niedziela, 6 kwietnia 2014

WYCIECZKA Nr 243 - Besiekiery i Pieczew

TRASA : Łódź (Piotrkowska, Pasaż Rubinsteina, al.Kościuszki, Zachodnia, Zgierska, Park Julianowski, Zgierska) - Zgierz - Lućmierz - Emilia - Słowik - Aleksandria - Ozorków - Cedrowice - Solca Mała - Sierpów - Lubień - Borki - Łęczyca - Topola Królewska - Błonie - Siemszyce - Golbice - Chorki - Grabów - Srebrna - Rybnik - Besiekiery - Źrebięta - Pieczew - Biała Góra - Grabów - Byszew - Leszno - Zbylczyce - Świnice Warckie - Świnice Kolonia - Wola Świniecka - Saków - Dzierżawy - Ner Parcel - Wartkowice - Stary Gostków - Biała Góra - Drwalew - Powodów Trzeci - Powodów Drugi - Łążki - Różyce - Chrząstówek - Chrząstów Wielki - Parzęczew - Wytrzyszczki - Chociszew - Pustkowa Góra - Orła - Grotniki - Jedlicze A - Jastrzębie Górne - Zgierz - Łódź (Sianokosy, gen. Okulickiego, 11 Listopada, al. Włókniarzy, Srebrzyńska, Ogrodowa) 
[06.04.2014. - 152,08 km, 23.04 km/h, 6:36:26 h]
ZDJĘCIA                                       FILMY
Mr SCOTT jedzie do... Biesiekierów i Pieczewa !!! Trasa WYCIECZKI Nr 243.
To już drugi tydzień wiosny i słońce coraz bardziej piecze ! Po tygodniowej przerwie Mr SCOTT wraca na szlak !!! Zaczynam na ul. Piotrkowskiej przed gmachem "Grand Hotelu". Drogowcy kończą wreszcie modernizację skrzyżowania z ul. 6 Sierpnia i ul. Traugutta.
"Grand Hotel" funkcjonuje nieprzerwanie od ponad 120 lat ! Początkowo była to fabryka Edwarda Hentschla, potem Ludwika Meyera, w roku 1887 przebudowano ją na dom gościnny, następnie podniesiono budynek i uruchomiono hotel z dwoma restauracjami. W czasie pierwszej wojny światowej hotel zajęły wojska niemieckie, podczas drugiej wojny korzystali z niego tylko Niemcy. Po jej zakończeniu w 1950 roku, obiekt przejęło Polskie Biuro Podróży "Orbis". W "Grand Hotelu" kręcono wiele filmów, między innymi rewelacyjne "Zaklęte rewiry" Janusza Majewskiego.
Dziś właścicielami Grand Hotelu są bracia Wiesław, Tadeusz i Leszek Likusowie, rodzina hotelarzy z Krakowa. W Łodzi rozpoczęło się wielkie sprzątanie ulic po zimie, które Wydział Gospodarki Komunalnej zamierza ukończyć przed Wielkanocą. Pierwsze efekty są już widoczne - granitowa kostka na ul. Piotrkowskiej lśni czystością.
Cały remont ul. Piotrkowskiej ma się zakończyć 30 czerwca 2014 roku. Czekamy z niecierpliwością !
Zanim pognam po nowe rowerowe przygody, oglądam kamienicę stojącą przy ul. Piotrkowskiej 83. Jest to budynek wzniesiony w 1892 roku dla Chaima Jankiela Wiślickiego i posiada pięć żeliwnych, symetrycznie ułożonych balkonów. Elewacja kamienicy została wyremontowana w 2001 roku.
Na ścianie frontowej zawieszona jest tablica, odwołująca się do historii Łodzi z okresu drugiej wojny światowej. Płyta upamiętnia dokonanie udanej akcji przez wydzielony oddział Gwardii Ludowej "Promieniści" na skład z bronią, która miała miejsce w dzień urodzin Adolfa Hitlera.
Znajduje się na niej cytat z wiersza poety Mieczysława Jastruna "Sprawa szła o to, by w kraju przyszłości, usta prawdziwe i łzy były czyste" oraz napis o treści "W tym domu 20.IV.1943 r. Młodzieżowy Oddział Gwardii Ludowej Promieniści dokonał udanego zamachu na hitlerowski skład broni. Tablicę wmurowano w XV rocznicę powstania P.P.R.".
Niedzielny poranek, to idealna pora na zwiedzanie najpiękniejszej ulicy świata. Zanim miasto obudzi się do życia po sobotnich imprezach, można nacieszyć oczy spacerując Piotrkowską i poznawać jej zakamarki.
Wkrótce na całym odcinku ul. Piotrkowskiej, powinno pojawić się więcej zieleni. Obecnie trwa sadzenie ozdobnych okazów klonów kulistych. Drzewka zasadzono m.in w pobliżu kamienicy pod Gutenbergiem.
Z ul. Piotrkowskiej kieruję się do Pasażu Rubinsteina.
Wyjeżdżam na al. Kościuszki, przejeżdżam przez skrzyżowanie z ul. Zieloną i jadę na północ miasta.
Najpierw przez skrzyżowanie ul. Zachodniej z ul. Więckowskiego - zobacz WYCIECZKA Nr 98 i WYCIECZKA Nr 141.
Potem przez skrzyżowanie ul. Zachodniej z ul. Limanowskiego. Po lewej socrealistyczne bloki mieszkalne przy ul. Snycerskiej - zobacz WYCIECZKA Nr 146.
Dojeżdżam do ul. Zgierskiej i Dolnego Rynku, skąd widać bloki osiedla mieszkaniowego im. Króla Władysława Jagiełły.
Zaglądam do Parku im. Adama Mickiewicza, pod obelisk pamięci Armii "Łódź" (zobacz zdjęcie sprzed tygodnia).
Dziś w Parku Julianowskim spory ruch ! Po alejkach pomykają biegacze i mnóstwo piechurów z kijkami w rękach.
Okazuje się, że właśnie odbywają się zawody z cyklu letniego Grand Prix Łodzi. Zawodnicy mają do pokonania odpowiednio : biegacze 10 km, kijkarze - czyli miłośnicy nordic walking - 6 km. Natomiast Mr SCOTT przygotował na dziś trasę ok. 150 km i do mety jeszcze bardzo daleko.
Sprawdzam jakie zmiany zaszły nad najładniejszym stawem Parku Julianowskiego. Wiosna powoli się rozkręca i zapewne dopiero za kilka dni, nastąpi bujny wysyp pąków na drzewach i krzewach.


 Po drodze z Łodzi do Zgierza dużo się działo ! Mr SCOTT miał okazję jechać ok. 1,5 km za urodziwą rowerzystką. Za kobietami jednak nie nadążysz ! Pedałując drogą rowerową po ul. Zgierskiej, za skrzyżowaniem z ul. Borówkową trzeba pamiętać, aby od razu skręcić na lewo. Inaczej wyląduje się na ogrodzeniu - co widać na filmie.
Zaglądam pod miejski ratusz i pomnik zgierskiego jeża. Ulicą Łęczycką wyjeżdżam na drogę krajową nr 91. Na początku trzeba pokonać strony podjazd do skrzyżowania z ul. Musierowicza. Potem jedzie się z górki, przez Proboszczewice do Lućmierza. To bardzo atrakcyjny odcinek, na którym można utrzymywać wysoką średnią przejazdu. Mr SCOTT miał okazję jechać parę minut na tzw. "kolarza", ale ekipa "młodych wilków" dała trzy szybkie zmiany i tyle ich widziałem.



Po drodze do Ozorkowa, w Aleksandrii stoi tablica reklamująca tygodnik nieklerykalny "Fakty i mity". "Gazeta regularnie publikuje materiały dotyczące przestępstw kryminalnych i obyczajowych popełnianych przez duchownych różnych wyznań". Dziś niedziela i Mr SCOTT ma nadzieję odwiedzić kilka kościołów. Czy spotkam się z życzliwością i zrozumieniem księży ? Czy pozwolą robić zdjęcia w świątyniach ? Zobaczymy ! 
Powtarzam trasę z poprzedniej wycieczki i sprawnie docieram do Ozorkowa (zobacz np. WYCIECZKA Nr 26).

Przedzierając się przez Ozorków, spoglądam na zabytkowy pałac Schlösserów przy ul. Łęczyckiej 7. Został zbudowany w połowie XIX wieku wg projektu berlińskiego architekta Friedricha Adlera.
Przed pałacem stoi fontanna z figurą bogini Amfitryty.
Z ul. Łęczyckiej jadę do ul. Kolejowej, przy której znajduje się dworzec kolejowy w Ozorkowie.
Ozorków to stacja pośrednia, leżąca na trakcie z Łodzi Kaliskiej do Kutna. Linia została wybudowana na początku lat 20-tych XX wieku.
Budynek stacji oddano do użytku w 1925 roku. Jest on bardzo podobny do obiektów w Witoni, czy też w Łęczycy.
Przed laty dworzec tętnił życiem, bo skupiał ruch zarówno kolei klasycznej jak i wąskotorowej trasy do Krośniewic. Obok stoi zabytkowa, neoklasycystyczna budowla z czerwonej cegły. To stara wieża ciśnień, przy której przebiega torowisko nieczynnej kolejki wąskotorowej. Linia została zbudowana w 1914 roku przez Niemców, w celu transportowania broni na front.
Władze Ozorkowa domagają się od Polskich Kolei Państwowych wyremontowania dworca, ale szanse na to są niewielkie... PKP planuje budynek sprzedać. Chętnych jak dotąd nie ma. Poza tym pod koniec sierpnia 2013 roku zakończono budowę nowego przystanku kolejowego Ozorków Nowe Miasto. Przystanek powstał w ramach budowy Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej (ŁKA).
Na ścianie dworca Mr SCOTT wypatrzył taki oto obrazek z napisem "Wyrzuć telewizję przez okno. Google/Prawda". Jak się "google" dowie - będzie dym.
Stacja Ozorków Nowe Miasto znajduje się blisko osiedla mieszkaniowego, pod wiaduktem na ul. Konstytucji 3-go Maja. Natomiast stary dworzec położony jest na peryferyjnych terenach miasta. Obecnie zatrzymują się tutaj pociągi osobowe "Przewozów Regionalnych".
Wracam na DK nr 91 i jedziemy przez Sierpów. Po prawej stronie drogi widoczne są zabudowania zajazdu "Zatoka". Jest to nowoczesny obiekt świadczący usługi gastronomiczno-hotelarskie. Na jego terenie znajduje się duży, przestronny parking przystosowany dla samochodów ciężarowych.
Cały czas poruszam się szerokim poboczem dawnej krajowej "jedynki", mając po lewej stronie drogi tory kolejki wąskotorowej z Ozorkowa do Sierpowa. Po lewej stoi semafor kształtowy (wynalazek Polaka Jana Józefa Baranowskiego) w pozycji "droga wolna". Omijam rozjazd w prawo do Leśmierza i po chwili wjeżdżam do wsi Lubień. Lubię to.
Przejeżdżając przez Lubień, po prawej stronie drogi widać reklamę firmy zajmującej się sprzedażą środków czystości. W polu stoi oryginalna łódź rybacka i maszt reklamowy. Mr SCOTT żartuje, że tak naprawdę, to "nasza Łódź" leży na głębokiej prowincji... 
Jeszcze tylko przejazd przez Borki i znowu melduję się w Łęczycy. Chwila oddechu na odnowionym rynku miasta diabła Boruty. Ta dzisiejsza wycieczka to właśnie za jego sprawą ! To Boruta podkusił Mr SCOTT'a i przez cały tydzień szeptał do ucha : "Jedź do Besiekierów, jedź do Besiekierów" ! A to czort !
Przy rynku stoi tablica z historią miejskiego ratusza. Starówka w Łęczycy prezentuje się po remoncie wyśmienicie. Rewitalizacja rozpoczęła się w czerwcu 2012 roku w ramach projektu pn. "Przywrócenie dawnej świetności łęczyckiej starówce sposobem na poprawę warunków życia mieszkańców miasta".
Na Placu Kościuszki ustawione są tablice informacyjne dot. tego przedsięwzięcia, na który magistratowi udało się pozyskać unijne fundusze. Całkowita wartość inwestycji wyniosła prawie 3,4 mln zł. Kwota unijnego wsparcia to ponad 2,8 mln zł.
Z Łęczycy szybko dojeżdżam do Topoli Królewskiej, gdzie zmieniamy kierunek jazdy na zachód. Szybko docieram do wsi Błonie, gdzie znowu podziwiam zabytkowy kościół p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Właśnie zakończyła się przedpołudniowa msza i Mr SCOTT tylko czyha na takie okazje ! Ksiądz spowiada wiernych, więc nie chcę przeszkadzać i poruszając się bezszelestnie, przystępuję do szybkiego obejrzenia świątyni.
Na ścianie nawy prawej zawieszona jest tablica z czarnego granitu z napisem "Ś.P. Ks. Rafałowi Ferdynandowi Jacobiemu, budowniczemu kościoła w Błoniu, który zginął w obozie 25.VIII.1941 r. w Oświęcimiu. Wdzięczni parafianie. Błonie 1987".
Po przeciwnej stronie wisi pamiątkowa tablica z inskrypcją o treści "Ś.P. Ks. Mieczysławowi Rządkowskiemu Proboszczowi Parafii Błonie, który został zamordowany w obozie Dachau - 12.VIII.1942 r. Parafianie. Błonie 1990 r.".
Obecna świątynia stoi na miejscu modrzewiowego kościoła, wystawionego około 1373 roku z fundacji arcybiskupów gnieźnieńskich. Tamten kościół był wielokrotnie odnawiany i niestety spłonął w 1915 roku.
Nad ołtarzem umieszczona jest figurka Najświętszego Serca Pana Jezusa i adorujących aniołów.
W ołtarzu głównym znajduje się cudowny obraz Matki Boskiej Częstochowskiej w otoczeniu obrazów z motywami biblijnymi. Po lewej stronie widoczna jest scena Zwiastowania Dziewicy Maryi przez Archanioła Gabriela. Po prawej umieszczono płaskorzeźbę ze sceną Ukrzyżowania Jezusa Chrystusa.
W świątyni znajduje się zabytkowa, drewniana chrzcielnica z końca XIX wieku.
W nawie poprzecznej lewej (tzw. transpet), w drewnianym ołtarzu umieszczony jest obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus na ręku. U stóp Maryi klęczy Dominikanin i św. Katarzyna Laboure.
W transpecie nawy prawej, ustawione są  figurki Najświętszej Maryi Panny i Matki Boskiej Fatimskiej oraz obrazy św. Maksymiliana Kolbego i Najświętszego Serca Jezusowego "Jezu Ufam Tobie".
Chór i organy Domu Bożego, gdzie jest dobrze widoczne tzw. sklepienie kolebkowe. Kościół został zbudowany w latach 1915-1916 wg projektu słynnego architekta Józefa Piusa Dziekońskiego. Konsekracji dokonał biskup łódzki Wincenty Tymieniecki w 1923 roku.
W nawie, prezbiterium i absydach transeptu znajduje się sklepienie gwiaździste. Parafia w Błoniu została konsekrowana w 1373 roku przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Jarosława Bogorię ze Skotnik. Po obejrzeniu Domu Pańskiego kieruję się trasą do Grabowa.

Śmigam przez Siemczyce, Golbice i Chorki. Przed samym wjazdem do Grabowa, ustawiona jest tablica z informacją, że do centrum stolicy tej gminy mamy tylko 2 km, natomiast do Dąbia n/Nerem 15 km.
Szybko docieram na Plac Kościuszki, gdzie na maszcie powiewa Biało-Czerwona flaga. 
"I to jest właśnie Polska" !!!
Na ul. 1 Maja znajduje się kościół p.w. św. Stanisława, biskupa męczennika. Właśnie zakończyło się świąteczne nabożeństwo i wierni opuszczają świątynię. Mr SCOTT natychmiast przystępuje do ofensywy i staje przed obliczem księdza proboszcza ! "Tak synu, zrób sobie te zdjęcia, kościelna tobą się zajmie". Kościelna ? Może być ! Lubię takie podejście do sprawy ! W tutejszej parafii obowiązki kościelnego wykonuje miejscowa gospodyni. Gdy wygasza światła i zamyka kościół, uwieczniam na zdjęciach wygląd grabowskiego kościoła.
Murowana, klasycystyczna świątynia, zwieńczona jest attykowym szczytem i kwadratową wieżą z ostrosłupowym dachem. W ołtarzu głównym umieszczony jest barokowy obraz św. Stanisława ze Szczepanowa z początku XIX wieku. W prezbiterium znajduje się sklepienie konchowe.
Pozostałe elementy wyposażenia wnętrza reprezentują przeważnie styl klasycystyczny, m.in. ołtarze boczne i ambona. Z początku XIX stulecia pochodzi widoczna tu chrzcielnica empirowa w kształcie wazy na trójnogu, przeniesiona  z kaplicy ewangelickiej w Besiekierach.
W kościele znajdują się przepiękne stacje Drogi Krzyżowej malowane na desce, pozłacane żyrandole elektryczne i mnóstwo obrazów o tematyce biblijnej. Obecnie trwa tzw. Wielki Post, czyli czas, w którym Kościół szczególną uwagę zwraca na krzyż i dzieło zbawienia, jakiego na nim dokonał Jezus Chrystus. Przetrwał do dziś zwyczaj zasłaniania krzyży w czasie Wielkiego Postu zasłonami koloru czarnego lub fioletowego, zwanego velum quadragesimale. W piątą Niedzielę Wielkiego Postu, zasłania się krzyże w kościołach aż do liturgii Męki Pańskiej Wielkiego Piątku. Zasłona ta jest symbolem żalu i pokuty, jakim grzesznik poddać się powinien, aby mu wolno było znowu podnieść oczy na Majestat Boski.
W świątyni znajduje się chór wsparty jest na dwóch klasycystycznych kolumnach. Znajdują się na nim 16-głosowe, barokowe organy pochodzące prawdopodobnie z 1856roku, które poddano renowacji w 1955 roku i 1973 roku.
W świątyni znajduje się szereg tablic upamiętniających rodziny ziemiańskie. Po lewej stronie od wejścia, na ścianie nawy zawieszona jest płyta żeliwna poświęcona Rodzinie Gumińskich. Umieszczono na niej znak krzyża i epigraf o treści "Ś.P. Szymon Gumiński żył lat 79, zmarł d. 23 marca 1801 r., Prakseda z Gumińskich Drykowska żyła lat 21, zmarła d. 24 lipca 1885 r., Michał Gumiński żył lat 20, zmarł d. 19 grudnia 1891 r., Marya Gumińska żyła lat 16, zmarła d. 18 listopada 1892 r. Proszą o Zdrowaś Marya. Osierocona żona i matka tę pamiątkę stawia".
W kaplicy nawy prawej, gdzie przechowywane są chorągwie kościelne, zawieszonych jest aż sześć tablic epitafijnych ! Są to płyty z jasnego piaskowca oraz białego marmuru, ze znakami krzyża i informacjami na temat właścicieli okolicznych dóbr - istna kopalnia wiadomości !
"Ś.P. Eleonora z Ruszkowskich 1 voto Faltynowska, 2 voto Bielicka żyła lat 69, zm. 27 lutego 1894 r. Ukochanej Matce pozostałe dzieci". Tablica na dole : "Ś.P. Walenty Bielicki B. Oficer B.W.P. właściciel dóbr Budki żył lat 84, zmarł 12 marca 1893. Rodzina prosi o modlitwę za jego duszę". Budki to niewielka osada leżąca pomiędzy wsiami Besk Nowy i Besk Stary.
"Ś.P. Edwardowi Eustachemu Prus Jezierskiemu właścicielowi dóbr Byszewo - Goraj i Jarochów, ur. 18/IX.1844, zm. w Warszawie 6/VIII.1909. Pokój wieczny". Tablica po prawej stronie "Ś.P. Teresie z Piaseckich ur. 19/X.1819 zm. w Jarochowie 6/II.1888 Konstantemu Edwardowi ur. 17/ X.1815, zm. 11/X.1890 w Warszawie Małżonkom Jezierskim właścicielom dóbr Miełżynek, Byszewo - Goraj i Jarochów. Pokój wieczny". Oglądałem dwór Jezierskich we wsi Byszew podczas WYCIECZKI Nr 242.
Na ścianie bocznej prawej, zawieszone są nst. tablice : na górze płyta z ciemnego kamienia z inskrypcją o treści "Stanisław Kossecki ur. 14 czerwca 1814 r. um. 22 listopada 1873 r. przez lat 23 dziedzic Grabowa. Prosi o Zdrowaś Marya". Stanisław Wawrzyniec Kossecki herbu Rawicz, był synem Ksawerego i Zofii Wisłockiej, szambelanem rosyjskim, rzeczywistym radcą stanu, referendarzem rady stanu i członkiem rady nadzorczej kolei żelaznej warszawsko-wiedeńskiej, kawalerem orderu św. Anny 2. klasy. Oprócz dóbr Grabów był właścicielem majątku we wsi Grondów w guberni warszawskiej. Tablica na dole "Ś.P. Jan Zieleniewski dziedzic dóbr Nagórek i Smolic, ur. d. 20 maja 1820 r., um. d. 21 listopada 1877 r.".
Ściany i sufit grabowskiego kościoła, ozdobione są przepięknymi polichromiami o tematyce biblijnej. Na suficie znajduje się scena Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.
W arkadowych oknach świątyni, znajdują się kolorowe witraże w stylu mozaiki, które ufundowały zostały przez wspólnotę parafialną. Na zdjęciu witraż fundacji parafian ze wsi Kurzjama.
Ponaglany przez bystrą i żywotną panią kościelną, kończę zwiedzanie kościoła w Grabowie. Mr SCOTT jest bardzo zadowolony, bo znowu trafiła się nam cudowna korelacja czasowo-przestrzenna ! Komu podziękować za taką doskonałą sposobność znalezienia się w odpowiednim miejscu i odpowiedniej porze ? Niebiosom ? A może diabłu Borucie ? 
W Grabowie mam jeszcze do załatwienia jedną sprawę : obejrzenie dawnego parku podworskiego, który położony jest w zachodniej części miejscowości. Zieleniec rozciąga się pomiędzy ulicami Dąbską, Reymonta, Ogrodową i Parkową. W narożniku parku znajduje się pawilon z art. spożywczymi (dobrze zaopatrzony, czynny w niedzielę).
W centralnej części parku można obejrzeć ciekawy obiekt. Jest to niemiecki schron bojowy z okresu drugiej wojny światowej.
Jest to schron typu Unterstand 668, który stanowi pozostałość po fortyfikacjach hitlerowskich na wschód od rzeki Warty. Podobny schron z dobudowanym stanowiskiem Ringstand 58, znajduje się na terenie wsi Stary Besk. 
Od ul. Parkowej 3 znajduje się siedziba i zabudowania Gminnej Spółdzielni w Grabowie. Spółdzielnia zajmuje się sprzedażą artykułów przemysłowych, nawozów, materiałów siewnych, budowlanych i węgla na opał.
Wracam do ul. Dąbskiej i przed gmachem Urzędu Gminy w Grabowie, skręcam w ul. Konopnickiej. Stoi przy niej kapliczka z figurką św. Rocha, drogowskaz - 15 km do wsi Krzewata oraz tabliczka pokazująca drogę do zamku w Besiekierach. To już naprawdę niedaleko !
Jadę około 2 km na północ, a potem droga skręca na zachód. Wjeżdżam do wsi Srebrna. Pierwsza wzmianka o tej miejscowości pochodzi z 1394 roku i zamieszczona została w Księgach sądowych łęczyckich. Osada lokowana była na prawie niemieckim i należała do dziedziców Grabowa. U schyłku XV wieku przeszła w posiadanie rodziny Sokołowskich herbu Pomian. Właścicielem Srebrnej w 1929 roku był Henryk Wilde. Do 1939 roku wieś pozostawała w rękach rodziny Budnych.
 Omijając rozjazd na północ, jadę cały czas prosto po wąskiej asfaltówce, która prowadzi do wsi Rybnik.
Kontynuuję kurs na zachód i po chwili już jestem w Besiekierach ! Jest to niewielka wieś sołecka licząca ponad 160 mieszkańców. W skład sołectwa Besiekiery wchodzi też sąsiedni Rybnik, Srebrna PGR i Besiekiery Janów.
Besiekiery to bardzo stara miejscowość, wieś rycerska, której nazwa jest wymieniona po raz pierwszy w dokumencie z 1232 roku.
Czas na pierwsze w tym roku spotkanie z urodziwymi "Fankami" ! Ta łaciata z prawej nie wytrzymała ciśnienia, no i wiecie co zrobiła na widok Mr SCOTT'a ? 
Obecną wieś założono po Powstaniu Styczniowym, w wyniku parcelacji dóbr Besiekiery. Jest to typowo rolnicza osada, której mieszkańcy zajmują się uprawą roli. Dojeżdżam do skrzyżowania z drogą na linii Pieczew (to w lewo - pojadę  w tym kierunku za kilkanaście minut) - Stara Sobótka (Mr SCOTT planuje pojechać tam jeszcze w tym sezonie).
Na rozstaju dróg znajduje się kaplica rzymskokatolicka, przy której stoi drewniany krzyż.
Po przeciwnej stronie stoją zabudowania remizy Ochotniczej Straży Pożarnej w Besiekierach. Pierwsze zastępy strażackie uformowane zostały tutaj w 1929 roku. Nastąpiło to z inicjatywy Izydora Budnego - właściciela dóbr Rybnik.

W Besiekierach znajduje się sklep i bar dla turystów. Ale nie o każdej porze dnia są czynne. Warto więc zaopatrzyć się w niezbędne rzeczy w większych miejscowościach.
Przy drodze prowadzącej do zachodniej części wsi, znajduje się filia Gminnej Biblioteki Publicznej w Grabowie.
Po drugiej stronie szosy ustawiona jest drewniana wiata dla turystów i tablica informacyjna.
Jest to plansza z przedstawieniem "Szlaku Zielonego Krośniewice-Grabów", odcinek Besiekiery. Zamieszczono na niej mapę okolic Kutna i Krośniewic z zaznaczeniem trasy szlaku oraz wiadomości na temat wsi Besiekiery. Widziałem już takie tablice w Witoni oraz w Grabowie.
Do Besiekierów warto zajrzeć przede wszystkim ze względu na malownicze ruiny zamku, niegdyś obronnej rezydencji z XVI wieku.
Zamek w Besiekierach zbudował na przełomie XV i XVI stulecia jeden ze stolników brzeskich Mikołaj Sokołowski z Wrzącej albo Wojciech Sokołowski.
Prawdopodobnie zamek wzniesiony został ok. 1500 roku przez Mikołaja Sokołowskiego, wojewodę łęczyckiego. Jego syn Krzysztof sprzedał go w 1597 roku kardynałowi i biskupowi warmińskiemu Andrzejowi Batoremu (był bratankiem króla Stefana Batorego).
I choć prawdopodobnie zamek wybudowali stolnicy brzescy, okoliczni mieszkańcy wspominają legendę według której zamek powstał w wyniku zakładu. Podobno "Pewien rycerz założył się z diabłem, że wybuduje zamek bez użycia siekiery. I tak też zrobił. Nie wiedział tylko, że wśród chłopów, którzy zwozili kamienie na budowę jest jeden o nazwisku Siekierka. W ten sposób rycerz przegrał zakład. Musiał oddać diabłu i duszę i zamek, który od tego czasu zaczęto nazywać Besiekierami".
W rzeczywistości nazwa ta pochodzi prawdopodobnie od słowa "besiekr" - to jest skandynawskie miano oznaczające człowieka odzianego w skórę niedźwiedzia. Bardzo możliwe jest, że zamek był siedzibą wikingów, którzy walczyli w piastowskim wojsku już od czasów Mieszka I.
Ruiny zamku stoją na krawędzi niewielkiego, sztucznie usypanego wzniesienia. W jego północnej części znajduje się ciek wodny, za którym rozciąga się dolina. Na jej południowym brzegu jest staw, a na nim wyspa z zamkiem.
Ten wąski ciek wodny, to niewielka rzeczka o nazwie Orłówka. Rzeka zwana jest również Strugą Grabowską. Jest lewobrzeżnym dopływem rzeki Rgilewki o długości 24 km. Ciek bierze początek koło miejscowości Żaczki na terenie gminy Grabów, na wysokości około 138 m n.p.m. Dolny odcinek Orłówki ma charakter rowu melioracyjnego. Powierzchnia zlewni wynosi 116,5 m².
Okazuje się, że w ciepłe dni nie mniejszym powodzeniem cieszy się także plaża ! Co prawda przed stawem ustawiony jest znak zakazujący kąpieli, to jednak w sezonie letnim Besiekiery stają się miejscem licznie odwiedzanym nie tylko przez miłośników ruin zamku. Podobno przyjeżdża tu dużo młodzieży i całe rodziny z dziećmi, którzy spragnieni są odpoczynku i relaksu nad wodą.
Dzięki staraniom Gminy Grabów, zamek w Besiekierach doczekał się rewitalizacji. Obiekt został uprzątnięty i zabezpieczony. Dla turystów przystosowano też najbliższe otoczenie. Napełniono na nowo fosę, przez którą przerzucono drewniany most i kładkę nad rzeką. Wokół zamku można spacerować po utworzonych ścieżkach.
Za wzgórza i mostu roztacza się malowniczy widok na dolinę rzeczki Orłówki.
Po Andrzeju Batorym, który dokonał pierwszej poważniejszej przebudowy, prawdopodobnie dostawiając przy bramie dodatkowe budynki mieszkalne i gospodarcze, kolejnymi właścicielami zamku byli byli Zofia Batorówka i Jerzy Rakoczy.
Około 1653 roku następny właściciel Jan Szczawiński - wojewoda brzeski i starosta łęczycki - dokonał odbudowy podupadłego zamku. Przebudował go w duchu barokowym, tworząc wygodną, szlachecką rezydencję rodzinną.
Dziś jest idealna pogoda nie tylko na rowerową wycieczkę, ale i na odpoczynek nad wodą. Mr SCOTT natychmiast skorzystał z nadarzającej się okazji i aby nabrać sił do dalszej podróży, rozłożył się na drewnianym pomoście.
Zamek i mury wzniesiono z cegły na fundamentach z głazów narzutowych. Zbudowany został na planie czworoboku o wymiarach 38 na 40 m, z wysuniętą przed mury wieżą bramną.
Do dziś zachowała się część jednej ze ścian, mająca 18 metrów wysokości. Jest charakterystycznym elementem zamku, na którego szczycie, gnieździła się w przeszłości para bocianów.
Za czasów Jana Szczawińskiego do zamku dostawiono także budynki gospodarcze. Dobudowano też krużganki arkadowe, umożliwiające komunikację między piętrem domu mieszkalnego a nowymi budynkami i kaplicą zamkową znajdującą się w wieży. W bramę i wieżę wbudowano pamiątkowe tablice.
Jedna z nich ocalała i leży obecnie obok wielkiego głazu narzutowego, który wyeksponowany jest przed wejściem na most.
Mr SCOTT w Besiekierach ! Warto było się poświęcić i przejechać taki szmat drogi.
Wchodząc na teren zamku, po prawej stronie ustawiona jest tablica z ligo Unii Europejskiej i Programu rozwoju Obszarów Wiejskich. Dowiaduję się z niej, że operacja mająca na celu wzrost atrakcyjności gminnej dla mieszkańców gminy jak również dla odwiedzających miejscowość turystów, poprzez "Odbudowę fosy wokół ruin zamku w miejscowości Besiekiery" współfinansowana jest ze środków Unii Europejskiej w ramach działania "Odnowa i rozwój wsi". Mr SCOTT ustalił, że koszt projektu "Zagospodarowanie kompleksu zamkowego w miejscowości Besiekiery", którego beneficjentem była Gmina Grabów, wyniósł 660.103,10 zł z czego 424.608,41 zł pochodziło z dofinansowania z Unii Europejskiej.
Wchodzę na teren dziedzińca zamkowego i oglądam detale zabytkowej budowli. W 2-piętrowej wieży zachowały się ślady przesklepienia pierwszej kondygnacji oraz czytelny pilaster z renesansową palmetą. 18-metrowej wysokości segment zachodniej ścianki wieży bramnej, wywiera kolosalne wrażenie !!!
W powietrzu unosi się duch minionych epok. Podczas prac archeologicznych udało się odsłonić bruk na dziedzińcu zamkowym.
Na wprost wieży usytuowany był główny, trzypiętrowy, budynek mieszkalny. Po obu stronach wieży do murów dobudowano dwa mniejsze budynki pomocnicze. Do czasów obecnych przetrwał obwód zamkowych murów i część ścian budynków.
Los nigdy nie oszczędzał zamku, zniszczyły go wojny, ubóstwo społeczeństwa w tym jego właścicieli, a w roku 1731 strawił go pożar.
Jego ówcześni mieszkańcy - przedstawiciele rodu Gajewskich, dokonali niewielkiego remontu i obniżyli dom mieszkalny o jedną kondygnację. Zamek został jednak opuszczony po 1800 roku i od tego momentu zaczął popadać w ruinę.
Przez wyrwy w murze jest dobrze widoczna najbliższa, malownicza okolica. Na zdjęciu dom mieszkalny i zabudowania gospodarcze sołtysa wsi Besiekiery.
W latach 1963 i 1971 obiekt zakonserwowano jako trwałą ruinę. W murach obwodowych zamku znajdują się przyziemne strzelnice. 

Do naszych czasów dotrwał dobrze zachowany obwód murów, fragmenty domu mieszkalnego do wysokości jednego piętra z widocznym podziałem wewnętrznym. Budynek mieszkalny o zachowanych 3 ścianach działowych jest zbudowany z cegły na fundamentach z głazów granitowych.
Od połowy XIX wieku obniżony, kryty strzechą budynek podupadał w ruinę, pełniąc nadal funkcje gospodarcze, a miejscowa ludność rozbierała go, by wykorzystać jego cegły.
Z zamkiem związana jest stara legenda o Białej Damie, która choć na stałe zamieszkuje w pobliskich Borysławicach Zamkowych, to przed różnymi ważnymi wydarzeniami pojawia się w Besiekierach.
 Można wówczas zaobserwować jej cień w pustym oczodole okiennym wieży bramnej, skąd spływa w dół i wędruje wzdłuż resztek murów zamkowych niknąc nagle tak, jak się pojawiła.
Przypuszcza się, że Białą Damą jest duchem córki Szczawińskich, która nie chciała wyjść za mąż za wybranego przez rodziców kandydata, gdyż serce swe oddała innemu.
Za karę przewieziono ją do zamku w Borysławicach Zamkowych i uwięziono w wieży bramnej. Próba ucieczki przez okno za pomocą sznura zakończyła się dla panny tragicznie i odtąd jej zjawa snuje się w oczekiwaniu na swego wybawcę.
Na temat zamku istnieje jeszcze jedna legenda. Podobno jest tunel łączący zamek w Besiekierach z zamkiem w Łęczycy. Krąży po nim ponoć sam diabeł Boruta i pilnuje skarbów w nim ukrytych. To musi być prawda - twierdzi Mr SCOTT, chociaż tunelu do dziś nie odnaleziono...
Inna ludowa opowieść wspomina wydarzenia sprzed kilkudziesięciu lat. Diabeł Boruta chciał utopić powracającego z karczmy gospodarza. Ten przechodząc koło ruin zobaczył na łące pięknego, osiodłanego konia i postanowił nim wrócić do domu. Kiedy go dosiadł, koń nagle skręcił w bagnisko i zanurzył się z nim po szyję. Gospodarz bił go laską, nic jednak nie pomagało i kilkakrotnie musiał zsiadać, by ratować życie. Gdy zrezygnował z jazdy koń zaczął się nagle śmiać i ludzkim głosem zawołał "Ale żem cię zmoczył, bo zmoczył !". Wtedy gospodarz zorientował się, że to był Boruta, a że stał już bezpiecznie na drodze, zawołał : "Ale co ci wlałem, to wlałem !" i pieszo wrócił do domu.
Wewnątrz domu mieszkalnego pozostały ślady sklepień. W ścianie północnej i wschodniej są umieszczone okna barokowe.
Ludzie we wsi gadają, że czasami diabeł Boruta pokazuje się w okolicach zamku jako wielki, kudłaty, "szronkowaty po sobie" pies, który zastępuje drogę przechodzącym obok ruin.   
Na zakończenie zwiedzania, Mr SCOTT porozmawiał sobie z panem Zbyszkiem z Daszyny - także amatorem rowerowych wycieczek, który wybrał się dziś na zwiedzanie zamku z żoną i wnuczką. Serdeczne pozdrowienia ! Wkrótce odwied Daszynę, może jeszcze i w tym sezonie.

Besiekiery to miejsce niezwykłe i magiczne, które ciągle czeka na zdobycie serc turystów. Blisko 20-metrowa wieża, jest widoczna już z najdalszej okolicy ! Kończę zwiedzanie ruin zamku i po dojechaniu do remizy strażackiej, skręcam na płd.-zachód w drogę na Pieczew.
Mr SCOTT wypoczęty i spragniony jazdy, pomyka do wsi Źrebięta niczym rasowy rumak !
W trymiga docieram do mostku, pod którym przepływa niewielki ciek wodny. W tych okolicach jest dużo tego typu strumieni, które nie posiadają jednak nazw własnych.
Ten odcinek drogi jest niezwykle atrakcyjny. Wąska szosa przecina wielkie połacie zieleniących się pól i łąk. Wzdłuż szosy rośnie mnóstwo drzew i krzewów, które wczesną wiosną rozkwitają pięknymi kolorami.
Szybko docieram do skrzyżowania z drogą powiatową na linii Grabów (to w lewo) - Drzewce. Jadę cały czas prosto, co demonstruje Mr SCOTT.
Po przejechaniu ok. 200 metrów, wjeżdżam do wsi Pieczew. To drugi z głównych celów wiosennej wycieczki.
Pieczew to wieś sołecka w gminie Grabów i powiecie łęczyckim, którą zamieszkuje około 100 mieszkańców. Na zdjęciu dom i gospodarstwo sołtysa.
Najdawniejsza wzmianka o jej istnieniu pochodzi z 1242 roku. Wieś była wówczas własnością klasztoru cystersów w Sulejowie. Od XIV wieku należała do dóbr stołowych arcybiskupów gnieźnieńskich.
Pieczew to dość spora wieś typu ulicowego. Przy głównym trakcie znajdują się domy mieszkalne i zabudowania gospodarcze, które w większości tworzą tzw. zabudowę zagrodową. Na zdjęciu rozwidlenie z wybrukowaną drogą do osady Janina, przy którym ustawiony jest drewniany krzyż.
Pieczew to tzw. wieś duchowna (czyli własność arcybiskupstwa gnieźnieńskiego), która pomiędzy I a II rozbiorem Rzeczypospolitej, ok. 1793 roku została zasiedlona przez osadników holenderskich. Na terenie Ziemi Łęczyckiej właściciele gruntów osadzali Olędrów przede wszystkim w jej północnej części w okolicach Grabowa i Dąbia, tam gdzie występowały najżyźniejsze gleby.
W 1887 roku wieś miała kościół drewniany, szkołę początkową, 27 domów, 297 mieszkańców, 543 morgów ziemi włościańskiej i 151 morgów ziemi dawniej kościelnej. W centralnej części osady znajduje się duży budynek, w którym mieści się sklep należący do "GS" w Grabowie oraz remiza strażacka.
Do remizy przylega duży plac, na którym odbywają się lokalne uroczystości. Na maszcie powiew Biało-Czerwona flaga Rzeczypospolitej !
Plac ma kształt prostokąta i od południa stoją przy nim dwa obiekty. Pierwszy z nich to piętrowy budynek mieszkalny, w którym przed laty mieściła się szkoła elementarna.
Drugi z nich to murowana plebania - dom parafialny, który wystawiono w 1934 roku z ciemnoczerwonej cegły. Na placu zachowała się stara studnia, z nawiniętym na drewnianą belkę łańcuchem, do którego przytwierdzone jest ocynkowane wiadro.
W środkowej części placu znajdują się dwa zieleńce, które obłożone są głazami narzutowymi oraz obsadzone wieloma gatunkami drzew i ozdobnych krzewów.
W cieniu okazałych tui, ustawiona jest kapliczka z figurką Najświętszej Maryi Panny, którą zbudowano na przełomie XIX i XX wieku.
Figurka stoi na kilkustopniowym cokole wykonanym z kamienia jasnego piaskowca. W jego tylnej części widoczna jest nota darczyńców "Ofiara Julii z Czabanów Wiemanowej z Warszawy. 19 lipca 1900 r.". W bocznej części widać napis "Wiek XX".
Od frontu wyryta jest inskrypcja o treści "O Matko w Twoją opiekę wszyscy się oddajemy". Z lewej strony cokołu widnieje napis "Wiek XIX".
Największą atrakcją turystyczną wsi, jest drewniany kościół p.w. św. Stanisława Biskupa, który wybudowany został w 1747 roku.
Teren świątyni otoczony jest murem z kamienia polnego i cegły, który postawiono na początku XIX wieku. Wejście na plac przykościelny odbywa się przez żeliwną bramę, posiadającą ozdoby w postaci krzyży. Wrota zostały ufundowane w 1906 przez Andrzeja Chrzanowskiego - gospodarza ze wsi Smardzew.
Kościół w Pieczewie to budowla jednonawowa o konstrukcji zrębowej, oszalowanej deskami modrzewiowymi. Posiada dach dwuspadowy pokryty blachą z murowaną wieżyczką na sygnaturkę - iglicowym chełmem blaszanym.
Parafia w Pieczewie istnieje od 1387 roku, kiedy to z fundacji arcybiskupów gnieźnieńskich, wystawiono we wsi pierwszy kościół.
Teren wokół świątyni jest ładnie zagospodarowany. Alejki wyłożone są betonową nawierzchnią. Trawniczki równo przystrzyżone. Przed kościołem stoi nowy, drewniany krzyż misyjny.
Zamknięte prostokątnie prezbiterium jest węższe od nawy. Od wschodu znajduje się boczna zakrystia. 
W latach 1898-1899 kościół został rozbudowany poprzez przedłużenie nawy.
Kruchta świątyni znajduje się od strony zachodu, ale obecnie wierni wchodzą przez wrota w nawie od południa.
Pod murem ustawiona jest drewniana dzwonnica, pochodząca z tego samego okresu, co budowla Bomu Bożego.
W późnobarokowym ołtarzu głównym jest umieszczony obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem w sukience z XVIII wieku, a w jego bramkach - rokokowe rzeźby świętych Piotra i Pawła. Dwa boczne ołtarze barokowe pochodzą z drugiej połowy XVIII wieku. Jednolity, rokokowy charakter posiadają ławki i ambona. Drewniana chrzcielnica została wykonana w pierwszej połowie XIX stulecia.
Może uda się jeszcze obejrzeć wnętrze świątyni ? Na zegarze 14:23 a na godz.15:00 zaplanowana jest popołudniowa msza. Póki co jadę na dalsze poznawania Pieczewa. Ruszam spod domu parafialnego i kieruję się do południowej części wsi.
Zjeżdżam z niewielkiego wzniesienia, wprost do betonowego mostku, za którym ustawiona jest bardzo ciekawa tablica.
Pod mostem przepływa niewielka struga, która także nazywa się Orłówka.
Rzeczka w wielu miejscach zachowała swój naturalny charakter. Dowodzą tego meandry oraz bogata fauna i flora.
Za mostkiem ustawiona jest niebieska tablica informacyjna z napisem "Województwo Wielkopolskie, Powiat Kolski, Gmina Dąbie". Mr SCOTT dumny i blady, bo po raz drugi udało mi się dojechać do krańców województwa łódzkiego ! Po raz pierwszy miało to miejsce podczas WYCIECZKI Nr 196.
Dalej już nie jadę, no bo przecież misją Mr SCOTT'a jest poznanie całego województwa łódzkiego. Na Wielkopolskę przyjdzie pora pewnie w następnym wcieleniu.
Także w Pieczewie mam okazję przekonać się, co potrafi wyczyniać "armia wiosna" ! Rosnące przy drodze rozłożyste drzewo śliwy mirabelki, pokryło się białymi, pachnącymi kwiatami o okrągłych płatkach korony.

Dojeżdżam do skrzyżowania przy remizie strażackiej. Skręcam na zachód w stronę cmentarza parafialnego.
Wejście na cmentarz odbywa się przez bramę z żelaza, która wspiera się na czterech, pękatych kolumnach z cegły.
Teren nekropolii wypełniony jest współczesnymi nagrobkami, pośród których można wypatrzeć kilka starych pomników. Po prawej stronie głównej alei, widoczny jest kamienny monument, który ogrodzony jest oryginalnym, żeliwnym płotkiem.
Jest to grób Andrzeja Chrzanowskiego - gospodarza ze wsi Smardzew (ur. 27.11.1941-zm. 6.06.1909). To dobrodziej, który ufundował bramę wejściową miejscowego kościoła.
W tej części nekropolii znajduje się obszerne pole grobowe, które ogrodzone jest żeliwnym płotkiem. Na jego terenie ułożone są dwa pomniki w formie sarkofagów - wysokiej tumby z lekko pochylonym blatem.
W grobie po lewej stronie pochowany został Floryjan Bardziński, który zmarł dnia 11 października 1889 roku. "Prosi o westchnienie do Boga".
W drugiej mogile spoczęła na wieki "Józefa z Wężyków Bardzińska, d. 25 marca 1869 r. przeżywszy lat 64. Boże miłościwy przyim duszę jej do chwały swojej".
Cmentarz w Pieczewie założony został na początku XIX wieku. Zajmuje powierzchnię około 1,4 ha i posiada dwie główne aleje. Przy prawej, bocznej alei znajduje się bardzo ciekawy grób, otoczony łańcuchem z kutego żelaza, posiadającym ostre kolce. Łańcuch wspiera się na sześciu stalowych filarach.
Pole grobowe obłożone jest kamiennym pomnikiem, na którym umieszczono płytę epitafijną z białego marmuru. Znajduje się na niej kielich - symbol eucharystii oraz inskrypcja o treści : "D.O.M. Ś.P. Ksiądz Kazimierz Bartkowski Proboszcz Parafii Pieczew przeżywszy lat 79 a w tej parafii lat 50 zasnął w Panu d. 8 paźd. 1888 r. Pamiątkę tę stawia wdzięczny sługa i prosi przechodzących o Zdrowaś Marya".
Na terenie cmentarza nie ma żadnych szlacheckich pochówków. Mr SCOTT doprowadził jeszcze do jednej starej mogiły. Przy tej samej alejce co grób proboszcza, po przeciwnej stronie leży płyta pomnikowa na grobie członków rodziny Weichhan  : Jan zmarły 3 stycznia 1872 roku oraz także Jan, który żył tylko 22 lata i odszedł w tego świata dnia 22 marca 1879 roku.
Z cmentarza wracam pod zabytkowy kościół, w którym za chwilę rozpocznie się popołudniowa msza. Mr SCOTT zagląda do środka, wykonując zdjęcie ołtarza głównego. Umieszczony jest w nim obraz Matki Boskiej Czuwającej z XVIII wieku. Sympatyczny ksiądz proboszcz początkowo zgodził się na zrobienie kilku fotografii, ale towarzysząca mu wrzeszcząca niewiasta (kościelna czy jak ?), tak skutecznie oponowała, że odwołał swoją zgodę. Zachowanie tej pani kojarzyło jednoznacznie : "Moherowe berety atakują" !!! Szkoda, bo w świątyni znajduje się zabytkowe wyposażenie i wiele pięknych obrazów.
Wyjeżdżam z Pieczewa z lekkim niesmakiem (piecze w gardle...), kierując się tą samą trasą, którą tu przyjechałem. Po dojechaniu do drogi powiatowej, skręcam na prawo.
Pedału na wschód wspomagany podmuchami płn.-zach. wiatru. Jadę przez wieś Biała Góra, mając po prawej stronie szosy widok na zabudowania cegielni w Grabowie.
Ponownie pojawiam się w Grabowie, ale tym razem na krótko. Na skrzyżowaniu z drogą do Dąbia skręcam w lewo.
Po chwili już jestem na krzyżówce z drogą do wsi Byszew. Skręcam na południe i śmigam dokładnie tą samą drogą, co podczas poprzedniej wycieczki. Przez południową część gminy Grabów przebiega "Szlak Bursztynowy". Jest to trasa turystyczna nawiązująca do starożytnego, dalekosiężnego szlaku handlowego, którym kupcy z Cesarstwa Rzymskiego podążali na piaszczyste wybrzeża Bałtyku po "złoto północy" czyli bursztyn. Droga łączyła północne wybrzeża Adriatyku z południowym wybrzeżem Bałtyku.


Szlak tworzą dwie trasy rowerowe o całkowitej długości około 327 km – doliną Warty i Bzury (286 km) i doliną Prosny (41 km). Ponadto od wsi Byszew rozpoczyna się szlak rowerowy "W centrum Polski" (trasa : Byszew, Grabów, Besiekiery, Sobótka, Sławoszew, Mazew, Łubno do Głogowej w powiecie kutnowskim). Przejeżdżam przez wieś Leszno i mosty na Kanale Królewskim oraz rzece Ner (na zdjęciu).
Na strudze przed wjazdem do wsi Zbylczyce, Mr SCOTT dostrzegł parę pięknych łabędzi.
Mocno napieram na pedały, gnając prze las na południe. Po dojechaniu do rozjazdu przy cmentarzu parafialnym w Świnicach Warckich, skręcam w lewo na Wilczkowice.
Jadę na wschód przez Kolonię Świnice.
Szybkim tempem docieram do skrzyżowania z drogą do Wartkowic. Skręcam znowu na południe, co pokazuje Mr SCOTT (w lewo do wsi Gusin).
Wjeżdżam do osady Wola Świniecka. Podążam dokładnie przez te same rejony, przez które jechałem niedawno do Sanktuarium Urodzin i Chrztu Św. Faustyny Kowalskiej (zobacz koniecznie WYCIECZKĘ Nr 239).
W Woli Świnieckiej znajduje się niebieska kapliczka z figurką Matki Boskiej. Stoi w polu po prawej stronie drogi i właściwie niczym szczególnym się nie wyróżnia. Za to na horyzoncie błyszczy w słońcu trupioblada, złowieszcza BAZA OBCYCH !!!  
Mr SCOTT ostrzega :  "ONI są wszędzie" !!! 👽
Za starym folwarkiem droga skręca na płd.-wschód. Po chwili wjeżdżam do wsi Saków.
Mijam gospodarstwo z kapliczką Św. Faustyny i dojeżdżam do wsi Dzierżawy.
Na zegarze godz. 15:57 i widać, że rzesze wiernych opuszczają kościół po popołudniowej mszy. Mr SCOTT nie zrażony niepowodzeniem w Pieczewie, wchodzi do wnętrza świątyni. W kruchcie pan kościelny, który wygasza światła i zaczyna zamykać wrota. "Dzień dobry ! Kolarz ? Zapraszamy ! Proszę sobie robić zdjęcia". Co za przyjęcie !
W kościele p.w. Najświętszego Serca Jezusowego, który nosi również tytuł Miłosierdzia Bożego, znajduje się wiele pamiątkowych tablic. Oglądam je po kolei, odczytując inskrypcje poczynając od tej zawieszonej najwyżej, kończąc na tej po prawej. 1/ "Ś.P. Ks. Jan Ordan 1933-1999 Proboszczem w Dzierżawach 1978-1989. Parafianie - 2000 r.". 2/ "Ś.P. Ks. Bronisław Karwowski ur. 1921 r.-zm. 1994 r. Pierwszy Proboszcz Parafii Dzierżawy 1957-1960. W latach 1988-1994 misjonarz w Kazachstanie. Wdzięczni parafianie", 3/ Z porcelanową fotografią duchownego : "Ś.P. Księdzu Tadeuszowi Woźniakowi (1934-1997) Proboszczowi Parafii Dzierżawy w latach 1967-1973. Parafianie", 4/ Nad drzwiami, z owalną fotografią księdza : "Ś.P. Ks. Edmund Puterczak ur. 1933 r. zm. 2002 r. Proboszcz Parafii w Dzierżawach w latach 1973-1978. Ufundowali Kwapiszowie i Bernardzikowie".
Na filarze przy drzwiach wejściowych do nawy, zawieszony jest portret księdza Franciszka Jabłońskiego oraz marmurowa tablica poświęcona jego pamięci. Znajduje się na niej znak krzyża oraz tekst : "Ks. Kanonikowi Franciszkowi Jabłońskiemu budowniczemu kościoła 1950-1054 r. zm. 9.7.1964 w Lipnie. Wdzięczni Parafianie Dzierżaw 1964". Trzeba wiedzieć, że "W 1941 roku Ks. Kan. Franciszek Jabłoński został aresztowany i wywieziony do obozu w Dachau. Tam przyrzekł sobie i Bogu, że jeżeli przeżyje piekło obozu i wróci do Świnic Warckich, jako wotum dziękczynne wybuduje kaplicę w miejscowości Dzierżawy, w odległej południowo-wschodniej części parafii". Słowa dotrzymał !!!
Po lewej stronie od drzwi wejściowych do świątyni, zawieszona jest mała tabliczka z napisem "Ogrzewanie kościoła i plebanii zostało założone dzięki wydatnej pomocy WFOŚiGW w Łodzi oraz z ofiar parafian i proboszcza w 1999 r.".
Natomiast po prawej stronie od drzwi głównych, na ścianie zawieszona jest duża płyta z czerwonego granitu z napisem "Na większą chwałę Boża w 50-tą rocznicę erygowania Parafii Ks. Biskup Wiesław Alojzy Mering poświęcił organy ufundowane przez ks. Mariana Kilichowskiego oraz osoby niżej napisane". Poniżej zawieszonych jest czterdzieści małych tabliczek z nazwiskami darczyńców.
Mr SCOTT pyta pana kościelnego "A można wejść do środka i zrobić zdjęcia ołtarza ? Ksiądz pozwoli ?". "A co ma nie pozwolić, przecież też jeździ na rowerze !". I wskazuje na mężczyznę, który przechadza się po kościele. Duchowny wita się ciepło i oczywiście zaprasza do uwiecznienia na zdjęciach swojej parafii ! Proboszczem Parafii w Dzierżawach jest ksiądz Marian Klichowski, który dwa tygodnie temu obchodził jubileusz 25-lecia pracy w tut. kościele. Dla kapłana Dzierżawy są jego pierwszą parafią, w której sprawdza się w roli proboszcza. Dziękując za życzliwe przyjęcie, Mr SCOTT życzy zdrowia, wielu udanych pielgrzymek i sukcesów w nawracaniu zbłąkanych owieczek.
W ołtarzu głównym Domu Bożego, znajduje się wielki obraz Najświętszego Serca Jezusowego. Po bokach ustawione są obrazy Świętej Rodziny i Matki Boskiej Karmiącej. W ołtarzu bocznym w prawej nawie, zawieszony jest obraz przedstawiający Św. Klarę z Asyżu. Na trotuarze ustawione są figurki z postaciami Św. Ojca Pio i Św. Faustyny.
Tak wygląda chór muzyczny i organy kościoła w Dzierżawach.
Z uśmiechem na ustach opuszczam gościnne mury dzierżawskiej parafii. Jednak nigdy nie wolno mierzyć wszystkich jedną miarą. Tak jak w codziennym życiu "są ludzie i ludziska", tak samo w świecie duchownych trafi się czasami na tzw. kościelny beton lub dla odmiany na takiego właśnie pogodnego człowieka, jak ksiądz Klichowski. Warto wspomnieć, że ksiądz jest zapalonym rowerzystą i często organizuje rowerowe pielgrzymki. W 2005 roku jako kapelan wyprawy, wziął udział w pielgrzymce "Szlakiem życia św. Faustyny Kowalskiej", zorganizowanej z okazji setnej rocznicy urodzin świętej przez Duszpasterstwo Pielgrzymkowo-Turystyczne im. Jana Pawła II, które działa właśnie w Dzierżawach. Uczestnicy pojechali do Wilna, przebyli łącznie 2025 km; dziennie pokonywali około 180 km !!!
Na koniec pobytu w Dzierżawach, Mr SCOTT oddaje cześć ofiarom zbrodni katyńskiej oraz katastrofy lotniczej prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem (pomnik znajduje się na placu przykościelnym - zobacz WYCIECZKA Nr 239). Czwarta rocznica tego tragicznego wydarzenia już za cztery dni.

Kierując się do wiaduktu nad autostradą A-2, w szybkim tempie opuszczam gościnne Dzierżawy. Po chwili już jestem we wsi Ner Parcel.
Podtrzymując wartką średnią przejazdu, bez kłopotów pojawiam się w Wartkowicach. Przy Placu Kościuszki zmieniam kurs na wschód i jadę obok kościoła p.w. Świętej Anny i Najświętszej Maryi Panny Matki Miłosierdzia. Tłumy wiernych wychodzą ze świątyni i Mr SCOTT już kombinował, żeby się zatrzymać i spróbować zwiedzić kościół. Ale na szczęście wrzucam na luz, przypominając sobie, co babcia na wsi gadała : "Co za dużo, to i świnia nie zeżre" ! 
Przejeżdżam przez most na rzece Ner oraz rondo w miejscowości Stary Gostków. Krzyżują się na nim drogi wojewódzkie nr 703 z Poddębic do Łęczycy oraz ta, po której jadę dalej : nr 469 z Uniejowa do Ozorkowa.
Pedałuję żwawo przez wieś Biała Góra.
Na trasie pustki, czasami przejedzie tylko jakiś samochód osobowy. Dzięki autostradzie A-2, ruch na tej drodze ogranicza się obecnie do lokalnych potrzeb.
Wjeżdżam na chwilę do osady Drwalew, której zabudowania ciągną się na południe od tej drogi.
Zaliczam podjazd na wiadukt nad A-2 i pędzę z górki do wsi Powodów Trzeci. Wymienić kilka powodów, dla których warto jeździć na rowerowe wycieczki ? No dobra ! Wolność, zdrowie, przygoda... Długo by wymieniać.

Spokojnym tempem (+/- 34 km/h, bo lekko z wiatrem), kręcę korbą do skrzyżowania we wsi Powodów Drugi - przed wjazdem do osady Łążki. Jeżdżąc drogami województwa łódzkiego, łatwo się zorientować które gminy i powiaty korzystają z funduszy unijnych. Gmina gminie nierówna, co demonstruje Mr SCOTT na tym filmie. Opuszczam wieś Łążki w gminie Wartkowice i wjeżdżam do wsi Różyce w gminie Parzęczew. Czy jesteś w stanie wychwycić "subtelną" różnicę ?

Mimo niedogodności, sprawnie docieram do Parzęczewa i rozjazdu z krzyżem, który prowadzi do wsi Budzynek.
Po uzupełnieniu zapasów wody, poruszam się cały czas na wschód do wsi Wytrzyszczki. Bardzo dawno tu nie byłem - zobacz WYCIECZKA Nr 173. Zbaczam z traktu wiodącego do Ozorkowa. Kieruję się na południe do kolejnego wiaduktu nad autostradą A-2.

Droga przebiega wśród pól i zielonych łąk. Jednak po jej prawej stronie, widać nietypowy obrazek w krajobrazie polskiej wsi. W niebo strzelają charakterystyczne żerdzie indiańskich wigwamów. To wioska indiańska "Indianie świata" w Chociszewie. Byłem już tutaj podczas WYCIECZKI Nr 42.
Chociszew to bardzo stara wieś w gminie Parzęczew, którą poznałem dość dobrze np. podczas WYCIECZKI Nr 72. Bystro pojawiam się na moście nad rzeką Bzurą, przy której stoi drewniany młyn.
Rzeka za każdym razem prezentuje nam swoje inne oblicze. Dziś patrząc na zachód, zatopiona jest w płomieniach zachodzącego słońca.
Na drzewach nie ma jeszcze ani grama liści, a i trawy dopiero co rozprostowują umęczone śniegiem i zimnem łodygi. Ciemnogranatowy nurt wody, wygląda dla świata jak naturalne lustro.

Z Chociszewa pruję do Pustkowej Góry. Dalej przez wieś Orła do Grotnik i sioła Jedlicze A. "Magiczne drzewo" na razie szare i ubogie.
Dziś jest fantastyczna pogoda ! Już od kilkunastu minut towarzyszy mi zjawiskowy zachód słońca. Wiatr bardzo pomaga i pchany jego nieśmiałymi podmuchami, kieruję się przez wieś Jastrzębie Górne do Zgierza.


Po dojechaniu do drogi krajowej nr 71, nie jadę do centrum miasta, tylko skręcam w prawo w ul. Miroszewską. To droga gruntowa, wyłożona brudzącym oponki, ostrym tłuczniem. Właśnie w tej okolicy, przed zgierską oczyszczalnią ścieków, przepływa rzeka Bzura.
Z drewnianego mostu obserwuję fenomenalny zachód słońca. W blasku złotych promieni, bystra woda Bzury, białe brzózki i rdzawa trawa, wyglądają niezwykle pięknie.
Zamiast jechać do ronda Sybiraków, Mr SCOTT decyduje się na przejazd przez przemysłową część Zgierza. Wkraczam na teren Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, parku przemysłowego o nazwie "Park Przemysłowy Boruta Zgierz". Na jego terenie znajduje się bardzo wiele ważnych obiektów, m.in.  Elektrociepłownia Zgierz.
Warto odwiedzić to indrustialne miasto i Mr SCOTT postanawia, że wróci tu jeszcze. Przyjadę w ciągu dnia, gdy na niebieskim niebie płynąć będą białe cumulusy. Wówczas być może osiągnie się rewelacyjny efekt, w postaci wyrazistych i niepowtarzalnych zdjęć.

Wyjeżdżam na ul. Konstantynowską i przez Las Okręglik wjeżdżam do Łodzi. Skręcam w lewo w ul. Sianokosy i pedałuję po zupełnie nowej nawierzchni. Prace remontowe na tej ulicy, zostały zakończone pod koniec sierpnia 2013 roku. Kierując się do ul. gen. Okulickiego, przejeżdżam obok zabudowań przemysłowych firmy "Investment Łódzki" S.A.
Skręcam z ul. Okulickiego w ul.11 Listopada i jadę przez osiedle mieszkaniowe Radogoszcz. Mr SCOTT postanawia obejrzeć nowy przystanek kolejowy. Stacja Łódź Radogoszcz-Zachód, została oddana do użytku 15 grudnia 2013 roku.
Nowoczesny przystanek znajduje się na trasie między dworcami Łódź Żabieniec i Zgierz. Jest przystosowany do obsługiwania osób niepełnosprawnych (jest winda). Już w czerwcu tego roku, będą się tu zatrzymywały pociągi Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej.


Mija już dziesiąta godzina wycieczki, gdy dojeżdżam do centrum Łodzi i muzeum Ms²  przy ul. Ogrodowej 19. To bardzo dobre miejsce, aby zakończyć już dzisiejszą eskapadę. Od kilkunastu tygodni muzeum prezentuje w nowej odsłonie swoją kolekcję. To ponad 200 dzieł wybitnych artystów XX i XXI wieku i prawdziwa uczta dla oczu. Można oglądać prace światowych sław : Władysława Strzemińskiego, Katarzyny Kobro, Aliny Szapocznikow, Tadeusza Kantora, Fernanda Legera, Maxa Ernsta czy Andy Warhola.  
Uff !!! To był bardzo udany dzień i wspaniała, wiosenna wycieczka ! Mr SCOTT miał dziś w planie zwiedzenie tylko zamku w Besiekierach i kościoła w Pieczewie, a udało się zobaczyć także wspaniałe świątynie w Błoniu, Grabowie i Dzierżawach ! W tej chwili trudno orzec dlaczego tak się stało i czyja to była sprawka, czy Najwyższego Stwórcy, czy być może nawet i samego diabła Boruty... 
Jedno jest pewne i co do tego nie ma żadnych wątpliwości :
udało mi się "upiec kilka pieczeni na jednym ogniu".

2 komentarze:

  1. - do Besiekier
    - zamek z XV wieku nie mógł być używany przez Wikingów, zwłaszcza że zbudowali do Jastrzębcowie
    - w Pieczewie jest pochówek szlachecki
    tyle z pobieżnej lektury, trochę zaskoczony
    pozdrawiam r

    OdpowiedzUsuń
  2. Super wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń