sobota, 22 czerwca 2013

WYCIECZKA Nr 171 - Bieżywody, Czarnocin i Reymont

TRASA : Łódź (Park im. Piłsudskiego, Konstantynowska, al. Włókniarzy, al. Jana Pawła II, Pabianicka, Rudzka) - Stara Gadka - Rzgów - Kalinko - Modlica - Wola Kutowa - Rzepki - Czarnocin - Bieżywody - Remiszewice - Czarnocin - Dalków - Kotliny - Kurowice Kościelne - Kurowice - Karpin - Borowa - Gałków Duży - Gałków Mały - Justynów - Andrespol - Łódź (Rokicińska, al. Piłsudskiego, Sienkiewicza, Wschodnia, Rewolucji 1905 roku) 
[22.06.2013. - 100,1 km, 22 km/h, 4:33:38 h]   
Mr SCOTT jedzie do... Bieżywód i Czarnocina !!! Trasa WYCIECZKI Nr 171.
22 czerwca przypada 108. rocznica Powstania Łódzkiego, które trwało od 22 do 24 czerwca 1905 roku. Było to pierwsze w Królestwie Polskim zbrojne wystąpienie łódzkich robotników, wymierzone w rosyjskiego zaborcę. Walczono także o wolność i godność.  
Z tej okazji Mr SCOTT wyrusza dziś na wycieczkę spod Pomnika Czynu Rewolucyjnego.
Pomnik znajduje się w największym łódzkim Parku im. marszałka Józefa Piłsudskiego, od strony ul. Konstantynowskiej. Powstał wg projektu prof. Kazimierza Karpińskiego. Został odsłonięty podczas uroczystości w czerwcu 1975 roku.
Pomnik Czyny Rewolucyjnego to potężna betonowa budowla, licząca ponad 70 metrów wysokości. Stanął dokładnie w miejscu zniszczonej przez hitlerowców w 1939 roku, Kolumny Rewolucjonistów zbudowanej w 1923 roku. Upamiętniała ona straconych w latach 1905-1907 rewolucjonistów, którzy zostali tutaj pochowani.
Pierwotnie na podstawie pomnika, znajdowały się płaskorzeźby przedstawiające żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego i Armii Czerwonej. W 2006 roku Komitet Wojewódzki Polskiej Partii Socjalistycznej zwrócił się z wnioskiem do ówczesnych władz miasta Łodzi o modernizację pomnika.
Wniosek przyjęto i dzięki pracy artysty rzeźbiarza Mieczysława Pąśko, w ich miejsce powstały rzeźby sześciu robotników i dwóch robotnic z zaciśniętymi pięściami - symbol buntu przeciw caratowi i walki ze społecznym uciskiem.
Na podstawie pomnika znajduje się fragment z wiersza pt. "Pięćdziesięciu" Władysława Broniewskiego z 1948 roku, poświęconego więźniom Pawiaka : 
"To oni wolą nieugiętą, uczyli nas jak żyć, jak bić się, jak gardzić życiem, kochać życie, ażeby syn i wnuk pamiętał".
Poniżej zawieszonych jest pięć pamiątkowych tablic z szarego granitu. Na tablicy wiszącej pośrodku, umieszczono napis o treści "W tym miejscu na terenie Polesia Konstantynowskiego pochowano uczestników walk rewolucyjnych w wyzwolenie narodowe i społeczne, rozstrzelanych i powieszonych w latach 1905-1909, ofiar terroru Carskiej Rosji. Cześć Ich Pamięci. Pierwszy obelisk w tym miejscu powstał z inicjatywy Zarządu Miasta Łodzi, ufundowany ze składek społeczeństwa, odsłonięty 1 maja 1923 r. zburzony przez okupanta hitlerowskiego w 1939 r. W setną rocznice Władze Miasta".
Na pozostałych czterech tablicach, znajdują się imiona i nazwiska zabitych, które umieszczono w porządku alfabetycznym. Pomnik Czynu Rewolucyjnego oglądałem już podczas WYCIECZKI Nr 56.
Przebudowa pomnika z roku 2006-go nie była pierwszą, bowiem rok wcześniej z monumentu usunięto datę 1948 roku, umieszczoną tam na pamiątkę powstania Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
          
