niedziela, 22 lipca 2012

WYCIECZKA Nr 107 - Moszczenica i Czarnocin

TRASA : Rokiciny Kolonia - Cisów - Michałów - Łaznowska Wola - Teodorów - Prażki - Zamość - Czarnocin - Biskupia Wola - Kalska Wola - Kiełczówka - Baby - Moszczenica - Białkowice - Kuznocin - Lubiatów - Łaknarz - Drzazgowa Wola - Ceniawy - Będków - Zacharz - Łaznów - Rokiciny - Rokiciny Kolonia  
[22.07.2012. - 66,1 km, 19,0 km/h, 3:30:04 h]
GPS
Mr SCOTT jedzie do... Moszczenicy !!! Trasa WYCIECZKI Nr 107.
 Po paru pracowitych dniach "Gniazdko" w BAZIE WYPADOWEJ w Rokicinach Kolonii zostało wymoszczone. Wstrętny niż i czarne chmury ustąpiły wreszcie miejsca pięknym cumulusom. Po tygodniowej przerwie Mr SCOTT znowu wraca na szlak ! Pojadę dziś do Moszczenicy przez dawno nie widziany Czarnocin.
Zaczynam wycieczkę na ul. Reymonta, gdzie można zobaczyć jeszcze kilka starych, drewnianych domów. Jest już ich coraz mniej i powoli znikają nie tylko z krajobrazu rokicińskiej wsi. Ruszam na południe w stronę strzeżonego przejazdu Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej.
Skręcam na zachód na drogę wojewódzką nr 713. Potem w lewo w ul. Wodną, która wyłożona jest kostką brukową. Znajduje się przy niej kilka piętrowych bloków mieszkalnych i starannie wypielęgnowane, zielone ogrody. Widać, że mieszkańcy Rokicin Kolonii bardzo dbają o swoje obejścia.
                                         
Mijam wodociągi i krętą asfaltówką wjeżdżam do wsi Cisów. Z szosy prowadzącej do torów kolejowych skręcam w prawo i pędzę w stronę Michałowa. Przejeżdżam obok polnej kapliczki, która stoi w cieniu drzew.
Wjeżdżam do wsi Michałów. Na rozjeździe ze śliczną kapliczką domkową, skręcam w prawo do południowego krańca Łaznowskiej Woli.
Na kolejnej krzyżówce z kapliczką skręcam w lewo do wsi Teodorów. Mr SCOTT jest zadowolony, że po drodze minął tyle kultowych budowli. Bo w nierównej walce z BAZAMI OBCYCH, każde wsparcie się przyda !
Dziś nie ma jednak czasu na dłuższe dywagacje. Mr SCOTT tylko pręży ramę przed białymi masztami, które na tle niebieskiego nieba i kłębiastych chmur, wyglądają nawet przyjaźnie. Wiadomo wszak, że z OBCYMI nie ma żadnych żartów... 👽
Dlaczego ONI tak chętnie lokują swe przyczółki na polach obsianych właśnie wiechlinowatą roślinnością ? Czyżby w grę miałaby wchodzić kwestia "Genetically Modified Organisms" ? To raczej pewne, że z tej kukurydzy chleba nie będzie !
Czym prędzej opuszczam Teodorów, bo Mr SCOTT już zaczął sięgać do swojego szerokiego arsenału spiskowych opowieści... Rewelacyjną drogą biegnącą z górki, pedałuję przez wieś Prażki, ciesząc się latem i rowerową wolnością.
Mijam remizę OSP Prażki i dojeżdżam do dobrze znanego skrzyżowania z kapliczką. Na cokole przymocowana jest tabliczka z prośbą "Matko niepokalana módl się za nami". Skręcam w prawo, co demonstruje Mr SCOTT.
Ponownie przekraczam torowisko Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Jadę dalej na zachód w stronę wsi Zamość.
Przejeżdżam obok zanurzonego w zieleni dawnego domu rodzinny Reymonta. Dojeżdżam do starego młyna i drewnianego mostu na rzece Miazga, który został wreszcie wyremontowany i przywrócono na nim ruch samochodowy.
Dwieście metrów za rzeką rozpoczyna się rolnicza osada Zamość, która była celem ubiegłorocznej WYCIECZKI Nr 10.
Przemykam przez wieś do rozjazdu za sklepem, gdzie oglądam kapliczkę domkową, która stoi przy rozjeździe w prawo do Zawodzia. Jadę dalej prosto i zaglądam na moment nad zalew nad rzeką Wolbórką. W tym roku powstały tu nowe obiekty pod nazwą "Beach Club Czarnocin".
Jest to letnia filia klubu ze Świątnik k/Wolborza. Lokal zaprasza na klubowe imprezy w rymie młodzieżowej muzyki. Tuż przy plaży zbudowano zaplecze gastronomiczne. Tak więc w lato można przyjechać do Zamościa poopalać się, popływać i potańczyć. Dobra zabawa gwarantowana.
Po chwili relaksu wracam na trasę i drogą wiodącą wokół zalewu, dojeżdżam do wschodnich rejonów Czarnocina. Mr SCOTT już teraz wie, że te idealnie równe połacie pola, to hodowla trawy boiskowej. Właścicielem plantacji w Czarnocinie jest firma "Zielona Architektura" z Warszawy. Na powierzchni ponad 130 ha produkowana jest profesjonalna, rolowana darń sportowa i rekreacyjna.
Skręcam w prawo w ul. Reymonta i dojeżdżam do ul. Głównej, która przebiega przez całą długość Czarnocina. To reprezentacyjna ulica ciągnąca się od zalewu na Wolbórce do Biskupiej Woli. Prawie każda posesja udekorowana jest sadzonkami pięknych kwiatów. Mr SCOTT bardzo lubi tu przyjeżdżać - zobacz WYCIECZKĘ Nr 48.
Spokojnym tempem podjeżdżam pod neoromański kościół p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Właśnie skończyła się niedzielna msza, po której ksiądz proboszcz przystąpił do święcenia pojazdów. Trochę się zawahał, ale Mr SCOTT'a też prześwięcił.
Ale nie ma nic za darmo ! Trzeba było rzucić na tacę parę groszy !
Sprawdzam co też takiego ciekawego dzieje się przed kościołem, bo ludzie zamiast iść do domu na obiad, stoją i oglądają ! Okazuje się, że trwa właśnie przedstawienie - inscenizacja wydarzeń, które miały miejsce w czasie Powstania Warszawskiego. Widowisko było wystawiane przez Grupę Rekonstrukcyjną "Radosław" z Warszawy, reprezentowane przez 23 osobową sekcję "Zawisza", której dowódcą jest pan Zbigniew Rowiński. Grupa istnieje od 7 lat i w swoich szeregach skupia dzieci w wieku od 8 do 15 lat.
"Księdza nie ma - Mr SCOTT harcuje" ! Jest niepowtarzalna okazja, aby zobaczyć znakomite wyposażenie kościoła. Obecna murowana świątynia została wybudowana w latach 1879-1891. W ołtarzu głównym znajduje się obraz Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny z XIX wieku, zasłaniany obrazem św. Rocha. Drugą kondygnację stanowi obraz Przemienienia Pańskiego. Na bramach ustawione są rzeźby św. Piotra i św. Pawła.
Lewy ołtarz boczny zbudowany w XIX wieku, przedstawia św. Franciszka z Ukrzyżowanym Chrystusem. W zwieńczeniu znajduje się obraz św. Barbary. Rokokowa ambona z polichromią i złoceniami oraz klasycystyczna chrzcielnica pochodzą z XVIII wieku.
Prawy ołtarz boczny pochodzi z XVIII wieku i poświęcony jest Matce Bożej Nieustającej Pomocy. U góry znajduje się obraz św. Antoniego Padewskiego z Dzieciątkiem z 1764 roku.
Z plafonu kościoła, który zdobią freski o tematyce biblijnej, zwisają przepiękne, mosiężne żyrandole. Na chórze wspartym na dwóch filarach, zamontowane są zabytkowe organy.
W kościele znajduje się wiele tablic pamiątkowych i epitafijnych. Na tablicy z białego marmuru, która w swej górnej części posiada medalion z wizerunkiem zmarłej, zamieszczono inskrypcję o treści "ś.p. Maryi z Krasnodębskich Maleszewskiej, ukochanej małżonce w dzień Bożego Narodzenia 1879 r. w wieku lat 30 i Córce Maniusi w D. Zmartwychwstania Pańskiego 1877 r. w wieku lat 5. Kochający Mąż i Ojciec tę pamiątkę stawia prosząc o westchnienie do Boga".
Oglądam kolejną tablicę z czarnego marmuru, na której znajduje się herb szlachecki "Pruss" i tekst wypisany złotymi literami i cyframi : "ś.p. Aleksandrowi Bogusławskiemu b. Officerowi 4°°Pułku Piechoty Liniowej b. Wojsk Pol. Umarł w Szynczycach d. 30 kwietnia 1889 r. w 83 roku życia i Małżonce Jego ś.p. Julij Saryusz z Tarnowskich, Wituskiej, 2° Bogusławskiej, Zm. tamże w dniu 28 lipca 1890 roku w 83 roku życia, Wnuczkom Ich ś.p. Ignacemu Poraj Chrzanowskiemu, alumnowi Warszewskiego Seminarium w Warszawie w dniu 14 marca 1889 r. w 21 roku życia i Zofii Poraj Chrzanowskiej † w Szynczycach w dniu 17 kwietnia 1889 r. w 15 roku życia".
W podcieniach chóru wisi jasnobrązowa tablica z inskrypcją "ś.p Wincenty Grądzki urodzony d. 1 kwietnia 1818, zmarł dnia 28 lipca 1882 r. w Bieżywodach. Prosi o westchnienie do Boga".
Obok zawieszona jest duża tablica epitafijna z czarnego marmuru z herbami szlacheckimi, przy której Mr SCOTT aż jęknął z wrażenia ! Znajduje się na niej inskrypcja o treści "ś.p. Adamowi Poraj z Kozietułł Chrzanowskiemu, b. oficerowi byłych Wojsk Polskich, właścicielowi Szynczyc, synowi Ignacego chorążego Kawaleryi Narodowej i Zuzanny Zaręba cześnikówny piotrkowskiej † d. 28 maja 1884 r. i Leonidzie z Krzysztoporskich Chrzanowskiej, córce Kazimierza sędziego grodzkiego piotrkowskiego i Benedykty z Bogusławskich, wojskiej piotrkowskiej † d. 4 maja 1875 r.  Wdzięczne dzieci tę pamiątkę kładą prosząc o westchnienie do Boga". Toć to moje Szynczyce, gdzie byłem na poprzedniej WYCIECZCE Nr 106 !
Oglądam jeszcze tablicę z "Aktem oddania Polski w macierzyńską niewolę Maryi Matki Kościoła za wolność Kościoła Chrystusowego". Jest to kopia dokumentu kościelnego z dnia 3 maja 1966 roku, który należy do ważniejszych wy­darzeń duchowych i religijnych w historii Kościoła katolickiego w Pol­sce.
Po lewej stronie od wejścia do nawy głównej, pod krzyżem z figurką Jezusa Chrystusa stoi zabytkowa chrzcielnica. W kościele można też podziwiać szereg przepięknych witraży, które zostały zamontowane w czerwcu 1967 roku. W prezbiterium są dwa, natomiast w nawie głównej sześć o tematyce historycznej. Fundatorami ozdób wypełniających okna są Parafianie z Czarnocina oraz okolicznych wsi : Bieżywody, Zawodzie, Zamość, Szynczyce, Remiszewice, Kalska Wola, Biskupia Wola, Wola Kutowa, Tychów i Budy Szynczyckie. Same znajome nazwy.
Kończąc zwiedzanie pięknej świątyni w Czarnocinie, Mr SCOTT'owi trafiła się jeszcze okazja posłuchania bicia kościelnych dzwonów. Obecnie na wieży zamontowane są trzy dzwony: "Wincenty", "Piotr" i "Marek" z 1949 roku oraz dwa żelazne "Święty Michał" i "Opieki Maryi", które zostały ufundowane przez parafian w latach 50-tych XX wieku.
Wracam na ul. Główną i jadę do skrzyżowania z ul. Poniatowskiego. Po prawej stronie drogi stoi wspaniały dom z czerwonej cegły, z frontonem wspartym na czterech kolumnach.
Pędzę przez Czarnocin do południowej granicy z wsią Biskupia Wola. Od tego miejsca jedzie się już zdecydowanie łatwiej. Po zaliczeniu wjazdu na spore wzniesienie rozpoczynam krótki, ale szybki zjazd.
Dojeżdżam do skrzyżowania za znakiem "Stop". W prawo na Kruszów i Tuszyn. Skręcam w lewo na Piotrków Tryb. i Koluszki.
Jadę na wschód mijając siedzibę Ochotniczej Straży Pożarnej w Biskupiej Woli, która istnieje tutaj od dnia 27 maja 1927 roku. Nową remizę oddano do użytku 28 sierpnia 1983 roku.
Biskupia Wola jest dużą, typowo rolniczą wsią położoną w powiecie piotrkowskim. Oglądam stojące wzdłuż szosy zagrody i domy jednorodzinne. Na terenie jednej z posesji ustawiona jest biała kapliczka z 1946 roku. W górnej części, pod żelaznym krzyżem przymocowany jest wizerunek orła w koronie. Po lewej stronie okna z figurką Jezusa umieszczono liście dębu - symbol męstwa, po prawej serce przebite mieczem. To symbol serca Maryi, cierpiącej poprzez mękę swojego syna.
Na cokole umieszczona jest czarna tablica ze zdjęciem i napisem "ś.p. Czesław Tadeusz Ambrozik, żył lat 21. Zamordowany przez hitlerowców d.12.11.1943 r. Serce Jezusa Błogosław Tej Rodzinie". 
Szybkim tempem dojeżdżam do drogi wojewódzkiej nr 716 w Kalskiej Woli. Przy skrzyżowaniu znajduje się doskonale zaopatrzony sklep spożywczo-monopolowy, gdzie można kupić także domowej roboty specjały kuchni polskiej ! Jest też promocja - banany tylko po 2,90 !!!
Przy sklepie ustawiona jest sala konsumpcyjna, na dachu której siedzi potężny goryl ! Pewnie dlatego banany takie tanie ! Mr SCOTT jest też pewny, że od nadmiaru serwowanych tu trunków, można rzeczywiście dostać małpiego rozumu.
Po wpałaszowaniu małpich przysmaków ruszam w dalszą podróż. Opuszczam Kalską Wolę i jadę na południe po doskonałej DW nr 716.
Po chwili wjeżdżam na przepiękne tereny w Gminie Moszczenica, która leży na granicy Równiny Piotrkowskiej i Wysoczyzny Bełchatowskiej. Po prawej stronie szosy ustawiony jest kolorowy witacz z herbem gminy. Powstał on z połączenia herbów dwóch rodów szczególnie zasłużonych dla Moszczenicy : Kossowskich i Małachowskich. Na czerwonym polu widnieją dwa przeplatające się godła herbów Jelita i Nałęcz.
Radość z jazdy rowerem jest w tych okolicach przeogromna ! Równa szosa prowadzi z górki wprost do wsi Kiełczówka, którą poznałem należycie w trakcie WYCIECZKI Nr 89.
Mijam park z pięknym dworkiem oraz cmentarz wojenny z okresu pierwszej wojny światowej. Powszechnie wiadomo, że także Kiełczówka "nie może żyć" bez Bab.
Dziś tylko przejeżdżam przez Baby (Oj ! lubimy to robić !), przypominając sobie poprzednią wizytę. Po przekroczeniu torowiska Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej zatrzymuję się przy tabliczce wyjazdowej z Bab ! Mr SCOTT musi zerknąć jeszcze na szkaradne BAZY OBCYCH sterczące w szczerym polu i zawołać : "Jeszcze tu k**wa wrócimy" !!!
Po przejechaniu około 300 metrów wjeżdżam do Moszczenicy. Pierwsza wzmianka o miejscowości pochodzi z 1392, kiedy to jej nazwa pojawiła się w księdze ziemskiej sieradzkiej. W XV wieku wieś należała do wywodzącego się ze szlachty pomorskiej rodu Kossowskich herbu Jelita. W 1518 roku dziedzicem części Moszczenicy był Stanisław Lubiatowski herbu Wilcze Kosy, a współwłaścicielem Bartłomiej Lubiatowski będący również dziedzicem Woli Moszczenicy.
Późniejsze dzieje Moszczenicy są bardzo skomplikowane i najlepiej poczytać o tym na stronie internetowej. Dojeżdżam do polnej drogi, gdzie widać komin i ruiny dawnej cegielni. Dalej prosto do ul. Poduchownej, gdzie za metalowym krzyżem skręcam w prawo w stronę cmentarza parafialnego. Docieram pod piękną bramę wjazdową, którą podobnie jak kolisty mur cmentarza, zbudowano w latach 1909-1914.
Mr SCOTT bardzo lubi wędrówki po starych cmentarzach, które są skarbnicą wiedzy na temat historii danego regionu. Nie inaczej jest i tutaj, gdzie od razu trafiam na grób hrabiego Jana Adama Ostroróg-Sadowskiego herbu Nałęcz, właściciela dóbr Moszczenica i pobliskiej wsi Rękoraj. Jan Adam Ostroróg-Sadowski przybył w te strony z Ukrainy i zakupił dobra moszczenickie w roku 1856 od Jana Małachowskiego - jednego z głównych twórców Konstytucji 3 Maja.
Grobowiec hrabiego otoczony jest żelaznym ogrodzeniem. Na wysokim pomniku znajduje się dekoracyjna nisza - płyta nagrobna, na której umieszczono następującą inskrypcję "D.O.M. Jan Adam hrabia Nałęcz Ostroróg Sadowski, właściciel dóbr Moszczenica i Rekoraj, urodzony d. 9 stycznia 1802 roku z ojca Józefa, sędziego ziemskiego i matki Moniki z Latalskich - właścicieli dóbr Lewkówki w powiecie humańskim, Guberni kijowskiej. Zmarł dnia 13 kwietnia 1868 roku. Pozostała żona i dzieci proszą o pobożne westchnienie za Duszę Jego".
Nieopodal pod wielkim kasztanem, znajduje się grobowiec księdza Stanisława Kielera. Grób otaczają cztery kolumny połączone kutym łańcuchem.
Na kamiennym pomniku umieszczono fotografię duchownego i informację "Proboszcz Parafii Moszczenica w latach 1918 - 1926". W dolnej części cokołu wyryto fragment modlitwy za kapłana : "Oto kapłan wierny który według serca bożego i według duszy bożej czyni".
Szukam dalej i nic dziwnego, że znajduję ! Tego pięknego pomnika nie sposób przeoczyć ! Wysoką, ułamaną kolumnę wieńczy krzyż i wieniec kwiatów. Spoczywa tu Leonard Wilski - syn Leopolda Wilskiego, który w 1880 roku kupił wieś Moszczenica od hrabiego Piotra Ostroróg - Sadowskiego, tj. syna Jana Adama Ostroróg-Sadowskiego. Przecież Mr SCOTT tłumaczył, że to jest skomplikowane.
Na płycie nagrobnej znajduje się napis "ś.p. Leonard Wilski, przeżywszy lat 23 zmarł 16 sierpnia 1897 r. Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie".
Spaceruję cmentarnymi alejami w poszukiwaniu mogił znanych osób związanych z piękną, moszczenicką ziemią. Mr SCOTT doprowadza do mogiły księdza Wincentego Harasimowicza, który był proboszczem miejscowej parafii w latach 1926-1932.
Na pomniku w formie nieociosanego kamienia, zamieszczono fotografię duchownego oraz inskrypcję "ś.p. Ks. Wincenty Harasimowicz, Kanonik Mohylowski, wygnaniec Archangielska, Proboszcz Par. Moszczenica, ur. 1889, zm.18 VII 1932 r." i łacińską sentencję "Pie Jesu Domine, dona ei requiem" co oznacza "Jezu, Miłosierny Boże, niech spoczywa w pokoju".
Mr SCOTT pochylił się też nad mogiłą pięknej kobiety, której fotografię zamieszczono w górnej części kamiennego cokołu - pod krzyżem. Tu spoczywa "ś.p. Michalina z Woszczalskich Sencio, żyła lat 36, zm. 14 lutego 1914 r. Spokój Jej Duszy".
Spacerując po nekropoliach trzeba mieć oczy szeroko otwarte ! Udało się nie przeoczyć żeliwnej płyty nagrobnej z inskrypcją "D.O.M. Remigiusz Niklewicz, syn Andrzeja i Łucji, porucznik b. Wojsk Xięstwa Warszawskiego, następnie urzędnik skarbowy, żył lat 75, zmarł 11 stycznia 1863 r. Prosi o zdrowaś Marja".
Obok znajduje się grób nieznanego żołnierza polskiego, który poległ w obronie Ojczyzny przed najeźdźcą niemieckim we wrześniu 1939 roku. Cześć Jego Pamięci !!!
Mr SCOTT wypatrzył też bardzo stary nagrobek rodziny o nietypowym nazwisku Olżijati. Pod tym omszałym kamieniem spoczywa Jan Jakób Olżijati, który przeżył 87 lat i zmarł 29 lipca 1897 roku oraz Emilja Olżijati, która przeżyła 75 lat i zmarła 8 stycznia 1904 r. "Wdzięczne dzieci tę pamiątkę kładą i proszą za Nich o westchnienie do Boga".
Na koniec wędrówki po moszczenickiej nekropolii, pochylam się jeszcze nad płytą nagrobną księdza Jana Karwackiego. Duchowny był proboszczem miejscowej parafii w latach 1894-1900.
Niedzielna msza powoli dobiega końca, ruszam więc w stronę kościoła parafialnego p.w. Podwyższenia Świętego Krzyża. Świątynia znajduje się tuż przy drodze wojewódzkiej nr 716, przy skrzyżowaniu z ul. Lipową. Kościół wybudowany został w 1769 roku z fundacji referendarza koronnego i marszałka izby poselskiej Stanisława Małachowskiego, właściciela Moszczenicy. Mr SCOTT pamięta, że w Srocku z jego fundacji w 1766 roku zbudowano kościół p.w. św. Benedykta i św.  Anny.
Wchodzę na teren placu przykościelnego od strony ul. Cmentarnej. Po lewej stronie tuż przy ogrodzeniu, stoi drewniana dzwonnica z drugiej połowy XIX wieku. Jest zwieńczona namiotowym daszkiem z wieżyczką i krzyżem.
Na wprost wschodniej bramy wejściowej, ustawiona jest figurka Jezusa Chrystusa "Gorejące Serce". Akurat trwa remont kamiennego cokołu, na którym stoi ta przedwojenna rzeźba.
Na murach kościelnych można obejrzeć tablice epitafijne. Od strony wschodniej wmurowano dwie żeliwne płyty o następujących inskrypcjach  "D.O.M. Tu spoczywają zwłoki ś.p. Maryi Z Małeckich Drużyckiej ur. d. 2 sierpnia 1778 r.  zm. 23 kwietnia 1863 r. Wieczny Pokój Jej Duszy" oraz "D.O.M. Tu spoczywają zwłoki ś.p. Marcina Drużyckiego ur. d. 11 listopada 1751 r. zm. d. 11 listopada 1861 r. Wieczny Pokój Jego Duszy".
Kościół w Moszczenicy to budynek późnobarokowy, w stylu wczesnego klasycyzmu, halowy, postawiony na planie prostokąta zamkniętego apsydą prezbiterialną.
W latach 1900-1908 kościół został gruntownie odbudowany staraniem proboszcza ks. Józefa Jędrychowskiego. Przybudowano za głównym ołtarzem murowaną zakrystię, a z poprzedniej urządzono kaplicę św. Antoniego. W 1916 roku za kadencji proboszcza ks. Wincentego Matuszewskiego dobudowano kruchtę.
Od strony południa wmurowana jest jeszcze jedna tablica epitafijna z inskrypcją o treści "D.O.M. Tu spoczywają zwłoki ś.p. Ludwika Bagieńskiego ur. d. 26 sierpnia 1784 r. zm. d. 22 sierpnia 1854 r. Wieczny Pokój Jego Duszy".
Blisko południowego ogrodzenia w cieniu zielonych drzew i krzewów, ustawiony jest metalowy krzyż misyjny.
Parafia moszczenicka erygowana była przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Mikołaja Trąbę (prymas Polski i Litwy w latach 1411-1422). Po drugiej stronie przy północnej bramie wejściowej, znajduje się kaplica p.w. Miłosierdzia Bożego.
W trakcie rowerowych wycieczek trzeba stale się mieć nie tylko na baczności, ale też utrzymywać w pogotowiu aparat fotograficzny ! Kiedy ostatni wierni opuścili świątynię, organista czym prędzej przystąpił do zamykania kościoła i wygaszania świateł. Nie omieszkał przy okazji ostrzec Mr SCOTT'a, że "przebierańcom wstęp wzbroniony i nie robimy zdjęć"...  
OK - po co te nerwy !!! Pstryk ! W kruchcie zawieszona jest przecież wielka tablica epitafijna poświęcona rodzinie Sadowskich - właścicieli Moszczenicy.
Rzucam tylko okiem na ołtarz główny pochodzący z 1914 roku. Pstryk ! Szkoda, że nie udało się obejrzeć zabytkowego wyposażenia...
Na północnej ścianie nawy zawieszona jest wielka tablica z marmuru z wykazem księży proboszczów miejscowej parafii pt. "Dla większej chwały Bożej i wiecznej pamięci". Pstryk ! Chyba nie powinno być rabanu za te trzy fotki ? Przecież to tylko i wyłącznie "na pożytek nasz i całego Kościoła świętego".
Robię tradycyjną rundkę wokół Domu Bożego, oglądając architektoniczne detale. W 1973 roku przystąpiono do rozbudowy świątyni i obecnie przy nawie znajdują się prostokątne kaplice : od północy św. Antoniego, od południa Najświętszej Maryi Panny. Natomiast wokół prezbiterium utworzono półkolistą przybudówkę z zakrystią pośrodku.
Najbardziej znanym duchownym Parafii Moszczenica jest ksiądz Wincenty Matuszewski, miejscowy proboszcz w latach 1909-1918, który w dniu 13 czerwca 1999 roku został beatyfikowany przez Papieża Jana Pawła II wśród 108 męczenników z II wojny światowej. W 2005 r. do Parafii zostały sprowadzone relikwie błogosławionego ks. Wincentego Matuszewskiego.
Kończę poznawanie kościoła w Moszczenicy i wychodzim południową bramą na dziedziniec przykościelny. Można tu obejrzeć starą plebanię, którą pobudowano w 1908 roku. Obecnie księża korzystają z nowego domu parafialnego, który oddano do użytku w 2000 roku.
Powracam na ul. Cmentarną, gdzie na zakręcie stoi przedwojenna, drewniana kapliczka w formie zadaszonego krzyża. Ruszam ze wzgórza do ulicy Piotrkowskiej, oglądając po drodze ważne obiekty Moszczenicy - przedszkole, bank i remizę straży pożarnej. Dojeżdżam do mostu na rzece Moszczanka.
Moszczanka jest prawym dopływem Wolbórki. Patrzyłem już na jej bystre nurty w Wolborzu, podczas WYCIECZKI Nr 105.
Ochotnicza Straż Pożarna została założona w Moszczenicy w roku 1918. Odnowiona remiza znajduje się przy ul. Piotrkowskiej 4.
Wracam do skrzyżowania na górce ul. Piotrkowskiej, ul. Cmentarnej i ul. Wolborskiej. Jest tam rozjazd na wschód w stronę Wolborza.
Przy krzyżówce ul. Wschodniej i ul. Wolborskiej ustawiona jest kapliczka słupowa, zbudowana w 1937 roku z ciemnoczerwonej cegły. Skręcam w ul. Wschodnią na krótki rekonesans po tej części miejscowości.
Obecnie Moszczenica liczy około 4500 mieszkańców i wcale nie przypomina wsi. To raczej małe miasteczko z domami jednorodzinnymi, wybudowanymi wzdłuż ciągów komunikacyjnych. Wracam na Piotrkowską i kieruję się ponownie na południe.
Za mostem na Moszczance po prawej stronie drogi, stoi absolutnie zjawiskowa kapliczka. Na kamiennym cokole ustawiona jest figurka św. Nepomucena z 1910 roku.
Po drugiej stronie szosy stoi stary, nieczynny obecnie młyn na rzece Moszczanka. W drugiej połowie XIX wieku w Moszczenicy działały aż trzy młyny.
Ruszam dalej i z ul. Piotrkowskiej skręcam w prawo w ul. Dworcową. Po prawej stronie szosy, na skraju zabudowań dworskich stoi murowany, parterowy budynek dawnej gorzelni. Jadę dalej na zachód mijając piękny park za stawem, stadion i osiedle robotnicze.
Dojeżdżam do przejazdu kolejowego, za którym zaczyna się wieś Gajkowice. W historii Moszczenicy niezwykle ważny okazał się rok 1846, kiedy to przez teren obecnej gminy przeprowadzono Kolej Warszawsko-Wiedeńską. Był to ogromny impuls do późniejszego, przemysłowego rozwoju miejscowości.
W 1898 roku ziemie moszczenickie składające się z folwarków Moszczenica, Wola Moszczenicka, Pomyków i Kosów, przeszły w posiadanie pabianickiego fabrykanta Teodora Endera (siedzibę firmę "Krusche i Ender" oglądałem w Pabianicach podczas WYCIECZKI Nr 24 oraz w Łodzi w trakcie WYCIECZKI Nr 53). W 1900 roku niemiecki przemysłowiec wybudował tu wielkie zakłady przemysłowe, składające się z przędzalni bawełny i tkalni.
Od przejazdu kolejowego kieruję się w prawo w ul. Spacerową. Przy skrzyżowaniu z ul. Dworcową znajdują się zabudowania Szkoły Podstawowej w Moszczenicy.
Naprzeciwko szkoły i wzdłuż ul. Dworcowej oglądam cały szereg charakterystycznych budynków z brunatnoczerwonej cegły. Były to obiekty gospodarcze i domy mieszkalne, tzw. czworaki dla ludzi pracujących przy folwarku i fabryce Endera. Pochodzący z Saksonii przemysłowiec zakupił część okolicznych dóbr i w krótkim czasie ożywił gospodarczo, przekształcając Moszczenicę z wsi rolniczej w osadę robotniczą.
Zwiedzam całe osiedle robotnicze. Przy ul. Dworcowej 16a znajduje się Gminny Ośrodek Kultury im. Jana Justyny w Moszczenicy.
W dniu 24 października 2001 roku Rada Gminy podjęła uchwałę o nadaniu Gminnemu Ośrodkowi Kultury w Moszczenicy imienia Jana Justyny. Na ścianie frontowej zawieszona jest tablica poświęcona pamięci tego wybitnego działacza społecznego. Zamieszczono na niej jego wizerunek oraz napis "Jan Justyna 1887 - 1969. Nauczyciel - społecznik, niestrudzony w krzewieniu amatorskiego ruchu muzycznego i ludowego. Moszczenica 10.11.2001 r.".
Naprzeciwko ośrodka stoją jednopiętrowe domy, wybudowane na początku XX wieku dla robotników fabryki Endera. Służą do dziś mieszkańcom Moszczenicy.
Osiedle robotnicze zbudowano w najbliższym sąsiedztwie kompleksu fabrycznego. Od 1898 roku Teodor Ender sprowadził do Moszczenicy blisko 100 majstrów i robotników z Niemiec. Wraz z ludnością niemiecką nastąpił także gwałtowny przypływ ludności pochodzenia żydowskiego. "Interes zaczął się kręcić".
Wjeżdżam na teren osiedla, gdzie widok tzw. familiaków przywołuje wspomnienie podobnych domów, jakie na łódzkim Księżym Młynie pobudował Karol Scheibler.
Docieram pod główną bramę prowadzącą na teren dawnej manufaktury. "Fabryka Bawełniana "Krusche i Ender" w Moszczenicy" była gigantycznym przedsięwzięciem Teodora Endera. Mr SCOTT wykorzystuje jeden ze swoich sprawdzonych sposobów i wchodzi na opustoszały teren. Obecnie jest to jeden z największych w Polsce obiektów poindustrialnych. Wrażenie jest niesamowite !!!
Kiedyś zakład włókienniczy oraz fabryka bawełniana z przędzalnią i mechaniczną tkalnią, zatrudniały tysiące osób z Moszczenicy i pobliskich miejscowości. W krótkim czasie pobudowano infrastrukturę towarzyszącą - młyn i cegielnię parową, bocznicę kolejową oraz drogę do sąsiednich Bab.
Zakład był stale rozbudowywany i unowocześniany. Świadczy o tym wzrost zatrudnienia, które w 1914 roku wynosiło już 1450 osób, a liczba krosien ponad 620. Fabryka tętniła życiem osiągając w 1929 roku poziom zatrudnienia 3000 osób ! Przyczyniła się do ogromnego rozkwitu i rozwoju demograficznego Moszczenicy oraz całego regionu.
W 1921 roku po śmierci Teodora Endera zmieniła się nazwa fabryki na "Moszczenicka Manufaktura Teodor Ender i Spadkobiercy". Kierowanie firmą przejęli jego synowie Karol i Teodor oraz córka Irena. W chwilach światowego kryzysu lat 30-tych XX wieku, nastąpiło połączenie "Towarzystwa Akcyjnego Pabianickich Fabryk Wyrobów bawełnianych Kruche i Ender" z "Moszczenicką Manufakturą". Do czasu wybuchu II wojny światowej zakład nawet nieźle prosperował.
 18 stycznia 1945 roku Moszczenica została zajęta przez Armię Czerwoną. Jej ostatni właściciel - Stefan Ender wraz z całą rodziną musiał opuścić Polskę. Jego majątek na podstawie dekretu ówczesnej "władzy ludowej" został upaństwowiony.  Fabryka działała dalej pod nazwą "Moszczenickie Zakłady Przemysłu Bawełnianego" do początku lat 90- tych, zapewniając zatrudnienie miejscowej i przyjezdnej ludności. Niestety przemiany ekonomiczne doprowadziły do zamknięcia fabryki i wkrótce po zmianie ustroju ogłoszono jej upadłość. Na maszcie ostał się jeno biały orzeł bez korony, któremu jak wiadomo, "łyso się zrobiło" 22 lipca 1945 roku...
Obecnie jest tylko "żywym pomnikiem" - świadectwem historii Polski i regionu, czekającym niechybnie na całkowitą zagładę. Tutaj czas zatrzymał się w miejscu i najgorsze jest to, że nikt w gminie nie ma koncepcji co z tym fantem dalej zrobić...
Wracam na ul. Dworcową i jadę na wschód obok stadionu sportowego MKS "Włókniarz Moszczenica", przy którym w ramach akcji "Orlik Polska" powstał wspaniały kompleks boisk sportowych ! Gminny Ludowy Klub Sportowy rozpoczął działalność w 1922 roku.
Po drugiej stronie ulicy na powierzchni ponad 12 ha, rozciągają się przepiękne stawy utworzone z rozlewisk Moszczanki. Dojeżdżam do skraju parku i piaszczystą aleją kieruję się w stronę starego dworu.
Pałac pochodzi najprawdopodobniej z czasów kiedy Moszczenica była własnością rodu Małachowskich. Neoklasycystyczny dwór z II połowy XIX wieku znajduje się dziś w opłakanym stanie i wymaga gruntownego remontu, który uchroniłby ten obiekt przed zagładą i zapomnieniem.
Elewacja rezydencji pałacowej zachowała w większości charakter pierwotny, a przed pałacem od strony północnej istnieją ślady tarasu widokowego, z którego roztacza się widok na malownicze stawy. Na murze dworu umieszczona jest data 1877 - prawdopodobnie rok zakończenia budowy.
Na przełomie wieków pałac był rezydencją Teodora Endera, a cały majątek otoczony był płotem. Po II wojnie światowej ogrodzenie zostało jednak rozebrane, a zieleniec stał się miejscem ogólnodostępnym. 
                                        
 Dawny dwór otoczony jest zabytkowym parkiem krajobrazowym z XIX wieku, wypełnionym pięknym drzewostanem. Zieleniec zajmuje powierzchnię 13 ha i powstał wg projektu Saksończyka Karola Sparmana, znanego ogrodnika warszawskiego Ogrodu Botanicznego.
Wracam na ul. Dworcową i skręcam w prawo kierując się na południe. Po prawej stronie szosy znajduje się teren zajmowany przez Gimnazjum im. Stanisława Małachowskiego w Moszczenicy. Szkoła zastała utworzona w 1999 roku, natomiast uroczyste nadanie imienia nastąpiło 3 maja 2004 roku, w 213- tą rocznicę uchwalenie Konstytucji 3 Maja.
Na wschodnim skrzydle budynku szkoły zawieszona jest pamiątkowa tablica z napisem "Szkoła Pomnik Tysiąclecia nr 424 im. Marcelego Nowotki w Moszczenicy, wybudowana w latach 1961 - 1962 ze składek społeczeństwa powiatu piotrkowskiego dla upamiętnienie Tysiąclecia Państwa Polskiego. Komitet Powiatowy Społecznego Funduszu Budowy Szkół w Piotrkowie. Moszczenica dnia 1 IX 1962".
Jadę dalej do skrzyżowania Piotrkowskiej z ul. Kosowską 1, gdzie mieści się Urząd Gminy Moszczenica. Teren gminy zajmuje powierzchnię ponad 11111 ha i mieszka na nim około 12800 ludności. Moszczenica to lokalny ośrodek społeczny  skupiający najważniejsze instytucje - jest tu komisariat policji, duża przychodnia zdrowia, Gminna Biblioteka Publiczna, wiele sklepów i zakładów usługowych. 
Przed budynkiem urzędu ustawiona jest tablica informacyjna z planem administracyjnym. W skład Gminy Moszczenica wchodzi obecnie 23 sołectw.
Na trawniku przed siedzibą gminy leży głaz z przytwierdzoną pamiątkową tablicą. Została odsłonięta w 1999 roku w 500 rocznicę ustanowienia lokacji Moszczenicy przez króla Jana Olbrachta. Miało to miejsce w dniu 14 kwietnia 1499 r. w Krakowie.
Tuż za urzędem gminy zaczyna się wieś Wola Moszczenicka, ale zwiedzenie tamtych okolic rezerwuję sobie na następny sezon rowerowy ! Kończę powoli zwiedzanie Moszczenicy i zawracam w stronę mostu na Moszczance.
Za rzeką skręcam w prawo w ul. Wolborską i na dobre wyjeżdżam z Moszczenicy. Trzeba wrócić w te piękne rejony powiatu piotrkowskiego - koniecznie !
Od razu zabieram się ostro do rowerowej roboty ! Po kilku minutach rytmicznego pedałowania dojeżdżam do wsi Białkowice. Mr SCOTT cieszy się, że znowu jedzie, bo na poznawanie Moszczenicy poświęciłem ponad dwie godziny.
Białkowice są niedużą, rolniczą osadą leżącą nad rzeką Moszczanką. Przy rozjeździe do wsi Gazomia Stara, znajduje się dom ludowy i sklep ogólnospożywczy.
Dojeżdżam do drewnianego krzyża, gdzie skręcam w lewo. Mr SCOTT postanawia przedrzeć się do Lubiatowa wykorzystując polną drogę, która powinna zaprowadzić do szosy biegnącej z Wolborza do Bab. Ach, te Baby !
Jadę w stronę wsi Kuznocin po dobrze utwardzonej drożynie, która wije się pomiędzy kolorowymi łanami zbóż. Jest pięknie ! Skowronki śpiewają, wieje gorący wiatr z południa - "I to jest właśnie Polska" !
Przejazd przez pola zajmuje około 10 minut. Docieram do asfaltowej drogi przebiegającej przez Kuznocin. Za kapliczką skręcam na chwilę w lewo.
Zaraz za skrzyżowaniem, po prawej stronie szosy znajduje się remiza Ochotniczej Straży Pożarnej. Jest to także jedyny w tej okolicy sklep spożywczy.
Wracam na drogę prowadzącą na północ i wąską asfaltówką szybko docieram do Lubiatowa. Mr SCOTT dawno tutaj nie był ! Zobacz WYCIECZKA Nr 17.
Przy drodze powiatowej znajduje się remiza Ochotniczej Straży Pożarnej. Naprzeciwko jest ogromny park podworski, w którym można obejrzeć zabytkowy pałac z początków XX wieku.
Spod remizy jadę dalej na północ. Wspinam się na spore wzniesienie z uprawą chmielu. Dalej z górki do mostu na rzece Wolbórka. Można a nawet trzeba tu zrobić sobie krótki postój, by pozachwycać się niepowtarzalnym krajobrazem.
Kilkadziesiąt metrów za mostem zaczynają się pierwsze zabudowania wsi Łaknarz. Po prawej stronie drogi znajduje się duże gospodarstwo rolne. Dom mieszkalny przylega do czerwonego budynku dawnego młyna.
Podczas rowerowych wypadów zawsze "przekraczamy jakieś granice".
Tym razem granicę gmin i z Gminy Wolbórz przenos się do Gminy Będków.
Dobrze znanym traktem podążam do Drzazgowej Woli. Dawno temu, w lasach pomiędzy wsiami Łaknarz i Drzazgowa Wola, miała miejsce potyczka wojsk napoleońskich i rosyjskich. Podobno na pamiątkę tego wydarzenia, na skraju lasu postawiono drewniany krzyż. Ale pomimo szczerych chęci, Mr SCOTT go jakoś dotychczas nie zauważył...
Narzucam ostre tempo i błyskawicznie docieram do północnego krańca malowniczo położonej wsi Ceniawy.
Miło popatrzeć na starą kapliczkę słupkową i fantastyczne krajobrazy, jakie malują się po obydwu stronach szosy.
Ruszam dalej i wyśmienitą drogą biegnącą przez las, dojeżdżam do Będkowa. Na skrzyżowaniu skręcam w lewo.
Mijam kapliczkę i cmentarz. Wjeżdżam na ul. Warszawską, gdzie po prawej stronie szosy znajduje się mały staw. Mamy stąd ładną panoramę wschodniej części Będkowa, do którego Mr SCOTT zawsze chętnie przyjeżdża  - zobacz WYCIECZKĘ Nr 82.
Zaglądam na chwilę do wnętrza zabytkowego kościoła p.w. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Skoro jest okazja, to znowu chętnie oglądam cudowny obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem z XV wieku, który znajduje się w głównym ołtarzu świątyni.
Zachwycam się przepięknym obrazem Jezusa Chrystusa z podpisem "Jezu Ufam Tobie". Opuszczam chłodne mury gotyckiej świątyni, która została wzniesiona w 1462 roku.
Z ul. Parkowej skręcam w prawo w ul. Reymonta. Na posesji z numerem 8 zupełnie nowy i wspaniały wygląd, nabrał front Gminnego Ośrodka Zdrowia w Będkowie. Właśnie kończy się przebudowa piwnic i piętra.
Polska wieś się ciągle zmienia i pięknieje ! Wyjeżdżam na drogę wojewódzką nr 716 i w dobrym tempie docieram do wsi Zacharz. Mr SCOTT złapał drugi oddech i - co widać, znowu rozrabia.
Przy rozwidleniu dróg w kierunku wsi Nowiny, stoi kapliczka pochodząca z lat 30- tych ubiegłego stulecia. Zbudowana jest z ciemnoczerwonej cegły i pokryta daszkiem z żelaznym krzyżem. Została ogrodzona metalowym płotkiem, pomalowana biało-czerwoną farbą i przystrojona kolorowymi wstążkami. Na tle niebieskiego nieba i zielono-złotych pól wygląda po prostu bosko !
Jadę dalej na północ podziwiając przydrożne krajobrazy. To wyjątkowy okres w życiu przyrody i polskiej wsi. Za pasem żniwa i czas najważniejszych zbiorów z pól !
Przede mną ostry zakręt w prawo i przejazd przez przepiękną wieś Łaznów, której poświęcona była WYCIECZKA Nr 88.
                                       
Pędzę z górki przypatrując się bacznie przydrożnym gospodarstwom. Mijam szkołę, remizę strażacką i przecinam skrzyżowanie z drogą na linii Popielawy-Kolonia Łaznów. Jeszcze przed cmentarzem, po lewej stronie drogi stoi odnowiona  kapliczka z krzyżem.
Na granicy Łaznowa z Rokicinami, Mr SCOTT ma okazję zobaczenia w akcji słynnego "Bizona". To kombajn rolniczy produkcji polskiej służący do zbioru zbóż, rzepaku, kukurydzy czy słonecznika. Kombajn "Bizon typ Z058" jest przedmiotem marzeń i westchnień niejednego rolnika.
To już ostatnie chwile dzisiejszej wyprawy i ostatnia szansa, aby poprawić średnią przejazdu ! Sprawnie docieram do ronda w Rokicinach, gdzie krzyżują się drogi wojewódzkie 713 z 716. Skręcam w lewo, co sprytnie demonstruje Mr SCOTT.
Lekki spadek terenu zachęca do pokręcenia tempa. Po kilku minutach dojeżdżam do Rokicin Kolonii. Mijam znane w całym regionie łódzkim Zakłady Przetwórstwa Mięsnego "Miazek" i na pierwszym skrzyżowaniu ze stacją benzynową, skręcam w prawo w ul. Reymonta.
Wracając do swojej letniej BAZY WYPADOWEJ, przejeżdżam obok przedwojennego domu z werandą, który stoi w środkowej części ul. Reymonta.
Jak to miło wrócić do "wymoszczonego, rokicińskiego gniazdka" ! Mr SCOTT szczęśliwy, że znalazł swoje miejsce na ziemi j główkuje, dokąd by tu wkrótce pojechać ! 
 Zapewne wszyscy dobrze zapamiętają tę datę : 22 Lipca 2012 roku  - Mr SCOTT przybył do Czarnocina i Moszczenicy !
Pożerając tabliczkę czekolady "E.Wedel", Mr SCOTT tak sobie myśli, że chyba lepszym czynem nie dało się uczcić dawnego Narodowego Święta Odrodzenia Polski.

3 komentarze:

  1. Witam,
    Jako że pochodzę z opisywanego regionu (Tuszyn, Czarnocin), to miałbym jedną uwagę - miejscowość nazywa się Kalska Wola, a nie Kaliska, jak zostało wspomniane w tekście ;)

    Nazwa miejscowości pochodzi od położonego nieopodal Kalinowa, który chyba jeszcze w latach 70. nosił nazwę "Kał", ale na prośbę mieszkańców nazwę zmieniono.

    Niedawno odkryłem tego bloga i cieszę się, że ktoś też podziela mój entuzjazm do przemierzania na rowerze województwa łódzkiego - właśnie tereny powiatu łódzkiego wschodniego, piotrkowskiego, tomaszowskiego, pabianickiego najczęściej zwiedzam i mam swoje ulubione trasy po bliskich mi terenach.

    Możliwe, że kiedyś spotkamy się gdzieś na trasie.

    Pozdrawiam


    Ad. Jeszcze odnośnie klubu nad zalewem, to jest właściwa lokalizacja, a w Świątnikach był krótki epizod. Do tego zapraszamy teraz do Karczmy. Może przy następnej wycieczce?;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję za komentarz i zwrócenie uwagi na błędnie podawaną przeze mnie nazwę Kalskiej Woli. Oczywiście od razu się poprawiam (-: Wielokrotnie patrzyłem na tabliczkę z nazwą tej miejscowości, oglądałem na mapach, ale to widać za mało, bo za każdym razem oczami łodzianina "widziałem" Kaliska. Jednak siła sugestii jest wielka ! Serdecznie pozdrawiam życząc wielu udanych rowerowych podróży !

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam ponownie do Moszczenicy, trochę od czasu Twojej wizyty pozmieniało się. Dawna fabryka Endera zmienia się nie do poznania.

    OdpowiedzUsuń