaliska oraz stadionu Łódzkiego Klubu Sportowego (zobacz WYCIECZKA Nr 99). To smutna historia, ale parę dni temu ten zasłużony dla naszego miasta klub, ogłosił swoją upadłość. Wielka szkoda, że tak się stało...
                            
Pędzę dalej po ul. Krzemienieckiej i skręcam w lewo w ul. ul. Konstantynowską. Przede mną trudny odcinek przejazdu po tej ruchliwej ulicy, która jest częścią drogi krajowej nr 71. Wspinam się w stronę zajezdni tramwajowej "Brus"" i po zaliczeniu szybkiego zjazdu, docieram do Konstantynowa Łódzkiego. Trwa właśnie rewitalizacja kolejnej części Placu Kościuszki.
                            
Jadę dalej na zachód i przez Mirosławice, wpadam z impetem do Lutomierska. Dojeżdżam do mostu na rzece Ner, skąd jest ładna panorama na użytkowany obecnie przez księży Salezjanów, dawny klasztor, który powstał przypuszczalnie przed rokiem 1418 z inicjatywy Wacława Zaręby z Kalinowej. Lutomiersk jest bardzo często na trasie moich wypraw - zobacz np. WYCIECZKA Nr 28 czy też Nr 152.
Przejeżdżam przez centrum do krzyżówki z trzema krzyżami. Skręcam w ul. Łaską i przez wsie Dziechtarzew i Apolonia, sprawnie docieram do wsi Wodzierady. 
           
W Wodzieradach obieram kurs na zachód. Mijamy remizę strażacką i dwór Parczewskich. Jadę przez Leśnicę do wsi Dobruchów, gdzie kolonia młodych brzózek zdaje się pokazywać, że właśnie wiosna nam pięknie rozkwita.
Poruszam się malowniczą trasą, którą poznałem w trakcie WYCIECZKI Nr 127. Po dojechaniu do szosy wojewódzkiej nr 710, skręcam w lewo. Za zakrętem jest jeszcze jeden rozjazd, który prowadzi do zabudowań wsi Dobruchów. Po prawej stronie drogi, na kilkustopniowym podeście ustawione są trzy żelazne krzyże i kapliczka z obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej. Pod krzyżem z lewej strony widnieje data "1808 r.", pod krzyżem z prawej strony data "1971 r.", natomiast pod środkowym jest napis "Pod Twoją obronę uciekamy się".
Wracam na szosę prowadzącą do Szadku (zobacz WYCIECZKA Nr 93). Wykonuję parę dobrych ruchów i wjeżdżam na tereny należące do gminy Szadek i osady Górna Wola. Nazwa odzwierciedla jej położenie. Przez kilka minut jadę pod górkę.
Po chwili dojeżdżam do skrzyżowania z drogą na Lichawę. Skręcam w prawo, co demonstruje Mr SCOTT. Piaszczysta droga po lewej stronie, prowadzi do wsi Wilamów i Wrzeszczewice.
Przejeżdżam przez całą Górną Wolę, oglądając przydrożne zabudowania i zagrody wiejskie. Dookoła bezkresne, zielone pola. Na horyzoncie można dostrzec szadkowskie BAZY OBCYCH 👽 Widać dobrze chyba z dziewięć trupiobladych masztów. Mr SCOTT przypomina sobie, że zawsze trzeba się mieć na baczności !
Szybko dojeżdżam do zakrętu, gdzie droga z zachodu wiedzie na północ. Jadę prosto, piaszczystą drożyną, która prowadzi na teren dawnego zespołu dworskiego należącego do rodziny Leopoldów. Mr SCOTT odwiedził już to magiczne miejsce podczas WYCIECZKI Nr 68.
             
Neoklasycystyczny dwór w Rzepiszewie zbudowany został w latach 1835-1840 przez małżeństwo Salomei Mączyńskiej i Kazimierza Leopolda - oficera wojsk Księstwa Warszawskiego, dziedzica wsi Kwiatkowice. Widziałem jego grób podczas WYCIECZKI Nr 75. Tablicę epitafijną Salomei Mączyńskiej, oglądałem na ścianie zabytkowego kościoła w Szadku.
Zabytkowy dwór był w posiadaniu Leopoldów do wybuchu drugiej wojny światowej, podczas której zarządzał nim Niemiec o nazwisku Rajnchard. W latach 1948–2000 miała tu swoją siedzibę szkoła podstawowa. W 2001 roku stał się własnością prywatną i obecnie stanowi kwaterę agroturystyczną.
Budynek dworku otoczony jest parkiem o powierzchni ok. 4 ha, który został założony w XIX wieku w stylu nawiązującym do angielskiego. Rosną tu cenne okazy drzew, m.in. siedem potężnych jesionów oraz modrzew europejski, które znajdują się pod ochroną Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
           
Na terenie pięknego parku w Rzepiszewie, Mr SCOTT zauważył wspaniale rozkwitającą forsycję. To najlepszy dowód na to, że "Armia Wiosna" ruszyła wreszcie do zdecydowanego natarcia.
Do dworu Leopoldów prowadzi aleja obsadzona lipami, grabami i kasztanami. Po jej lewej stronie widoczne są zabudowania dawnego folwarku dworskiego. Po obejrzeniu dworu wracam do asfaltowej szosę i za żelaznym krzyżem skręcam w lewo.
Po chwili dojeżdżam do Rzepiszewa. To niewielka wieś w powiecie zduńskowolskim, którą źródła pisane wymieniają już w 1386 roku, jako własność szlachecka.
        
Rzepiszew należał do klucza dóbr zwanego "Lutomierszczyzna", położonego w ówczesnym powiecie szadkowskim. Klucz obejmował miasto Lutomiersk i wsie Wrząca, Czołczyn, Dziechtarzew, Kwiatkowice, Dobruchów, Rzepiszew z Bugajem (to grunty pomiędzy Rzepiszewem a Tarnówką), Tarnówką i Górną Wolą.
We wsi jest przystanek "pekaes", gdzie zatrzymują się autobusy jadące do Łodzi Kaliskiej, Sieradza, Zduńskiej Woli i Zygier. Aktualny rozkład jazdy prezentuje Mr SCOTT.
Rzepiszew to typowo rolnicza osada, tzw. ulicówka z budynkami i zagrodami stojącymi po obydwu stronach drogi powiatowej. Dominuje jednorodzinna zabudowa murowana, ale natknąć się można też na drewniane stodoły i szopy.
Po prawej stronie drogi, przy ogrodzeniu jednego z gospodarstw ustawiona jest kapliczka - kamienny krzyż otoczony płotkiem z kutego żelaza. Jak wszystkie tego rodzaju miejsca kultu religijnego w Polsce, przystrojony jest kwiatami i kolorowymi wstążkami.
Dobra rzepiszewskie zostały w roku 1793 kupione od Hieronima Sanguszki przez Franciszka Mączyńskiego, który zmarł w drewnianym dworze w Rzepiszewie 20.10.1811 roku i został pochowany w kościele farnym Szadku (widziałem tam mocno zniszczoną tablicę epitafijną poświęconą jego osobie). Oglądam dom z czerwonej cegły pochodzący z lat 30-tych XX wieku, który stoi na terenie dużego gospodarstwa rolnego.
W Rzepiszewie jest oczywiście strażnica Ochotniczej Straży Pożarnej, która wykorzystywana jest przez mieszkańców także jako świetlica wiejska. Za remizą znajduje się gospodarstwo sołtysa. Kiedy tak oglądam siedzibę strażaków, po drodze mknie nowoczesny ciągnik wyposażony w pług do orki gleb. Polska wieś idzie z postępem i wielu rolników kupuje takie super maszyny, których cena osiąga nawet kilkaset tysięcy złotych !
           
Córka Franciszka Mączyńskiego Salomea, po wyjściu za mąż za Kazimierza Leopolda, zamieszkała na terenie dworu w Rzepiszewie w 1821 roku. Po jej śmierci w 1880 roku, właścicielem majątku staje się ich syn Józef Antoni Leopold, który nabył te dobra w 1882 r. w drodze licytacji z tytułu długów Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego.
Przez Rzepiszew przepływa jedna za strug rzeki Pisia, którą w tych okolicach widziałem już m.in w Zygrach, Chorzeszowie i Wodzieradach. Wody rzeczki są bardzo czyste i wiją się pomiędzy zielonymi, malowniczymi polami ziemi szadkowskiej.
          
Kończę krótką wizytę w Rzepiszewie i wąską asfaltówką pedałuję na północ.  
Południowo-zach. wiatr pcha mnie mocno przed siebie. Szybkim tempem dojeżdżam do cmentarza ewangelickiego w Łobudzicach. Na początku XX wieku większą część wsi zamieszkiwała ludność pochodzenia niemieckiego, którzy po zakończeniu II wojny światowej zostali z tych terenów wysiedleni.
Na terenie cmentarza pochowano dziesięciu żołnierzy niemieckich, poległych w październiku i listopadzie 1914 podczas "Wielkiej wojny". Cmentarz jest zaniedbany i zarośnięty. Mr SCOTT odszukał tylko jeden stary nagrobek - fragment pomnika z inskrypcją w języku niemieckim.
            
Za cmentarzem znajduje się skrzyżowanie z drogą na linii Wola Łobudzka-Szadek. Stoi tam rzymskokatolicka kaplica p.w. św. Stanisława Kostki, którą oglądałem już podczas WYCIECZKI Nr 68.
Kaplicę wybudowano na miejscu dawnego kościoła parafii ewangelicko-augsburskiej, który wzniesiono w 1837 roku. Posiada pełne wyposażenie liturgiczne i odbywają się w niej nabożeństwa (niedziele i święta o godz. 10:3o).
Oglądam kaplicę ze wszystkich stron, ale Mr SCOTT się niepokoi i daję wyraźne znaki, że coś w tej okolicy nie jest w porządku... 
Cisza wręcz rozsadza bębenki uszu, a niepokój krąży w powietrzu razem z kraczącymi wronami... 
Mr SCOTT dobrze wie, co jest tego przyczyną ! W Łobudzicach OBCY mają przecież swoją warowną fortecę, która sterczy w szczerym polu na lewym brzegi rzeki Pisia. To przerażające, ale takie są fakty - "ONI są wszędzie" !!! 👽
Naprzeciwko kaplicy ustawiona jest tablica wjazdowa do wsi Łobudzice. Są to rolnicze, słabo zalesione tereny, leżące z dala od głównych szlaków komunikacyjnych. Dookoła cisza i błogi spokój. Gospodarze krzątają się po swoich zagrodach.
We wsi znajduje się remiza Ochotniczej Straży Pożarnej, przy której urządzony został plac zabaw dla dzieci. Kiedy tak zwiedzam Łobudzice, do uszu dochodzi mi odgłos nadlatującego helikoptera, który leci zapewne do bazy wojskowej w Leźnicy Wielkiej
"I to jest właśnie Polska !!!" - drze się w niebogłosy Mr SCOTT.
           
Ruszam w dalszą drogę i po kilku minutach wpadam do dawno nie widzianej wsi Lichawa. Mijam rozjazd w lewo prowadzący do Krokocic i kieruję się do centrum osady.
Lichawę znam dobrze z przywoływanej już WYCIECZKI Nr 68, ale też z kilku innych wypraw. Droga widoczna po lewej stronie, prowadzi przecież przez wieś Bąki do masztu telewizyjnego w Zygrach. Na krzyżówce dróg pomiędzy trzema drzewami, ustawiona jest otynkowana kapliczka ku czci Pana Jezusa i Matki Bożej z 1946 roku.
W przeszklonej witrynie kapliczki, umieszczona jest figurka przedstawiająca mocno zatroskanego Jezusa Chrystusa. Obok jest sklep, gdzie można sobie kupić coś do picia lub "na ząb". Skręcam na północ, w rozjazd pokazywany przez Mr SCOTT'a. Po prawej stronie widać jeszcze dwie inne drogi - na wprost z asfaltem, który szybko się kończy i przez pola prowadzi do Małynia i po prawej do Woli Łobudzkiej.
Mocno naciskam na pedały i w rewelacyjnym tempie dojeżdżam do wsi Kłoniszew. Jadę prosto przez skrzyżowanie z drogą na Zygry (to w lewo). Wspomagany przez wiatr, pędzę z górki do Małynia !
                            
Po dojechaniu do krzyżówki dróg (w lewo na Pudłówek), skręcam w prawo i już jestew Małyniu. Wiadomo, że czas płynie tu przecież zupełnie inaczej, a Mr SCOTT zawsze z przyjemnością tutaj wraca - zobacz np. WYCIECZKA Nr 15.
Perłą Małynia i regionu łódzkiego jest neogotycki kościół p.w. św. Andrzeja Apostoła, który został  wzniesiony z czerwonej cegły w latach 1908-1912 staraniem księdza Andrzeja Maciaszka. Czy podczas rowerowych wycieczek zdarzają się cuda ? 
Mr SCOTT przekonał się dziś, że wszystko jest możliwe !!!
Wchodzę na plac przykościelny. Wrota do świątyni są szeroko otwarte. Dookoła żywej duszy. Mr SCOTT początkowo nie wierzy, że to się dzieje naprawdę, ale szybko przekonuję się, że to nie sen ! Do dzieła !!! Serce zaczyna mocniej bić i wchodzę do środka. Nareszcie zobaczę wspaniałe wnętrza kościoła ! W kruchcie zawieszona jest tablica "Księża proboszczowie Parafii Małyń od czasu wybudowania obecnego kościoła".
Na ścianie lewej nawy zachowała się tabliczka z piaskowca, na której umieszczona jest bardzo ciekawa informacja : "Za ks. Proboszcza J. Gałdy, malowanie kościoła wykonał według własnego projektu Józef Mróz, Łódź al. 1 maja 81 m.3 1946 r.". 
A to ci dopiero historia.
Wystrój i kolorystyka kościoła może zachwycić niejednego malkontenta ! W ubiegłym roku Parafia w Małyniu obchodziła uroczyście 100-lecie budowy kościoła, który powstał wg projektu łódzkiego architekta Apoloniusza Nienieckiego. Przygotowania do święta trwały kilka miesięcy i poprzedzone zostały przebudową i remontem świątyni. Ale po kolei.
Na ścianach zawieszonych jest kilka pamiątkowych tablic. Dla Mr SCOTT'a to ogromna radość, że może je wreszcie zobaczyć ! Na tej pięknej tablicy z białego marmuru czytam "Ś.P. Leon Werner, ur. 1857.- zm. 1922. Spadkobierca i właściciel dóbr Puczniew. Zostawił pamięć zacnego człowieka i dobrego obywatela kraju".
Na filarze po prawej stronie nawy wisi tablica z kamienia jasnego granitu, z inskrypcją o treści "Ś.† P. Joanna Marianowska, ur. 27.04.1972 zm. 1.02.1987. Umiłowała Boga i bliźniego. Wzorowa uczennica szkoły podstawowej. Żyła cicho i pięknie modlitwą, nauką i pracą. Niech wszystkie dzieci chwalą imię Pana. Rodzice, siostra i bracia".
Na ścianie obok prawego, bocznego ołtarza zawieszona jest tablica z czarnego, szklistego granitu z napisem "Ś. P. Ukochanemu ks. kan. Fr. Maciaszkowi, budowniczemu tego kościoła, wieloletniemu proboszczowi wdzięczni parafianie. 1.11.1946 r.".
Przy drzwiach prowadzących do zakrystii, wisi tablica z białego marmuru z napisem "Ś.† P. Andrzej Jankowski, inż.-rolnik właściciel Maj. Puczniew, lat 33. Rozstrzelany przez Niemców w Palmirach 26.6.1940 r. Pokój Jego Duszy".
Po przeciwnej stronie jest jeszcze jedna tablica z napisem "D.O.M. Zuzanna, Henryk, Janusz Świętochowscy. Wł. Maj. Małyń. Szlachetni i prawi obywatele, dobroczyńcy kościoła. Poświęcili swe życie dla dobra kościoła i ludzi. Wielki Boże wynagrodź hojnie swoim sługom. Kochający syn Witold b. więzień za A.K."
           
W listopadzie 2012 roku, dokładnie 100 lat po zbudowaniu świątyni, w kościele odsłonięto nowy ołtarz. Ważący ponad 2 tony stół ofiarny stanął w sercu prezbiterium wykonanego zgodnie z wytycznymi II-go Soboru Watykańskiego.
Co ciekawe, marmurowy kamień na nowy ołtarz, przypłynął do Polski statkiem z Portugalii, natomiast płytki zdobiące podłogę kościelnego prezbiterium sprowadzono aż z dalekich Indii !
Zanim pojawił się nowy ołtarz wnętrze świątyni przeszło niezwykłą przemianę ! Prace trwały prawie 4 lata i odnowione zostały wszystkie polichromie ścienne, które prezentują się naprawdę olśniewająco ! Mieszkańcy Małynia mówią teraz o swoim kościele "nasz Watykan".
Pozłocono też XVIII-wieczny ołtarz Matki Boskiej z Dzieciątkiem oraz XIX-wieczną ambonę. Złocenia pojawiły się na stacjach Drogi Krzyżowej.
Parafia w Małyniu została erygowana już w XIII wieku. Wcześniej w tym samym miejscu stał drewniany kościół, który 1752 roku został zniszczony na skutek pożaru.
Kościół w Małyniu to świątynia trzynawowa z kaplicami bocznymi o wystroju w stylu barokowym. W ołtarzu po lewej stronie, który pochodzi z XVII wieku, zawieszony jest krzyż łaciński z przybitą do niego postacią Chrystusa.
W ołtarzu w nawie wschodniej, wspartym na czterech kolumnach, umieszczony jest obraz z połowy XIX wieku, przedstawiający św. Annę z córką Maryją i wnukiem Dzieciątkiem na kolanach. Na kolumnach, w geście adoracji, ustawione są figurki aniołków. Cały kościół udekorowany jest świeżymi i sztucznymi kwiatami.
W kościele podziwiać można przepięknie zdobioną ambonę z białego marmuru oraz XIX-wieczne organy. W kruchcie ustawiona jest zabytkowa, gotycka chrzcielnica pochodząca z połowy XV wieku. Całość lśni i błyszczy !
Kolatorem budowy świątyni w Małyniu był Feliks Wituski - właściciel majątków ziemskich Jeżew i Kłoniszew. Na cmentarzu przykościelnym znajduje się kaplica rodziny Wituskich, w której umieszczone są tablice epitafijne (zobacz WYCIECZKA Nr 68).
           
Robię tradycyjną rundkę wokół cudownego kościoła. Oglądam co też się zmieniło od czasu mojej ostatniej wizyty w tym bardzo starym grodzie. Pierwsza pisemna wzmianka o wsi pochodzi z 1392 roku.
W centralnej części wsi jest rozjazd na północ, którym dojeżdżam do mostu na rzece Ner. Dzieje osadnictwa na tym terenie sięgają okresu czasów I-II wieku naszej ery. Stwierdzono tu istnienie cmentarzyska oraz gródka rycerskiego, datowanego na XIII-XIV wiek, należącego do Poraitów, którzy przyjęli nazwisko Małyńskich.
Rzeka Ner biegnie wzdłuż północnej części wsi. Przed śluzą wpada do niej mała struga rzeki Pisia - ta sama, która przepływa przez Wodzierady i Piorunów. Znajdują się tutaj dwie elektrownie wodne. Jaz na Nerze służy funkcjonowaniu elektrowni wodnej ponownie uruchomionej w 1997 roku. Produkcja energii odbywa się z wykorzystaniem turbiny Francisa, natomiast pobór z rzeki Ner poprzez lewobrzeżną śluzę wlotową. Urządzenia elektrowni znajdują się w starym młynie wodnym, a moc jaką można uzyskać to 10 kw. W 2005 roku uruchomiono także drugą, większą elektrownię (29 kW). Turbina została zamontowana na jazie.
            
Przy rzece stoi stary młyn wodny, zbudowany z czerwonej cegły w 1911 roku. W latach 1950-1991 użytkowany był przez Gminną Spółdzielnię. Po wielu perypetiach wrócił do prawowitego właściciela i nadal służy mieszkańcom Małynia i okolicznych wiosek.
Po chwili relaksu nad wodami czystego Neru, wracam do szosy przebiegającej przez Małyń. Skręcam na wschód, mijam kapliczkę z figurką św. Nepomucena i pedałuję przez małyńskie lasy drogą na Kwiatkowice. Dojeżdżam do krzyżówki z drogą na Kuciny i skręcam w lewo, co pokazuje Mr SCOTT.
Wyjeżdżam z lasu i kieruję się do kolejnego mostu na rzece Ner, przy którym rośnie ogromne drzewo.
Ner jest nieodłącznym towarzyszem moich rowerowych wycieczek. Mr SCOTT zawsze chętnie patrzy na jego wartkie i czyste wody. Ner to największa rzeka płynąca przez Łódź, a jej wody są intensywnie wykorzystywane do nawodnień rolniczych.
        
Wspinam się na niewielkie wzniesienie i staję na rozjeździe z kapliczką. Skręcam w prawo do wsi Puczniew, którą zwiedziłem całkiem niedawno, bo podczas styczniowej WYCIECZKI Nr 152.
Wiatr cały czas jest moim sojusznikiem, stąd też utrzymuję wysoką prędkość. Pędzę przez Puczniew i Zygmuntów do wsi Szydłów. Na tym rozjeździe skręcam w prawo w drogę na Lutomiersk.
Zjeżdżam z górki w dolinę rzeki Ner. Krótki postój na moście obowiązkowy, bo można z niego zauważyć kontury grodziska stożkowego, pochodzącego z VIII-IX wieku.
Po przejechaniu około 200 metrów wjeżdżam do wsi Jerwonice, którą znam z kilku poprzednich wycieczek. Ale z tej zachodniej strony, jeszcze do niej wjeżdżałem.
Zmieniam kierunek jazdy na wschód i przejeżdżam obok siedziby miejscowych strażaków. Duża zmiana i to na lepsze ! Okazuje się, że nie dalej jak dwa dni temu, odnowiono elewację remizy, która jeszcze w maju 2012 roku prezentowała się mizernie.
Z Jerwonic przenos się do Czołczyna, gdzie stan drogi znacznie się poprawia. Mr SCOTT wykorzystuje każdy sprzyjający moment, aby popracować nad zwiększeniem średniej wycieczki.
                           
W pięknej, leśnej scenerii szybko dojeżdżam do Lutomierska. Radosnym rytmem kieruję się po ul. Kilińskiego do centrum tego dawnego miasta.
Przed Placem Jana Pawła II-go skręcam w lewo w ul. Zieloną, na której jest torowisko. Zjeżdżam z górki w dolinę Neru i jadąc wąską ścieżką, pedałuję w stronę mostu tramwajowego.
                            
Most tramwajowy znajduje się na trasie podmiejskiego tramwaju linii 43, który dojeżdża do Lutomierska z łódzkiej krańcówki na Stokach. Rozciąga się z niego wspaniały widok na panoramę wsi Kazimierz, którą zwiedziłem w czasie WYCIECZKI Nr 41.
            
Most w Lutomiersku to jeden z nielicznych w Polsce kratownicowy most tramwajowy, wybudowany w latach 30-tych XX wieku. Nie da się ukryć, że potrzebuje pilnie remontu. Wstęp na most jest surowo wzbroniony !
Polną drogą dojeżdżam do ul. Kilińskiego w Kazimierzu i skręcam w prawo. Jadę do skrzyżowania z drogą wojewódzką nr 710, którą parę godzin wcześniej pomykałem z Mirosławic. Skręcam na północ w ul. Aleksandrowską.
To trudny odcinek wyprawy, bo nie dość, że wspinam się na spore wyniesienie terenu, to jeszcze muszę omijać całe ławice dziur i nierówności w asfalcie. Droga do wsi Babice (zerknij na zapis z WYCIECZKI Nr 150), bardzo tęskni do unijnych funduszy...
                            
Za rozjazdem w lewo na Kazimierz, skręcam na wschód. Jadę przez Babice i sąsiednie Babiczki do wsi Krzywiec. Drogowcy nie próżnują i postawili wreszcie tabliczkę wjazdową do Konstantynowa Łódzkiego.
Przez ul. Niesięcin jadę krótko przez "Kansas". Dalej prosto przez niebezpieczne skrzyżowanie z ul. Zgierską i już jestem w Łodzi.
"Przyginam" ulicą Złotno w stronę starego Polesia. Przy ul. Złotno 83 znajduje się restauracja i niewielki hotel "Yuca".
Skoro jestem na terenie Złotna, to może wreszcie odwiedzę jedno z dawno zapomnianych miejsc na mapie naszego miasta ? Skręcam w ul. Płatowcową, gdzie w dawnych czasach pod nr 6 mieściło się kino "Sojusz". Obecnie znajduje się tu drukarnia o nazwie "Ale kino". Pozdrowienia od Mr SCOTT'a dla sympatycznych właścicieli !
                            
Ze Złotna jadę do ul. Krakowskiej. Potem w lewo, po ul. Biegunowej i przez park na Zdrowiu do centrum miasta. Jeden cieplejszy dzień zrobił co trzeba i na rowerowych trasach można było spotkać wielu miłośników dwóch kółek.
Na ul. Drewnowskiej zahaczam o Manufakturę, gdzie zawsze dzieje się coś ciekawego. Dziś akurat trafiam na wystawę pojazdów rajdowych "Car Show 2013".
Na rynku postawiono miasteczko sportowe "Dakar Orlen Team", na terenie którego można było obejrzeć rajdowe motocykle, samochody, olbrzymią ciężarówkę serwisową i hotel na kółkach dla zawodników.
            
Podczas tegorocznego święta motoryzacji, można było podziwiać kilka kultowych modeli samochodów m-ki BMW, Audi czy Opel. Na gości imprezy czekały motoryzacyjne atrakcje, w postaci ekspozycji samochodów tuningowanych oraz najnowszych modeli marek, jakie można aktualnie nabyć w salonach.
Mr SCOTT to przecież też maszyna rajdowa, nic więc dziwnego, że na pamiątkową fotkę zgodziła się urodziwa pani Maryla, która zachwalała terenowy model Nissana.
Z Manufaktury kieruję się na ul. Piotrkowską. Mr SCOTT jest bardzo ciekawy jak przebiegają prace remontowe, bo podobno niedawny nawrót zimy, znacznie opóźnił układanie nowej nawierzchni.
Parę dni temu zamknięto nawet skrzyżowanie ul. Piotrkowskiej z ul. Próchnika i Rewolucji 1905 roku. Spowodowało to znaczną dezorganizację ruchu w mieście. Ale jak widać prace idą pełną parą i ekipy budowlane układają już estetyczne płyty i kostkę z szarego granitu. Prace mają być zakończone do 30 maja i Mr SCOTT oczywiście sprawdzi, czy termin zostanie dotrzymany !
          
Wyprawę do Rzepiszewa i Małynia, kończę pod budynkiem znajdującym się przy ul. Próchnika 1. To wspaniała kamienicą Karola Scheiblera, którą wybudowano w latach 1880-1882. Na wysokości pierwszego i drugiego pietra, narożnik gmachu zdobi okrągły wykusz, który jest zwieńczony balkonem. W swej dolnej części posiada przepiękne, renesansowe zdobienia.
Dzisiejsza wycieczka ułożyła się wprost genialnie ! Udało się wreszcie powiększyć kolekcję pamiątkowych tablic o wspomnienia o właścicielach Puczniewa i Małynia. Tym samym gotowy jest kolejny, mały szew na łódzkiej mapie z napisem "Wszystko się łączy" ! Ale nie spocznę na laurach i niedługo pognam po kolejne rowerowe zdobycze ! 
No bo ten Mr SCOTT już taki jest - jak się przyczepi, to jak rzep do psiego ogona !
                            
Copyright © 2014 Mr SCOTT jedzie do... (-: , Blogger