Mr SCOTT "Rewolucjonista" pod Pomnikiem Czynu Rewolucyjnego. 
Z Parku na Zdrowiu kieruję się teraz do al. Włókniarzy - jednej z głównych ulic Łodzi, która jest częścią drogi krajowej nr 1. Aleja powstała w latach 70-tych XX wieku i wchłonęła na swoim przebiegu dawne ulice Towarową, Nowo-Towarową i Letnią.
Wyjeżdżam na drogę rowerową i jadę szybkim tempem na południe miasta. Za skrzyżowaniem z ul. Struga znajduje się estakada, która umożliwia pojazdom bezkolizyjny przejazd nad al. Mickiewicza. Pasy szybkiego ruchu oddzielone są od osiedla mieszkaniowego ekranami akustycznymi.
Właśnie na tym odcinku al. Włókniarzy, pomiędzy ul. Struga i ul. Karolewską, na pasach zieleni wyeksponowane są dwa ogromne kamienie. Są to głazy narzutowe, które wykopano podczas budowy ulicy i poleskiego osiedla bloków mieszkalnych. Na jednym z nich wyrzeźbione jest słońce i zegar.
Natomiast na drugim głazie, który ustawiony jest bliżej ulicy, wyryty jest napis "W czynie społecznym mieszkańcy Łodzi. 12-V-1974". To pamiątki po bardzo popularnych w czasach Polski Ludowej nieodpłatnych pracach, które wykonywane były na rzecz tzw. "ogółu". Teoretycznie udział w czynie społecznym był dobrowolny, ale prawie nikt nie śmiał odmówić, bo groziło to zakwalifikowaniem do grona wrogów ludowej ojczyzny.
Pedałuję dalej na po południe miasta, wykorzystując drogi rowerowe wzdłuż al. Jana Pawła II i ul. Pabianickiej. Po wjechaniu na teren Rudy Pabianickiej, skręcam w lewo w ul. Rudzką. Tu także można bezpiecznie się poruszać po nowej drodze rowerowej, która ciągnie się od ul. Farnej do granicy Łodzi i wsi Stara Gadka.
Po przejechaniu kilkunastu metrów asfaltem, przenos się na ciąg pieszo-rowerowy, który biegnie wzdłuż północnej strony ul. Czartoryskiego. Po chwili docieram do bramy cmentarza wojennego z okresu pierwszej wojny światowej, który poznałem dokładnie na zakończenie WYCIECZKI Nr 81.
Przed wejściem na teren nekropolii, ustawiona jest czytelna tablica pt. "Cmentarz Ofiar I Wojny Światowej - Gadka Stara". Umieszczono na niej plan sytuacyjny i rozmieszczenie mogił żołnierskich oraz historię jego powstania. Cmentarz nazywany jest "Grobową Górą" i powstał na miejscu pobojowiska po zaciętej bitwie, która rozegrała się w dniach 21-23 listopada 1914 roku w ramach tzw. "Operacji łódzkiej".
Za cmentarzem, przed skrzyżowaniem z ul. Nasienną i wiaduktem drogi krajowej nr 1, rozpoczyna się terytorium Rzgowa. To urocze miasteczko poznałem dobrze w czasie WYCIECZKI Nr 33 czy też WYCIECZKI Nr 139. Ale i tak przecież jeszcze wszystkiego nie widziałem !
Program dzisiejszej wycieczki jest bardzo napięty, stąd też Mr SCOTT przejeżdża pośpiesznie przez cały Rzgów. Kieruję się ulicami Rudzką, Tuszyńską, przez Plac 500-lecia i ul. Rawską do krzyżówki z ul. Tylną i Starego Rynku. To ewenement w skali światowej, ponieważ rzgowski rynek ma kształt trójkątny !
Temu zapomnianemu nieco miejscu Rzgowa, przywrócono całkiem niedawno blask i uwagę społeczeństwa. Pośrodku placu zieleni, ustawiono bowiem wysoki krzyż oraz kilka granitowych obelisków z pamiątkowymi napisami. Na tej płycie leżącej u podstawy krzyża, znajdują się słowa Jana Pawła II-go "W okresie najcięższych dziejowych prób, naród szukał i znajdował siłę do przetrwania właśnie w nim - w Chrystusowym krzyżu. I nigdy się nie zawiódł".
W fundament krzyża wpisano datę jego budowy - rok 2012 oraz wspomnienie "U zarania dziejów Rzgowa wzniesiono dwa kościoły istniejące w latach 1360-1469 i 1469-1630. Parafianie". Historycy przypuszczają, że właśnie na Starym Rynku znajdowała się najstarsza świątynia miasta, która spłonęła w roku 1618. Od tamtej pory w tym miejscu zawsze stał jakiś krzyż.
U podnóża krzyża leży jeszcze kamień ze słynnym zawołaniem naszego Papieża  : "Wymagajcie od siebie, choćby inni nawet od Was nie wymagali". Mr SCOTT wziął sobie głęboko do serca słowa Jana Pawła II-go i pognał ze Rzgowa bardzo mocnym tempem w stronę Kalinka !
W tym kierunku jechałem już podczas kilku poprzednich wycieczek. Po dotarciu do skrzyżowania i remizy strażackiej w Kalinku, skręcam na południe do wsi Modlica. Tam odbijam ponownie na wschód, co demonstruje Mr SCOTT (prosto do Tuszyna, w prawo do DK nr 1).
Modlica to obecnie ogromny plac budowy, bowiem w tych okolicach powstaje wielki węzeł drogowy. Przyszła autostrada A-1, połączy się w tym miejscu z drogą ekspresową S-8. Postępy w pracach na budowie tych arterii, obserwuję na bieżąco. Na zdjęciu budowa A-1.
 
