sobota, 8 czerwca 2013

WYCIECZKA Nr 167 - Tur i Poddębice

TRASA : Łódź (Drewnowska, Solec, Biegunowa, Krakowska, Rąbieńska) - Antoniew - Rąbień - Rąbień A,B - Wola Grzymkowa - Grunwald - Zgniłe Błoto - Słowak - Bełdów - Jastrzębiec - Prawęcice - Sarnówek - Kuciny - Dalików - Brudnów - Domaniew - Nowa Wieś - Tur - Sworawa - Poddębice - Kolonia Byczyna - Góra Bałdrzychowska - Wólka - Kałów - Mianów - Puczniew - Zygmuntów - Szydłów - Jerwonice - Czołczyn - Lutomiersk - Mirosławice - Kanstantynów Łódzki - Łódź (Konstantynowska, Krzemieniecka, al. Bandurskiego, al. Mickiewicza, al. Piłsudskiego) 
[08.06.2013 - 106 km, 23,1 km/h, 4:35:03 h]
Mr SCOTT jedzie do... Tura i Poddębic !!! Trasa WYCIECZKI Nr 167.
Po kilku dniach fatalnej pogody, ulewnych deszczach i smutku za oknem, jaki cudowny lek może nas uratować przed depresją ? Mr SCOTT odpowiada : żadne chemiczne wynalazki, tylko rowerowa wycieczka !!! 
"Tour the Mr SCOTT" wznawia działalność na ul. Drewnowskiej 43/55, przed fabryką Farmaceutyczną "Polfa". Łódzka firma istnieje od 80 lat i jest jednym z największych producentów leków, suplementów diety oraz kosmetyków w Polsce. Obecnie jej nazwa brzmi "Sensilab" S.A.
Zanim wyjadę z miasta, proponuję krótką wizytę na cmentarzu św. Antoniego przy ul. Solec 11. Nekropolia została założona w 1915 roku w pobliżu osiedla mieszkaniowego im. Montwiłła-Mireckiego (zobacz WYCIECZKA Nr 127) oraz bezpośrednim sąsiedztwie Parku na Zdrowiu. Na jego terenie pochowanych zostało wiele osób zasłużonych dla naszego miasta i regionu łódzkiego. Na cmentarzu znajduje się kaplica pogrzebowa, które niedawno została odnowiona.
Cmentarz na Manii jest także miejscem wiecznego spoczynku żołnierzy polskich, który polegli w obronie Ojczyzny podczas drugiej wojny światowej. Mogiły bohaterskich żołnierzy września oraz obelisk ku Ich pamięci, znajdują się we wschodniej części nekropolii.
          
Obelisk to pomnik obłożony granitowymi płytami, który w swej górnej części posiada inskrypcję o treści "Bohaterom poległym w obronie Ojczyzny 1939 r.". Cześć Ich Pamięci !!!
Za pomnikiem znajduje się pięć rzędów kwater grobowych, na których wystawione są kamienne nagrobki z nazwiskami poległych oraz pojedyncze tablice nagrobne. Tu spoczywa "Ś.P. Józef Gołek, żył lat 23. Poległ na Polu Chwały dn. 04.10.1939 r. Cześć Jego Pamięci !".
Na cmentarzu złożono doczesne szczątki żołnierzy, którzy polegli w okolicach Łodzi podczas pierwszych miesięcy trwania wojny. Tu pochowany został "Ś.P. Józef Jakubowski ur. 20.8.1910 r., zm. 25.10.1939 r. wskutek odniesionych ran na froncie pod Sochaczewem. Pokój Jego duszy".
Odczytuję kolejny napis z tablicy w kształcie tarczy, który widnieje na jaj białym tle "Edward Lankamer, por. artylerii, ur. 1914 r.. Zginął we wrześniu 1939 r. Cześć ! Jego Pamięci".
Na tej czarnej tabliczce zamieszczono wspomnienie dot. żołnierza 57 Pułku Piechoty Wojska Polskiego - podporucznika Tadeusza Dzierzbickiego, ur. 9.IX.1919 roku. Zmarł z odniesionych ran 27.X.1939 r. Cześć Jego Pamięci !!!
I jeszcze jedna metalowa tabliczka, wystawiona dla Stanisława Kulawiaka (ur. 5.11.1915 r.- zm. 7.11.1939 r.) - zmarł wskutek poniesionych ran. Część Jego Pamięci ! 
Bardzo wielu żołnierzy po przewiezieniu z pól bitewnych, zmarło następnie wskutek odniesionych ran w łódzkich szpitalach...  Po wyjściu z cmentarza kieruję się do zachodniej granicy miasta. Ulicami Krakowską i Rąbieńską dojeżdżam do Antoniewa. Dalej cały czas prosto - przez Rąbień, Rąbień A,B, Wolę Grzymkową i Grunwald do wsi Zgniłe Błoto.
                            
Jadę trasą wielokrotnie wykorzystywaną podczas kilku poprzednich wycieczek. W Zgniłym Błocie zatrzymuję się na drodze prowadzącej pomiędzy dwoma, malowniczo położonymi stawami. Po lewej stronie jest mały akwen o nazwie "Leski", który obecnie został ogrodzony. Właściciel udostępnia go teraz wędkarzom jako płatne łowisko.
Po prawej stronie drogi widać największy ze stawów o nazwie "Garbon". Nad jego wodami funkcjonuje popularny ośrodek wypoczynkowy "Zgniłe Błoto" (wjazd przez las od strony szosy przychodzącej przez sąsiednią wieś Słowak). Po chwili relaksu zabieram się do porządnego kręcenia korbą ! Pędzę przez doskonale mi znany Bełdów do wsi Jastrzębiec.
Tam wyjeżdżam w lewo na drogę krajową nr 72. Przez Prawęcicie docieram do wsi Sarnówek, gdzie zaczyna się terytorium Gminy Dalików. Jechałem już tą trasą całkiem niedawno - zobacz WYCIECZKA Nr 158.
           
Po dojechaniu do wsi Kuciny, skręcam w prawo na wyśmienitą szosę prowadzącą do Dalikowa (zobacz np. WYCIECZKA Nr 90). Po drodze Mr SCOTT ma mijankę z peletonem rowerzystów  - miłośnikami książek i rowerowych wojaży z formacji "Odjazdowy Bibliotekarz" z Dalikowa. Serdeczne pozdrowienia !
W Dalikowie oglądam oczywiście wspaniały kościół p.w. św. Mateusza Ewangelisty. Przy Placu Powstańców 1863 roku, stoją najważniejsze obiekty Dalikowa - m.in. Urząd Gminy oraz Gminna Biblioteka Publiczna.
                            
Wracam na szlak i sprawnie dojeżdżam do wsi Brudnów. Na krzyżówce dróg przy remizie strażackiej, skręcam w lewo w rozjazd na Tur. Na kolejnym rozjeździe odbijam na prawo (prosto do Poddębic).
Kieruję się do wsi Domaniew, którą rozpracowałem w trakcie ubiegłorocznej WYCIECZKI Nr 111.
Domaniew to bardzo stara osada, która w średniowieczu należała do arcybiskupów gnieźnieńskich. Na końcu wsi po lewej stronie szosy, znajduje się zabytkowy kościół p.w. św. Floriana.
Dziś znowu nie udało mi się obejrzeć tej gotyckiej świątyni od środka... Może następnym razem się uda.
Z Łodzi do Domaniewa jest spory kawałek drogi, więc przed ostatnią prostą do Tura, krótka wizyta w krzakach jest jak najbardziej wskazana... Mr SCOTT w tym czasie nie próżnował i regenerował siły w przydrożnych zaroślach.
Po krótkim odpoczynku wkraczam na nieznane mi dotychczas tereny powiatu poddębickiego. Wjeżdżam do osady o nazwie Nowa Wieś i z każdym kilometrem przybliżam się do celu dzisiejszego, rowerowego tour'u. Jedzie się świetnie, bo wiatr dmucha lekko od północy, droga jest całkiem niezła, a dookoła ładne, wiejskie krajobrazy.
          
Zachwycając się przydrożnymi pejzażami, dojeżdżam wreszcie do wsi Tur. To bardzo stara słowiańska osada, która na początku XII wieku wchodziła w skład posiadłości arcybiskupa gnieźnieńskiego. W 1145 roku książę Mieszko Stary nadał ją klasztorowi opactwa cystersów w Lądzie nad Wartą.
Tur położony jest przy historycznym szlaku handlowym, wzdłuż drogi wojewódzkiej nr 703, która łączy Poddębice z Łęczycą. Przy skrzyżowaniu z szosą prowadzącą do centrum wsi, ustawiony jest drewniany drogowskaz. Można na nim wyczytać, że do równika mamy tylko 5777 km, a do bieguna północnego niespełna 4422 km ! Mr SCOTT chciał od razu tam jechać.
           
Mijam sklep spożywczy i jadąc wzdłuż cmentarza parafialnego, dojeżdżam pod kościół p.w. Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Turze. Świątynię wzniesiono w 1754 roku kosztem Jana Dąbrowskiego, chorążego smoleńskiego. Kościół stanął na miejscu starego Domu Bożego, który spłonął w 1734 roku.
Wejścia na teren przykościelny broni dwuskrzydłowa brama z kutego żelaza, wyposażona w dwie, bardzo wąskie furtki. Pod filarami ustawione są figury świętych kościoła katolickiego - po lewej stoi rzeźba przedstawiająca świętego Piotra, odzianego w strój pontyfikalny, z infułą na głowie i pastorałem w lewym ręku.
Z prawej strony stoi rzeźba przedstawiająca świętego Franciszka, który odziany jest w brązowy habit franciszkański, przepasany białym sznurem z trzema węzłami. Św. Franciszek trzyma w lewym ręku krzyż, a jego dłonie oznaczone są stygmatami.
Obydwie rzeźby są ogrodzone żelaznym płotkiem, który chroni je przed uszkodzeniem. U stóp św. Franciszka położona jest czaszka ludzka, która symbolizuje pokutę i umartwienie.
Kościół w Turze to świątynia jednonawowa, zbudowana z modrzewiowego drewna, o konstrukcji zrębowej, oszalowana, z węższym zamkniętym wielobocznie prezbiterium, zwróconym w kierunku zachodu. Na ścianie świątyni zawieszone są dwie pamiątkowe tablice, pod którymi stoją dwie flagi kościelne i flaga Polski.
Na dużej płycie z czerwonego granitu, zamieszczono napis o treści "Tadeuszowi Kościuszce bohaterowi narodowemu, bojownikowi niepodległości Polski, przyjacielowi ludu, obrońcy uciemiężonych, ku wiecznej pamięci w setną rocznicę zgony. 15 października 1917. Mieszkańcy Parafji Tur".
Na tablicy z białego marmuru, znajduje się epigraf o treści "Ś.P. Ksiądz Rafał Stachowicz Proboszcz Parafji Tur, żył lat 55, zmarł d.4 stycznia 1892 r. Prosi o westchnienie do Boga "Dni moje przeminęły, myśli moje rozproszone zostały... sam tylko grób mi pozostał" Job rozdział XVII".
W północnej części placu przykościelnego, stoi murowana dzwonnica pochodząca z lat międzywojennych. Do Parafii w Turze należy około 1400 mieszkańców pochodzących z okolicznych miejscowości : Aleksandrówka, Golice, Góry Golickie,  Małe, Mrowiczna, Nowa Wieś, Plewnik I i II, Sworawa, Tarnowa, Truskawiec, Tur wieś kościelna, Ujazd i Wilkowice.
 propos flagi państwowej, to Mr SCOTT zawsze wykorzystuje każdą okazję, by okazać całemu światu swój patriotyzm oraz wygłosić słynne credo : 
"I to jest właśnie Polska !!!".
           
Podczas tradycyjnej rundki wokół kościoła, oglądam architektoniczne detale świątyni. Do nawy przylegają dwie boczne kaplice. Obok dzwonnicy ustawiony jest drewniany krzyż misyjny.
W południowej części ogrodzenia kościoła, które wykonane jest z kamienia polnego, znajduje się furtka prowadząca do domu parafialnego. Budynek powstał w 1925 roku.
Plebania położona jest na terenie dawnego gospodarstwa przykościelnego. Na początku XVI wieku pleban w Turze miał dwa odrębne pola, sadzawkę - tzw. dół plebana i jednego zagrodnika (był to chłop posiadający dom i gospodarstwo o obszarze nie większym niż 1/4 łana ziemi).
Naprzeciwko domu parafialnego, na rogu skrzyżowania znajduje się parterowy budynek - dawna organistówka.
Kilkanaście metrów dalej na południe, rozpoczyna się obszar sąsiedniej wsi Wilkowice. Jej ostatnimi właścicielami do 1939 roku, była szlachecka rodzina Ścibor-Bogusławskich herbu Ostoja.
Osada Tur była od samego zarania ważnym ośrodkiem życia religijnego i społecznego. Dokument księcia Przemysława z 1280 roku, wymienia Tur jako posiadłość klasztoru w Lądzie oraz jako wieś posiadającą własne targowisko i karczmę. Parafię erygował na początku XIV wieku arcybiskup gnieźnieński Bodzanta.
Prawdopodobnie już wtedy istniał w tym miejscu drewniany kościółek. Już za czasów arcybiskupa Wojciecha Jastrzębca (1422-1436), funduje przy tym kościele altaryę Adam z Tura, sędzia generalny ziemi łęczyckiej (altaria, to rodzaj fundacji kościelnej, której celem jest sprawowanie kultu przez altarystę przy wyznaczonym specjalnie do tego celu ołtarzu).
          
Po zwiedzeniu południowej części Tura, wracam pod kościół, którego ogrodzenie znajduje się w linii szosy przebiegającej przez wieś. Osada został założona w bezpośrednim sąsiedztwie doliny rzeki Ner, która przepływa wśród zielonych pól na zachód od świątyni. We wczesnym średniowieczu tereny te leżały na terenie państwa plemiennego, którego stolicę lokuje się w Łęczycy, a zamieszkiwało ją plemię Łęczycan. W X wieku weszło ono w skład księstwa Polan. Około 1264 r. wydzielone zostało z Księstwa Łęczyckiego Księstwo Sieradzkie, które we władanie objął Leszek Czarny. Odtąd granica między łęczyckim a sieradzkim biegła wzdłuż Neru i Wolbórki.
Osada Tur była własnością rodziny Turów herbu Kownia, którzy następnie od nazw swych różnych siedzib, dodawali do imion różne przydomki. Znany jest Piotr Tur, sędzia łęczycki, który w roku 1413 podpisał akt w Horodle. Istnieje dokument poświadczający, że w roku 1419 Adam "de Tur"- podsędek łęczycki, robi zapis na rzecz żony swojej "Pediny"; tenże w roku 1434 występuje jako sędzia łęczycki.
           
Spod kościoła jadę do północnej, większej i najstarszej części Tura. Po prawej stronie drogi znajduje się remiza Ochotniczej Straży Pożarnej. Jest to piętrowy budynek, wzniesiony z białej cegły w latach 70-tych ub. stulecia.
Nazwa wsi Tur nawiązuje oczywiście do wymarłego gatunku ssaka z rodziny krętorogich - przodka niektórych ras bydła domowego - po prostu tura. Zwierzęta te występowały w dość licznej populacji w puszczach i lasach polskich, by ostatecznie wyginąć. Ostatni  tur padł w Polsce w okolicy Jaktorowa w 1627 roku. Taki sam los niedługo spotka jedno z ostatnich, tradycyjnych gospodarstw chłopskich w Turze. Drewniany dom ze stodołą, powoli zżera rak zapomnienia - okna pozabijane są deskami, dzika roślinność wspina się na pnie drzew...
Ze starego Tura dojeżdżam do szosy wojewódzkiej nr 703, wzdłuż której przebiega nowa droga rowerowa. Tur należy do gminy Wartkowice i podczas powrotu z WYCIECZKI Nr 131, Mr SCOTT miał okazję jechać wzdłuż tej trasy (wówczas jeszcze w trakcie budowy).
Nowiutką drogą dla rowerów, dojeżdżam do skrzyżowania z szosą na Brudnów i skręcam ponownie na zachód. Wracam pod bramę cmentarza parafialnego w Turze. Mr SCOTT wyczytał, że znajdują się na nim groby szlacheckich rodzin oraz miejsca pamięci narodowej.
Teren cmentarza zajmuje obszar około 1 hektara i podzielony jest na cztery place, które przedzielone są betonowymi alejami. Czy ktoś pomoże mi w poszukiwaniach ? Kto się zgłasza ?
Na początek Mr SCOTT doprowadza do pomnika z kamienia szarego piaskowca, który ustawiony jest na schodkowym cokole. Grób znajduje się po lewej stronie od centralnej alejki.
Na płycie nagrobnej umieszczona jest inskrypcja o treści "Ś.P. Marcin Lachowski, żył lat 56 umarł 27 kwietnia 1898 r. Owdowiała żona dobremu małżonkowi tę pamiątkę kładzie".
W centralnej części cmentarza znajduje się najwięcej starych i zabytkowych nagrobków. Przy skrzyżowaniu ścieżek, na kamiennym podeście ustawiony jest duży krzyż z figurką ukrzyżowanego Chrystusa.
Na płycie z czarnego granitu, umieszczono inskrypcję o treści "Bohaterom poległym za wolność Ojczyzny w Powstaniu Styczniowym i II wojnie światowej składa hołd miejscowe społeczeństwo. Cześć Ich Pamięci". 
Na cmentarzu w Turze najwspanialszym zabytkiem sztuki sepulkralnej, jest przepiękny grobowiec Rodziny Rudnickich. Jest to imponujący pomnik zbudowany z kamienia białego piaskowca, posiadający dużą część grobową z trzema płytami różnej wielkości oraz akroterię, ustawioną na stosie ze złączonych kamieni.
Pomnik wieńczy neobarokowa postać modlącego się chłopca z dużym krzyżem, umieszczonym między złożonymi do pacierza rękoma.
Ta niezwykła rzeźba stanęła na grobie Feliksa Rudnickiego, urodzonego dnia 15 sierpnia 1838 roku, który zmarł dnia 24 stycznia 1887 roku. "Najukochańszemu mężowi i ojcu, żona wraz z dziećmi tę pamiątkę poświęca".
Wieczny spoczynek znalazł tu także ukochany syn Jadwigi i Feliksa Rudnickich - Jerzy Rudnicki (ur. dnia 2 listopada 1882 - "Powiększył grono aniołków" dnia 4 września 1893 roku).
W dolnej części pomnika wyrzeźbiono kompozycję złożoną z kotwicy oplecionej łańcuchem i zwojem róż. Obok tych symboli nadziei na zbawienie i niewinności, nieznany artysta umieścił także czaszkę - symbol marności ludzkiego istnienia i śmierci człowieka.
Odczytuję treści umieszczone na poszczególnych płytach grobowych : "Jezus-Maryja-Józef  D.O.M. Tu spoczywa Helena z Władomirskich RUDNICKA właścicielka wsi Tur żyła lat 62. Wdzięczne i kochające dzieci wraz z wnukami tę pamiątkę swej Matce kładą Prosząc o westchnienie do BOGA". Oczywiście wzdycham.
Na najmniejszej płycie leżącej pośrodku, znajduje się inskrypcja o treści "Smutna dola moja aż do śmierci. Ś.P. z Mazowieckich Florentyna Ćwierdzińska, żyła lat 55, umarła 15 marca 1892 r. wieczny odpoczynek racz Jej dać Panie".
Na płycie leżącej po lewej stronie, znajduje się następująca treść "D.O.M. Jezus-Maryja-Józef  Tu spoczywa Franciszek Rudnicki Dziedzic właściciel wsi Tur, ur. 1812 r., żył lat 68, umarł d. 16 listopada 1862 r.". Pozostały tekst niestety nieczytelny.
Zwietrzały kamień nie pozwala odczytać jeszcze jednego epitafium, które znajduje się na niewielkim pomniku ustawionym w szczycie grobowca.
Patrząc na zachód od grobowca Rudnickich, pomiędzy dwoma tujami, można dostrzec piaskowcowy postument z ułamanym krzyżem.
Pochowany tu został szlachetnie urodzony Józef Mazowiecki, który zmarł w dniu 14 stycznia 1868 roku. Upływ czasu skutecznie zatarł pozostałe napisy - szkoda, że nie można ich odczytać...
Na podstawie postumentu, zachował się za to napis identyfikujący darczyńców "Pozostałe siostry jedynemu bratu tę pamiątkę stawiają".
Wracam do centralnej części cmentarza, gdzie pod koronami niskopiennych drzew widać skromny, drewniany krzyż z figurą Chrystusa, który zdobi grób rodziny Komiczów. Pochowano tu : Jana Komicza, Andrzeja Komicza (15.XII.1880 - 27.V.1949) - ziemianina, Stanisława Komicza (1908-1979), Zdzisławę z Majewskich Komicz (1880-1952) oraz Zdzisława Komicza (1919-1985).
 Nad nagrobkiem z kamienia lastryko, znajduje się przepiękne epitafium w formie otwartej księgi z białego marmuru, ze znakiem krzyża oplecionym liśćmi bluszczu. Zamieszczono na nim epigraf o treści "Ś.P. Jan Komicz porucznik rezerwy Wojska Polskiego, żył lat 30, więzień obozu w Starobielsku".
Po przeciwnej stronie alei, pod szerokopiennymi konarami brzozy, znajduje się grobowiec Rodziny Pruszyńskich i Kańskich. Jest to piaszczysty plac grobowy, otoczony kamiennymi filarami spiętymi żelaznym prętem.
W szczycie grobowca ustawiony jest przepiękny, granitowy obelisk, pod którym ułożona jest prostokątna płyta zawierająca tablice epitafijne. Na grobie leżą wiązanki z kolorowych, świeżych kwiatów.
Na monumencie wykonanym z błyszczącego granitu, zamieszczono porcelanową fotografię zmarłego, którym jest "Ś.P. Jerzy Ursyn Pruszyński podporucznik Wojska Polskiego żył lat 25, zmarł dnia 18 lipca 1927".
Monument ustawiony jest na wielostopniowym cokole, w którego dolnej części wyryto epigraf o treści "Chlubę ojca, matki ukochanej zabrałeś Boże - wola Twoja Panie". Bardzo smutna historia...
Jeszcze niżej widać tablicę z czarnego granitu z napisem "Ś.P. dr Teodor Ursyn Pruszyński, ur. 9.10.1867, zm. 17.1.1948. Prosi o zdrowaś Maria". Teodor Pruszyński był lekarzem u dziedzica wsi Wilkowice. Rodzina Pruszyńskich przywędrowała do Poddębic z Wołynia, gdzie po wybuchu rewolucji bolszewickiej, utraciła swój majątek (posiadali tam liczne dobra w okolicach Starego Konstantynowa, m. in. Pustomyty, Ilkowce, Werchniaczka, Semerynki, Werborodyniec, Rześniówka, Wolica Kierekieszyna, Rasztówka i Pomorzany).
Na płycie nagrobnej widać małą tabliczkę "Pamięci Kazimierza Kańskiego 1899-1940 zamordowanego w sowieckich łagrach". Po jej prawej stronie leży tablica z szarego granitu, na której zamieszczono inskrypcję o treści "Maria z Baykowskich Ursyn Pruszyńska, była obywatelka ziemi wołyńskiej, przeżywszy 59 lat zmarła 2.XII.1936 r. Tyś nam dała największe szczęście, największy ból". 
Oglądam kolejne pomniki, m.in. skromny grobowiec Rodziny Lochmanów, na którym oprócz płyty z czarnego marmuru, zatknięty jest tylko łaciński krzyż.
W części płn.-wschodniej łatwo odszukać piękny pomnik z kamienia szarego piaskowca. Jest to kilkustopniowy postument z krzyżem, stylizowanym na konar drzewa z obciętymi sękami.
Pomnik jest odnowiony i można odczytać umieszczoną na nim inskrypcję "Ś.P. Emilja z Ruszkiewiczów Pawłowska, żyła lat 61, zm. d. 7 kwietnia 1896. Dobrej żonie i najukochańszej matce mąż z córką tę pamiątkę stawia. Boże zbaw Ją". 
Nieco dalej na północ Mr SCOTT zauważył stary pomnik otoczony ogrodzeniem z kutego żelaza. Pośrodku placu grobowego stoi postument z szarego piaskowca, zwieńczony krzyżem z postacią ukrzyżowanego Jezusa.
Niestety napisy na płycie nagrobnej skutecznie usunął nieubłaganie upływający czas... Z inskrypcji umieszczonej w dolnej części wynika, że jest to grób kobiety, prawdopodobnie o imieniu Ludwika z domu Jaworska. "Najukochańszej żonie i matce, mąż wraz z dziećmi..." - dalej nieczytelne.
Tym tajemniczym akcentem kończę zwiedzanie nekropolii w Turze. Widać z niej dobrze skrywający się za drzewami kościół oraz podwórza gospodarstw, które znajdują się po obydwu stronach drogi przebiegającej przez wieś.
           
Z cmentarza dojeżdżam do drogi wojewódzkiej nr 703 i kieruję się na południe. Mijam ostatnie zabudowania wsi Tur, które ustawione są tylko po lewej stronie szosy. Przenos się na drugą stronę jezdni i tym samym moja wizyta w prastarym Turze dobiegła końca.
Wyborną drogą dla rowerów pędzę do sąsiedniej wsi o nazwie Sworawa. To bardzo przyjemny odcinek wycieczki, bo północny wiatr bardzo pomaga w pedałowaniu. Na liczniku co rusz pojawiają się odczyty powyżej 35 km/h.
                             
Szybkim tempem przemierzam kolejne kilometry i po chwili wjeżdżam do Poddębic. Trzeba będzie kiedyś przejechać cały odcinek tej super trasy, aż od Wartkowic. Może się to przydarzyć, bo Mr SCOTT planuje na ten sezon wycieczkę do dalekiego Uniejowa.
Poddębice poznałem w trakcie WYCIECZKI Nr 121. Ale skoro już tu jestem, to sprawdzam, co też się tu zmieniło od sierpnia ub. roku. Po dojechaniu do centralnego punktu miasta, od razu widać wielki plac budowy. Trwa rewitalizacja Placu Kościuszki, który wraz z przylegającymi do niego ulicami, otrzymał już nową, granitową nawierzchnię. Podczas oglądania zmian na poddębickim rynku, "Detektyw" Mr SCOTT ustala, że za pół godziny w kościele parafialnym p.w. św. Katarzyny Męczennicy, odbędzie się uroczystość ślubna. Może więc świątynia jest już otwarta ?
W rumieńcami na twarzy podjeżdżam pod wrota kościoła i okazuje się, że tak ! Cóż za nieziemska korelacja czasowo-przestrzenna !!! W środku nie ma nikogo, tak więc Mr SCOTT rusza na pośpieszne zwiedzanie tego zabytkowego Domu Pańskiego ! Pamiętam dobrze, że patronką parafii została dziedziczka Poddębic Katarzyna z Chebdów. Budowę obecnego kościoła rozpoczęto w 1610 roku, z fundacji wojewody rawskiego Zygmunta Grudzińskiego i jego małżonki Barbary z Karśnickich. Budowę świątyni dokończył w latach 1630-1640 Stefan Grudziński – starosta ujski, pilecki i bolimowski.
Kościół zbudowany został według najlepszych wzorów renesansu, w stylu późnego odrodzenia. W latach 1895 -1900 z inicjatywy księdza proboszcza Wyrzykowskiego i dziedzica majątku Poddębice, hrabiego Napoleona Zakrzewskiego dokonano jego rozbudowy. Właśnie na filarze prawej nawy, zawieszony jest kartusz z tablicą fundacyjną o treści : "Józef Zakrzewski herbu Trzaska, spełniając życzenia córki swojej śp. Izabelli, swym kosztem przebudował w 1866 r.".
 W nawie południowej, na bocznej ścianie umieszczona jest neoklasycystyczna kaplica z rzeźbą ukrzyżowanego Chrystusa.
W zakończeniu nawy południowej kościoła, znajduje się kaplica p.w. Matki Bożej Nieustającej Pomocy.
Większość rzeźb i obrazów pochodzi z okresu od XVII do XIX wieku. Każdy najdrobniejszy detal świątyni, został odnowiony i starannie odrestaurowany. Na zdjęciu widać obraz św. Jana Niepomucena Klęczącego przed krzyżem, który pochodzi z początku XVIII wieku.
Na filarze po lewej stronie nawy, umieszczone są trzy pamiątkowe tablice. Na tej czarnej, wiszącej na samej górze znajduje się podziękowanie "Tadeuszowi Kościuszce w setną rocznicę zgonu - Rodacy 1817-1917". Pośrodku wisi tablica z białego marmuru, na której widnieje inskrypcja o treści "Ś.P. Maria z Bajkowskich Ursyn-Pruszyńska z Wołynia 1877-1936. Drogiej żonie i matce mąż i córki. Syn Jerzy - ppor. W.P. 1902-1927 ukochanemu synowi i bratu ojciec i siostry. Tum ja swoje życie złożył, Bóg chciał żebym dnia bez jutra dożył". Na samym  dole zawieszona jest tablica z brązowego marmuru, na której czytamy "Deus Semper Maior. Pamięci Rodziców moich Kazimiery i Bolesława oraz wszystkich z rodziny Zuchowiczów i Firlejów w duchu wdzięczności Zofia Czyż z córką Barbarą. Poddębice A.D.2004".
 Mr SCOTT od dawna powtarza, że "Wszystko się łączy !!!".
Na ścianie obok zawieszona jest tablica z białego marmuru, na której zamieszczono inskrypcję o treści :"Mortui Viventes Oblibant. Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej Lechowi Kaczyńskiemu, Jego małżonce Marii, generałowi pilotowi Andrzejowi Błasikowi - urodzonemu w Poddębicach oraz wszystkim ofiarom katastrofy smoleńskiej z dnia 10 kwietnia 2010 r. W hołdzie duchowieństwo i parafianie. Poddębice 10.04.2011 r.".
W nawie północnej świątyni, znajduje się kaplica z olśniewającym ołtarzem. Ustawiona jest w nim rzeźba Chrystusa Zmartwychwstałego z początku XIX wieku, natomiast po bokach stoją figury przedstawiające św. Antoniego i św. Franciszka. W zwieńczeniu ołtarza umieszczona jest figurka Matki Bożej z Dzieciątkiem, adorowana przez putta (motyw dekoracyjny przedstawiający małego i nagiego chłopca).
Przejścia z nawy głównej do kaplic bocznych kościoła, odbywa się poprzez arkadowo sklepione otwory. Podziwiam zabytkową ambonę z pierwszej połowy XVII wieku, z postaciami czterech ewangelistów i motywami roślinnymi.
Do najcenniejszych zabytków parafii św. Katarzyny Męczennicy, należy bogato zdobiony i złocony ołtarz z XVII wieku z rzeźbami świętych : Wojciecha, Stanisława, Barbary (patronki fundatorki) i Katarzyny (patronki kościoła) oraz z obrazami św. Teresy i św. Izydora. Ponadto obraz świętej męczennicy z końca XVIII wieku. Zwieńczenie ołtarza stanowią rzeźby aniołków i Matki Boskiej z Dzieciątkiem z drugiej połowy XVIII wieku.
W polu centralnym ołtarza w konchowej niszy, znajduje się słynący łaskami obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem.
Do najciekawszych elementów wyposażenia świątyni zalicza się tablicę fundacyjną z herbami Grzymała, Pomian, Rola i Jastrzębiec (niestety Mr SCOTT nie zdążył jej uwiecznić na zdjęciu...), tablice epitafijne Zakrzewskich oraz monstrancję barokową z herbem Rawicz z 1764 roku, ufundowaną przez Jana Chryzostoma Gieskowskiego, kanonika uniejowskiego i prepozyta poddębickiego.
Na prawej ścianie w prezbiterium, zawieszona jest tablica z białego marmuru z napisem "Pamiątką Ś. Misyi 12  19 października 1907 r. w Poddębicach przez O.O. Redemptorystów ks. Bernarda hr. Łubieńskiego, ks. Wojciecha Styki, ks. Stanisława Chochlewskiego, ks. Wojciecha Witkowskiego".
Pomiędzy prezbiterium i kaplicą boczną w nawie południowej, ustawiona jest rzeźba z brązu, przedstawiająca Błogosławionego Jana Pawła II-go. Ściany świątyni zdobią malowidła stacji drogi krzyżowej oraz obrazy świętych i papieży kościoła.
Około 1895 roku z inicjatywy miejscowego proboszcza-księdza Wacława Wyrzykowskiego oraz dziedzica poddębickiego majątku – hrabiego Napoleona Zakrzewskiego, zostały dobudowane dwie nawy boczne i chór muzyczny.
Chór posiada ścianą parapetową o falistym profilu, która wsparta jest  na filarach arkad. Znajdują się na nim odnowione organy piszczałkowe, pochodzące z lat 20-tych XX wieku. Całość osłonięta jest drewnianą, misternie rzeźbioną boazerią.
Ściany wnętrza rozczłonkowane są pilastrami dźwigającymi belkowanie z widocznym wydatnym gzymsem. Dzięki projektowi muratora Jerzego Hoffmana, w świątyni zastosowano sklepienia kolebkowe z lunetami. W prezbiterium zachowało się pierwotne sklepienie, pochodzące z okresu renesansu.
We wnętrzu zwraca uwagę zdobiąca sklepienia, ściany naw, kolumn, filarów i arkad, renesansowa sztukateria.
Dekoracja wypełniona jest herbami fundatorów świątyni oraz symbolami i znakami kościoła katolickiego. 
Kościół parafialny św. Katarzyny w Poddębicach jest usytuowany na niewielkim wzniesieniu sztucznie usypanym, zamykając swą bryłą i otoczeniem północną część rynku. Ze wszystkich stron otaczają go wysokie drzewa i mur kościelny. Raczej trudno go objąć w całości  zwykłym obiektywem. Ponieważ do kościoła zaczynają wchodzić pierwsi goście, Mr SCOTT z żalem opuszcza teren zabytkowej świątyni.
Sprawdzam jeszcze teren wokół Domu Pańskiego i okazuje się, że obok obelisku z tablicą poświęconą księdzu Jerzemu Popiełuszko, ustawiono podest z cokołem. Ciekawe, co na nim postawią ? Powiedzmy, że na razie może to być pomnik Mr SCOTT'a.
Z Placu Kościuszki jadę na ul. Mickiewicza. Pzed wejściem do dawnego kościoła ewangelickiego stoi trójarkadowa dzwonnica przykryta stylowym hełmem. Okazuje się, że została już pięknie odrestaurowana ! Sam kościół jest jeszcze opleciony pajęczyną rusztowań. Po zakończeniu remontu, będzie się w nim mieścić pijalnia wód termalnych i Teatr Integracji.
Będąc na ul. Mickiewicza, Mr SCOTT zagląda jeszcze na stadion miejski w Poddębicach, skąd dobiega bardzo głośna. tzw. młodzieżowa muzyka. Co też się tam dzieje ? Okazuje się, że trwa w najlepsze festyn i dobra zabawa !
Właśnie dzisiaj w Poddębicach, odbywają się "II-gie Poddębickie Spotkania w Krainie Bez Barier – koncert integracyjny". Wśród zaproszonych gości ma wystąpić m.in. popularna piosenkarka Dorota Rabczewska, czyli popularna Doda. Ale to dopiero o godzinie 21:oo.
"II Poddębickie Spotkania w Krainie Bez Barier - koncert integracyjny" jest organizowany w ramach projektu "Promocja poddębickiej marki „KRAINA BEZ BARIER” w Poddębicach – modelowego rozwiązania dla osób niepełnosprawnych", współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej i z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Łódzkiego na lata 2007-2013. Imprezę zabezpieczali m.in. druhowie Ochotniczej Straży Pożarnej w Poddębicach.
Pora zbierać się w drogę powrotną do Łodzi. Omijam rozjazd w lewo w ul. Targową, którym wyjeżdżałem z Poddębic podczas ubiegłorocznej wycieczki. Za basenem skręcam w prawo w szosę prowadzącą przez osiedle Kolonia Byczyna.
Jadę na południe w stronę wsi Byczyna. Po lewej stronie drogi widoczne są duże stawy, jakie utworzyły się na rozlewiskach jednej z odnóg rzeki Ner. Od wielu miesięcy trwa tutaj budowa "Centrum Turystyki i Rekreacji – Kraina bez barier". Powstaje kompleks sportowy na terenie prawie 10 hektarów. Dwie trzecie kosztów powstania ośrodka w Byczynie finansuje Unia Europejska, a resztę dokłada gmina i budżet województwa.
Pędzę dalej przed siebie i po kilku minutach wjeżdżam do dużej wsi o nazwie Góra Bałdrzychowska. Jest to bardzo stara osada, którą w 1176 roku Kazimierz Sprawiedliwy nadał Zakonowi Cystersów z Sulejowa, którzy administrowali tu do 1789 roku. Mijam zabudowania dawnej gorzelni i browaru, które powstały w latach 1816-1899. Skręcam w lewo i po włączeniu turbodoładowania, gnam z górki przez wieś !
                            
W Górze Bałdrzychowskiej działa Ochotnicza Straż Pożarna, której remiza wybudowana w 1993 roku. Stoi po prawej stronie szosy w centralnej części wsi. Straż założono w 1907 roku po serii tragicznych pożarów.
Na ścianie odnowionej remizy, umieszczona jest pamiątkowa tablica z napisem "100 lat OSP Góra Bałdrzychowska 1907-2007. Dar Społeczeństwa".
Wieś prezentuje uliczny tryb zabudowy, z przewagą powojennych budynków mieszkalnych i gospodarczych. W kilku miejscach stoją jeszcze stare, opuszczone domy, które zbudowano w latach międzywojennych z charakterystycznego kamienia jasnego piaskowca.
Po zmianie kierunku jazdy na wschód, szybko dojeżdżam do kolejnej wsi powiatu poddębickiego o nazwie Wólka.
Stamtąd prostą drogą do wsi Kałów, którą poznałem w trakcie WYCIECZEK Nr 22 oraz Nr 90.
To świetne uczucie, gdy się ogląda jeszcze raz te same, dobrze znajome miejsca. W Kałowie jednak za wiele się nie zmieniło. Po dojechaniu do skrzyżowania przy remizie strażackiej, skręcam w prawo - co pokazuje Mr SCOTT. Po lewej stronie drogi stoi ładnie odnowiona chałupa, natomiast na słupie siedzi bocian ! Takie klimaty tylko podczas rowerowych wycieczek.
Przejeżdżam przez most na rzece Bełdówka i wkraczam na zielone tereny należące do Leśnictwa Mianów. W powietrzu unosi się kojący zapach wilgotnej ściółki, ptaszki świergolą, a przede mną pusta droga wijąca się pomiędzy wielkimi sosnami. W tym miejscu Mr SCOTT lubi przystanąć, by zachwycić oczy niezwykłym widokiem leśnego boru.
          
Pomykam przez las do wsi Mianów, oglądając po drodze spęd bydła nadzorowany przez miejscowego gospodarza i jego starego psa. Dojeżdżam do dużego skrzyżowania, pośrodku którego ustawiony jest żelazny krzyż, przystrojony kolorowymi kwiatami. Na cokole znajdują się dwie tabliczki : na górze z wyznaniem "Jezu ufam tobie" oraz w dolnej części z informacją "Dar mieszkańców wsi Mianów". Przy drodze stoi także duża stodoła zbudowana z kamienia jasnego piaskowca i czerwonej cegły. Tak wyglądających budynków, jest w tych okolicach bardzo wiele.
We wsi Mianów działa Ochotnicza Straż Pożarna, której remiza stoi przy drodze prowadzącej w stronę leśniczówki. Trzeba będzie tam kiedyś pojechać - obiecuje sobie Mr SCOTT.
          
Wracam do skrzyżowania, przy którym stoi budynek sklepu spożywczego i skąd rozchodzą się drogi w stronę wsi Jeziorko i Oleśnica. Skręcam na południe i jadąc po wyjątkowo jasnej nitce asfaltu, mijam zabudowania należące do dawnego folwarku Mianów. Wyjeżdżam ze wsi w szpalerze imponujących lip drobnolistnych, które stoją wzdłuż wąskiej asfaltówki. To wyjątkowo piękny odcinek wycieczki !
Jadę szybkim rytmem w stronę wsi Puczniew i przemierzamy świetnie mi znane okolice. Nie tak dawno Mr SCOTT stał w tym miejscu w zupełnie innej, także wiosennej scenerii (zobacz zdjęcie z dnia 19.05.2013).
Wiejskie krajobrazy wokół Puczniewa, mogą wzruszyć i zachwycić niejednego twardziela ! Mr SCOTT bardzo lubi te malowniczo położone terytoria, które należą do powiatu pabianickiego. Zmieniam kierunek jazdy na wschód i pędzę po nowej drodze przez Puczniew i Zygmuntów. W Szydłowie skręcam w prawo w stronę mostu na rzece Ner. Dalej przez wieś Jerwonice do osady Czołczyn.
                            
                            
Znam te okolice bardzo dobrze z kilkunastu poprzednich wycieczek ! Przemykając przez Czołczyn, Mr SCOTT uciął sobie krótką pogawędkę z panią Leokadią, która od lat mieszka na posesji oznaczonej numerem 61. Pani Leokadia ma lat 86 i cały czas utrzymuje się w dobrej formie ! Zapytałem grzecznie, którą z wycieczek Mr SCOTT'a najbardziej lubi ? Starowinka odpowiedziała jakoś tak : "Oj tam panie, tego skota to ja i we wojne żem widzioła. Ano ino o tej Grzmiuncej żem słyszała, bo to wnuczek cosik godał o tych pieronach Mariawitach. A ładne obrazki, cudaśne !".
                            
           
Z Czołczyna jadę po wyśmienitej drodze do Lutomierska. Na Placu Jana Pawła II-go mam okazję popatrzeć nie tylko na podmiejski tramwaj linii 43, ale też na przepięknie utrzymany rynek !
Na placu ustawione są stylowe latarnie, drewniane gazony z kwiatami oraz bardzo wiele ławek. Jedna z nich jest wyjątkowa, bo posiada tabliczkę z napisem "Ławeczka dla zakochanych. Lutomiersk marzec 2012".
Centralny plac Lutomierska wyłożony jest kolorową mozaiką z kostki granitowej, która w środkowej części tworzy koła i inne figury geometryczne. Trawniki porośnięte są równie przystrzyżoną murawą oraz wieloma odmianami drzew i ozdobnych krzewów. Historyczne centrum dawnego miasta, prezentuje się wybornie ! Z rynku skręcam w prawo w ul. Klasztorną i zjeżdżam z górki w stronę Klasztoru Ojców Salezjanów.
                            
Po dojechaniu do ul. 3 Maja skręcam na drogę wojewódzką nr 710. Kieruję się w stronę Konstantynowa Łódzkiego.
W sobotnie popołudnie ruch na tej trasie nie jest duży i można spokojnie kierować się w stronę Łodzi. Po drodze trzeba zaliczyć trzy długie podjazdy, ale nie stanowią one specjalnego problemu.
Przejazd tą trasą, to dla Mr SCOTT'a wielkie wyzwanie ! Z drogi widać bowiem bardzo dobrze, trzy potężne maszty BAZ OBCYCH, które sterczą po prawej stronie, na zielonym wzgórzu we wsi Bechcice. Fakty są takie, że "ONI są wszędzie !!!" 👽
           
Przejeżdżam przez cały Konstantynów Łódzki, korzystając z bezpiecznego ciągu pieszo-rowerowego. Miesiące letnie to nie tylko sezon rowerowy, ale też czas ślubów i weselnych uroczystości. Jadąc przez "Kansas" trafiła się okazja popatrzeć na przejazd ślubnej pary oryginalną, białą karetą, zaprzęgniętą w dwa siwe rumaki.
Po dojechaniu do Łodzi, jadę cały czas prosto do skrzyżowania z ul.Krzemieniecką. Na posesji przy ul. Konstantynowskiej 30/32, zakończyły się już prace przy budowie pierwszego z apartamentowców na osiedlu "Botanicum".
                            
Ze Zdrowia kieruję się drogami rowerowymi do centrum Łodzi. Mr SCOTT zatrzymuje się obok przejścia podziemnego przy skrzyżowaniu al. Mickiewicza z ul. Piotrkowską. Jest stąd ładny widok na północną część al. Piłsudskiego i trzy śródmiejskie wieżowce.
Pomiędzy najwyższym w Łodzi wysokościowcem "Red Tower" i budynkiem Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi, znajduje się dwupiętrowy pawilon Powszechnej Spółdzielni Spożywców "Społem" o nazwie "Central II". Budynek powstał w 1991 roku i obecnie mieści się w nim m.in. znany łódzki klub fitness "Sportera".
Na parterze wieżowca przy al. Piłsudskiego 8, znajduje się wejście do hotelu "Boutique". To kolejny łódzki hotel, który powstał w dawnym kompleksie domów towarowych "Juventus" i "Hermes".
Wieżowiec przy al. Piłsudskiego 8 jest pierwszym tego typu obiektem, powstałym na terenie obecnego centrum naszego miasta. Jego budowa zakończyła się na początku lat 70-tych XX wieku. Budynek ma 62 metry wysokości i liczy 17 kondygnacji. Od roku 2002 znajduje się w nim siedziba Urzędu Marszałkowskiego Województwa Łódzkiego. Ponadto są w nim biura Sejmiku i Zarządu Województwa Łódzkiego.
 Takim właśnie łódzkim akcentem, kończę wiosenną wycieczkę do dalekich Poddębic i prastarego Tura. Na schodach prowadzących do urzędu, Mr SCOTT zauważył złoty puchar i przez chwilę przemknęła mi taka myśl, że może to być nagroda dla aktywnego rowerzysty, przygotowana przez Marszałka Województwa Łódzkiego za udział w kolejnym etapie "Tour the Mr SCOTT". Ja bardzo lubię takie TUR-y !
No bo gdyby tak się bliżej przyjrzeć, to przecież Mr SCOTT wykonuje po części zadania należące do kompetencji i zakresu działania tego urzędu. Rowerowe wycieczki to przecież nic innego, jak promocja zdrowia, natury, kultury fizycznej i turystyki, ochrona środowiska i dróg publicznych, a przede wszystkim promocja miasta, historii Łodzi, województwa łódzkiego i polskiej kultury ! To co ? 
Dostanę taki puchar ? ☺
                                 

2 komentarze:

  1. Dziekuje za ta relacje, z moich rodzinnych stron. Mieszkajac ponad 8000 km od tych miejsc po czasie bardzo sie teskni...

    OdpowiedzUsuń
  2. "Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej"... 8000 km - tak daleko, tak blisko... Mr SCOTT dziękuje za pozostawienie osobistego komentarza. Serdeczne pozdrowienia !!!

    OdpowiedzUsuń