sobota, 3 listopada 2012

WYCIECZKA Nr 143 - Osse, Stryków i graffiti

TRASA : Łódź (Franciszkańska, Inflancka, Łagiewnicka, al. gen. Sikorskiego, Świtezianki, Urocza, Łozowa, Zgierska) - Zgierz (Łódzka, 1 Maja, Piłsudskiego, Szczawińska) - Dąbrówka Marianka - Cyprianów - Biała - Wola Branicka - Kębliny - Anielin Swędowski - Osse - Tymianka - Stryków - Sosnowiec - Orzechówek - Dobra - Kiełmina - Klęk - Skotniki - Łódź (Przyklasztorze, Okólna, Łagiewnicka, Tokarzewskiego, Łagiewnicka, Kościelna, Stary Rynek) 
[03.11.2012. - 69,6 km, 19,6 km/h, 3:32:43 h]
GPS
Mr SCOTT jedzie do... Osse i Strykowa !!! Trasa WYCIECZKI Nr 143.
Już listopad i przed nami krótkie, szare i smutne dni... Jednak Mr SCOTT dobrze wie co robić, by nie popaść w marazm i jesienną depresję ! 
Mimo niespecjalnej aury, ruszam z ul. Franciszkańskiej na kolejną, niedzielną przejażdżkę.
Ulica Franciszkańska rozpoczyna się przy skrzyżowaniu z ulicami Północną i Kilińskiego. Ciągnie się na północ do ul. Inflanckiej. Przy tej bałuckiej arterii, znajduje się kilka ważnych obiektów i instytucji. Na samym jej początku, pod numerem 1/3 stoi fenomenalny pałac Alfreda Biedermanna, który oglądałem podczas WYCIECZKI Nr 55. Pod nr 17/25 mieści się Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Łodzi.
Łódzki Bank Krwi działa od roku 1936-go, kiedy to założono drugi w Polsce Ośrodek Przetaczania Krwi, który działał przy Centralnej Stacji Wypadkowej PCK. Po zakończeniu wojny, Łódź ponownie wpisuje się na karty historii polskiego krwiodawstwa. W marcu 1945 roku powstała pierwsza w kraju stacja przetaczania krwi.
W trakcie ponurych lat drugiej wojny światowej, ulica Franciszkańska była najdłuższą arterią w Litzmannstadt Ghetto. Dla wielu Żydów z Europy Zachodniej, stała się ostatnim przystankiem przed wywózką do obozów masowej zagłady...
Przy Franciszkańskiej 27, w budynkach parafialnych należących do Kościoła Mariawitów, znajdowała się siedziba I rewiru policji żydowskiej. Oglądałem te obiekty na zakończenie WYCIECZKI Nr 106. Funkcjonował tutaj Sąd Doraźny i Komisja Wysiedleńcza, w której na początku 1942 roku sporządzane były listy mieszkańców getta wysyłanych do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem.
Na ścianie budynku zawieszona jest tablica informacyjna Urzędu Miasta w Łodzi. Są na niej informacje o tych wydarzeniach, zamieszczone w czterech językach. W kamienicy przy ul. Franciszkańskiej 29 miała swoją siedzibę szkoła podstawowa oraz kolektyw Praga IV. Naziści umieścili tu grupę Żydów deportowanych do getta łódzkiego z czeskiej Pragi. Od połowy maja 1942 roku był tam resort krawiecki, gdzie odbywały się także kursy krawieckie dla młodzieży.
Bliżej ul. Wojska Polskiego przy Franciszkańskiej 31, znajduje się budynek dawnego kina "Bajka". W 1941 mieściła się w nim siedziba kolektywu Hamburg, następnie żydowski dom modlitwy. Po wojnie funkcjonowało w nim popularne kino "Pionier". Obecnie działa tu sklep samoobsługowy firmy "Tesco".
Ruszam dalej na północ i za skrzyżowaniem z ul. Zofii, oglądam siedzibę Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego. Przy Franciszkańskiej 76/78 znajduje się Wydział Sztuk Wizualnych.
Dojeżdżam do skrzyżowania z ul. Okopową, przy którym stoją budynki należące do Zespołu Szkół Przemysłu Spożywczego w Łodzi.
Szkoła mieści się w placówce przy ul. Franciszkańskiej 137, gdzie kiedyś znajdował się nieistniejący już Zespół Szkół Mechanicznych nr 4. Jadę dalej do ul. Inflanckiej i skręcam w lewo. Kieruję się do ścieżki rowerowej, przebiegającej wzdłuż ul. Łagiewnickiej.
Pędzę obok szerokiej drogi krajowej nr 1 i nr 72 i skręcam w prawo w ul. Świtezianki. Po lewej stronie znajduje się blokowisko osiedla mieszkaniowego Radogoszcz-Wschód. Natomiast po prawej tereny zielone i mnóstwo garaży, które ozdobione są kolorowym graffiti.
Malowidła powstały we wrześniu 2009 roku, podczas odbywającego się w Łodzi VIII-go Międzynarodowego Festiwal Graffiti (logo festiwalu na samej górze zdjęcia).
Jest to największy w Polsce i jeden z nielicznych na świecie festiwal tego typu, który łączy sport, sztukę ulicznego malarstwa, muzykę hip-hop oraz reggae, pozostając wydarzeniem całkowicie bezpłatnym dla widzów.
Przy graffiti pracowało 20 artystów głównie z Polski : X MAN, LUMP, POJEP, DUG i SIXA ze Szczecina, CYBE, SEPE, SZEJN z Warszawy, DADOL, MEJSAL, OVCA, LORAZ z Łodzi, PASKAL i SAMER z Koszalina, PEST, TEMPZ, DEAN z Katowic oraz ENZO, SEEDS, TYBER, FORIN, RAT, OKAS, HAZME i  BOŻEK. Przyjechali też zagraniczni goście : MODE2 i ASTEK z Anglii, BATES z Danii, TASSO z Niemiec, DEMS i DIBONE z Hiszpanii, CAKTUS, MACS i MARIA z Włoch, NDEC z Japonii oraz STAN i ZMOGK z Rosji.
Obrazy przedstawiają różnego rodzaju prace, nawiązujące w swym przesłaniu do przyrody, z dominującymi kolorami zielonym i niebieskim.
"Outline Colour Festival" organizowany jest w Łodzi od 2002 roku. Wcześniej odbywał się pod nazwą "Meeting of Styles".
Jednym z podstawowych założeń tej imprezy - obok propagowania aktywnych form spędzania wolnego czasu oraz szerzenia muzyki Hip-Hop - jest krzewienie kultury graffiti, jako jednej z podstawowych dziedzin sztuki współczesnej.
Zamiarem organizatorów festiwalu, jest m.in. zburzenie błędnego obrazu graffiti, niejednokrotnie kojarzonego z bezmyślnymi napisami na ścianach.
Młodzi artyści pragną przekonać społeczeństwo, że sztuka graffiti godna jest podziwiania, o ile tylko podana jest w odpowiedniej formie i oprawie.
Oprócz niezwykle realistycznych prac uczestników festiwalu, Mr SCOTT'owi szczególnie przypadła do gustu maska mordercy z horroru "Scream", która wzorowana jest na twarzy postaci z obrazu "Krzyk" Edvarda Muncha.
Można ją oglądać naprzeciwko garaży przy ul. Świtezianki, przy ul. Syrenki 19a. Znajduje się tam Szkoła Podstawowa nr 184 i Gimnazjum nr 16. Jest to kompleks nowoczesnych budynków, z dużą salą sportową i basenem. Pomyśleć tylko, że te wszystkie obrazy zostały wykonane przy pomocy puszek z kolorowym sprayem ! Trzeba być naprawdę zdolnym człowiekiem, aby popełnić takie malowidła !
  Młodzi adepci sztuki graffiti z osiedla na łódzkim Radogoszczu, zapewne nie chcieli być gorsi od uczestników festiwalu.
Mr SCOTT bardzo spodobały się te wszystkie graffiti, stąd też pomysł na ich sfotografowanie i zaprezentowanie szerszej publiczności.
 Wiadomo przecież, że "Łódź To My" !!!
Szare i smutne obiekty szkolne, okazały się być idealnym miejscem dla domorosłych adeptów sztuki graffiti, aby zaprezentować swoje niemałe umiejętności.
Ściany szkolnego dziedzińca, pokryte są także wielkoformatowymi obrazami, które "wyszły spod pędzla" uczestników festiwalu.
 Trzeba jednak pamiętać, że nazywanie wulgarnych napisów graffiti jest błędem ! Są to bohomazy, które nie mają absolutnie nic wspólnego ze sztuką. O poziomie ich "tfórców", najlepiej świadczą ślady pozostawione na murach... Ale nie ma się co dziwić, wszak od dawna wiadomo, że "Nazwisko głupie, na każdym słupie".
Jednak zdecydowana większość prac na murach szkoły, to małe dzieła sztuki, nawiązujące swoją tematyką do zajęć bohaterów, wymyślonych przez ich autorów.
Są to murale mające już ponad pięć lat, stąd też ich stan pogarsza się z każdym miesiącem. W wielu miejscach farba odpadła lub się łuszczy, ale mimo to łatwo zauważyć głównych bohaterów graffiti, którzy pewnie chcieliby co nieco wysadzić w powietrze.
Czy graffiti jest sztuką ? Co niektórzy potrafią się porządnie uśmiać, kiedy słyszą takie pytanie.
Nie ma chyba zdecydowanej odpowiedzi. Na pewno jednak dzięki graffiti, wielu młodych i utalentowanych ludzi rozwija swoje zdolności. Malowanie zapewne zwiększa poczucie ich własnej wartości i daje dużą satysfakcję.
Podczas oglądania graffiti, naszła Mr SCOTT'a wielka ochota, aby kiedyś tak samemu spróbować i najlepiej pod osłoną nocy, skrobnąć na jakiejś obdrapanej ścianie kilka kolorowych "wymazów". Ale chyba nic z tego nie będzie, bo przecież Mr SCOTT to tak naprawdę tchórz i strachliwa jednostka.
Po artystycznych doznaniach dojeżdżam do ul. Zgierskiej, która w prostej linii prowadzi wprost do Zgierza.
Jadę ul. Łódzką i skręcam w prawo w ul. 1 Maja. Dalej cały czas prosto do ul. Piłsudskiego. Tam w prawo do wiaduktu kolejowego, po którym przebiega jednotorowa linia ze Zgierza w stronę Grotnik.
Za wiaduktem czeka mnie kilka minut pedałowania po nierównej ul. Szczawińskiej. Dojeżdżam do wsi Dąbrówka Marianka, która zaczyna się za tym skrzyżowaniem (droga w prawo prowadzi do Smardzewa).
Dąbrówka Marianka to niewielka rolnicza osada, położona wśród rozległych pól uprawnych.
Przez wieś wiedzie z górki dobra, asfaltowa droga, która kończy się tuż za wiaduktem autostrady A-2.
Dalej trzeba już sobie radzić na takiej piaszczystej nawierzchni.
Dookoła jak okiem sięgnąć, zieleniące się do zimowego snu bezkresne pola.
Szybko docieram do skrzyżowania z asfaltową nitką drogi, która w prawo prowadzi do Szczawina (po lewej zaczyna się wieś Jeżewo). 
Jadę prosto, mijając bardzo ładne, letniskowe posiadłości i po skręcie w lewo, zanurzam się w kolorowy, jesienny las.
Przejazd przez las zajmuje co najwyżej pięć minut. Po chwili wjeżdżam do osady Cyprianów. To bardzo popularna trasa, na której Mr SCOTT zawsze spotyka miłośników dwóch kółek.
Kręcę żwawo korbą, bo droga w tych okolicach wiedzie lekko z górki, więc można utrzymywać sporą średnią przejazdu. Dojeżdżam do wsi Biała, która była celem mojej WYCIECZKI Nr 40.
Główną atrakcją turystyczną Białej jest zabytkowy kościół parafialny p.w. świętych Piotra i Pawła. Po prawej stronie placu przykościelnego, ustawiony jest pomnik z pamiątkową tablicą.
Na płycie z czarnego granitu widnieje napis "W hołdzie ofierze nienawiści ks. Jerzemu Popiełuszce, zamordowanemu 19.X.1984 r. Zło dobrem zwyciężaj".
Po lewej stronie alei prowadzącej do kruchty, ustawiona jest tablica z informacjami na temat tut. parafii. Pochodzący z XVIII wieku, drewniany kościół świętych Piotra i Pawła w Białej, jest jednym z najstarszych i najcenniejszych zabytków w powiecie zgierskim. Został wzniesiony w 1778 roku na miejscu poprzedniej świątyni, z fundacji ówczesnego właściciela wsi, sędziego łowickiego Wilkanowskiego.
Jest to budynek konstrukcji zrębowej, oszalowany i kryty gontem. Uwagę przykuwa widoczna z daleka rzeźba Chrystusa, umieszczona na ciemnym tle fasady. Po lewej stronie od wejścia do kościoła znajduje się pamiątkowa tablica - dar mieszkańców wsi Biała, upamiętniająca ofiary zbrodni hitlerowskich w czasie II Wojny Światowej.
Spod kościoła skręcam na wschód. Nierówną szosą dojeżdżam do wsi Wola Branicka.
Pędzę z górki do mostu na rzece Moszczenica, która przepływa przez rezerwat przyrody "Grądy nad Moszczenicą". Został on utworzony 13.06.1994 r. na terenie Leśnictwa Szczawin. Celem ochrony jest zachowanie ze względów naukowych, dydaktycznych i krajobrazowych zespołów grądowych z gatunkami roślin chronionych, rzadkich i zagrożonych wyginięciem.
Po chwili relaksu nad czystymi wodami Moszczenicy, jadę dalej do wsi Kębliny. Na wprost wjazdu na teren ośrodka Monar, skręcam w prawo na drogę wojewódzką nr 708.
Kębliny poznałem dobrze podczas WYCIECZKI Nr 113. Poruszam się w kierunku Strykowa, wykorzystując bezpieczny ciąg pieszo-rowerowy. Mijam kaplicę rzymskokatolicką, która podlega parafii w Białej.
Dojeżdżam do sąsiedniej miejscowości Anielin Swędowski. Skręcam w lewo w nową drogę prowadzącą do wsi Osse i Ciołek.
Tym samym zmieniam kierunek jazdy na północ, jadąc po wyśmienitej nawierzchni, która rozszywa na pół, zieleniące się uprawne pola.
Chociaż od wielu lat nie ma przy tej drodze tablicy z nazwą miejscowości, to jednak po dojechaniu do tego drewnianego krzyża, na pewno jestem już we wsi Osse. Skręcam w lewo aby zwiedzić jej zachodnią część.
Osse to niewielka osada leżąca na terenie gminy Stryków, która od północy graniczy z wsią Ciołek i rozciąga się na wschód w stronę wsi Koźle i Tymianka. Po prawej stronie wąskiej szosy prowadzącej przez tę część miejscowości, stoi drewniana kaplica, którą zbudowano w 2002 roku. W okresie letnim odprawiane są w niej msze.
Naprzeciwko znajdują się Rodzinne Ogródki Działkowe "Osa" (ok. 340 działek). Osse to typowo rolnicza osada, z kilkunastoma gospodarstwami, które współistnieją z licznymi posiadłościami letniskowymi.
Jadę na zachód do miejsca, gdzie kończy się asfaltowa nawierzchnia i zaczyna piaszczysta droga. To ul. Nizinna na terenie wsi Kębliny. Zawracam i jadąc przez Osse, oglądam przydrożne domostwa i gospodarstwa.
Po dojechaniu do rozjazdu z drewnianym krzyżem, skręcam na północ i kieruję się do krzyżówki ze znakiem "STOP". Nazwa "Ossa" pojawia się po raz pierwszy w 1397 roku w łęczyckich księgach sądowych, gdzie wymieniony jest niejaki Jacobus de Ossa. Księgi z roku 1400 podają kolejne nazwisko : Racziborius de Osza. Na początku XVI wieku, Jan Łaski w "Liber Beneficiorum" wymienia wieś Osse, jako należącą do parafii Koźle, dekanatu szczawińskiego i archidiakonatu łęczyckiego. W drugiej połowie XIX wieku, Osse weszło w skład dawnej Gminy Bratoszewice.
Po skręceniu w prawo jadę kilkanaście metrów na wschód, do kolejnego skrzyżowania z drewnianym krzyżem.
Po prawej stronie oglądam zabudowania wsi Osse, natomiast to drugiej stronie drogi, gospodarstwa osady Ciołek (zabudowa charakterystyczna dla wsi rzędowej). 
Mr SCOTT zawsze tu chętnie demonstruje, że tak naprawdę nie jest ciołkiem i czasami potrafi wspiąć się wyżyny.
Terytoria tych dwóch miejscowości są tak podzielone, że na wschód od krzyża znajduje się Osse, natomiast na płn.-zachód - Ciołek. To jedna z najmłodszych wsi Gminy Stryków, która powstała na początku XX wieku.
Ruszam na wschód do kolejnego skrzyżowania z drogą na linii Tymianka-Koźle. Znajduje się przy niej duży budynek, w którym jeszcze do niedawna mieścił się sklep spożywczy. Obecnie stoi zamknięty na cztery spusty.
Jadę kilkanaście metrów dalej w stronę wsi Koźle. Po lewej stronie szosy stoi drewniany krzyż, który ogrodzony jest płotkiem, przystrojonym kolorowymi wstążkami.
Na początku XIX wieku Osse wchodziło w skład rozległych dóbr ziemskich należących do Józefa Fryderyka Wolskiego herbu Półkozic, pochodzącego z Podhajec. Był on generałem wojsk polskich. Urodził się 19.III.1763 roku i zmarł w dniu 24.XI.1811 roku. Został pochowany na terenie cmentarza parafialnego w Jeżowie i oglądałem jego grób w trakcie WYCIECZKI Nr 102.
Następnie w roku 1836, majątek Wolskiego przejęła jego córka Helena, z męża - Krukowiecka (ur.2.II.1803-zm.17.05.1859, żona Jana Stefana Krukowieckiego herbu Pomian). Grób hrabiny także widziałem podczas pamiętnej wyprawy do Jeżowa.
Po śmierci hrabiny Krukowieckiej, dobra w Osse odziedziczyła jej córka - także Helena (ur.24.II.1829-zm.16.VIII.1897). Grób hrabiny można zobaczyć również na cmentarzu parafialnym w Jeżowie - zdjęcie grobowca TUTAJ.
  Majątek Osse pozostawał w rękach rodziny Krukowieckich do 1898 roku. Później przejął go spokrewniony z Krukowieckimi Karol Sulikowski - wielki patriota, słynny Dyrektor Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej i Warszawsko-Bydgoskiej.
Na początku XX wieku Karol Sulikowski dokonał parcelacji liczącego ponad 10 tys. ha majątku. Dobra w Osse zostały odsprzedane Stefanowi Dobrzynieckiemu herbu Ciołek. Ziemie stanowiące obecne Sołectwo Ciołek, zostały rozparcelowane pomiędzy okolicznych chłopów.
Prezentowany na poprzednich zdjęcia, murowany dwór w Ossem, powstał pod koniec XIX wieku i składał się z parterowego niewielkiego korpusu i piętrowej oficyny. Obecnie jest w stanie kompletnej ruiny i zapewne niebawem zniknie z powierzchni ziemi.
W czasach swojej świetności, dwór posiadał ganek wsparty na dwóch kolumnach, który wychodził na ogromny park dworski o powierzchni ok. 9 ha. Park został założony w drugiej połowie XIX wieku.  
Znajduje się w nim kilka stawów połączonych ze sobą kanałami. Jeden z takich odpływów, pokazuje na tym zdjęciu Mr SCOTT.
Park dworski w Osse prezentuje się jesienią niezwykle wyjątkowo ! Ziemię pokrywa puszysty dywan z odchodzących w zapomnienie kolorowych liści. Pomiędzy wiekowymi drzewami migają w słońcu kontury zrujnowanego pałacu. Wielka szkoda, że czasy Polski Ludowej były dla dawnych posiadłości szlacheckich takim katem i ciemiężcą...
W parku przetrwał do dziś imponujący drzewostan, na który składa się m.in. ponad 20 pomników przyrody - jesionów wyniosłych, kasztanowców, klonów i lip drobnolistnych. Niektóre liczą sobie ponad 200 lat.
Mr SCOTT ustalił, że w 1874 roku folwark Osse posiadał powierzchnię 1161 mórg, 4 budynki murowane i 19 drewnianych, natomiast sama wieś Osse posiadała tylko 215 mórg. Po koniec XIX wieku wieś liczyła 16 domów i 240 mieszkańców.
Jak to się dzieje, że wszystko przemija, popada w niepamięć i kiedyś się kończy ?
Zastanawia się Mr SCOTT, patrząc na błagający o rychłą eutanazję dwór w Osse... Przedzierając się przez gąszcze traw, ostrych krzewów i dzikich drzew-samosiejek, wydostaję się na szosę otaczającą park podworski.
Kieruję się na południe, po gminnej drodze prowadzącej w stronę Strykowa. Po lewej stronie widać kompleks dworu i folwarku, natomiast po prawej pola i zabudowania wiejskie. Osse jest sołectwem o powierzchni ponad 560 ha, składającym się z ponad 70-ciu gospodarstw na ziemiach wsi Osse i Kolonii Osse. Dominują gospodarstwa drobne o powierzchni do 10 ha.
Mocno naciskam na pedały, bo spadek terenu zachęca do szybszej jazdy. Moja kolejna wizyta w cichym i spokojnym Osse dobiegła końca.
Równym tempem przemierzam kolejne kilometry. Pomykam równą drogą przez wieś Tymianka do Strykowa.
Podczas WYCIECZKI Nr 44 Mr SCOTT odgrażał się, że wkrótce sprawdzi postępy prac przy rozbudowie dworca kolejowego w Strykowie.
Okazuje się, że zapowiadane na trzeci kwartał 2012 roku zakończenia prac, było tylko pobożnym życzeniem ! Zrobiono bardzo dużo, bo wyremontowano nawierzchnię torów, wymieniono rozjazdy oraz ułożono nowe perony. Ale nadal trwa rewitalizacja zdewastowanego budynku dworca oraz prace przy przejazdach kolejowych.
Terminy gonią, bo już wkrótce zostanie uruchomiona tzw. Łódzka Kolei Aglomeracyjna. Jest to wspomagany funduszami unijnymi, projekt systemu transportu zbiorowego łączącego miasta wchodzące w skład aglomeracji łódzkiej. W pierwszej kolejności będą kursować pociągi m.in. z Łodzi do Łowicza i to właśnie przez Stryków.
Stryków to blisko 4-tysięczne miasto leżące nad rzeką Moszczenica. Leży blisko Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich. Mr SCOTT bardzo lubi tu przyjeżdżać.
Z dworca kieruję się do centrum miasta. Przy ul. Warszawskiej 39 stoi budynek dawnego ratusza miejskiego, który powstał na przełomie XIX i XX wieku z fundacji Związku Kupców i Przemysłowców w Strykowie. Mieści się tu obecnie Szkoła Podstawowa Nr 1 im. Władysława Jagiełły.
Na placu przed szkołą stoi pomnik sławnych Strykowian, który w roku 1979 ufundowali miejscowi rzemieślnicy. Na tablicy z czarnego granitu czytam : "Derseław Tłuk prawa miejskie 1394, Tulk De Strykow Pakt Brzeski 1436, Łazarz Andrysowicz zm.1577 pierwszy drukarz, Maciej Stryjkowski ur. 1547 historyk i poeta, Mateusz Szymański powstaniec 1863 roku, Paweł Radziszewski 1890-1931 Minerolog. Sławnym strykowianom - rzemieślnicy-1979".
Na cokole pomnika znajduje się także granitowa tablica z herbem miasta Stryków. Jest to godło rodowe pierwszych właścicieli miasta - Strykowskich. Oryginalny herb przedstawia w błękitnym polu złotą gwiazdę sześcioramienną zawieszoną nad półksiężycem.
Mijam kościół parafialny p.w. św. Marcina i dojeżdżam do skrzyżowania ul. Warszawskiej z ul. Kościuszki. Stoi tam jeden z najstarszych domów drewnianych w Strykowie, pochodzący z II-ej połowy XIX wieku, "o konstrukcji sumikowo-łątkowej, usytuowany kalenicą do ciągu ulicznego".
Będąc w Strykowie, zawsze miło zatrzymać się nad miejskim zalewem, jaki został utworzony w latach 1987-1990 na rzece Moszczenica. Wokół akwenu zbudowano wspaniałą drogę rowerową. Stojąc po południowej stronie zalewu, mamy piękny widok na ciąg zabudowań znajdujących się przy ul. Targowej - m.in. obiekty straży pożarnej i Zespołu Szkół nr 1.
Znad zalewu jest też świetny widok na dwa wspaniałe kościoły Strykowa - neobarokowy kościół św. Marcina będący siedzibą parafii rzymskokatolickiej i neogotycki kościół św. Anny i św. Marcina będący siedzibą parafii Kościoła Starokatolickiego Mariawitów.
Wracam na ul. Warszawską, która jest fragmentem drogi krajowej nr 14. Wspinam się na dość spore wzniesienie (ok.170 m n.p.m.). Po prawej stronie widać tor motocrossowy, na którym odbywają się ciekawe zawody - m.in. jedne z najważniejszych i najbardziej widowiskowych imprez w kraju - Międzynarodowe Mistrzostwa Polski MX. Tor powstał w 1988 roku, kiedy to przy Miejskim Klubie Sportowym "Zjednoczeni" Stryków utworzono sekcję motocrossową.
Po tej samej stronie ul. Warszawskiej, pod adresem Smolice 1b znajduje się "Hotel 500" w Strykowie.
Hotel posiada znakomitą lokalizację, bo przecież tuż obok jest zjazd na węzeł autostradowy "Łódź-Północ", gdzie łączą się za sobą autostrady A-1 i A-2.
Kontynuuję podjazd na wiadukt nad autostradą A-2 i wjeżdżam do miejscowości Sosnowiec.
Dalej już z górki i po przejechaniu ok.400 metrów po DK nr 14, skręcam w prawo do wsi Orzechówek.
To trasa, którą wielokrotnie przemierzałem podczas wcześniejszych wycieczek. Szybkim tempem przejeżdżam przez wieś Dobra do osady Kiełmina.
Przejazd w tym kierunku jest zdecydowanie trudniejszy, bo droga wiedzie lekko pod górkę i trzeba pokonać parę męczących podjazdów. Ale i tak sprawnie pokonuję trasę przez wieś Kiełmina do kapliczki w Klęku.
Na krzyżówce dróg przy dawnym parku podworskim rodziny Hertzów, skręcam w prawo i jadę do drogi krajowej nr 71. Po wjechaniu na górę, podziwiam wspaniałe wzniesienia łódzkie i Las Łagiewnicki.
Skręcam ponownie na zachód i jadąc z górki, wpadam na chwilę do wsi Skotniki.
Parę zdecydowanych machnięć korbą i dosłownie za moment jestem już w Łodzi.
                                         
Pędzę do ul. Przyklasztorze, potem ul. Okólną i po obrzeżach Lasu Łagiewnickiego ul. Łagiewnicką. Kieruję się do centrum miasta drogą rowerową, która przebiega wzdłuż ul. Łagiewnickiej i którą jechałem dziś w stronę ul. Świtezianki. Mijam znajdujący się przy skrzyżowaniu z ul. Porzeczkową salon rowerowy. Kiedy jedzie się w dni powszednie na jakąś wycieczkę, można w nim kupić sobie jakąś zapasową część lub rowerowy gadżet.
Po dojechaniu do Ronda Powstańców 1863 roku, przenos się na zupełnie odmienioną ul. Łagiewnicką. Właśnie dobiega końca jej remont na odcinku od ul. Dolnej do ul. Inflanckiej. Niestety zabrakło na niej ścieżki dla rowerzystów...  
Dojeżdżam do skrzyżowania ul. Łagiewnickiej z ul. Tokarzewskiego. Mieści się tutaj siedziba Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania "MPO-Łódź", które powstało w 1945 roku.
Wjazd na teren tej bardzo pożytecznej dla naszego miasta firmy (jest to spółka, będąca własnością Gminy Łódź), znajduje się od strony ul. Tokarzewskiego nr 2. Jest tu także stacja diagnostyczna, gdzie można zawsze szybko i bez stania w kolejce, wykonać przegląd samochodu.
 
Pedałuję dalej po ul. Łagiewnickiej. Po prawej stronie ulicy, na posesji oznaczonej numerem 20, stoi przedwojenny dom z drewna.
Po chwili już jestem na terenie Bałuckiego Rynku, który podczas okupacji hitlerowskiej, był sercem Littzmanstadt Getto. Mieściła się tu siedziba ekspozytury niemieckiego zarządu getta "Gettoverwaltung", któremu podlegała żydowska administracja na czele z Chaimem Mordechajem Rumkowskim - Przełożonym Starszeństwa Żydów.
W kamienicy przy ul. Łagiewnickiej 25 funkcjonowało kilka biur gminy żydowskiej, m.in. był tam  Wydział Warzyw, a także siedziba Najwyższej Izby Kontroli i Centralnej Komisji Fachowej.  
Na ścianie budynku zawieszona jest tablica Urzędu Miasta Łodzi, która zawiera informację na ten temat.
Na sąsiedniej kamienicy przy ul. Łagiewnickiej 27, zawieszona jest kolejna tablica Urzędu Miasta Łodzi z informacją na temat wojennej historii Bałuckiego Rynku.
Podobne tablice oglądałem już na terenie łódzkiego getta - zobacz WYCIECZKĘ Nr 86. Z ul. Łagiewnickiej dojeżdżam do Starego Rynku, gdzie kończę jesienną i jak zawsze, niezwykle udaną wycieczkę.
Stary Rynek to dla Łodzi miejsce szczególne, bowiem to właśnie tutaj w XV wieku, zaczęła się rozwijać zabudowa naszego miasta. Trochę zapomniana łódzka starówka, ciągle czeka na lepsze czasy dla siebie. Czy one wreszcie nastąpią ? Mr SCOTT ma czasami takie odczucie, że poprzez swoje rowerowe wycieczki, dokonuje niezwykle skomplikowanego i potężnego przedsięwzięcia na coś nikłego i marnego, że wykorzystuje życiową energię na coś mało pożytecznego i nie wartego zachodu. No bo przecież każda nowa eskapada, to w sumie kolejny "blogowy kłopot"...  
Ale chyba lepiej taki właśnie "Pelion na Osse stawiać", niż przysparzać sobie kłopotów innego rodzaju.
                            

5 komentarzy:

  1. No powiem jak na taka pogodę 70km to dobry wynik ;D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawi mnie czy w Osse nadal można obejrzeć ruinę dziętnastowiecznego dworu na skraju zachwaszczonego parku-chluby samorządowców strykowskich ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Lepiej późno niż wcale i Mr SCOTT odpowiada na listopadowe komentarze : "Anonimowemu" dziękuję za pochwałę (-: Ad.Veloman : "straszny dwór" jeszcze stoi i pewnie dużo wody w Moszczenicy popłynie, nim rajcy Strykowa się ockną !

    OdpowiedzUsuń
  4. A czy znasz może gdzie dokładnie są te ruiny? Współrzędne czy chociaż miejsce na mapie? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Raczej znam : wystarczy wpisać w wyszukiwarkę "Osse" :) https://www.google.pl/maps/place/Osse/@51.9347072,19.5460121,14z/data=!3m1!4b1!4m2!3m1!1s0x471bc7cf8a88d41f:0x36cdc7963d76d7a1?hl=pl

    OdpowiedzUsuń