Z Modlicy szybko przenos się do Woli Kutowej. Dalej w prawo do wsi Rzepki (zobacz trasa WYCIECZKI Nr 33) i w lewo, ponownie na wschód do Czarnocina.
Wbrew swojej nazwie Czarnocin i jego okolice, to bardzo kolorowe i malowniczo położone tereny powiatu piotrkowskiego.
Mr SCOTT bardzo lubi tu przebywać, stąd też nie dziwota, że wpadam tu tak często, jak tylko to możliwe ! Zobacz np. WYCIECZKA Nr 48 oraz WYCIECZKA Nr 138.
Po dojechaniu do ul. Głównej, skręcam na południe i jadę do centrum Czarnocina. Przed skrzyżowaniem z ul. Poniatowskiego, znajdują się najważniejsze obiekty stolicy Gminy Czarnocin : remiza strażacka, biblioteka gminna, urząd gminy i kościół p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny.
Kościół w Czarnocinie wybudowany został w latach 1879-1891, w stylu neoromańskim z motywami neorenesansowymi.
Trwa akurat sprzątanie świątyni i Mr SCOTT korzysta z niepowtarzalnej okazji, aby zajrzeć do środka i nacieszyć oczy wspaniałym wyposażeniem świątyni. Po wejściu przez kruchtę od strony zachodu, na posadzce widoczna jest data "1899", co jest pamiątką po jej wybudowaniu.
Wnętrze czarnocińskiego kościoła udało się nam poznać podczas WYCIECZKI Nr 107
"W ołtarzu głównym znajduje się obraz Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny z XIX wieku, zasłaniany obrazem św. Rocha. Drugą kondygnację stanowi obraz Przemienienia Pańskiego. Na bramach ustawione są rzeźby św. Piotr i św. Pawła. Prawy ołtarz boczny pochodzi z XVIII wieku i poświęcony jest Matce Bożej Nieustającej Pomocy. U góry znajduje się obraz św. Antoniego Padewskiego z Dzieciątkiem. Lewy ołtarz boczny, zbudowany w XIX wieku, przedstawia św. Franciszka z Ukrzyżowanym Chrystusem. W zwieńczeniu znajduje się obraz św. Barbary. Ambona z polichromią i złoceniami oraz klasycystyczna chrzcielnica pochodzą z XVIII wieku".
Dziś skupiam swoją uwagę na górnych partiach świątyni. Pod sufitem podwieszony jest wspaniały żyrandol w kolorze miedzi, przyozdobiony kryształowymi elementami, posiadający dwa rzędy kilkudziesięciu żarówek.
Sufit świątyni ozdobiony jest cudowną, niezwykle barwną i realistyczną polichromią wykonaną w technice temperowej, ukazującą scenę Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.
W arkadowych oknach kościoła, znajdują się przepiękne witraże. Zostały ufundowane przez parafian w 1966 roku, jako wotum na 1000-lecie Chrztu Polski. Ukazują one słynne postacie oraz wydarzenia, związane z historią naszego kraju i kościoła katolickiego. Na tym przedstawiono króla Polski Władysława Jagiełłę i jego pierwszą żonę, świętą Jadwigę Andegaweńską - Królową Polski.
Na kolejnym witrażu wid ojca Augustyna Kordeckiego, dowodzącego obroną jasnogórskiego klasztoru podczas potopu szwedzkiego w 1655 roku.
Trzeci z witraży ukazuje św. Maksymiliana Marii Kolbego, na tle dymiącego komina hitlerowskiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau.
Poświęcenia witraży dokonał 22 czerwca 1967 roku bp Jan Kulik. Na tym umieszczono scenę ukazującą osobisty chrzest Mieszka I-go z 966 roku, który zapoczątkował chrystianizację państwa polskiego.
Kolejny z witraży ukazuje męczeństwo św. Wojciecha, który jest jednym z trzech głównych, katolickich patronów Polski. Przedstawiony jest w stroju biskupim, w paliuszu, z pastorałem i krzyżem w ręku. Jego atrybuty to także orzeł, wiosło oraz włócznie, od których zginął.
Na ostatnim z witraży widzimy św. Stanisława - biskupa krakowskiego i scenę wskrzeszenia Piotrowina.
Portal nad drzwiami wejściowymi kościoła w Czarnocinie, wypełniony jest łacińskim napisem "Ecclesia Fundata 1879 AD" (czyli "Kościół ufundowano w 1879 roku").
Po zwiedzeniu kościoła kieruję się na zachód w wąską drogę, która prowadzi na miejscowy cmentarz. Mr SCOTT ma tu ważną sprawę do załatwienia. Podczas zwiedzania tej nekropolii w trakcie WYCIECZKI Nr 138, zapomniałem o bardzo ważnym pomniku. Pora nadrobić to niedopuszczalne uchybienie ! 
Na środku cmentarza ustawiony jest ołtarz do odprawiania żałobnych nabożeństw, pod którym umieszczona jest tabliczka ze słowami wypowiedzianymi przez Jezusa : "Jam jest zmartwychwstanie i życie".
Na cmentarzu w Czarnocinie znajduje się mogiła zbiorowa nieznanych żołnierzy polskich, którzy polegli we wrześniu 1939 roku we wsi Kalska Wola. Wchodząc na teren główną bramą, widać ją zaraz po prawej stronie głównej alejki. Mr SCOTT odetchnął z ulgą !
Na nagrobku z kamienia czerwonego granitu, widnieje napis "Poległym w czasie działań wojennych w Kalskiej Woli podczas bombardowania pociągu w dn. 3 IX 1939 r.". Cześć Ich Pamięci !!!
Przechadzam się krótko po cmentarnymi ścieżkami. Mr SCOTT namierza dodatkowo grób księdza Feliksa Wójcika. To długoletni proboszcz Parafii Czarnocin (ur. 18.04.1882-zm. 13.07.1953) - "Oczekuje na zmartwychwstanie".
Wcale nie obojętnie przechodzę także obok grobu, który już oglądałem w październiku 2012 roku. Mr SCOTT cierpiał chyba wtedy na pomroczność jasną, bo nie zauważył także czarnej, granitowej płyty z porcelanową fotografią młodego mężczyzny. Spoczywa tu "szer. Jan Drożdż ur. dnia 18.IX.1920 r. zginął śmiercią bohaterską w dniu 13.IV.1946 roku w walce z reakcyjnym podziemiem w Skuszewie, pow. Sokołów Podlaski. Cześć Jego Pamięci. Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Łodzi. Listopad 1968 r.".
Zjeżdżam z górki z niewielkiego wzniesienia, na którym położony jest cmentarz i docieram na ładnie zagospodarowany skwer, który znajduje się przy skrzyżowaniu ul. Głównej z ul. Poniatowskiego. Stoi tam piękny dom z czerwonej cegły, z balkonem wspartym na czterech kolumnach.
Na zieleńcu ustawiona jest tablica informacyjna Stowarzyszenia Lokalna Grupa Działania "BUD-UJ Razem". Jest to organizacja non-profit działająca na rzecz rozwoju następujących jednostek samorządu terytorialnego : Ujazd, Będków, Budziszewice, Czarnocin, Moszczenica, Grabica, Tuszyn, Rzgów, Pabianice, Ksawerów, Bełchatów, Rozprza, Wola Krzysztoporska, Gomunice, Gorzkowice, Kamieńsk, Dobryszyce, Kodrąb, Łęki Szlacheckie, Masłowice, Ręczno, powiat piotrkowski. Większość z tych miejsc Mr SCOTT już odwiedził, do pozostałych zawitam wkrótce.
Na estetycznej planszy zamieszczono informacje na temat Lokalnego Atrakcyjnego Szlaku "Między Mrogą a Pilicą - odcinek Tuszyn-Budziszewice", mapę szlaku oraz opis turystycznych atrakcji, jakie znajdują się na jego trasie. Szlak stanowi część pętli zewnętrznej Łódzkiego Szlaku Konnego, która liczy 1461 km długości. Ale można go przecież pokonać także rowerem - prawda ?
Czarnocin zaliczany do najstarszych wsi polskich. Dokumenty kościelne z XII wieku wykazują ją jako wieś książęcą, rycerską i narodową. W 1223 roku książę mazowiecki Konrad II nadał ją pruskiemu biskupowi Chrystianowi. Od 1260 roku znowu stała się wsią książęcą, a w latach 1289-1797 należała do biskupów włocławskich. Od 1797 r. wieś stała się własnością rządu zaborczego i była wydzierżawiona osobom prywatnym. W 1921 roku Rząd Polski rozparcelował dobra czarnocińskie, pozostawiając część z zabudowaniami folwarcznymi dla siebie. Z centralnego skrzyżowania kierujemy się teraz na południe - w stronę Biskupiej Woli.
Jadę po ul. Głównej przyglądając się przydrożnym zabudowaniom. Przede mną rozjazd na wschód, przy którym ustawiona jest kapliczka z figurką Matki Boskiej oraz drogowskaz z napisem "Bieżywody 2".
          
Skręcam w ul. ks. Kowalskiego i w przepięknej scenerii docieram do głównego celu dzisiejszej wycieczki. To niewielka wieś Bieżywody, która jest jednym z czternastu sołectw Gminy Czarnocin.
Niestety w miejscowości nie ma tablic wyznaczających początek i koniec wsi. Patrząc jednak na tabliczki z numeracją domów oraz na ten żelazny krzyż stojący na krzyżówce z polną drożyną, należy przyjąć, że tutaj właśnie znajduje się początek Bieżywód od strony Czarnocina. W fundament krzyża wmurowana jest tablica z kamienia lastryko z prośbą "Błogosław Boże naszej wiosce. Bieżywody 1968".
          
Robię rekonesans po tej sennej, rolniczej osadzie. Przebiega przez nią dobrze utrzymana, 3-kilometrowa, asfaltowa droga gminna nr 110053 E.  Zaraz na początku wsi, po lewej stronie jezdni znajduje się nowo wybudowana świetlica środowiskowa.
          
Obecnie w Bieżywodach mieszka na stałe około 100 osób, dla których głównym źródłem utrzymania jest praca w przydomowych gospodarstwach rolnych. We wsi dominuje zabudowa murowana z domami jednorodzinnymi wybudowanymi współcześnie. Można tobejrzeć kilka domów pochodzących sprzed ostatniej wojny. Wyróżnia się ten piękny dom z czerwonej cegły, z balkonem wspartym na sześciu białych kolumnach, który stoi na terenie posesji nr 22.
Na sąsiedniej nieruchomości nr 24, znajduje się tradycyjne gospodarstwo rolne, prowadzone wzorowo przez wielopokoleniową rodzinę państwa Florek (serdeczne pozdrowienia od Mr SCOTT'a ! ). Przedwojenny dom straci niebawem swój niepowtarzalny urok, ponieważ właściciel prowadzi obecnie prace polegające na jego ociepleniu techniką styropianu.
Na terenie tego gospodarstwa rolnego, zachowały się w dobrym stanie powojenne budynki gospodarcze, składające się z tzw. letniówki, komórki, stajni, chlewa i obory. Podobnie jak w całej gminie Czarnocin, w Bieżywodach przeważają średniej wielkości gospodarstwa (5-10 ha), posiadające dobre gleby (klasa I-IV). Dominuje uprawa zboża jarego, żyta oraz ziemniaków. Produkcja zwierzęca nastawiona jest głównie na hodowlę bydła i trzody chlewnej.
Bieżywody to wieś typu ulicowego, o której pierwsze pisane wzmianki pochodzą z początku XIX wieku. Historycznie należała zawsze do ziem Czarnocińskich. Na podstawie ukazu carskiego z października 1835 roku stanowiącego tzw. donację, wieś Czarnocin wraz z przyległymi do niej posiadłościami, otrzymał na własność rosyjski generał lejtnant Timofiejew. Była to forma represji caratu wobec ziemiaństwa polskiego, uczestniczącego w powstaniu listopadowym. "Po wykonaniu kolonialnego urządzenia, na wieś Bieżywody przypadło 317 morgów i 114 prętów".
          
Wiadomo też, że w drugiej połowie XIX wieku dziedzicem wsi był Wincenty Grądzki urodzony 1 kwietnia 1818 roku, który zmarł dnia 28 lipca 1882 r. w Bieżywodach. Tablica jego pamięci, znajduje się w kościele parafialnym w Czarnocinie - zobacz WYCIECZKA Nr 107. Koniec miejscowości wyznacza linia Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, przy której ustawiony jest żelazny krzyż z 1997 roku. Tym samym kończę krótką wizytę w tej pięknej wsi.
                            
Po przekroczeniu traktu kolejowego, wjeżdżam na terytorium sąsiedniej gminy Będków. Zjeżdżam z górki do wsi Remiszewice.
Pokonuję trudny podjazd na wzgórze. Wśród zielonych pól stoi kapliczka słupowa, która otoczona jest niskim płotkiem z drewna.
Kapliczka zbudowano z ciemnoczerwonej cegły w 1935 roku. Jak większość polskich kapliczek, przystrojona jest kolorowymi wstążkami. W swej dolnej części posiada pobielony napis "B.J.P. 1935". Na podeście ustawione są figurki Matki Boskiej.
Kapliczka posiada w swej górnej części cztery przeszklone, arkadowe okna, za którymi umieszczone są obrazy Najświętszej Maryi Panny oraz świętych. Tego typu budowli, jest w tych okolicach bardzo dużo. Podobna kapliczka stoi we wsi Nowiny k/Będkowa.
Ze wzgórza rozciąga się fantastyczny widok na zagrody rolnicze w Remiszewicach, które toną w objęciach dojrzewającego zboża.
Patrząc na wschód, widać rozległą panoramę Będkowa i dolinę rzeki Wolbórki. Naprawdę imponujące widoki ! Ruszam w dalszą drogę i pędząc z górki, bardzo szybko dojeżdżam do skrzyżowania - zakola drogi prowadzącej do Remiszewic, od szosy wojewódzkiej nr 713 w Kalinowie.
                            
Na wale ziemi ustawiona jest tam niewielka kapliczka, która posiada żelazny krzyż na szczycie. Kapliczka ogrodzona jest metalowym płotkiem i przystrojona kolorowymi wstążkami.
To przedwojenna budowla, o czym świadczy niewielka tabliczka umieszczona w środkowej części. Znajduje się na niej napis o treści "Pamiątka wsi Remiszewic 1938 r".
Za kolejnym zakrętem zmieniam kierunek jazdy na zachód. Wyjeżdżam z Remiszewic i ponownie sta przed traktem kolei Warszawsko-Wiedeńskiej.
Po drugiej stronie torów znajduje się murowany budynek dawnej nastawni, spełniający kiedyś także funkcję budki dróżnika. To właśnie do tego obiektu, przylegała do 2006 roku drewniana poczekalnia stacji kolejowej w Czarnocinie, która została przeniesiona do "Skansenu rzeki Pilicy" w Tomaszowie Mazowieckim - zobacz WYCIECZKA Nr 120.
          
Dawny przystanek kolejowy w Czarnocinie, to od 2010 roku stacja Wolbórka. O zmianę nazwy władze Gminy Będków starały się przez 8 lat. Po wielu interwencjach i usilnych staraniach, PKP zgodziło się wreszcie i po 80 latach przystanek wrócił do swojej historycznej nazwy.
Z tą stacją związany jest pisarz Władysław Stanisław Reymont. W poczekalni stacji Wolbórka, nasz późniejszy noblista zaczynał pisał swoje powieści. Tu także przeżył swoją pierwszą, młodzieńczą i nieszczęśliwą miłość. Zakochał się bowiem w pięknej Stefani Kluge - żonie naczelnika stacji. To stąd dojeżdżał do pracy i wracał do domu we wsi Zamość, gdzie jego rodzice posiadali młyn nad rzeką Miazga - zobacz np. WYCIECZKA Nr 10.
Tak jak historia lubi zataczać koło, tak i Mr SCOTT znowu wrócił do Czarnocina ! Wjeżdżam od jego wschodniej części i pedałuję po ul. Poniatowskiego. Nazwa ulicy odnosi się do Juliusza Poniatowskiego - patrona Zespołu Szkół Rolniczych z Czarnocina.
Zanim dojadę się do centrum Czarnocina, trzeba mi będzie pokonać około 3-km odcinek po prostej i równej drodze. Przy okazji wypatruję na horyzoncie BAZY OBCYCH w Teodorowie i spoglądam na  "Plantacje Czarnocin" - jedną z największych i najnowocześniejszych plantacji darni w Polsce. Na powierzchni ponad 130 ha produkowana jest profesjonalna, rolowana darń sportowa i rekreacyjna.
          
Po dotarciu do ul. Głównej, skręcam w prawo i wyjeżdżając z Czarnocina, zaglądam jeszcze nad miejscowy zalew. Piękna i słoneczna pogoda sprzyja wypoczynkowi i relaksowi nad wodą. Na plaży odpoczywa wiele osób. Dzieciaki i dorośli chętnie zażywają kąpieli.
          
Po chwili błogiego relaksu nad wodami zalewu, wracam do rowerowej rzeczywistości. Jadę wzdłuż akwenu po zbudowanym parę miesięcy temu ciągu pieszo-rowerowym, który biegnie wzdłuż wschodniej strony drogi w kierunku wsi Zawodzie.
Pierwszy dzień kalendarzowego lata wzbudza oczywiście wiele emocji ! Przede mną 93 letnie dni i miejmy nadzieję, że przyniosą one wiele rowerowych wycieczek !!! Pole pełne pachnącego latem rumianku - tego nie kupisz za żadne pieniądze.
 Naładowany energią podejmuję brawurowy pościg za kolarzem dosiadającym rower Scott-Speedster. Kolarz znienacka pojawił się na horyzoncie. Ale jazda !!! Ale na dłuższą metę byłem z nim bez szans...
                            
Nie zwalniam tempa jazdy i bardzo szybko dojeżdżam do wsi Dalków, którą poznałem galancie podczas WYCIECZKI Nr 138. Na skrzyżowaniu przy sklepie skręcam w prawo. Gnam z górki przez płd.-wsch. część tej rolniczej osady, spoglądając ukradkiem na biały maszt BAZY OBCYCH, który góruje nad dachami gospodarstw.  
"ONI są wszędzie !!!" 👽
                            
Na końcu wsi pokonuję ostry zakręt w lewo oraz jeszcze jeden w prawo, który znajduje się naprzeciwko kapliczki. Skręcam na wschód i jadę przez wieś Kotliny do pierwszego skrzyżowania, na którym odbijam na północ.
                            
Mamy tutaj do dyspozycji równą i mało uczęszczaną drogę, która doprowadza do wsi Kurowice Kościelne.
Jadąc cały czas prosto, szybko docieram do Kurowic i drogi wojewódzkiej nr 713. Skręcam na wschód i kręcę mocno korbą w stronę mostu na rzece Miazga !
                           
Za mostem mamy krótki podjazd do wsi Karpin, gdzie skręcam w lewo - ponownie na północ. Znam tę trasę z kilku poprzednich wycieczek.
Po kilku minutach rytmicznego pedałowania, wjeżdżam do dobrze mi znanej wsi Borowa - zobacz WYCIECZKA Nr 139. Tutaj Mr SCOTT postanawia sobie zrobić krótką przerwę. We wsi działa dobrze zaopatrzony sklep, który znajduje się w domu naczelnika miejscowej straży pożarnej - po lewej stronie szosy. Jest tam ogródek gastronomiczny, stoły, ławy i parasole. Można kupić sobie np. pyszny sernik domowego wypieku, uzupełnić zapasy wody, przysiąść na kilka minut i nabrać sił przed dalszą podróżą. Kiedy tak sobie odpoczywam i spoglądam na pole, gdzie pasą się śliczne koniki, przez wieś pędzi jak szalona straż pożarna. Okazało się, że jadą do wypadku drogowego - ale czad !
          
          
Po powrocie na szlak, pomykam mocnym tempem przez Borową do torów Kolei Fabryczno-Łódzkiej. Mr SCOTT szczęśliwy, bo po torach mknie akurat pośpieszny w stronę Koluszek.  
Po otwarciu zapór, podjeżdżam na spore wzniesienie do skrzyżowania na granicy wsi Różyca i Borowa. Następnie skręcam w lewo i już jestem w Gałkowie Dużym !
Po wjeździe do popularnego Gałkówka, zaraz po prawej stronie szosy widać plac budowy, na którym powstaje fabryka kosmetyków firmy "Passage Cosmetics Laboratory ". Jest to polskie przedsiębiorstwo, które ma swoją siedzibę w Justynowie. Pędzę z górki po ul. Głównej. Po zaliczeniu dłuuugiego zjazdu, na skrzyżowaniu ze znakiem "STOP" skręcam na północ.
Będąc w Gałkowie Dużym oglądam kościół p.w. Świętej Trójcy. Tą piękną świątynię, który zbudowano w latach 1873-1879, poznałem w trakcie WYCIECZKI Nr 74.
Budowę pierwszego kościoła zainicjował ówczesny biskup kujawski Wawrzyniec Gembicki, który w 1616 r. został arcybiskupem gnieźnieńskim i prymasem. Świątynię poświęcono w 1619 roku, w dzień Świętej Trójcy.
Na cmentarzu przykościelnym znajdują się stare kamienie nagrobne pochodzące ze zlikwidowanego, pierwszego miejsca pochówku wiernych parafii w Gałkówku.
Kamienie prezentowane na trzech pierwszych zdjęciach, pochodzą zapewne z nagrobka wystawionego na grobie dziecka. Znajdują się na nich postacie aniołków grających na trąbkach oraz wizerunek aniołka czytającego wielką księgę.
Dzieciństwo zawsze było uważane za okres bezgrzeszności i niewinności, dlatego uważało się, że kiedy zmarło dziecko, to bez wątpienia powiększało ono grono aniołków. Anioły na grobach dzieci występują w roli reprezentantów bożej łaski oraz przewodników idącej do raju duszy.
Wśród pozostałości nagrobków ze starego cmentarza parafialnego, wyeksponowano także trójkątny kamień z szarego piaskowca oraz figurkę przedstawiająca Najświętszą Maryję Pannę.
Na podniszczonym kamieniu widoczne są wykaligrafowane inskrypcje w języku niemieckim.
Na tej części nagrobka, zwróconego frontem na wschód, widocznych jest kilka dat - od góry rok 1814, w środkowej części 1802 i 1809. Wynika więc z tego niezbicie, że cmentarz przykościelny istniał w Gałkowie Dużym już pod koniec XVII wieku. Naprzeciwko kościoła, około 200 metrów od jezdni ul. Dzieci Polskich, znajduje się cmentarz parafialny, który Mr SCOTT zwiedził w trakcie WYCIECZKI Nr 139.
          
Mr SCOTT bardzo lubi przyjeżdżać do Gałkówka, ale powód dzisiejszych odwiedzin jest naprawdę wyjątkowy ! Spod kościoła jadę na północ i skręcam w ul. Dworcową. Dojeżdżam do dworca kolejowego w Gałkówku, gdzie Mr SCOTT grzecznie oczekuje na bardzo ważne wydarzenie.
         
Jest dokładnie godz.1625, gdy na stację w Gałkówku wjeżdża pociąg specjalny, którym przybywają zespoły ludowe, kapele, goście i organizatorzy "Dnia Reymonta" !
Jest to już szesnasta edycja obchodów poświęconych Władysławowi Stanisławowi Reymontowi - niestrudzonemu piewcy losów fabrycznej Łodzi, życia polskiej wsi i piękna ziemi ojczystej. Pierwsza edycja imprezy "Dzień Reymonta" odbyła się w 1998 roku. Głównym celem jest popularyzacja twórczości noblisty. W tym roku jej uczestnicy spotkali się na ul. Piotrkowskiej 137/139  w Łodzi, w miejscu w którym stał pomnik "Kufer Reymonta" (obecnie zdemontowany na czas remontu ulicy).
          
Po występach zespołów ludowych i odczytaniu przez aktorów widzewskiego Studia Teatralnego "Słup" fragmentu powieści "Ziemia Obiecana", uczestnicy imprezy przenieśli się na dworzec kolejowy Łódź-Widzew. Tam specjalnym pociągiem z logo województwa łódzkiego, wyruszyli w podróż do Lipiec Reymontowskich, z tradycyjnym przystankiem w Gałkówku.
           
Na stacji gości powitał zespół zespół śpiewaczy "Gałkowianie", który wykonał wiązankę popularnych w tych okolicach piosenek ludowych. Gościem honorowym była śpiewaczka ludowa - pani Czesława Dziedzic.
"Śpiewać każdy może,
trochę lepiej, lub trochę gorzej,
ale nie oto chodzi,
jak co komu wychodzi.
Czasami człowiek musi,
inaczej się udusi,
ooo".
 

Podśpiewywał sobie Mr SCOTT.
         
W imprezie mógł wziąć każdy, a warunkiem uczestnictwa było zaprezentowanie się w strojach z epoki pisarza. Brali w niej udział także członkowie Domu Kultury z Koluszek i Lipiec Reymontowskich. Na zdjęciu z prawej strony Adrian z Koluszek, który przyznał szczerze, że oprócz Reymonta, czyta także blog "Mr SCOTT jedzie do ...".
Serdeczne pozdrowienia !
Pomysłodawcą imprezy jest łodzianin Marcel Szytenchelm (wieloletni dyrektor artystyczny zespołu "SŁUP" i zarazem reżyser wszystkich jego spektakli), który zawsze wciela się w postać Reymonta. Na zdjęciu widać go w czarnym stroju, cylindrze i niebieskim megafonem.
          
Na stacji zgromadził się spory tłum gałkowian oraz licznie przybyłych gości. Oprócz tańców i śpiewów, na gości czekał pyszny poczęstunek w postaci domowej roboty specjałów kuchni polskiej.
           
Mr SCOTT uciął sobie pogawędkę z tym oto dżentelmenem, ubranym w czarną pelerynę i stylowy cylinder. Ów blisko dwumetrowy jegomość twierdził, że robi za Stanisława Wokulskiego - głównego bohatera powieści "Lalka" Bolesława Prusa.
Po zakończeniu występów artystycznych, uczestnicy imprezy wsiedli do pociągu i odjechali do stacji w Lipcach Reymontowskich. Tam wszyscy barwnym korowodem ruszyli do sceny za Urzędem Gminy, gdzie do późnej nocy trwały śpiewy, występy zespołów ludowych, a wszystko podobno skończyło się dyskoteką ! Super impreza !!! Ach ten Reymont ! 
Mr SCOTT żyć bez niego nie może.
                            
Z dworca w Gałkówku ruszam w drogę powrotną do Łodzi. Jadę dobrze znanym szlakiem - przez Gałków Mały, Justynów i Andrespol. Ulicą Rokicińską pędzę w stronę przejazdu kolejowego przy ul. Wieńcowej. A tam tłum ludzi i ogromny korek - cała droga wojewódzka nr 713 zablokowana ! Skręcam w lewo w ul. Wieńcową sprawdzić, co też się stało.
Okazało się, że o godz. 16:oo wybuchł pożar w prywatnym zakładzie, produkującym folie i tekturowe szpule. Słup czarnego dymu był widoczny z kilku kilometrów i podobno można go było dostrzec nawet z centrum ! Przechodnie i rowerzyści, bacznie przyglądali się sprawnym działaniom służb ratowniczych.
Na miejsce przyjechało kilkanaście jednostek straży zawodowej i ochotniczej. Zablokowana została ulica Wieńcowa, nie kursowały autobusy MPK linii 90. Ale czad !!! Po chwili przerwy "Reporter" Mr SCOTT wraca na szlak. Kieruję się do centrum Łodzi, wykorzystując do przejazdu drogi rowerowe na ul. Rokicińskiej i te całkiem nowe na al. Piłsudskiego. Jedzie się po nich szybko i co najważniejsze - bardzo bezpiecznie.
                            
                            
                            
                            
                            
Po dojechaniu do ul. Sienkiewicza skręcam na północ i pedałuję do ul. Wschodniej. Dalej cały czas prosto do skrzyżowania z ul. Rewolucji 1905 roku 37, gdzie zatrzymuję się przed tą narożną kamienicą.
          
Od strony ul. Rewolucji 1905 roku, na ścianie kamienicy zawieszona jest pamiątkowa tablica. Jest ona poświęcona tragicznym wydarzeniom Powstania Łódzkiego z czerwca 1905 roku.
Na płycie z czarnego granitu znajduje się napis o treści "1905-1955. W dniach 22-24 czerwca 1905 roku proletariat Łodzi, na wezwanie S.D.K.P. i L. powstał do walki zbrojnej przeciw caratowi i kapitalizmowi. Najcięższe walki toczyły się na 4 barykadach na skrzyżowaniu ulic Wschodniej i Południowej".
Ulica Rewolucji 1905 roku to dawna ulica Południowa, która została wytyczona w 1821 roku wraz z wyznaczeniem Nowego Miasta. W 1955 roku, w 50-tą rocznicę toczonych na ul. Południowej walk z Kozakami i żandarmerią carską,  przemianowana została na ulicę Barykad 1905 roku, a po kilku miesiącach na Rewolucji 1905 roku. Tę bardzo ważną, śródmiejską arterię, poznałem dość dobrze na początku WYCIECZKI Nr 57.
"Rewolucjonista" Mr SCOTT kończy swoją pierwszą, letnią wyprawę na pięknym i magicznym Placu Wolności - dawnym rynku Nowego Miasta. W głowie mętlik myśli i tysiące obrazów - zarówno tych z dzisiejszej wycieczki, jak i projekcji związanych z niesamowitą historią Łodzi i jej mieszkańców na początku XX wieku ! Powstanie Łódzkie miało przecież najbardziej dramatyczny przebieg, spośród wszystkich wystąpień masowych przeciwko zaborcy, jakie odnotowano w Królestwie Polskim. Wycieczka do Bieżywód i Czarnocina, okraszona Reymontowskim akcentem, była oczywiście wspaniała. Mr SCOTT już dawno temu  wprowadził rewolucyjne zmiany w swoim życiu. Może chcesz coś zmienić u siebie ? 
Nie bój się zmian i zaryzykuj "mała" rewolucję !!! 
Na początek może być rowerowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz