poniedziałek, 15 kwietnia 2013

WYCIECZKA Nr 158 - Parądzice i Leźnica Wielka

TRASA : Łódź (al. Włókniarzy, Srebrzyńska, Biegunowa, Krakowska, Rąbieńska) - Antoniew - Rąbień - Rąbień A,B - Wola Grzymkowa - Grunwald - Budy Wolskie - Zgniłe Błoto - Słowak - Bełdów - Jastrzębiec - Prawęcice - Sarnówek - Kuciny - Dalików - Brudnów - Psary - Budzynek - Woźniki - Łążki - Kosikówka - Sucha Górna - Sucha Dolna - Parądzice - Leźnica Wielka Osiedle - Leźnica Wielka - Opole - Borszyn - Mrążewice - Wielka Wieś - Parzęczew - Mariampol - Stare Krasnodęby - Karolew - Nakielnica - Ruda Bugaj - Aleksandrów Łódzki (Daszyńskiego, Piotrkowska) - Łódź (Kąkolowa, Szałwiowa, Zimna Woda, aleksandrowska, Limanowskiego, al. Włókniarzy) 
[15.04.2013. - 104,5 km, 19,6 km/h, 5:15:36 h]
GPS
Mr SCOTT jedzie do... Parądzic i Leźnicy Wielkiej !!! Trasa WYCIECZKI Nr 158.
Chociaż od kilkunastu dni mamy już kalendarzową wiosnę, to jednak dopiero dzisiaj można śmiało powiedzieć "Wiosna, ach to ty" !".  
Mr SCOTT czuje, że jest para w nogach, więc szykuje się daleka leźnica.
 Zaczynam przy al. Włókniarzy 183, pod niszczejącą od dawna halą sportową. Została oddana do użytku 18 lipca 1974 roku i była wówczas jedną z najnowocześniejszych w Łodzi. Należała do Klubu Sportowego "Resursa", słynącego głównie z siatkówki. Klub splajtował niestety w listopadzie 2001 roku.
Dojeżdżam do kładki nad torami kolejowymi w rejonie al. Włókniarzy oraz ulicy Srebrzyńskiej. Czasami widać tu samobójców, którzy omijając kładkę, wybierają drogę wprost przez tory. Mr SCOTT jednak grzecznie wchodzi na górę, bo jak widać, niekiedy po torach pędzą pociągi.
Kładkę wybudowano w latach 70-tych ub. stulecia i obecnie jej stan techniczny woła o pomstę do nieba ! Ma być wyremontowana, ale kiedy - tego nie wie nikt. Mamy z niej świetny taras widokowy na najbliższą okolicę. Patrząc na południe widać ogromną halę "Makro Cash & Carry", która ciągnie się aż do ul. Kasprzaka.
Spoglądając na północ, patrzę na trakt kolei Łódź Kaliska - Łódź Żabieniec. Po jego lewej stronie wid bloki mieszkalne na terenie osiedla Montowiłła-Mireckiego - zobacz WYCIECZKA Nr 127.
Tory rozdzielają dawną osadę młyńską "Mania" od osiedla mieszkaniowego "Żubardź" (to bloki po prawej stronie). Wejście na kładkę to dobra rozgrzewka ! Wyjeżdżam na ul. Srebrzyńską i za skrzyżowaniem z al.Unii Lubelskiej, pedałuję na zachód przez Park im. Piłsudskiego.
                             
Dalej utartym szlakiem po ul. Krakowskiej i Rąbieńskiej, do granicy miasta przy ul. Szczecińskiej. Potem prosto przez Antoniew do Rąbienia. Przejeżdżam przez rondo i kieruję się przez Rąbień A,B do Woli Grzymkowej.
Jest to bardzo popularna trasa, często wykorzystywana przez wielu miłośników dwóch kółek. Szybko dojeżdżam pod Grunwald.
Można by trochę ponarzekać na niemiłosiernie dziurawą drogę, ale co tam ! Jest wreszcie wiosna !!! Po kilku minutach rytmicznego pedałowania, docieram do południowego krańca wsi Zgniłe Błoto.
Mr SCOTT bardzo lubi tu przyjeżdżać - zobacz przede wszystkim WYCIECZKA Nr 58. Jeszcze kilka dni temu staw "Leski" był zapewne pokryty lodem, ale dziś jego wody pięknie błyszczą w kwietniowym słońcu.
Po drugiej stronie drogi znajduje się największy staw zalewu. To "Garbon", przy którym już od początku maja, zacznie działać oferujący wiele atrakcji, ośrodek wypoczynkowy "Zgniłe Błoto".
                            
Droga która rozdziela te dwa stawy, skręca następnie na zachód i prowadzi dalej przez las. Jadę równiutką asfaltówką przez wieś Słowak i na skrzyżowaniu skręcam w prawo. Przejeżdżam obok trzeciego stawu o nazwie "Słowak". Wąska szosa skręca ponownie na zachód i szybko docieram do Bełdowa. W narożniku skrzyżowania z drogą do wsi Sanie, stoi nowo pobudowany, ładny dom z drewna.
W Bełdowie oglądam zabytkową kaplicę cmentarną oraz kościół parafialny p.w. Wszystkich Świętych. Świątynię wybudowano w stylu klasycystycznym w 1854 roku.
Po godzinie jazdy, Bełdów to wymarzone miejsce na krótki odpoczynek. Wchodzę na plac przykościelny i oglądam pomnikowe okazy drzew.
Od południowej strony kościoła, blisko murowanego ogrodzenia sterczy fragment bardzo starego drzewa, wewnątrz którego wytworzyła się sporych rozmiarów dziupla. Obok stoi konające drzewo, wystawiając ku niebu kikuty suchych konarów.
Kościół stoi na rozdrożu, przy którym znajduje się też kapliczka z figurką Najświętszej Maryi Panny.
Figurkę ustawiono wewnątrz arkady zwieńczonej krzyżem, która stoi na schodkowym postumencie. Całość otoczona jest wieloma odmianami niskopiennych krzewów. W dolnej części cokołu widoczny jest tekst motywny "Na chwałę Bożą i ku rozszerzeniu czci Niepokalanego Poczęcia". Na podstawie umieszczona jest tablica z szarego kamienia z inskrypcją o treści "Poświęcenie się Niepok. Sercu Najśw. Marii Panny 1946 staraniem ks. Bilskiego".
Spod kapliczki skręcam w lewo i pomykam na północ do wsi Jastrzębiec. Odbijam ponownie na zachód na drogę krajową nr 72. Mijam rozjazd w prawo do wsi Sobień i jadąc przez las, szybko dojeżdżam do Prawęcic.
Jest to dość ruchliwa trasą, którą Mr SCOTT jechał do Poddębic - zobacz WYCIECZKA Nr 121. Trzymam się blisko krawędzi jezdni i przejeżdżam przez Sarnówek do wsi Kuciny. W tych okolicach przepływa mała rzeczka o nazwie Kucinka, która zasila Bzurę w okolicach Nakielnicy.
              
Za mostem znajduje się skrzyżowanie z remizą strażacką. Skręcam w prawo, co pokazuje Mr SCOTT.
Od tego momentu Mr SCOTT zyskuje wielkiego sojusznika. Staje się nim południowo-wschodni wiatr ! Gna mnie mocno do przodu już od kilkunastu minut, ale dopiero teraz mo odczuć jego pomocne działanie. Jadę pod górkę, a liczniku i tak w porywach do 30 km/h !
Rewelacyjną drogą, która rozszywa zieleniące się pola, bardzo szybko dojeżdżam do Dalikowa - zobacz np. WYCIECZKA Nr 90.
Mijamy zajazd "Verona" i staję na moment przy ul. Osiedlowej. Od czasu mojej ostatniej wizyty w Dalikowie (25.09.2012), wiele się w tym miejscu zmieniło !
Posesja na której stał rozpadający się dom z piaskowca, została ogrodzona betonowym płotem. Sam dom już dogorywa i pewnie gdy przyjadę tu kolejny raz, nie będzie już po nim śladu (zdjęcie z 25.03.2012).
Kto będzie w Dalikowie, ten pewnie z przyjemnością popatrzy na wspaniały kościół św. Mateusza Ewangelisty. Został wybudowany w latach 1908-1913 w stylu gotyku nadwiślańskiego.
Na placu przykościelnym, na wielostopniowym postumencie z jasnego granitu, ustawiona jest figurka Najświętszej Maryi Panny.
Do cokołu przytwierdzona jest tablica z białego marmuru, na której zamieszczono dedykację "Królowej Pokoju Niepokalanej w hołdzie na pamiątkę Roku Jubileuszowego 1974-2010. Lud Boży Parafii Dalików".
Mr SCOTT zagląda także na ul. Parkową, która znajduje się od strony prezbiterium świątyni. Są tam pozostałości po XIX-wiecznym parku podworskim, z piękną aleją grabowo - jesionową i szpalerem lip drobnolistnych.
Wracam na szlak i trasą poznaną w trakcie WYCIECZKI Nr 111, dojeżdżam do wsi Brudnów. Cały czas pruję prosto. Omijam rozjazd na Tur (jak dobrze pójdzie, to pojadę tam w tym sezonie) i pędząc z górki, z impetem wjeżdżam do wsi Psary.
                             
Jedzie się świetnie - cały czas z górki i z wiatrem w plecy ! Na liczniku 39,5 km/h, więc nic dziwnego, że błyskawicznie docieram do Budzynka.
W Budzynku byłem już kilka razy (zobacz WYCIECZKA Nr 72), ale takiej okazji nie moprzegapić ! Oglądam po raz kolejny, modrzewiowy kościół parafialny p.w. Ścięcia św. Jana Chrzciciela, który został wybudowany w latach 1710-1711.
Jest to największa atrakcja turystyczna na terenie tej bardzo starej wsi. Na ścianie wschodniej, zawieszony jest dziś obraz z wizerunkiem Jezusa Chrystusa.
Kościół w Budzynku jest obecnie najstarszą sakralną budowlą drewnianą na terenie Archidiecezji łódzkiej. Posiada konstrukcję zrębową z wydatnymi ostatkami (bardzo charakterystyczne, nierówno przycięte, wystające belki ścian), które pokazuje Mr SCOTT.
W świątyni zamiast kruchty jest podsienie. W fasadzie nad nim nadwieszony jest występ chóru muzycznego, podparty czterema słupami i dwoma rysiami.
Nad drzwiami wejściowymi do świątyni, zawieszona jest marmurowa tablica pamięci z inskrypcją "D.O.M. Ś.P. ks. Marjan Jarczyk Proboszcz Parafji Dudzunek, przeżył lat 38, zmarł dnia 11 grudnia 1929 r. Prosi o westchnienie do Boga !".  
Jeden z ptasich zwiastunów wiosny, to na pewno bocian ! Te sympatyczne ptaki budują gniazda obok siedzib ludzkich, głównie na budynkach, drzewach i słupach linii elektroenergetycznych i telekomunikacyjnych. Bocian z Budzynka zagnieździł się naprzeciwko kościoła.
Jadę dalej na północ i po chwili staję przed tablicą wjazdową do wsi Woźniki.
Wiosenny wiatr pcha mnie mocno w stronę autostrady A-2. Jest to odcinek leżący za wsią Woźniki, a przed osadą Łążki. Z wiaduktu jest piękny widok na rozległą panoramę rolniczych terenów gminy Wartkowice.
            
Szybki szus z górki i po kilkudziesięciu metrach dojeżdżam do dobrze mi znanego skrzyżowania. W prawo do Parzęczewa, w lewo na Uniejów przez Wartkowice. Jadę prosto na drogę wojewódzką nr 469.
Jest to rewelacyjna, równa szosa prowadząca przez Łążki w stronę Leźnicy Wielkiej. Dojeżdżam do drogowskazu z napisem Kozikówka i skręcam w lewo.
Kozikówka to niewielka, rolnicza osada, która od zachodu graniczy z wsią Sucha Górna. Kilka metrów za tym ładnym domem z piaskowca, który stoi po prawej stronie drogi, kończy się niestety bitumiczna nawierzchnia.
Jadę dalej po dobrze ubitej, piaszczystej drożynie, wzdłuż której stoi kilka rolniczych zagród. Wśród nich jest jedna perełka - drewniana chata kryta strzechą z początków XX wieku. To już czwarta, upolowana podczas rowerowych wojaży Mr SCOTT'a. Zobacz : we wsi Ruda Jeżewska - WYCIECZKA Nr 83, we wsi Ewcin - WYCIECZKA Nr 105 oraz we wsi Kochanów - WYCIECZKA Nr 115.
Taka gratka nie zdarza się często, więc Mr SCOTT z ciekawością obejrzał chałupę także od strony podwórza. Patrząc na północ, na horyzoncie są dobrze widoczne zabudowania wojskowego osiedla w Leźnicy Wielkiej.
Z Suchej Górnej wjeżdżam do Suchej Dolnej. Całe szczęście, że od kilku dni jest w miarę sucho ! Inaczej ciężko byłoby przejechać tą drogą.
Dojeżdżam do asfaltowej szosy i skręcam w prawo. Pomykam na północ pomiędzy zagrodami wiejskimi. Mijam dom sołtysa sioła Sucha Dolna i na rozjeździe z drogowskazem, skręcam na północ do wsi Parądzice.
         
Parądzice to bardzo stara wieś, którą źródła pisane wspominają w akcie woli króla Kazimierza Wielkiego z 1357 roku. To niewielka, rolnicza osada - jednostronna ulicówka z zagrodami stojącymi po lewej stronie drogi. Równa szosa prowadzi do wsi Krzepocinek.
Na samym końcu osady oglądam stare, opuszczone gospodarstwo. Stoi tam niewielki dom połączony  z oborą, a na podwórzu mnóstwo "klamotów", które najpewniej zgromadził jego ostatni właściciel.
Hitem tej wątpliwej "kolekcji", jest szoferka kultowej polskiej ciężarówki m-ki Star 25, która była produkowana w latach 1960-1971. Mr SCOTT z przyjemnością poszwendał się po terenie tego zapomnianego gospodarstwa, oglądając przy okazji przemarsz stada pięknych, polskich sarenek.
           
W Parądzicach mieszka obecnie około 100 osób, których głównym zajęciem jest praca na roli. We wsi dominuje zabudowa zagrodowa z przewagą współczesnych, murowanych domów i pomieszczeń gospodarczych. Przejazd w stronę Krzepocinka i z powrotem, zajmuje co najwyżej pięć minut. Wracam w okolice żelaznego krzyża, który stoi przy rozjeździe prowadzącym do szkoły.
Krzyż otoczony jest metalowym płotkiem oraz przystrojony kolorowymi wstążkami i kwiatami. Na betonowej podstawie wmurowana jest tablica z czarnego granitu z napisem "Wotum dla Papieża Jana Pawła II 1978-2005".
Skręcam w piaszczystą drogę, która prowadzi do zabudowań Zespołu Szkół w Parądzicach. Szkołę wybudowano w latach 1962-1964 przy wydatnej pomocy okolicznych mieszkańców.
Wracam na drogą, która oddziela Parądzice od Suchej Górnej. Jadę na wschód oglądając panoramę wsi, która pierwotnie nazywała się "Porądzice".
Dosłownie po chwili staję przed wjazdem do miejscowości Leźnica Wielka Osiedle. Mr SCOTT jechał już tym traktem w czasie WYCIECZKI Nr 110.
          
Wjeżdżam na teren osiedla mieszkaniowego, zbudowanego w latach 50-tych XX wieku dla żołnierzy stacjonujących w jednostkach wojskowych na terenie pobliskiej Leźnicy Wielkiej
Osiedle kadry oficerskiej I-go Dywizjonu Lotniczego (śmigłowce) i I-go Batalionu Kawalerii Powietrznej (komandosi), składa się z kilkunastu bloków mieszkalnych. Są to przeważnie kilkupiętrowe budynki, które całkiem niedawno zostały ocieplone i pomalowane na jasne kolory. Teraz idealnie kontrastują z otaczającą je zielenią.
Na terenie osiedla są sklepy, punkty usługowe, świetnie wyposażony i bezpieczny plac zabaw dla dzieci oraz przedszkole wojskowe nr 147.
Kiedyś wiedza o tym miejscu była dostępna tylko nielicznym. Za czasów komunistycznego systemu, wjazd na osiedle był ograniczony i strzeżony przez patrole wojskowe. Jeśli tylko w okolicy pojawił się samochód na zagranicznej rejestracji, wszczynano alarm i uruchamiano skomplikowane procedury. Człowiek z aparatem fotograficznym, był traktowany jako potencjalny szpieg ! Na szczęście te mroczne czasy już minęły i obecnie w Polsce można się cieszyć wolnością, stąd też Mr SCOTT jeździ sobie po osiedlu i pstryka fotki do woli.
W kilkunastu blokach zatopionych w leśnej ciszy, mieszka obecnie ok. 1200 osób. Osiedle graniczy z 12-hektarowym zalewem oraz ponad 600-hektarowym kompleksem wojskowym.
Ruszam na północ drogą biegnącą pomiędzy lasem i boiskiem piłkarskim Ludowego Klubu Sportowego "Kobra". Mijam oczyszczalnię ścieków i dojeżdżam nad Zalew Leźnicki, który jest mekką dla okolicznych wędkarzy.
            
Zalew został zbudowany przez żołnierzy wojsk lotniczych oraz pomocy miejscowych władz, na zapadlisku po kopalni piasku. Zasilają go wody niewielkiej rzeki Gnida. Wielkie otwarcie nastąpiło w dniu 27 czerwca 1976 roku.
Wzdłuż południowego brzegu zalewu, zbudowano betonową aleję. Na przeciwnym brzegu powstało urokliwe osiedle domków rekreacyjnych. Jednakże to malowniczo położone i przytulne miejsce, szybko potrzebuje dobrego gospodarza. Większość kładek i pomostów jest bardzo wyeksploatowana. Oprócz boiska do siatkówki plażowej, nie ma tu żadnych obiektów gastronomicznych, czy też wypożyczalni sprzętu turystycznego - a szkoda.
           
Po kilku minutach błogiego leniuchowania, tą samą drogą wracam na teren osiedla lotników. Mijam nowe centrum bankietowo-konferencyjne z pokojami gościnnymi "Korona Palace".
Żołnierze zawodowi, to bardzo specyficzna grupa społeczna, która niekiedy może mieć problemy ze znalezieniem się w cywilnym otoczeniu. W związku z tym, a także specyfiką samego zajęcia, zawsze tworzone były dla nich kluby garnizonowe. Kiedyś w czasach PRL-u określane były mianem kasyn wojskowych, gdzie wojskowi gdzie mogli zjeść i pobawić się w swoim towarzystwie. W Leźnicy Wielkiej jest właśnie taki klub garnizonowy, w którym funkcjonuje biblioteka oświatowa.
Obecnie w dobie konkurencji pomiędzy lokalami gastronomicznymi oraz nowoczesnych czasach telewizji satelitarnej, internetu i modzie na zdrowy tryb życia, coraz mniej żołnierzy decyduje się na spędzanie tam wolnego czasu.
Życie na osiedlu toczy się leniwie i spokojnie, a jego rytm wyznacza głównie służba oficerów. Do godz. 16-tej, na zacisznych alejkach spotkać można jedynie matki z dziećmi i odpoczywających emerytów.
Krążę po popularnym "Osiedlu Lotników", oglądając wszystkie jego zakamarki. Przy drodze, którą przyjechałem z Parądzic, znajduje się dobrze zaopatrzony sklep ogólnospożywczy o nazwie "Tadeusz". Przed wejściem wystawione jest zadaszone siedzisko, gdzie można odsapnąć, zjeść coś i ugasić pragnienie.
          
Kieruję się do wyjazdu z Osiedla Leźnica Wielka, przy którym znajduje się wiata przystanku dla busów. Jadę na wschód, mijając ostatnie zabudowania wsi Sucha Górna, które znajdują się po prawej stronie szosy.
Dojeżdżam do drogi wojewódzkiej nr 469 i skręcam w lewo. Okazuje się, że od czasu mojej przedostatniej wizyty w Leźnicy Wielkiej - zobacz WYCIECZKA Nr 69 - drogowcy przestawili tablicę wjazdową. Teraz stoi bliżej rozjazdu do wsi Różyce Żmijowe.
           
Pogoda dopisuje, a ja pędzę z górki podziwiając popisy komandosów, którzy skaczą ze spadochronem z bojowego helikoptera i krążą nad całą miejscowością. Szybkim tempem podjeżdżam pod zabytkowy kościół p.w. św. Jakuba Apostoła.
Z placu przykościelnego jest dobry widok na jednostkę wojskową. Lotnisko składa się z części koszarowej, zaplecza socjalnego, budynków spełniających różne funkcje techniczne i logistyczne oraz lotniska z rozbudowaną infrastrukturą lotniskową. Większość zabudowy to jedno i wielokondygnacyjne budynki murowane, magazyny oraz różnego rodzaju składy.
Kościół jest oczywiście zamknięty na cztery spusty, wracam więc na drogę prowadzącą do jednostki wojskowej. Przejeżdżam wzdłuż ogrodzenia oraz parkingu, gdzie stoi wielki krzyż. Mijam rozjazd w prawo, którym można dojechać do cmentarza parafialnego (założony w 1800 roku).
Dzięki rowerowym wycieczkom, odwiedziłem już wszystkie jednostki wchodzące w skład 25 Brygady Kawalerii Powietrznej : bataliony w Tomaszowie Mazowieckim - zobacz WYCIECZKA Nr 118 oraz jednostkę wojskową w Nowym Glinniku - zobacz WYCIECZKA Nr 126.
Baza w Leźnicy Wielkiej, to siedziba I-go Dywizjonu Lotniczego oraz I-go Batalionu Kawalerii Powietrznej, które wchodzą w skład 25-tej Brygady Kawalerii Powietrznej im. Księcia Józefa Poniatowskiego. Znajdują się tu jednostki wojskowe nr 4393 i 4395.
Historia lotniska w Leźnicy zaczęła się w czasie II wojny światowej, kiedy we wsi Krzepocinek, Niemcy wybudowali betonowy pas startowy o wymiarach 1200 m x 60 m. Tuż po wojnie stacjonowało tu dowództwo 3-ciej Brandenburskiej Myśliwskiej Dywizji Lotniczej oraz jej 10 i 11 Pułk Lotnictwa Myśliwskiego. Koszary wybudowano na terenie dawnego folwarku.
W latach 70-tych XX wieku, baza przekształciła się w punkt stacjonowania śmigłowców. Leźnica Wielka, to obecnie jedno z największych lotnisk wojskowych w kraju. Stacjonują tu dywizjon śmigłowców bojowych oraz batalion komandosów.
Mr SCOTT ma dziś wielkie szczęście, bo praktycznie podczas całego pobytu w  Leźnicy Wielkiej, mogę podziwiać ćwiczenia naszych dzielnych żołnierzy.
             
Mr SCOTT z zapartym tchem obserwuje brawurowe wyczyny spadochroniarzy. Pilot śmigłowca kilkakrotnie wraca dokładnie w to samo miejsce na niebie. Nic dziwnego, bo piloci z 1 Brygady Kawalerii Powietrznej Józefa Piłsudskiego i 1 Dywizjonu Lotniczego im. "Ziemi Łęczyckiej" z Leźnicy Wielkiej, są uznawani za jednych z najlepszych na świecie.
            
Wyczyny polskich komandosów można by podziwiać w nieskończoność ! Czas jednak goni i zabieram się w drogę powrotną do Łodzi.
          
Ruszam i jadąc spokojnym tempem na wschód, jeszcze przez kilka minut obserwuję ćwiczenia komandosów. Po lewej stronie szosy, widoczne są pasy startowe lotniska i stojące na nich śmigłowce. Po chwili dojeżdżam do wsi Opole, która może się poszczycić piękną remizą Ochotniczej Straży Pożarnej. 
                            
Opole było dla Mr SCOTT'a celem WYCIECZKI Nr 8. Kieruję się dalej po wyśmienitej DW nr 469 i wkrótce dojeżdżam do wsi Borszyn. Ale nie jest to bynajmniej jazda łatwa, lekka i przyjemna. Ten sam wiatr, który tak wspaniale popędzał mnie do Leźnicy Wielkiej, zmienił się teraz w śmiertelnego wroga....
Taki silny wicherek, potrafi obrzydzić niejedną wycieczkę ! Mr SCOTT z mozołem pokonuje kolejne kilometry, a średnia prędkość wyprawy spada na łeb, na szyję niczym polskie PKB. Dojeżdżam do skrzyżowania z drogą powiatową na linii Łęczyca-Parzęczew i skręcam na południe. Wkrótce dojeżdżam do wsi Mrożewice.
Kilka minut zmagania się z własną słabością i wjeżdżam do osady o nazwie Wielka Wieś. Okazuje się, że z tej strony nie jest ona wcale taka wielka. Znacznie większy obszar zajmuje od strony wschodniej, przez który jechałem wracając z Solcy Wielkiej.
Po chwili osiągam północne rubieże Parzęczewa. Wiatr nieco zelżał, ale i tak "cienko śpiewam". W takich chwilach ma się gdzieś nawet najpiękniejsze krajobrazy... Też tak mieliście ?
W tej części Parzęczewa oglądam zabytkowy młyn z pierwszego ćwierćwiecza XX wieku, który znajduje się przy ul. Łęczyckiej 5. Obecnie cały obiekt jest w remoncie i wkrótce ma w nim powstać restauracja i centrum rozrywki.
Dojeżdżam do Placu Kościuszki, przy którym stoi kościół p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, Świętej Anny i Świętego Wojciecha. Przecinam drogę powiatową na linii Łążki-Ozorków i wjeżdżam na ul. Mickiewicza. Dalej prosto na wiadukt nad autostradą A-2 i ostro z górki w stronę rozjazdu do wsi Florentynów.
                           
Wreszcie wjeżdżam na leśne tereny należące do Leśnictwa Chociszew, które na jakiś czas osłonią mnie od wzmagającego się płd.-wsch. wiatrzyska. Przy drodze prowadzącej do Ignacewa Podleśnego, nadal straszą ruiny starego gospodarstwa.
Spokojnym tempem pedałuję przez Mariampol do wsi Stare Krasnodęby, gdzie na skrzyżowaniu skręcam w lewo. Dojeżdżam do mostu na rzece Bzura i wyraźnie wid, że poziom wody znacznie się podwyższył. Oby tylko w Polsce nie było znowu powodzi...  
            
Po chwili oddechu jadę dalej, ale o mocnym tempie należy niezwłocznie zapomnieć - wieje jeszcze mocniej ! Wjeżdżam do Karolewa, a potem do Nakielnicy. Na piaszczystym rozwidleniu prowadzącym do Ustronia, zerkam na niezwykłe dwa drzewa, które opiekują się przydrożnym krzyżem.
Mijam rozjazd w prawo, którym można dojechać do wsi Łobódź i dojeżdżam do dawnego dworu rodziny Zachertów. Potem ciągle prosto, po nierównej szosie przez Rudę Bugaj do Aleksandrowa Łódzkiego.
                            
W "Alex" trzeba jeszcze wykrzesać z siebie dużo energii, aby równym tempem pokonać podjazd na ul. Daszyńskiego. Od skrzyżowania z drogą krajową nr 71 jest już zdecydowanie łatwiej. Pędzę z górki po ul. Piotrkowskiej do granicy z Łodzią. Dalej ulicami Kąkolową, Szałwiową, Zimna Woda, Aleksandrowską i Limanowskiego do al. Włókniarzy.
Podobno historia lubi zataczać koło, ale Mr SCOTT także lubi to robić. Wróciłem więc na drogę krajową nr 1, z której zaczynałem dzisiejszą wyprawę. Skręcam na południe i dojeżdżam do skrzyżowania al. Włókniarzy z ul. Żubardzką 2a. Od wielu miesięcy budowana jest tutaj Sala Koncertowa Akademii Muzycznej im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów.  Wewnątrz powstała sala koncertowo-teatralna na 300 miejsc, z podestem dla orkiestry oraz sale dydaktyczne. Obiekt jest już prawie gotowy i zostanie oddany do użytku prawdopodobnie w czerwcu tego roku.
Jak to się stało, nie wie nikt, a Mr SCOTT nie potrafi tego wytłumaczyć ! Bowiem na ulicach Łodzi, taką parę poczułem w nogach, że chciałbym znowu pognać na kolejną daleką i słoneczną leźnicę ! 
Pierwsza, prawdziwie wiosenna wycieczka miała co prawda swoje wzloty i upadki, ale na szczęście - cała para nie poszła w gwizdek.
                            

1 komentarz:

  1. Jedna uwaga co do Leźnicy- na tym osiedlu osobno funkcjonował klub garnizonowy obecny na zdjęciach, i osobno było też kasyno. Obecnie, na miejscu Kasyna stoi Korona Palace.

    OdpowiedzUsuń