niedziela, 9 marca 2014

WYCIECZKA Nr 238 - Krosnowa i Słupia

TRASA : Łódź (Plac Komuny Paryskiej, Sienkiewicza, Nawrot, Wysoka, al. Piłsudskiego, Rokicińska) - Andrespol - Justynów - Gałków Mały - Borowa - Kaletnik - Różyca - Koluszki - Zygmuntów - Długie - Wierzchy - Popień - Jeżów - Nowa Krosnowa - Krosnowa - Winna Góra i Bonarów - Podłęcze - Kotulin - Zacywilki - Kołacinek - Koziołeki - Nagawki - Dmosin - Dmosin Pierwszy - Szczecin - Nowostawy Dolne - Nowostawy Górne - Stryków - Sosnowiec - Skotniki - Łódź (Przyklasztorze, Okólna, Łagiewnicka, Sowińskiego, Folwarczna, Park im. Mickiewicza, Zgierska, Zachodnia, Ogrodowa, Gdańska) 
[09.03.2014. -  110,6 km, 21,7 km/h, 5:05:52 h] 
ZDJĘCIA
Mr SCOTT jedzie do... Krosnowej przez Słupię !!! Trasa WYCIECZKI Nr 238.
Wszyscy dobrze wiemy, że "W marcu jak w garncu", ale w tym roku na aurę nie można specjalnie narzekać ! Okazuje się więc, że rosyjski wyż jest odpowiedzialny nie tylko za słoneczną pogodę... 
No, ale "Gdzie Rzym, a gdzie Krym".
Mr SCOTT zaczyna kolejną wycieczkę od obejrzenia Placu Komuny Paryskiej, który znajduje się u zbiegu śródmiejskich ulic Tuwima i Sienkiewicza.
Na rogu ulic Sienkiewicza 41 i Placu Komuny Paryskiej 1, stoi modernistyczna kamienica, która była własnością Szymela i Heleny Wileńskich.
W ubiegłym roku dzięki wspólnocie mieszkaniowej, budynek został pięknie odrestaurowany. W narożnik kamienicy wmurowano pamiątkowe tablice z czarnego granitu, na których zamieszczono napis o treści : "Kamienica modernistyczna Szymela i Heleny Wileńskich wzniesiona w roku 1939 według projektu architekta Henryka Lewinsona, odnowiona w 2013 staraniem wspólnoty mieszkaniowej".
Cecha charakterystyczna łódzkiego modernizmu, to przenikanie w jego formę elementów ekspresjonizmu. Stąd też mnogość kształtów brył poszczególnych obiektów i ich architektonicznych detali (wykuszów, balkonów, etc.). Modernistyczne budynki widziałem już np. przy ul. Zielonej, przy al. Kościuszki 57, przy ul. Piotrkowskiej 203/205 czy też przy skrzyżowaniu ul. Uniwersyteckiej z ul. Jaracza.
Przy Placu Komuny Paryskiej nr 2 możemy podziwiać modernistyczną willę, zbudowaną w 1938 roku. Jej monumentalny, ponury kształt oraz budulec z jakiego została wykonana, przywołuje na myśl zabudowę przy ul. Roosevelta 15 (zobacz najbardziej "niemiecką" ulicę naszej Łodzi - WYCIECZKA nr 121).
Plac Komuny Paryskiej zajmuje powierzchnię ok.1,8 ha i swoją nazwę otrzymał w 1951 roku (upamiętnia Komunę Paryską - rewolucyjne wydarzenia w Paryżu w 1871 roku). W połowie XIX wieku działka ta należała do Zgromadzenia Majstrów Tkackich. Ciągnęła się po ul. Tuwima (dawna ul. Przejazd) - od ul. Piotrkowskiej, do skrzyżowania z ówczesną ulicą Mikołajewską (teraz Sienkiewicza) - zobacz WYCIECZKA Nr 59.
W XIX wieku wiązano z tym placem wielkie plany. Zamierzano wybudować na jego terenie pierwszą wyższą uczelnię w Łodzi - Instytut Politechniczny oraz katolicką świątynię. Kościół stanął jednak przy skrzyżowaniu ul. Sienkiewicza i Tuwima, natomiast uczelnia nigdy nie powstała. Pusta działka była wykorzystywana jako miejsce zabaw i śliz­gawek dla majstrów tkackich i ich rodzin. Na zdjęciu modernistyczna kamienica pod numerem 3 z zaokrąglonymi balkonami.
W latach międzywojennych powrócono do idei wy­tyczenia na tym miejscu placu, ale jego południową pierzeję, szybko zabudowano tymi właśnie modernistycznymi kamienicami. Ta krótka uliczka nosiła wówczas nazwę Świętokrzyska.
Przy Placu Komuny Paryskiej nr 4, ustawiona jest najwyższa - 5-piętrowa kamienica, która na swych narożnikach posiada przestronne balkony. W Łodzi jest bardzo dużo budynków wybudowanych w tym stylu.
Południową część Placu Komuny Paryskiej, poznałem dobrze na zakończenie WYCIECZKI Nr 113 oraz WYCIECZKI Nr 112. Obecnie jego północną strefę, w dalszym ciągu zajmuje duży parking, niewielki skwer oraz stacja benzynowa.
Do Placu Komuny Paryskiej, sięgają budynki zajmowane przez Urząd Miasta Łodzi. To dawna tkalnia wyrobów wełnianych barona Juliusza Heinzla, który swój pałac wybudował od strony ul. Piotrkowskiej 104.
Przy Placu Komuny Paryskiej nr 6, znajdują się zabudowania dawnej fabryki sprzętu medycznego "Elektrosan". Do końca 1939 roku firma mieściła się przy ulicy Piotrkowskiej 105 (obecnie Fabryka Aparatury Elektromedycznej "FAMED" Łódź S.A. ul. Szparagowa 2).

Po obejrzeniu Placu Komuny Paryskiej, dojeżdżam do ul. Tuwima. Spoglądam na dawne budynki Zgromadzenia Majstrów Tkackich i kieruję się w stronę Starego Widzewa.
Jadę po ul. Nawrot do ul. Wysokiej 37. Znajduje się tam Oratorium Salezjańskie Centrum Młodzieżowe Obiekt Sportowo-Dydaktyczny. Oratorium istnieje przy ul. Wodnej w Łodzi od czasu przybycia salezjanów w 1922 roku (zobacz WYCIECZKA Nr 129).
Na ścianie oddzielającej budynki szkolne od boiska sportowego, namalowany jest rewelacyjny mural z napisem "Ziemia obiecana" i logo klubu sportowego "Widzew" Łódź. Po ostatniej wojnie Łódź z ziemi obiecanej, stała się ziemią bardzo zaniedbaną. Dziś na szczęście przywraca się jej dawny blask i chwałę.
Skręcam w al. Piłsudskiego i jadę po ul. Rokicińskiej przez osiedle Widzew-Wschód. Za rondem na skrzyżowaniu z ul. Malowniczą i al. Józefiaka, trwa budowa wiaduktów autostrady A-1.
Wiadukt WA259 przy ulicy Rokicińskiej, posiada już oba przyczółki. Rozpoczęło się betonowanie płyt fundamentowych dla dwóch ostatnich par podpór.
Prace prowadzi firma "Warbud", która kończy operację stawiania filarów i przyczółków o symbolach WA259 i WA263. Na dzień 19 marca 2014 roku planowane jest otwarcie ofert w przetargu na wybór nowych wykonawców A-1. Wówczas tempo robót na tym odcinku na pewno się poprawi !
Przy okazji Mr SCOTT porwał się na następującą refleksję : Co łączy klasyczne dzieło Kubricka "2001: Odyseję kosmiczną" z Łodzią ? Okazuje się, że bardzo wiele !!! Łódź się rozwija, Łódź się buduje, Łódź mknie w nieskończoność i ten proces jest nie do powstrzymania !!! W filmie monolit pojawia się trzykrotnie i za każdym razem wtedy, gdy istnieje konieczność zmiany ewolucyjnej.
Mr "Bowman" SCOTT odczuwa obecność monolitu i dobrze wie, że dla łódzkiej rzeczywistości zwiastuje nadejście bardzo ciekawych wydarzeń... Ale jakich ? Któż to wie ?
Dziś niedziela i ruch na głównych ulicach Łodzi jest bardzo mały. Stąd też bez lęku pedałuję po ul. Rokicińskiej, która jest fragmentem drogi wojewódzkiej nr 713. Na zdjęciu przejazd kolejowy na terenie osiedla Andrzejów (przy ul. Gliszczyńskiego).
Przy ul. Rokicińskiej 361 można podziwiać drewnianą willę z lat międzywojennych, która posiada od frontu przeszkloną, piętrową werandę.
W okolicach Łodzi jest dużo tego typu domów. Na przykład w Gałkówku, w Żakowicach czy w Kaletniku.
Chociaż stan nawierzchni w tych okolicach woła o pomstę do nieba, to jednak sprawnie dojeżdżam do kolejnego przejazdu kolejowego przy ul. Wieńcowej. Jest to trakt na trasie ze stacji Bedoń do dworca Łódź-Olechów.
Szybkim tempem przejeżdżam przez Andrespol. Przy okazji żółta kartka dla władz gminy - drogą rowerową nie da się po prostu jechać ! Pełno na niej piachu, szkła i kamieni... Halo ! Pobudka ! Wiosna blisko i trzeba zabierać się do porządków ! Za mostem na rzece Miazga, wjeżdżam do Justynowa. Na zdjęciu zespół stawów hodowlanych, gdzie obecnie trwa proces ich oczyszczania.

Pedałuję przez Justynów do Gałkowa Małego. To bardzo przyjemny odcinek wycieczki, ponieważ przebiega przez rozległy kompleks lasów. Gałkówek ze względu na swe walory klimatyczne, od ubiegłego wieku znany jest jako miejsce wypoczynku mieszkańców Łodzi (zobacz WYCIECZKA Nr 74).
Przekraczam m.in tory kolejowe, które prowadziły kiedyś do nieistniejącej już Centrali i Składnicy Uzbrojenia Wojska Polskiego w Gałkówku. Przed wjazdem do Gałkowa Małego, po lewej stronie ul. Łódzkiej stoi zapomniany dworek.

Przedzieram się przez Borową, Kaletnik i Różycę do Koluszek. Przy ul. Przejazd 7b, znajduje się szkoła językowa "Lingua center". Mr SCOTT lubi tutaj popatrzeć na łopoczące na wietrze flagi. Dwa lata temu były tylko cztery maszty, teraz jest ich już sześć ! Naprawdę przyjemny widok, tylko dlaczego "Niemcy i Wielka Brytania znowu nic nie robią, kiedy Rosja teraz faluje" ?
 
Podjeżdżam na wiadukt nad Koluszkowskim Węzłem Kolejowym. Pędzę z górki do ul.11 Listopada i jadę prosto do wsi Zygmuntów. Dalej w prawo dobrze znanym szlakiem prze wieś Długie. To super trasa zjazdowa, na której można osiągnąć wysoką prędkość przejazdu.


Mr SCOTT "Cwaniaczek" tak opracował trasę dzisiejszej wycieczki, by wykorzystać do maksimum podmuchy płd.-wsch. wiatru. W związku z tym praktycznie od samych Koluszek, jest on moim wielkim sojusznikiem. Bardzo szybko dojeżdżam do wsi Wierzchy, gdzie znajduje się nowoczesny młyn motorowy. Z wielką prędkością pomykam do źródeł rzeki Rawki.

Po zaliczeniu rewelacyjnego zjazdu, wjeżdżam na terytorium powiatu brzezińskiego. Jadę na północ pomiędzy osadami Władysławowo i Olszewo.
Przy rozwidleniu do sioła Leszczyny, asfaltowa szosa skręca na wschód. Podjeżdżam na niewielkie wzniesienie, z którego rozciąga się przepiękna panorama na zielone pola i niebieskie stawy ! Na horyzoncie widać dobrze wieżę kościoła w Jeżowie ! A tak a'propos, to Mr SCOTT nie wierzy, że na tej wieży leży stado młodych jeży.
Pruję z górki w dolinę rzeki Rawki, gdzie znajdują się dwa stawy hodowlane.
Stawy te należały kiedyś do majątku Popień, którego dziedzicem był Karol Sulikowski - dyrektor Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej.
Obecnie stawy są własnością prywatną. Nie wolno się w nich kapać ani łowić ryb. Przed wjazdem na piaszczystą drożynę, która biegnie wzdłuż akwenów, ustawiony jest drewniany szlaban i tabliczka ostrzegawcza "Wstęp wzbroniony".
Zaliczam kolejny podjazd i ze wzgórza przy dawnym folwarku, oglądam rewelacyjną panoramę na wieś Popień.
Naprzeciwko bramy wjazdowej na teren dawnego dworu, znajduje się rozwidlenie dróg. Stoi tam murowana kapliczka wybudowana w 1953 roku.
Do znaku drogowego przytwierdzona jest tabliczka "Muzeum w przestrzeni-wielokulturowe korzenie regionu łódzkiego" z logo szlaku "1914 Operacja łódzka". Takie tabliczki spotykam bardzo często na trasach rowerowych wycieczek. Szlak historyczny liczy 133 km i łączy miejsca związane z militarną przeszłością ziemi łódzkiej. Dotyczą głównie starć rozgrywających się w listopadzie 1914 roku w okolicy Koluszek i Brzezin.
Przy drodze stoi stara studnia. Z tego miejsca mamy także wspaniały widok na malowniczą okolicę.
Wieś Popień ciągnie się na zachód do osady Marianów Kołacki (w stronę drogi krajowej nr 72). Za rozjazdem prowadzącym do Jeżowa, znajduje się bardzo długa aleja złożona z drzew kasztanowca.
Są to stare drzewa, których wiek datuje się na co najmniej sto lat. Były zasadzone z inicjatywy hrabiowskich rodzin Krukowieckich i Sulikowskich.
Od kilkunastu minut poruszam się po przepięknych terytoriach leżących w gm. Jeżów. Szybkim tempem dojeżdżam do stolicy gminy, którą poznałem dobrze w trakcie WYCIECZKI Nr 102. Dawno tu nie byłem i zauważam sporo zmian na lepsze ! Przy ul. Piotrkowskiej oddano do użytku nowocześnie zagospodarowane, stałe targowisko miejskie. Od pokoleń w każdą środę w Jeżowie odbywają się targi i cotygodniowe rynki są tradycją tej uroczej miejscowości.

Podczas każdej wizyty w Jeżowie, Mr SCOTT zawsze chętnie zagląda na historyczny plac w centrum miasteczka. Przy al. 3 Maja ustawiona jest bardzo stara kapliczka z figurką Matki Boskiej.
Równie chętnie wchodzę też do kościoła p.w. św. Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny. Dom Boży został wybudowany w latach 1907-1914, wg projektu warszawskiego architekta Konstantego Wojciechowskiego.
Trwa akurat świąteczne nabożeństwo i wierni w skupieniu słuchają kazania księdza. Jest okazja popatrzeć na ołtarz główny, w którym umieszczona jest rzeźba Pana Jezusa na Krzyżu. Po bokach ołtarza ustawione są figury patronów Polski - Biskupów św. Wojciecha i św. Stanisława.
Spod kościoła jadę na ul. Łowicką, po której przebiega droga wojewódzka nr 705 (łączy ona miejscowość Śladów z Jeżowem, przebiega w obrębie województw mazowieckiego i łódzkiego, przez Puszczę Kampinoską i Puszczę Bolimowską).  
To historyczne centrum Jeżowa, gdzie zachował się średniowieczny układ urbanistyczny z parterowymi kamienicami. Pędzę z górki w dolinę małej rzeczki o nazwie Jeżówka, do skrzyżowania z drogą do Kołacina (w lewo - tylko 10 km) i wsi Gzów.


Na trasie pusto, od czasu do czasu przemknie jakiś samochód. Utrzymuję wysoką średnią przejazdu i wartko dojeżdżam do kolorowego witacza Gminy Słupia. 
Pomykam z górki po wyśmienitej, równej jak stół, nowej nawierzchni szaro-czarnego asfaltu. Przy drodze ustawiona jest tablica informacyjna z nowym logo województwa łódzkiego.
Z treści zamieszczonej na tablicy dowiaduję się, że "Rozbudowa drogi wojewódzkiej nr 705 w miejscowości Słupia" została wykonana w ramach projektu współfinansowanego przez Unię Europejską z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego oraz budżetu samorządu województwa łódzkiego (wartość projektu 1,8 mln zł, z czego UE wyłożyła ponad 1,5 mln zł).
Wjeżdżam do południowej części powiatu skierniewickiego i wsi Słupia. Zobacz koniecznie WYCIECZKĘ Nr 124 !
Tuż za tablicą wjazdową znajduje się most na rzece Łupia. Jest to niewielka rzeczka o długości ok. 62 km, która ma swoje źródła w okolicy wsi Białynin.
Od źródła do Skierniewic rzeka nazywana jest Łupią, zaś od Skierniewic do ujścia do Bzury – Skierniewką. Rzeka płynie przeważnie wśród pól i po drodze posiada kilka odnóg - m.in. to we wsi Słupia i sąsiedniej Nowej Krosnowej.

Na chwilę zbaczam ze szlaku i kieruję się pod miejscowy kościół p.w. Przemienienia Pańskiego i św. Mikołaja Biskupa. Trwa akurat świąteczne nabożeństwo i Mr SCOTT ma nadzieję, że uda się obejrzeć jego zabytkowe wyposażenie.
Świątynię wybudowano w latach 1763-1764 za kadencji księdza Marcina Biechowskiego. Dom Boży jest orientowany i posiada dwie kruchty. Z trudem udaje się wejść do wnętrza zabytkowego kościoła, które dziś szczelnie wypełniły tłumy wiernych.
Mr SCOTT skupia na sobie uwagę wszystkich, ale nie zraża się i powodowany "stanem wyższej konieczności", pstryka kilka pamiątkowych zdjęć. W ołtarzu głównym znajduje się cudowny obraz Matki Bożej Częstochowskiej, flankowany bramkami.
Na belce tęczowej znajduje się krucyfiks z realistycznymi rzeźbami Matki Bożej Bolesnej i św. Jana.
Chór i organy kościoła w Słupii oraz stacje drogi krzyżowej malowane na desce.
Ściana nawy północnej, z wieloma obrazami i malowidłami o tematyce religijnej, feretronami i stacjami drogi krzyżowej.
W ołtarzy bocznym lewym, znajduje się obraz św. Mikołaja.
W ołtarzy bocznym prawym, umieszczony jest obraz Przemienienie Pańskie.
W oknach prezbiterium można podziwiać dwa witraże z końca XIX wieku. Uff ! Co za fart ! Mr SCOTT niezmiernie uradowany, kieruje się z powrotem do centrum wsi.
Dojeżdżam do rozwidlenia z drogą prowadzącą na zachód do celu dzisiejszej wędrówki. Ale zanim pojadę do wsi Krosnowa, krótka przerwa przy doskonale zaopatrzonym sklepie. Przy skrzyżowaniu znajduje się budynek urzędu pocztowego oraz kapliczka domkowa z początku XX stulecia.
Podjeżdżam na spore wzniesienie, na którym ustawiona jest tabliczka wjazdowa do wsi Nowa Krosnowa. Osada powstała w 1919 roku, po parcelacji miejscowego folwarku. Po kilkunastu metrach droga skręca na południe i pęd z górki w dolinę rzeki Łupia.

Rama trzeszczy, łańcuch drży, gdy zadaję pedałom porządnego łupnia ! Pędzę po niemiłosiernie pokiereszowanej drodze, wprost do betonowego mostu, na którym namalowany jest znak niebieskiego szlaku rowerowego.
Po obydwu stronach szosy znajdują się stawy hodowlane. Swobodny dostęp jest tylko do akwenu po stronie wschodniej. Są tam dwa oczka wodne, przedzielone wąską groblą.
Wzdłuż wału rośnie kilka starych drzew, pomiędzy którymi ustawiona jest stara kapliczka.
Jest to mocno zniszczona kapliczka słupkowa, wybudowana na początku XX wieku z cegieł, która stoi na podmurówce z kamieni polnych. We wnęce umieszczony jest wyblakły obraz z wizerunkiem Matki Boskiej.
To miejsce jest wyjątkowo urokliwe ! Dookoła roztacza się przepiękny krajobraz polskiej wsi oraz widok na wzgórze z drogą, wzdłuż której rośnie mnóstwo drzew.
Bezlistne drzewa i krzewy szykujące się do otwarcia swych pąków, to najwspanialsze wiosenne widowisko.
Znad stawu jadę kilka metrów za zakręt na południe, gdzie na wzgórzu z drogą do wsi Przyłęk Duży, ustawiona jest kapliczka. Jest to krzyż wykonany z kamienia lastryko, ogrodzony metalowym płotkiem i przystrojony kolorowymi wstążkami. Wokół rosną cztery dorodne tuje.
Na podstawie krzyża wyryty jest napis o treści "Boże błogosław tej wiosce i całej okolicy 1972 r.".
Obok krzyża jest rozwidlenie drogi, która prowadzi do kilku gospodarstw w Nowej Krosnowej. Wracam na asfaltową szosę i jadę na zachód, popychany przez podmuchy wiosennego zefirka.
Po dwóch minutach pojawiam się we wsi Krosnowa. Jest to duża osada w gminie Słupia, którą w roku 1276 wymienia dokument wystawiony przez księcia mazowieckiego Bolesława II-go. Jej właścicielem był wówczas prepozyt jeżowski Paweł, który otrzymał immunitet sądowy w swoich wsiach Jeżów, Góra, Mikulin, Jasienin i Krosnowa, a "wsie te zostały jednocześnie wyłączone spod jurysdykcji kasztelana w Białej". 
Po prawej stronie drogi znajduje się remiza Ochotniczej Straży Pożarnej w Krosnowej. Przed strażnicą ustawiona jest syrena alarmowa, która zatknięta jest na szczycie metalowego masztu.
Mijam piaszczysty rozjazd, który prowadzi na północ przez pola i łąki do Lipiec Reymontowskich. Ustawiona jest tam kapliczka - krzyż z kamienia lastryko. Ten również jest przystrojony barwnymi kwiatami i ogrodzony drewnianym płotkiem.
Na cokole wyryty jest napis o treści "Fundacja wsi Krosnowa 1931 r.".
Słupia i Krosnowa są jedynymi miejscowościami dzisiejszego powiatu skierniewickiego, których istnienie zostało poświadczone już w XIII wieku. Wieś prezentuje się jako typowa ulicówka, z domami i zagrodami gospodarczymi, które stoją wzdłuż drogi gminnej.
We wsi pozostało już niewiele reliktów z okresu drewnianego budownictwa z początków ubiegłego stulecia. Na zdjęciu tradycyjne gospodarstwo rolne, z domem mieszkalnym i drewnianą stodołą na tyłach posesji.
Drewnianych domów jest w Krosnowej już bardzo mało. Jeden z nich stoi obok murowanej kapliczki, która posiada żelazny krzyż na szczycie.
To bardzo stary krzyż, który osadzony jest w kamienną podstawę. Ta z kolei została obudowana ozdobną i trwałą cegłą klinkierową. Na pamiątkę przebudowy, do kapliczki przytwierdzono płytę z błyszczącego metalu z napisem "Panie Boże błogosław rodzinom naszej wioski 1928-2008".
Dojeżdżam do zadbanej posesji, w której mieszka sołtys wsi Krosnowa. Miejscowość jest jednym z 13 sołectw w gminie Słupia. Obecnie mieszka tu około 330 osób.
Na zdjęciu przedwojenne gospodarstwo z drewnianym domem mieszkalnym, rozpadającą się ze starości stodołą i murowaną z kamienia polnego oborą. Na podwórzu widać zwarty i gotowy do prac polowych, traktor - model C-330 "Ursus".
Naprzeciwko stoi jedyny we wsi, dobrze zachowany dom z drewna, posiadający przeszklony ganek. O Krosnowie wiadomo też, że "w 1316 r. opat lubiński Paweł i prepozyt jeżowski Benedykt, otrzymali potwierdzenie przywilejów prepozytury jeżowskiej od księcia mazowieckiego Ziemowita II, za które przekazali jednak księciu na własność wieś Krosnowa, zrzekając się do niej wszelkich praw".
We wsi dominuje zabudowa murowana, z domami jednorodzinnymi i siedliskami pochodzącymi z drugiej połowy XX wieku. Wiele budynków jest odnowionych, z elewacjami pomalowanymi na ciepłe, jasne kolory. Widać wyraźnie, że we wsi dobrze gospodarzą. Obejścia i posesje są zadbane, a ich najbliższe otoczenie wypełniają wypielęgnowane trawniki i przydomowe ogródki obsadzone krzewami i drzewami.
W latach 1891-1894, dokładnie przez 2 lata i 8 miesięcy, mieszkał w Krosnowej nasz słynny noblista, autor "Chłopów" i niezwykle łódzkiej "Ziemi Obiecanej" - Władysław Stanisław Reymont. Mr SCOTT pouczony przez pana sołtysa, kieruje się na posesję, gdzie u państwa Kłębów, wynajmował pokoik nasz genialny pisarz. To właśnie tutaj, osamotniony i znudzony, odcięty od szerszego świata, Reymont "chwyta za pióro i kreśli swoje pierwsze utwory nowelistyczne".
Obecnie stoi tu parterowy dom z czerwonej cegły, posiadający poddasze z balkonem. Budynek znajduje się po prawej stronie drogi, na trzeciej z kolei posesji, licząc od torów kolejowych. Dzięki protekcji swego ojca, Reymont zaczął w roku 1888 pracę jako pomocnik dróżnika na linii Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Pracował najczęściej na odcinku Koluszki-Skierniewice, stąd też ślady jego pobytu dotykają nie tylko Lipiec Reymontowskich, ale też wsi Krosnowa i sąsiedniej osady Przyłęk Duży. Wszystkie te miejsca odwiedziłem już podczas wcześniejszych wycieczek.

Było tu Reymontowi na pewno sielsko, bo tak pisał w liście do brata w 1894 roku o pobycie w Krosnowej : "Mnie tylko było dobrze czasami na Krosnowie, kiedy nie trzeba było iść na linię, tytuń był i była pewna miska kartofli u gospodarzy (...) snuło się złotą przędzę marzeń i tworzyło się światy nowe i ludzi dobrych, choć papierowych. Teraz wiem, że mi już nigdzie dobrze nie będzie, nigdzie i nigdy".
Dojeżdżam do torów Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, przed którymi kończy się terytorium wsi Krosnowa. Obecnie znajduje się tutaj przystanek na trasie z Koluszek do Skierniewic.
Właśnie dzisiaj zaczął obowiązywać nowy rozkład jazdy pociągów, który ważny będzie tylko do dnia 26 kwietnia 2014. Na stacji zatrzymują się pociągi pasażerskie, które obsługiwane są przez spółkę "Przewozy Regionalne".

Mr SCOTT potrafi się znaleźć w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. Dzięki temu oglądam przejazd składu pasażerskiego, elektrycznego zespołu trakcyjnego EN-57, który pomalowany został w barwy województwa łódzkiego.
Z dziejów Krosnowy warto jeszcze odnotować, że miejscowość ta była na początku XIX wieku siedzibą gminy. Obejmowała wieś Krosnowa i Wólkę Krosnowską. Została zlikwidowana najprawdopodobniej dopiero po uwłaszczeniu wsi w 1864 roku, gdyż nie występuje już w wykazie gmin z 1866 roku. Przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości, w Krosnowej był jeden duży majątek ziemski, należący do rodziny Myszkiewiczów.
Przechodzę na drugi peron przystanku kolejowego w Krosnowej, gdzie zatrzymują się pociągi jadące od strony Skierniewic. Stacja została zmodernizowana w latach 2007-2008. Zamontowano wówczas nowe konstrukcje wsporcze sieci trakcyjnej.
Z peronu przystanku widać dobrze zabudowania Szkoły Podstawowej w Winnej Górze.

Kończę wizytę w Krosnowie, która ze względu na swoje korzystne położenie przy szlaku kolejowym, ma na pewno duży potencjał agroturystyczny. Można tu wynająć pokój u jakiegoś gospodarza i zwiedzać na rowerze najbliższą okolicę.
Za torami rozpoczyna się terytorium dwóch wsi. Po lewej stronie szosy znajdują się zabudowania osady Bonarów, natomiast po północnej stronie drogi - sioła Winna Góra.
Pedałuję na zachód, oglądając stojące przy drodze zagrody gospodarcze i domy jednorodzinne. W centrum Winnej Góry znajduje się sklep i świetlica środowiskowa.
Czym byłyby moje wycieczki bez wszędobylskich BAZ OBCYCH ? Trupioblade maszty wiatraków, są praktycznie w każdym zakątku naszego województwa i Mr SCOTT nieustannie przypomina, że "ONI są wszędzie" !!! Trzeba się mieć na baczności przez 24 godziny na dobę !
Za Bonarowem wjeżdżam do miejscowości Podłęcze. Jest to osada, której zabudowania ciągną się na północ w stronę Wólki Krosnowskiej. Jadąc na zachód widtylko bezkresne pola.
Podobnie ma się rzecz z sąsiednią wsią Kotulin. W jej południowej części nie ma żadnych zabudowań. Po obydwu stronach szosy, znajdują się tylko zieleniące się pola uprawne.
Droga którą się poruszam, biegnie dalej w szpalerze wysokich drzew. To znakomicie wyprofilowana, wąska asfaltówka, na której można utrzymywać stałą i wysoką prędkość przejazdu.
Chociaż mamy jeszcze kalendarzową zimę, to jednak na polach widoczne są już wyraźne oznaki nadchodzącej wiosny. Po śniegu nie ma już praktycznie śladu. Cieszą oczy malownicze krajobrazy polskiej wsi - czarne zagony i zielone oziminy.
Poruszam się po wyżynnych okolicach powiatu brzezińskiego, gdzie wysokość bezwzględna sięga chwilami 200 metrów n.p.m. Tak właśnie jest w tych stronach i od wsi Kotulin, pędzę z górki na południe - do osady Zacywilki. Za chwilę pojadę ponownie na zachód - właśnie w to rozwidlenie drogi, które pokazuje Mr SCOTT.

Przy tym dużym skrzyżowaniu rozchodzi się aż pięć dróg. Ta wiedzie na południe i stoi przy niej duży budynek oraz tablica informacyjna.
Jest to nowa droga gminna nr 12151e, którą zmodernizowano w 2009 roku. Odbyło się to w ramach projektu zrealizowanego przez Gminę Rogów, w ramach "Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych 2008-2011".
W Zacywilkach zachował się w dobrym stanie budynek dawnej szkoły podstawowej. Jest to parterowa budowla z wysokim poddaszem, w której obecnie znajdują się lokatorskie mieszkania gminne.
Mr SCOTT nabrał natychmiastowej ochoty, aby przejechać się po tym fragmencie nowej drogi. Prowadzi ona do wsi Stefanów, na północ od Rogowa. Pojadę nią przy najbliżej okazji, ale w odwrotnym kierunku - od Stefanowa do osady Zacywilki. Będzie ostra jazda z górki !
Wracam na szlak i po chwili wjeżdżam do Kołacinka (zobacz WYCIECZKĘ Nr 73).
Stan nawierzchni się znacznie pogarsza, ale przydrożny krajobraz rekompensuje wszelkie niedogodności.
Trudno byłoby znaleźć bardziej charakterystyczny element polskiego krajobrazu, jak właśnie przysadzista, pokręcona, rosochata wierzba. Nasze łąki, pobrzeża lasów, stawów i mokradeł, pobocza dróg i brzegi rzek, opłotki, miedze i rowy na polach, są pełne takich wierzb o najprzeróżniejszych kształtach – arcydzieł sztuki natury.
Ruszam dalej i szybko docieram do skrzyżowania z drogą wojewódzką nr 704 w Kołacinku. Stoi tam wielki, drewniany krzyż i drogowskaz z napisem "Słupia 10".
Jadę prosto do odnogi drogi, która wiedzie pod górkę w stronę remizy strażackiej i "Dinoparku" w Kołacinku. Ze wzgórza roztacza się wspaniały widok na całą wieś i cztery szkaradne BAZY OBCYCH... 👽
Jadę tak, jak prowadzi asfalt i po okrążeniu Kołacinka, dojeżdżam ponownie do drogi wojewódzkiej nr 704.
Ustawiona jest tam tablica z herbem Gminy Dmosin i informacją, że "Budowa drogi gminnej Kołacinek-Koziołki wraz z budową mostu, została zrealizowana przy współfinansowaniu przez Unię Europejską z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach zintegrowanego programu operacyjnego rozwoju regionalnego".
Czyli jest to wschodni kraniec tej samej drogi, którą oglądałem we wsi Koziołki, podczas niedawnej WYCIECZKI Nr 233 ! Mr SCOTT bardzo chciał wtedy tędy pojechać i właśnie dziś nadarzyła się taka okazja ! Jestem na wysokim wzgórzu, z którego rozciągają się wspaniałe krajobrazy. Patrząc na północ, widać dobrze BAZY OBCYCH we wsi Nadolna.
Patrząc na południe, widać także doskonale BAZY OBCYCH, która stoją na polach pomiędzy Kołacinkiem i wsią Kobylin.
Spoglądając na zachód, nie sposób nie zauważyć masztów BAZ OBCYCH we wsi Koziołki. "ONI są wszędzie" !!! Wrzeszczy Mr SCOTT i rozpoczynam fantastyczny zjazd.

Pokonuję dwa niebezpieczne zakręty, gdzie teren lekko się wypłaszcza. Obok zabudowań wiejskich, szosa znowu biegnie ostro w dół. Na liczniku 50 km/h !!! Ale jazda.

Pruję z wielką prędkością po idealnie równej, wąskiej asfaltówce, na której gdzieniegdzie zalegają jeszcze zwały piasku. Są na niej długie i proste odcinki, ale jest także kilka ostrych zakrętów, na których trzeba bardzo uważać. Jedzie się jednak wyśmienicie !

Odcinek drogi z Kołacinka do wsi Koziołki, liczy niespełna 3,6 km. Szosa przebiega z dala od zgiełku i ludzi, wśród nieskażonej cywilizacją, dziewiczej natury. Dookoła tylko las, zielone pola i czyste, wiejskie powietrze.

Błyskawicznie docieram do mostu na rzece Mroga.
Przyroda właśnie budzi się do życia po mroźnej zimie.
Na krzewach pojawiły się już pierwsze pąki. To znak, że wiosna już blisko !
Rozkwitają pąki na drzewach, zaczyna zielenić się trawa. Ptaki powracające z dalekich wędrówek, wesoło skaczą po gałązkach drzew. W górze słychać cudowny śpiew skowronków.

Można by tak godzinami rozkoszować się pięknem natury.
Ruszam spod mostu i po przejechaniu dosłownie 100 metrów, staję przy drodze z Kołacina do Dmosina. Skręcam na północ, co pokazuje Mr SCOTT.


Na odcinku przez Nagawki do Dmosina, po prostu nie wolno się ociągać ! Jest tu dość spory spadek terenu, dzięki czemu można się porządnie rozpędzić ! Zaliczam fantastyczny zjazd do zakrętu przy folwarku Nagawki. Jadę dalej równie szybko do wiaduktu autostrady A-2, na granicy wsi Grodzisk i Dmosin.
Po dojechaniu do centrum Dmosina, skręcam na zachód w drogę przy kościele św. Andrzeja. Plac przed świątynią (prawda, że pięknie ?), to jedno z ulubionych miejsc na rowerowych szlakach Mr SCOTT'a.

Mocno naciskam na pedały i równym, szybkim tempem jadę przez Dmosin Pierwszy, Szczecin i Nowostawy Dolne. Na początku tej wsi, po lewej stronie drogi widać opuszczony dom, który wzniesiony został w latach 90-tych XX wieku. Dlaczego zieje pustką od wielu lat ? Widziałem podobny we wsi Romanów w trakcie WYCIECZKI Nr 237.
Po dojechaniu do skrzyżowania przed remizą OSP Nowostawy Dolne, skręcam w prawo na Nowostawy Górne.
Zaliczam krótki zjazd po wyboistej drodze, do mostu na rzece Mrożyca.
Tu także można zauważyć pierwsze symptomy nadchodzącej wiosny. Już wkrótce zakwitną pierwiosnki, cebulice, narcyzy, żonkile i leszczyna.
Gałązki drzew i krzewów wypuszczają już pierwsze pąki ! Właśnie teraz rośliny z runa leśnego czy podszytu, korzystają z ożywczego światła, które przedostaje się przez jeszcze nie rozwinięte w pełni korony drzew.
Nie sposób nie zauważyć i nie usłyszeć radosnego śpiewu dziesiątek ptaków, które właśnie odbywają swoje gody i zajmują terytoria. Trzeba też pamiętać, aby zakryć oczy okularami. Ochronią nas skutecznie przed owadami, które przebudzone po zimowaniu wśród liści, pod ziemią, czy w zakamarkach kory drzew, są bardzo aktywne i latają w poszukiwaniu pożywienia.  

Jadę przez Nowostawy Górne do Strykowa. W centrum miasta obieram kurs na południe i wspinam się na wiadukt nad autostradą A-2. Na rondzie w Sosnowcu wyjeżdżam na drogę krajową nr 71, kierując się w stronę Zgierza. W niedzielne popołudnie ruch na tej trasie jest ograniczony, stąd też decyzja, że pojadę właśnie tędy.

Jest to dość trudny odcinek, ponieważ przebiega w otulinie Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich. Jadąc w tym kierunku, trzeba pokonać kilka długich podjazdów, które rozpoczynają się na wysokości wsi Kiełmina. Za kopalnią piasku we wsi Józefów, jest już zdecydowania łatwiej. Mocno rozpędzony wpadam do Łodzi.
Na wysokości rozjazdu do wsi Skotniki, skręcam w lewo w stronę cmentarza w Łagiewnikach. Dalej dobrze znanym szlakiem po ul. Łagiewnickiej. Na trasie spory ruch, bo wolny dzień wykorzystują nie tylko rowerzyści, czy amatorzy pieszych wędrówek. Mr SCOTT trafia też na przejazd miłośników jazdy konnej. Do ruchu na ul. Łagiewnickiej usiłują się włączyć dwaj panowie, którzy dosiadają klacze o imieniu Samara (z lewej strony) i Jastarnia.
Akcja ma miejsce przed wiaduktem kolejowym na ul. Łagiewnickiej, po którym już wkrótce pojadą pociągi Łódzkiej kolei Aglomeracyjnej. Jest to odcinek łączący stację Łódź Widzew i Zgierz.
Wracając do centrum Łodzi, przejeżdżam wąskimi alejkami Parku Julianowskiego. Dalej po ul. Zgierskiej i ul. Zachodniej do Nowego Miasta.
Mijam pałac Izraela Poznańskiego i skręcam w prawo w ul. Ogrodową. Na zakończenie wycieczki, poznam sobie trochę lepiej historię osiedla robotniczego, które wybudowane zostało w latach 1879-1896 wg projektu Hilarego Majewskiego i Franciszka Chełmińskiego.
Słynne famuły Poznańskiego, to zespół domów mieszkalnych przy ulicy Ogrodowej nr 24, 26 i 28 oraz od strony ul. Gdańskiej.
Na początku XX wieku mieszkało w nich blisko 4200 osób. Trzykondygnacyjne domy robotnicze wzniesiono z czerwonej cegły, naprzeciwko fabryki Poznańskiego.
Były to wtedy najwyższe domy robotnicze w Łodzi. Komórki i sanitariaty ulokowane zostały na podwórzach. Famuły przy ul. Ogrodowej 26 i 28, oglądałem też na zakończenie WYCIECZKI Nr 96.
 Dziś domy są bardzo zaniedbane, ale kto odważy się zajrzeć na ich podwórza, może bez trudu wczuć się w atmosferę i klimat XIX-wiecznej Łodzi.  To właśnie tutaj były kręcone zdjęcia do filmu "Ziemia Obiecana" Andrzeja Wajdy, który powstał na podstawie powieści Władysława Stanisława Reymonta.
Famuły na Ogrodowej i Stare Polesie, to enklawa kibiców Łódzkiego Klubu Sportowego. W wielu miejscach na murach komórek i kamienic, wymalowane są hasła odwołujące się do nazwy ŁKS-u. W 1927 r. ŁKS był jednym ze współzałożycieli piłkarskiej ligi oraz zespołem, który zainaugurował te rozgrywki i jako pierwszy zdobył w nich gola. W pierwszym meczu pokonali 2:0 Klub Turystów Łódź. Bramki strzelił Jan Durka (zobacz WYCIECZKA Nr 236).
ŁKS to najstarszy łódzki klub z wielka tradycją, mistrz Polski z lat 1958 i 1998, który dał miastu największą liczbę olimpijczyków oraz uczestników mistrzostw świata i Europy oraz 21 tytułów drużynowego mistrza kraju. Klub przeżywa ostatnio ciężkie chwile. Piłkarze występuje w IV lidze, ale wierni kibice zawsze są ze swoją drużyną i wierzą, że już wkrótce nadejdą lepsze dni !
Szare i zaniedbane komórki, zniszczone elewacje domów mieszkalnych, rozpadająca się plebania i dom parafialny kościoła św. Józefa, a w tle błyszczy w słońcu zrewitalizowana Manufaktura. Jedno miasto, cztery kultury, dwa różne światy...
Ale jest światełko w tunelu i szansa na odmianę losu tego historycznego sektora miasta ! Wiosną rozpocznie się rewitalizacja pierwszego z trzech domów robotniczych. Budynek przy ul. Ogrodowej 24 obejmie program "Mia100 kamienic". Prace mogą potrwać do dwóch lat i kosztować do 12 mln zł.
W pierwszym etapie odnowiona zostanie elewacja zarówno od strony ul. Ogrodowej jak i ul. Gdańskiej oraz od strony podwórka. Zostanie skuty z niej tynk i wyczyszczona czerwona cegła, która obecnie przykryta jest szarą warstwą tynku.
Jest więc nadzieja, że zabytkowe osiedle już wkrótce będzie lśnić takim samym blaskiem, jak Manufaktura, która jest jednym z trzech najcenniejszych (obok zespołów fabrycznych Scheiblera i Geyera oraz zabytkowych zespołów fabryk łódzkich).
Historia zespołu fabrycznego przy ulicy Ogrodowej rozpoczęła się w 1871 roku, kiedy Izrael Kalmanowicz Poznański, syn łódzkiego fabrykanta Kalmana Poznańskiego, właściciel manufaktury tkackiej oraz firmy zajmującej się handlem "towarami łokciowymi", nabył pierwsze posesje przy ulicy Ogrodowej w Łodzi.
Tereny zakładów były sukcesywnie powiększane aż do roku 1914, kiedy obejmowały około 28,5 ha gruntu pomiędzy ulicami Ogrodową, wschodnią granicą cmentarza, ulicą Drewnowską i rzeką Łódką, a także fragment terenu po północnej stronie ulicy Ogrodowej, mieszczący budynki mieszkalne pracowników fabryki oraz kantynę. Na zdjęciu hotel "Andel's", który powstał w pięciopiętrowym budynku dawnej przędzalni Poznańskiego. To swoista ceglana forteca, zbudowana w stylu neoromańskim. Wewnątrz pracowały nowoczesne krosna napędzane maszyną parową. Już w 1884 roku było ich ponad 1560. Fabryka Poznańskiego dysponowała wówczas majątkiem 4,3 mln rubli. 
Na przełomie XIX i XX wieku Łódź była naprawdę "Ziemią Obiecaną" ! Wtedy wszystko było możliwe i każdy mógł dorobić się wielkiej fortuny. "Tak, ja nie mam nic, ty nie masz nic, on nie ma nic (...). To razem właśnie mamy tyle, w sam raz tyle, żeby założyć wielką fabrykę…". W przędzalni Poznańskiego, dzień i noc pracowało kilka tysięcy krosien, które w 1900 roku doprowadziły do powstania imperium o wartości 7 milionów rubli ! Był to w dziejach Łodzi okres szczególnie intensywnej rozbudowy przemysłu włókienniczego.
Łódź to miasto szczególne i na pewno nie ma w Polsce drugiej aglomeracji o podobnej genezie i historii. To ośrodek, który w ostatnim czasie powoli odbudowuje swoją świetność. Po latach zaniedbań i cywilizacyjnego zastoju, łódzkie krosna znowu zaczynają pracować pełną parą ! Mr SCOTT kończy swoją wycieczkę bardzo zadowolony (na zdjęciu skrzyżowanie ulicy Gdańskiej i Legionów).  
Był wątek, była osnowa i na moich rowerowych krosnach, udało się utkać bez mała Reymontowską opowieść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz