niedziela, 26 maja 2013

WYCIECZKA Nr 165 - Orła i Ozorków

TRASA : Łódź (al. Kościuszki, Zachodnia, Próchnika, Piotrkowska, Plac Wolności, Legionów, Ogrodowa, Srebrzyńska, al. Włókniarzy, Drewnowska, Siewna, Złotno, Rąbieńska, Traktorowa, Rojna, Kaczeńcowa, Aleksandrowska, Zimna Woda, Szałwiowa, Kąkolowa) - Aleksandrów Łódzki - Brużyczka Mała - Jastrzębie Górne - Jedlicze A - Pustkowa Góra - Mamień - Ozorków (Adamówek, Lipowa, Rondo Solidarności, Unii, Kochanowskiego, Zgierska, Cmentarna, Poprzeczna, Średnia, Partyzantów, Maszkowska, Ozorkowska) - Sokolniki Las - Kania Góra - Ciosny - Dzierżązna - Biała - Cyprianów - Szczawin - Glinnik - Palestyna - Janów - Skotniki - Łódź (Przyklasztorze, Okólna, Łagiewnicka, Sowińskiego, Zgierska, Kniaziewicza, Kalinowa, Hipoteczna, Limanowskiego, al. Włókniarzy, 6 Sierpnia)
[26.05.2013. -  82 km, 22,8 km/h, 3:35:26 h]   
GPS
Mr SCOTT jedzie do Orła i Ozorkowa !!! Trasa WYCIECZKI Nr 165.
 Jak wszyscy doskonale wiemy, rok 2013 jest rokiem Juliana Tuwima, którego bogata i różnorodna twórczość, stanowi atrakcyjną propozycję dla odbiorców w każdym wieku. 
Mr SCOTT zaczyna swoją kolejną wycieczkę przed kamienicą przy al. Kościuszki 27, gdzie od listopada 1917 roku w lokalu nr 5, zamieszkali jego rodzice. Przyjeżdżając z Warszawy, młody poeta często ich tutaj odwiedzał i powtarzał : "Niechaj potomni przestaną snuć domysły "w sprawie Tuwima", bo sam oświadczam : mój gród - to Łódź, to moja kolebka rodzima !".
Mr SCOTT niczym orzeł, próbuje czasami wspiąć się na wyżyny i pokazać na temat Łodzi jak najwięcej. Ale czy mi się to udaje ? Przecież od dawna wiadomo, że "I kura ma skrzydła jak orzeł, ale cóż z tego ?". W niedzielne przedpołudnie łódzkie ulice świecą pustkami i zapraszają do baczniejszego się im przyjrzenia. Skoro więc już jestem na Al. Kościuszki - dawnej ulicy Spacerowej, to poznam dziś jej kolejny fragment - zachodnią część od ul. Struga do ul. Zamenhoffa.
Pod numerem 53 znajduje się neoklastycystyczna kamienica z 1912 roku, wzniesiona wg projektu Abrama Totenberga. Została wybudowana dla znanego łódzkiego lekarza Henryka Brautigama, który pracował m.in.w szpitalu dla nerwowo chorych w Kochanówce oraz w Przytułku dla Starców i Kalek przy ul. Narutowicza 60. Dziś jest tam Collegium Anatomicum. Fasada budynku jest bogato zdobiona - przykuwa uwagę boniowany parter z dwoma kolumnami oraz zamknięta attyka z kartuszem herbowym.
Kamienica przez lata miała różnych właścicieli i tak od roku 1920 należała do Izaaka Groslajta, w 1936 r. znajdował się w niej ZUS, a obecnie jest własnością wspólnoty mieszkaniowej. Przylega do niej fabryka - dawne Zakłady Przemysłu Dziewiarskiego "LIDO", do której wchodzi się od strony ul. Wólczańskiej 66/68.
Pod nr 57 stoi  bardzo charakterystyczny, modernistyczny budynek. To gmach Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych, który powstał w latach 1929-1930 wg projektu Wacława Ryttela i konstruktora Stefana Bryły.
W okresie międzywojennymi był obok hotelu Savoy najwyższym (32 m) budynkiem w Łodzi. Interesująco prezentuje się bryła gmachu złożona z trzech części, z których środkowa - najwyższa, porównywana jest często do dziobu łodzi. Obecnie mieści się w nim inspektorat Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń S.A.
             
Mr SCOTT często powtarza, że takie cuda tylko w Łodzi ! Z al.Kościuszki, przez ul. Zachodnią i rozkopaną obecnie ul. Próchnika, przenos się na najpiękniejszą ulicę świata. Trzeba sprawdzić, jak też się prezentuje pierwszy, wyremontowany fragment ul. Piotrkowskiej. Całkiem nieźle ! Zakończyła się już modernizacja nawierzchni, którą wyłożono estetyczną, granitową kostką. Kolejnym etapem ma być montaż latarni i małej architektury. Prace na tym odcinku mają być zakończone do 30 maja.
          
Z centrum miasta jadę na Stare Polesie. Na ul. Siewnej nr 15, naprzeciwko Parku na Zdrowiu, znajduje się biurowiec dawnej fabryki tkanin obiciowych "Vera". Prywatny inwestor przekształcił fabrykę w nowoczesne centrum sportowo-rekreacyjne. Jest to obecnie klub o największej powierzchni w Łodzi - ponad 5000 m².
Są tu korty tenisowe, boisko do squasha, siłownia, sala do aerobiku i gimnastyki korekcyjnej i zaplecze do odnowy biologicznej. Ścianę południową "zdobi dzieło" nieznanego artysty - kolorowy napis "CHWDP". Istnieją przeróżne interpretacje tego skrótowca, ale Mr SCOTT preferuje swoje rozwinięcie : "CHwała Wszystkim Dobrym Policjantom".
Pod ul. Siewną przebiega betonowy korytarz, którym płynie mała rzeka Bałutka (dawna nazwa Jamnica). Jest ona dopływem Łódki i ma swoje źródła na terenie Parku im. Szarych Szeregów. Skręcam w prawo w ul. Rąbieńską i przez ulice Traktorową, Rojną i Kaczeńcową, kieruję się do drogi krajowej nr 72. Jej łódzkim fragmentem jest zmodernizowana niedawno ul. Aleksandrowska, po której pomykam do zachodniej granicy miasta.
          
                            
Z Aleksandrowskiej "zanurzam się na chwilę w Zimną Wodę" i sprawdzonym traktem (puste jak zwykle ul.Szałwiowa i Kąkolowa), dojeżdżam do Aleksandrowa Łódzkiego.
Jadę do drogi krajowej nr 71 i z ul. Zgierskiej skręcam w ul. Głowackiego. Przy skrzyżowaniu stoi drogowskaz z napisem "7 Grotniki". Pędzę z górki do wsi Brużyczka Mała, gdzie za mostem na Bzurze trzeba wspiąć się na spore wzniesienie. Potem już równą i prostą drogą do Jastrzębia Górnego.
Cały czas jadę z wiatrem, bo dziś od samego rana, wieje mocno z południowego zachodu. Błyskawicznie docieram do wsi Jedlicze A, gdzie Mr SCOTT zawsze lubi popatrzeć na "Magiczne drzewo". Dalej ostro z górki do Grotnik, które znam przecież jak własną kieszeń - zobacz WYCIECZKA Nr 86.
Przejazd przez Grotniki jest zawsze ekscytujący ! Śmiga się praktycznie cały czas z górki, aż do mostu na rzece Linda. Dalej jest delikatny podjazd w stronę cmentarza i rozjazdu w lewo do letniska Duraj.
Przejeżdżam przez Las Grotnicki, który jest największym kompleksem leśnym w tej części woj. łódzkiego. Skręcam w lewo w rozjazd prowadzący do wsi Orła, która położona jest na terenie gminy Parzęczew i powiatu zgierskiego.
Przy krzyżówce dróg ustawiona jest bardzo ładna Kaplica Krzyża Świętego. Jest to wysoka budowla sakralna z kamienia jasnego piaskowca, wewnątrz której zawieszony jest drewniany krzyż z postacią ukrzyżowanego Chrystusa.
W dolnej części kaplicy wiszą dwie tablice z czarnego granitu. Na tablicy po lewej stronie krzyża, znajduje się inskrypcja o treści "Kaplica Krzyża Świętego wybudowana w latach 2000-2001 przez Parafian z Orły w miejscu, gdzie stał od lat drewniany krzyż". Natomiast na drugiej tablicy znajduje się napis "Aktu poświęcenia dokonał ks. Arcbp Władysław Ziółek 19 sierpnia 2001 r. - w setną rocznicę poświęcenia Krzyża św. na Giewoncie".
Przez Orła przebiega asfaltowa droga gminna, wzdłuż której stoją domy jednorodzinne i zagrody rolnicze. Jadę na zachód oglądając przydrożne zabudowania i po upływie trzech minut, dojeżdżam do remizy Ochotniczej Straży Pożarnej w Orła. Straż w Orła istnieje od dnia 13 września 1958 roku. Ostatnie zawirowania pogodowe i groźne nawałnice, doprowadziły do częściowego uszkodzenia poszycia dachowego.
            
W centralnej części wsi, naprzeciwko piaszczystego rozjazdu do osady Duraj, ustawiona jest kapliczka p.w. Matki Bożej Królowej Świata i Pokoju. To niezwykle urokliwe miejsce kultu religijnego, oglądałem już podczas WYCIECZKI Nr 72. Wszystkie kapliczki w Orłej są przedmiotem szczególnej troski mieszkańców osady. Teren wokół nich otoczony jest starannie wypielęgnowaną zielenią. W wazonach zawsze stoją kolorowe kwiaty. 
"I to jest właśnie Polska !!!".
Do cokołu przytwierdzona jest tablica z błyszczącego, czarnego granitu. Zamieszczono na niej inskrypcję o treści "Kapliczka Matki Bożej Królowej Świata i Pokoju w Orłej. Wybudowana w 2004 roku wysiłkiem Parafian, w miejscu innej - zburzonej przez hitlerowców i kolejnej - wybudowanej po II wojnie światowej. Obrzędu poświęcenia dokonano 11.IX.2004".
We wsi Orła znajduje się miejsce pamięci narodowej. Jest to obelisk żołnierzy polskich, którzy w dniu 11.IX.1939 roku dowodzeni przez gen. Grzmota-Skotnickiego, stoczyli zwycięską potyczkę z wojskami niemieckimi. Bezpośredniego natarcia dokonał szwadron kolarzy 2 Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich, któremu udało się zdobyć tzw. "Górę Bony" - wzgórze nieopodal Ozorkowa. W ciężkich walkach z nieprzyjacielem, zginęło wtedy wielu bohaterskich żołnierzy, którzy zostali pochowani w zachodniej części wsi, obok istniejącego do dziś krzyża. Po wojnie, zwłoki poległych żołnierzy spoczęły najpierw w Parzęczewie, a potem zostały przewiezione na cmentarz w Modlnej (zobacz WYCIECZKA Nr 52). Pomnik ten jest wyrazem hołdu i wdzięczności społeczeństwa Gminy Parzęczew dla jej obrońców. Powstał przede wszystkim dzięki inicjatywie Sekcji Kolarskiej "SZWADRON", która została sformowana przy PTTK w Ozorkowie w 2000 roku. Ta prężnie działająca sekcja, za patrona przyjęła właśnie 2 Pułk Szwoleżerów Rokitniańskich.
          
Na ogromnym głazie przywiezionym z Kopalni Węgla Brunatnego w Lubstowie, umieszczono pamiątkową tablicę z tekstem "Pamięci bohaterskich żołnierzy Pomorskiej Brygady Kawalerii, 2 Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich (ze szwadronu kolarzy i szwadronu konnego), 8 Pułku Strzelców Konnych, 11 Dywizjonu Artylerii konnej, stoczyli śmiertelny bój z niemiecką jednostką pancerną. W hołdzie Rodacy". Na kamieniu zawieszono także czarny krzyż oraz symbol Wojska Polskiego - orzełek koloru białego. Cześć Ich Pamięci !!!
          
Orła została założona prawdopodobnie w połowie XV wieku. Mieszkańcy wsi podlegali wówczas parafii w pobliskim Chociszewie, gdzie istniał kościół p.w. św. Wojciecha, zbudowany z fundacji rodziny Chociszewskich herbu Junosza. Na terenie wsi można obejrzeć jeszcze kilka tradycyjnych zagród rolniczych. Ten drewniany dom z zapadającym się dachem, stoi kilkanaście metrów za kapliczką - po prawej stronie drogi.
Orła to typowa ulicówka z wieloma zadbanymi gospodarstwami rolnymi i działkami rekreacyjnymi. Położona jest w bezpośrednim sąsiedztwie lasów i terenów o długiej tradycji wypoczynku letniskowego, na wysokości ok.168 m n.p.m. We wsi powstaje coraz więcej nowych domów i wystawnych rezydencji. Naprzeciwko starej chałupy stoi duży dom z elewacją pomalowaną na "śmiały" kolor i wodotryskiem na środku dziedzińca.
           
Orła jest siedzibą sołectwa, w skład którego wchodzi także osada Duraj. We wsi doliczono się ponad 270 mieszkańców, których głównym źródłem zajęcia i utrzymania jest praca w przydomowych gospodarstwach rolnych. To piękna wieś sielska i anielska ! Na pastwiskach można spotkać dorodne, polskie krowy oraz koniki na wybiegu.
Trochę dalej na zachód, po lewej stronie drogi i wysokimi drzewami, stoi kamienny krzyż. W przeszklonej niszy widać obrazek Matki Boskiej z Dzieciątkiem Jezus na ręku, który udekorowany jest różowymi różami.
Na zachodnim krańcu wsi znajduje się mostek na rzece Linda. Jest to niewielka rzeka o długości ok. 4,5 km, która swoje źródła ma we wsi Jedlicze i potem wpada do Bzury za wsią Mamień.
          
Za mostem stoi tabliczka wyjazdowa z Orlej. Tym samym kończę zwiedzanie tej pięknej, malowniczo położonej miejscowości.
Ruszam w dalszą podróż i wjeżdżamy do wsi Pustkowa Góra. Osada została założona w 1784 roku w ramach akcji osadniczej prowadzonej przez Zakon Sióstr Norbertanek, w owym czasie właścicielek wsi Chociszew. Przed dojazdem do traktu kolejowego, kończy się asfaltowa nawierzchnia.
          
Pustkową Górę rozdziela jednotorowa linia kolejowa, położona na trasie ze Zgierza przez Grotniki do Łęczycy, którą uruchomiono w 1923 roku. Zatrzymuję się przed zamkniętym przejazdem, bo po torach jedzie akurat pociąg pośpieszny. Nie poruszał się zbyt szybko, stąd też Mr SCOTT zauważył, że "...pełno ludzi w każdym wagonie, a w jednym krowy, a w drugim konie, a w trzecim siedzą same grubasy, siedzą i jedzą tłuste kiełbasy...".
          
Ale zanim pociąg nadjechał i przejechał, Mr SCOTT zdążył się jeszcze wytarzać w pachnącym wiosną dywanie z traw.
Automatyczne blokady przejazdu uniosły się do góry i po krótkim zjeździe z piaszczystego nasypu, skręcam na północ w stronę wiaduktu nad autostradą A-2.
           
Dziś na rowerowych szlakach spory ruch i po drodze spotykam wielu miłośników dwóch kółek. Z wiaduktu pędzę wprost do mostu na rzece Bzura, który znajduje się na terenie niewielkiej wsi o nazwie Mamień.
Nad rzeką była kiedyś osada młyńska, należąca do nieistniejącej dziś gminy Chociszew. Mr SCOTT pojawił się tutaj nieprzypadkowo. Wszak dziś Dzień Matki, więc była dobra okazja, aby powiedzieć Memie-ń parę ciepłych słów.
Za wsią Mamień jest duże skrzyżowanie. Droga w lewo prowadzi do osady Florianki, na wprost jest wieś Bibianów - jechałem już tędy w trakcie WYCIECZKI Nr 46. Skręcam w prawo - co pokazuje Mr SCOTT. Pomykam do niestrzeżonego przejazdu kolejowego, za którym rozpoczyna się Ozorków.
Jadę po ulicy Adamówek do nowego ronda, które zbudowano w miejscu łączenia się ulic Sikorskiego, Nowe Miasto i Lipowej. Przy skrzyżowaniu znajduje się Parafia Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Ozorkowie.
W dniu 6.10.2010 roku przy alei prowadzącej do kościoła, zostały posadzone dwa "Dęby Pamięci". To na cześć oficerów związanych z Ozorkowem, którzy zostali zamordowani w 1940 r. w okolicach Katynia. Przed drzewkami postawiono głazy narzutowe z pamiątkowymi tabliczkami.
Na pierwszej z nich czytamy : "Dąb Pamięci dla uhonorowania porucznika Aleksandra Mieszalskiego ur. 01.05.1901 w Ozorkowie zamordowanego strzałem w tył głowy przez NKWD w Charkowie w roku 1940. Program : "Katyń... ocalić od zapomnienia" 3354/6293/WE/2010. Ozorków 2010". Cześć Jego Pamięci !!!
Z poprzednich wycieczek dobrze pamiętam, że głównym celem inicjatywy "Ocalić od zapomnienia", jest upamiętnienie ofiar Zbrodni Katyńskiej poprzez posadzenie 21473 Dębów Pamięci. Idea jest wspaniała, bo każde z drzew będzie dowodem pamięci jednej zamordowanej osoby i stanie się swoistym żywym pomnikiem ! 
Drugie drzewko to "Dąb Pamięci posadzony dla uhonorowania kapitana Przemysława Kozietulskiego ur. 22.02.1911 w Żyrardowie, zamordowanego strzałem w tył głowy przez NKWD w Twerze w roku 1940. Program "Katyń... ocalić od zapomnienia" 3351/3138/WE/2010 Ozorków 2010". Cześć Jego Pamięci !!!
Spod kościoła skręcam w prawo w ul.Lipową i pędzę z górki do Ronda Solidarności. To miejsce swą nazwę zawdzięcza uchwale Rady Miasta Ozorkowa, która została podjęta podczas sesji w dniu 28.IX.2006 roku, na wniosek Rady Podregionu NSZZ "Solidarność".
                            
Pieniądze na budowę ronda uzyskano z środków Unii Europejskiej. Celem jego powstania było odciążenie starej historycznie części miasta od ruchu samochodów ciężarowych, zmierzających do specjalnej strefy ekonomicznej przy ul. Adamówek.
Pośrodku placu zieleni ustawiony jest obelisk z pamiątkową tablicą, na której umieszczono czerwone logo związku oraz napis o treści "Niezależny Samodzielny Związek Zawodowy Solidarność. Ruch społeczny i związek zawodowy kontynuujący tradycje niepodległościowe naszego narodu, utworzony przez miliony Polaków walczących z komunistycznymi władzami PRL o wolność, sprawiedliwość, prawa człowieka. Zarejestrowany dnia 10.11.1980 r. w Sądzie dla Miasta Warszawy. W 27 rocznicę powstania Solidarności - mieszkańcy Ozorkowa. Ozorków d. 10.11.2007 r.".
Z ronda kieruję się po ul. Unii Europejskiej do mostu na rzece Bzura, który znajduje się przy ul. Kochanowskiego. Okazuje się jednak, że droga do wyprowadzenia ruchu ciężarówek z centrum Ozorkowa jest jeszcze bardzo daleka. Najpierw trzeba przebudować właśnie ten most, którego nośność nie pozwala na przejazd po nim ciężkim pojazdom...
          
Z ul.Kochanowskiego dojeżdżam do ul.Zgierskiej, gdzie przy skrzyżowaniu znajduje się kościół ewangelicki p.w. Dwunastu Apostołów Jezusa Chrystusa. Jest to zabytkowa budowla, którą wzniesiono w latach 1840-1842 w stylu neoklasycystycznym. W latach 1882-1885 wybudowano wieżę dzwonnicową, która obecnie jest w remoncie. 
Przed pierwszą  wojną światową Parafia w Ozorkowie, była jedną z najzamożniejszych parafii ewangelickich w Polsce. Stało się to dzięki szeregu zapisom majątkowych na jej rzecz, jakich dokonali małżonkowie Henryk i Matylda Schloesser. Bardzo ważną datą w historii miasta jest rok 1821, kiedy osiedlili się w Ozorkowie bracia Fryderyk i Henryk Schlőesserowie z Akwizgranu (Aachen), którzy założyli nowoczesną przędzalnię wełny. W ten sposób zapoczątkowali rozwój przemysłu sukienniczego nad górną Bzurą, który rozwinął się na ziemiach Zgierza i Łodzi oraz na okoliczne miasta, tworząc największy w Polsce ośrodek przemysłu włókienniczego.
Naprzeciwko kościoła stoi budynek plebani, którą zbudowano w 1850 roku, natomiast na ul. Sienkiewicza, kilka parterowych domów z końca XIX wieku. Kiedy tak w duchu ewangelickim, wczuwam się w fascynującą historię Ozorkowa, po torowisku na ul. Zgierskiej jedzie tramwaj linii 46. Jest to obecnie najdłuższa, licząca około 30 km długości linia tramwajowa w Polsce oraz druga co długości w Europie !
          
Jadę dalej po ul. Zgierskiej w kierunku na Łódź. Pod nr 33 znajduje się cmentarz parafialny w Ozorkowie p.w. św. Józefa. Tuż za bramą wejściową jest kaplica p.w. Matki Boskiej Bolesnej, którą zbudowano w 1982 roku.
Na ścianie frontowej zawieszona jest pamiątkowa tablica z napisem "† Księdzu Jerzemu Popiełuszko patronowi "Solidarności", męczennikowi za wiarę i Ojczyzną, zamordowanemu 19.X.1984 r. przez oficerów SB. W 14 rocznicę śmierci - mieszkańcy Ozorkowa".
Z ul.Zgierskiej skręcam w prawo w ul.Cmentarną i jadąc z górki po kocich łbach, staję przed bramą wejściową na teren cmentarza ewangelickiego w Ozorkowie. W ogrodzenie nekropolii wbudowany jest dom dla grabarza wraz z kaplicą przedpogrzebową, którą zbudowano w 1891 roku.
Zaraz po prawej strony od wejścia, na placu zieleni za starą studnią, znajdują się groby żołnierzy niemieckich, którzy polegli podczas pierwszej wojny światowej. Na kamiennych, 26-ciu prostych nagrobkach, zachowały się czytelne napisy zawierające dane personalne ofiar "Wielkiej wojny".
          
Idę główną aleją na południe, gdzie po lewej stronie znajduje się kwatera grobowa ogrodzona żelazną balustradą.
Pośrodku mogiły ustawiona jest płyta nagrobna z czarnego marmuru. Zamieszczona na niej inskrypcję, świadczącą o tym, że pochowany tu został m.in. Wincenty Józefowicz - uczestnik walk o niepodległość Polski w latach 1918-1920 i 1939, członek Polskiej Organizacji Wojskowej.
Cmentarz ewangelicko-augsburski podzielony jest na cztery sektory. Pobieżny rzut oka na jego teren wskazuje, że zwiedzanie nekropolii będzie na pewno fascynującą przygodą ! Znajduje się tu bowiem mnóstwo zabytkowych pomników i miejsc spoczynku wielu znamienitych obywateli, którzy poświęcili swe życie dla rozwoju miasta Ozorków i tej części regionu łódzkiego.
Oglądam wspaniały pomnik z jasnego piaskowca, na którego cokole góruje masywny krzyż opleciony wieńcem z róż. Na postumencie umieszczona jest tablica z czarnego, błyszczącego marmuru z napisem "Ruhestätte der Familie Schramm und Birnbaum". Jest to grób członków zamożnych rodów Schramm i Birnbau.
Praktycznie cały teren cmentarza porastają zwoje pełzającego bluszczu. Pomiędzy zielonymi płatami roślinności, sterczą monumentalne pomniki z czarnego gabra lub marmuru oraz szare, zniszczone płyty nagrobne z szarego kamienia, które nieubłaganie mijający czas, pozbawił pamiątkowych napisów. Ten czarny monument postawiono na grobie zbudowanym w trakcie drugiej wojny światowej. Spoczywa tu Julius Assenheimer (25.9.1892-23.12.1940) - przedstawiciel zamożnej rodziny ozorkowskiej.
Z jego lewej strony widoczny jest pomnik z białą stelą nagrobną. Na tablicy są napisy w języku niemieckim "Hier Ruhen Herrm unsere vielcrlibtern Eltern Gottfrid Proppe geb. in Rogasen 17 August 1788 gest. 23 April 1862 und dessen Eherfrau Anna Rozine geb. Wegner geb. in Sobotka 14 Maj 1798 gest. 18 Januar 1874 Selig sind die todten die im Herrn sterben". Można to przetłumaczyć jako "Tu spoczywa w Panu nasz ukochany ojciec Gottfrid Proppe urodzony w Rogóźnie 17 sierpnia 1788, zmarły 23 kwietnia 1862 i jego żona Anna Rozyna z domu Wegner urodzona w Sobótce 14 maja 1798 zmarła 18 stycznia 1874". Inskrypcję uzupełnia cytat z Apokalipsy św. Jana "Błogosławieni którzy umierają w Panu".
Po chwili Mr SCOTT wykazuje się niebywałą odwagą i przystaje pod żelaznym ogrodzeniem z motywem liści palmowych i pionowych girland, na wprost niesamowitego pomnika przedstawiającego anioła z opuszczonymi skrzydłami.
Ta przepiękna rzeźba stoi na grobie ś.p. Heleny Wandy z Liebichów Modro, zmarłej dnia 15 kwietnia 1929 roku w wieku 24 lat. Na płycie nagrobnej znajduje się napis "Mojej najukochańszej mamusi". Na cokole pomnika umieszczona jest sygnatura potwierdzająca, że twórcą rzeźby jest Michał Kamieński, której brązowy odlew wykonano w warszawskiej odlewni inż. M. Gawrychowskiego i J. Szczecińskiego. Rodzina Modro była bardzo liczną i zamożną familią, posiadającą kilka posiadłości przy obecnej ul. Sienkiewicza. Należała do nich m.in. cegielnia w Aleksandrii k/Ozorkowa.
W obrębie tego placu stoi także monument z czarnego marmuru, wystawiony na grobach rodziny Janke i rodziny Kuhn. Obok leży płyta z czarnego granitu z inskrypcją "Ś.p. Amalia Helena Liebich z Kuhnów ur. 5 stycznia 1877 r. zmarła 30 stycznia 1933 r. oraz Ś.p. oraz Anna Renata Hanke z Kuhnów ur. 25 maja 1872 r. zmarła 7 lutego 1896 r.".
Przechodzę teraz do północnej części cmentarza. Po prawej stronie bocznej alejki, widać wystający z ziemi postument z jasnego piaskowca, na którego szczycie brakuje krzyża. Tego typu okaleczonych pomników, jest na tym ozorkowskich cmentarzu bardzo wiele.
W górnej części płyty nagrobnej znajduje się medalion z głową Chrystusa Cierpiącego oraz napis "Hier ruhen imme Herren Nebst ihren vorangegangenen Kindern" oraz epigraf o treści "Anna Luisa Proppe z domu Zerbst, geb. 18 august 1802 r., gest. 2 decbr. 1864 i Johann Michael Proppe geb. 28 sept. 1799 r. gest.  9 decbr 1869 r. Sanft ruhe three asche". Anna Luisa Proppe to jak głosi legenda - księżniczka, której ojciec Johan Zerbst znajdował się w pierwszej grupie niemieckich sukienników, z którymi właściciel Ozorkowa Ignacy Starzyński, podpisał umowę lokacyjną.
W tej części cmentarza znajduje się absolutnie fenomenalny grobowiec Rodziny Wernerów. Stoi frontem do nieistniejącej już bramy wejściowej, od strony dawnej ul. Krzeszewskiej. Jest to monumentalna konstrukcja z kamienia brunatnoczerwonego piaskowca, zbudowana w stylu neogotyckim. Plac grobowy zamyka ściana parawanowa z kolumną pośrodku, na której zatknięty jest krzyż. Wejście do piwnicy grobowej zabezpieczone jest żeliwną pokrywą, którą dodatkowy broni obejma z rur, przyspawana do podstawy pomnika.
 Zostali tu pochowani : Wilhelm Werner herbu Miron (4.III.1794-16.V.1842), jego pierwsza żona Anna Werner (1795-1825) oraz druga żona Matylda Werner (1799-1878). To właśnie dzięki Wilhelmowi Wernerowi, została zakończona budowa kościoła ewangelickiego w Ozorkowie. Grobowiec powstał z inicjatywy wdowy po Wilhelmie - Matyldy Werner.
Na frontonie grobowca znajdują się imiona i nazwiska pozostałych członków tej licznej rodziny, jak również daty ich urodzin i śmierci. Spoczywają tu : Henrietta Werner 1854-1855, Czesław Werner 1853-1857, Henryk Werner 1853-1857, Emma Werner 1828-1858, Kazimierz Werner zm.1859, Ludwik Werner 1859-1860, Adolf Werner 1833-1869, Wiktor Meisner 1855-1879, Jadwiga Stobiecka 1858-1891, Aniela Meisner 1828-1895, Gustaw Meisner 1825-1896, Leopold Meisner 1852-1897.
Z prawej części pomnika wyryte są dwa nazwiska : Adolf Józef Werner 1866-1913 i Wilhelm Adolf  Werner 1860-1916.
          
Na tyłach grobowca Wernerów znajduje się pomnik z piaskowca zwieńczony krzyżem, na którym oparta jest otwarta księga. Został tu pochowany pastor Edward Stiller (ur. 20 grudnia 1810 r. w Rawiczu, zmarły 31 marca 1879 r. w Ozorkowie) który przez 43 lata przewodził Parafii Ewangelickiej w Ozorkowie. Obok niego spoczywa jego żona Karolina Otylia Stiller z domu Anders (ur. 2.01.1813 - zm. 27.10.1885).
Przechodzę teraz do południowej części cmentarza, gdzie także można podziwiać okazałe grobowce oraz monumentalne pomniki otoczone misternie wykonanym ogrodzeniem. Oglądam przepiękny pomnik z brunatno-czarnego granitu w formie wielostopniowego postumentu, zwieńczonego krzyżem z metalową figurką Chrystusa.
Na cokole widoczny jest wiązka liści palmowych oraz inskrypcja o treści "Ruhestätte der Familie Adolph Scheibler", czyli "Miejsce spoczynku Rodziny Adolfa Scheiblera". Na lewym boku pomnika umieszczono informację, że pochowana tu została Helena Scheibler z domu Werner, ur. 15 października 1838 roku, która zmarła w 1907 r. w Ozorkowie.
Po drugiej stronie znajduje się inskrypcja dotycząca Adolfa Scheiblera ur. 9 lutego 1822 r. w  Montjoie, zmarłego 1 kwietnia 1889 r. w Ozorkowie. Jest to rodzony brat Karola Wilhelma Scheiblera - potentata naszej włókienniczej Łodzi !
W tej samej linii jest duży plac grobowy rodziny Gelbke, gdzie został pochowany m.in. Samuel Gelbke - długoletni stangret potężnej rodziny Schlösserów.
Naprzeciwko grobów Gelbke stoi czarny monument - obelisk o spłaszczonym trzonie, osadzony na wielostopniowej podstawie. Wystawiony został ku pamięci znanego ozorkowskiego lekarza i społecznika Ferdynanda Weissa, który żył lat 62 i zmarł 23 lutego 1879 roku.
Mr SCOTT doprowadza jeszcze do stojącego nieopodal placu grobowego, otoczonego żeliwnym płotkiem. Jest to kwatera należąca do rodziny Weil, na której wyróżnia się zdecydowanie ten monument wykonany w pięknego, brunatnoczarnego granitu.
Pomnik "składa się z niskiej tumby z pochyłym blatem, osadzonej na wysokim cokole, do której  dostawiony jest sześcienny postument z dwuspadową nakrywą, na którym z kolei stoi wysmukły trzon obelisku". Pochowany tu został Władysław Jannasz (1833-1896), wspólnik firmy Karola W. Schlössera, dyrektor fabryki w Strzeblewie, obywatel ziemski i członek rady Łódzkiego Banku Handlowego. 
Naprzeciwko wielkiej kwatery rodzin Weil i Jannasz, znajduje się największa perła ozorkowsekiej nekropolii - mauzoleum rodziny Schlösserów. Całość ogrodzona jest zabytkowym parkanem z kutego żelaza z motywem stylizowanych kielichów kwiatowych i środkowego w formie obrączki. Oprócz mauzoleum oraz innych grobowców Schlösserów, można tu obejrzeć także równie wspaniałe grobowce, spokrewnionej z nimi rodziny Wernerów. 
Kaplica zbudowana została w okresie 1884-1904 roku w stylu klasycystycznym, przez Matyldę Schlösser - wdowę po Henryku Schlösserze. Początkowo miała być tylko miejscem wiecznego spoczynku dla Henryka Schlössera i jego brata Karla Schlössera - synów Friedricha Mathiasa i Henrietty Wilhelminy Schlösserów. Z czasem stała się jednak grobowcem rodzinnym, gdzie pochowano wielu członków tej niezwykle zasłużonej dla Ozorkowa rodziny.
Na ścianie wschodniej znajduje się tablica inskrypcyjna zawierająca łaciński akronim "D.O.M." (Deo Optimo Maximo - Bogu Najlepszemu i Największemu) oraz nazwiska "Heinrich und Carl Schlösser". Płyta podtrzymywana jest przez dwa klęczące skrzydlate Anioły Smutku.
Kaplica zbudowana została z kosztownych płyt jasnego piaskowca. Posiada misternie zdobiony fryz w postaci dekoracji z wieńców laurowych. Portal wejściowy stanowi pogrubienie ściany w formie płaskiego filara z postaciami staroegipskich bóstw. Wejścia do kaplicy bronią dwuskrzydłowe drzwi z żelaznej kratownicy, o wzorze rozet wpisanych w koła.
Zaglądam przez otwory w kracie do wnętrza kaplicy. Na ścianie frontowej stanowiącej ołtarz, widać arkadową niszę wypełnioną krzyżem z białego marmuru z figurką rozpiętego na nim Chrystusa. Skrzydła boczne ołtarza tworzą tablice epitafijne z białego marmuru, ujęte w ornamentowane ramy z gzymsem utrzymywanym przez uskrzydlone główki aniołków. Lewa tablica poświęcona jest Karolowi Ernestowi Schlösserowi, synowi Mathiasa i Henrietty Wilhelminy Schlösserów, urodzonemu 5 lipca 1832 roku, zmarłemu 29 stycznia 1881 roku w Opatówku, oraz Natalii Schlösser z domu Bucholtz, urodzonej w 1843 r. w Łomży, zmarłej 17 marca 1932 r. w Ozorkowie.
Po prawej stronie ołtarza wisi tablica epitafijna z niemieckojęzycznym tekstem, którą poświęcono : Henrykowi Wilhelmowi Schlösser, synowi Friedricha Mathiasa i Henrietty Wilhelminy, ur. 28 maja 1829 roku w Ozorkowie i tu też zmarłego 28 października 1884 roku oraz jego żonie Matyldzie Schlösser, córce Christiana Wilhelma Wernera i Matyldy Werner, urodzonej 4 listopada 1829 r. w Ozorkowie, tu też zmarłej 6 lutego 1904 - fundatorki kaplicy grobowej w której spoczywa i wykonawczyni ostatniej woli swego męża. Na bocznej ścianie obok wejścia do krypty grobowej, zawieszona jest tablica epitafijna z tekstem w języku polskim poświęcona : Henrykowi Schlösserowi (synowi Karola i Natalii) ur. 1873 zm.1950; Annie Linowskiej z domu Schlösser ur.1904, zm. 1995; Karolowi Schlösserowi (synowi Henryka) ur.1902, zm. 1993. Ostatnią postacią na tablicy jest Zofia Schlösser (żona Karola Schlössera), córka Heleny i Bronisława Żakiewiczów, ur. w Warszawie 9 maja 1903 roku, która zmarła w Londynie 15 lutego 2006 roku i została pochowana w kaplicy rodzinnej.
           
W narożniku placu grobowego rodziny Schlösserów, ustawiony jest przepiękny pomnik nad grobem Karola i Emilii Wernerów. Jest to ściana nagrobna wykonana z kamienia białego marmuru, zwieńczona krzyżem, zamknięta prostopadłymi do niej spływami. Nad mogiłami ziemnymi leżą dwie płyty poziome, dekorowane motywem liści palmowych.
Zostali tu pochowani : Karol Werner - właściciel dóbr Puczniew, ur. 29 maja 1820 roku, który zmarł 9 lutego 1882 roku i Emilia Wener ze Schlösserów, ur. 19 października 1827 roku, zmarła 18 stycznia 1882 roku.
Dla Mr SCOTT'a to chwila szczególnie ważna ! Mo się wreszcie pokłonić nad grobem właściciela majątku Puczniew - wsi w gminie Lutomiersk, leżącej na terenie powiatu pabianickiego, do której tak często i z wielką przyjemnością zaglądam ! Zobacz przede wszystkim WYCIECZKA Nr 152.
Po lewej stronie od pomnika, ustawiona jest ułamana kolumna symbolizująca przerwane życie. To grób syna małżonków Karola Wernera i Emilii Werner ze Schlösserów. Na cokole wyryta jest inskrypcja o treści "Urodził się dnia 10-go Marca 1850 roku, zmarł dnia 6-go Listopada 1862".
W centrum rozległego pola grobowego Schlösserów, ustawione są dwa nietypowe pomniki, które swoim stylem nawiązują do tradycji grobów z czasów Imperium Rzymskiego. Pierwszy z lewej ma kształt żeliwnego cippusa z naszczytnikiem zwieńczonym kopułką. Wystawiono go dla nestora rodziny Schlösserów - Friedricha Mathiasa (1781-1848). Drugi wykonany został z brunatno-czarnego granitu w formie sarkofagu i poświęcony został jego żonie Henriecie Wilhelminie Schlösser z domu Werner (1803-1865).
Główną ozdobę sarkofagu Henrietty Wilhelminy Schlösser, stanowi przepiękny medalion z profilem zmarłej, której głowa ozdobiona jest czepcem z falbankami.
Pomnik nad grobem Friedricha Mathiasa Schlössera, zbudowany został w całości z żeliwnych płyt. Na ścianie wschodniej umieszczono epigraf z nalewanych liter o treści "DEM UNVERGESSLICHEN ANDENKEN UNSERES CATTEN UND VATERS FRIEDRICH SCHLÖSSER. GEB. IN AACHEN D: 18 FEBRUAR 1781, GEST. ALLHIER D: 13 OCTOBER 1848". Co oznacza "Wieczna pamiątka naszego męża i ojca Friedricha Schlössera, urodzonego w Aachen dnia 18 lutego 1781, zmarłego tutaj dnia 13 października 1848".
Po drugiej stronie umieszczono inskrypcję w języku niemieckim "GUTE THATEN LOHNTEN DIR IM STILLEN, JEDER EDLE HAT DICH TREU ERKANT. MAG AUCH DICH DIE DUNKLE  GRUFT  VERHŰLLEN, SEGNEND WIRD DEIN NAME STETS GENANNT. SCHUTZGAIST WARST DU UNS AUF JEDEM PFADE, FROMM TRUGST DU IM HERZ DER DEINEN GLŰCK, BIS DER TODES ENGEL STILL DIR NAHTE UND SICH SCHLOSS DEIN MILDER VATERBLICK". To epitafium można przetłumaczyć jako wyznanie "Dobre czyny odpłacą Ci w milczeniu, którzy w wierności przy Tobie trwali. Choć cię ciemny grób zasłonił, z wdzięcznością Twe imię będzie ciągle wymawiane. Tarczą ochronną byłeś dla nas na każdej ścieżce życia. Pobożnie niosłeś w sercu Twe szczęście, aż cicho Anioł Śmierci ku Tobie się zbliżył i zamknął się Twój łagodny ojcowski wzrok".
Tuż obok znajduje się wspaniały grobowiec w formie tumby z grubym kamiennym blatem, ozdobionej dużym krzyżem łacińskim, ukośnie wspartym górnymi ramionami o kamienną podporę. Jest to miejsce wiecznego spoczynku Leopolda i Pauliny Werner.
Aby odczytać inskrypcję na płycie po lewej stronie krzyża, Mr SCOTT usuwa grubą warstwę zbutwiałych liści i wszechobecnego bluszczu. To ostatnia przystań dla Pauliny Werner z domu Schlösser, urodzonej 9 listopada 1836 roku, zmarłej 9 grudnia 1857 roku.
W prawej kwaterze grobowca pochowany został Leopold Werner (urodzony 7 marca 1831 roku, zmarł 18 lutego 1858 roku).
Przy grobie Fryderyki Wilhelminy i Henryka Schlösserów, ustawiony jest jeszcze pomnik wykonany z jasnego granitu. Na szczycie ustawiona jest figurka klęczącego aniołka trzymającego krzyż. Jest to grób dzieci Fryderyki Wilhelminy i Henryka Schlaegerów : Juliana Schlaegera i Heleny Marii Schlaeger (ur. 21 lutego 1867, zm. 4 kwietnia 1867 roku).
Na zwiedzanie cmentarza ewangelickiego, warto przeznaczyć znacznie więcej czasu, bo z pewnością nie sposób go poznać należycie w czasie krótkiej, rowerowej wycieczki. Chwilami trudno było zapamiętać wszystko na raz, stąd też Mr SCOTT zapytał sam siebie : czy już oglądałem ten wspaniały pomnik, czy też jeszcze nie ? Okazało się, że nie i po obejrzeniu grobów rodzin Schlösser i Werner, jeszcze raz zaglądam na kwaterę z grobowcami rodziny Weil. Stoi tam monumentalny obelisk nad grobem Roberta Weila (1832-1887), farmaceuty i właściciela apteki w Ozorkowie.
Po lewej stronie jest jeszcze neogotycki pomnik z jasnego piaskowca. Pochowana tu została Julia Weil z domu Werner, ur. w Warszawie dnia 2 października 1797 roku, zmarła dnia 8 grudnia 1884 roku. W dolnej części, pod płytą nagrobną zamieszczona jest inskrypcja w jęz. niemieckim "Das gedächtnis der Gerechten bleibt in segen" (co oznacza, że "Pamięć o sprawiedliwym jest błogosławiona").
Na tyłach grobów rodzin Weilów i Jannasz, skrywa się w gąszczu bujnej roślinności jeszcze jeden, bardzo ważny nagrobek. Otoczony jest żelazną balustradą. Pochowany tu został pastor ozorkowskiej Parafii Ewangelicko-Augsburskiej Eduard Lemon (1847-1910). W mogile spoczywa również jego małżonka Franziska Lemon z domu von Bordello (1844-1912). Na tablicy nagrobnej zamieszczono podziękowanie o treści "Die dankbare Gemeinde" (czyli "Wdzięczna społeczność").
Powoli kończę zwiedzanie najstarszego cmentarza w Ozorkowie, który założony został na początku XIX wieku. Wracam na główną aleję, przy której oglądam jeszcze pomnik z jasnego piaskowca. Jest to grób Christiana Friedricha Hoffmana, urodzonego w 1832 r. w Saksonii zmarłego w 1887 roku w Czerchowie - majstra przędzalnianym w fabryce Schlössera.
Aby dokładnie poznać historię cmentarza ewangelickiego w Ozorkowie, warto poczytać zamieszczoną w internecie książkę autorstwa Pawła Andrzeja Górnego.
                            
Po wyjściu z cmentarza kieruję się do ul. Maszkowskiej, która przecina drogę krajową nr 1 i łączy się przy rondzie z drogą wojewódzką nr 708. Skręcam w prawo w ul. Ozorkowską i szybkim tempem opuszczam Ozorków. Jadąc równą i wąską asfaltówką, sprawnie docieram do miasta-ogrodu Sokolniki Las.
Dziś tylko przejeżdżam przez tę niezwykłą miejscowość, która położona jest w samym centrum sosnowych lasów. Pędzę przez Kanią Górę do skrzyżowania przed wsią Adolfów, gdzie skręcam w lewo na Białą. To tylko 5 km jazdy po równej szosie, która ciągnie się przez wieś Dzierżązna do drogi wojewódzkiej nr 702 w Białej.
                            
Przedzierając się przez Białą do rozjazdu w prawo w kierunku osady Cyprianów, Mr SCOTT postanawia zajrzeć do zabytkowego kościoła p.w. świętych Piotra i Pawła. Trwa akurat niedzielne nabożeństwo i wreszcie udało mi się obejrzeć świątynię w całej swej okazałości.
                            
Po chwili oddechu wracam na szlak, pędząc przez las Jeżewo do Szczawina. Dziś jest wolny dzień od pracy i na trasie spotkać można było wielu rowerzystów. Natomiast w kościołach odbywają się niedzielne msze, które zawsze gromadzą liczne rzesze wiernych. Korzystając z kolejnej okazji, Mr SCOTT zagląda do kościoła p.w. Świętego Stanisława Biskupa i Męczennika.
Trafiam na nabożeństwo połączone z uroczystością chrztu świętego. Nie wypada przeszkadzać i paradować w rowerowym stroju, tak więc Mr SCOTT decyduje się tylko na szybki rzut oka na wspaniały ołtarz. Jest to ściana ołtarzowa z drewna dębowego. W centrum umieszczona jest rzeźba Chrystusa Zmartwychwstałego, wykonana w drewnie lipowym. Po bokach widać dwa boczne, barokowe ołtarze XVIII-wieczne, z rzeźbami Świętych Apostołów Piotra i Pawła oraz św. Wojciecha i św. Stanisława, które zostały zachowane z poprzedniego kościoła. Górne części ścian nad arkadowymi nawami, zdobią przepiękne polichromie o tematyce biblijnej.
W kruchcie świątyni zawieszona jest pamiątkowa tablica pt. "Żyją w naszej pamięci", z krzyżem, dekoracyjną gromnicą i miedzianą planszą z napisem "Ś.P. Parafianie pomordowani przez najeźdźców w latach 1939-1945" i nazwiskami osób, które straciły swe życie w różnych miejscach kaźni Narodu Polskiego.
Na ścianach kruchty można podziwiać dwa piękne obrazy. Po prawej stronie od wejścia zawieszony jest obraz "Ostrobramska Matka Boża Miłosierdzia Królowa Korony Polskiej".
Po lewej stronie od drzwi wejściowych, cieszy oczy niezwykle barwny obraz przedstawiający Świętego Michała Archanioła, w scenie strącania nogami do piekła Lucyfera.
Obok powieszona jest drewniana tablica, na której umieszczono "Historię Parafii Szczawin". Mr SCOTT jest bardzo zadowolony, bo to wspaniałe uzupełnienie moich wiadomości na temat Szczawina i miejscowego kościoła. Zobacz przede wszystkim WYCIECZKĘ Nr 65.
Z kościoła jadę do wiaduktu nad autostradą A-2. Potem mocno z górki w stronę miejscowego boiska piłkarskiego, które mieści się przy rozjeździe do wsi Wołyń. Przez chwilę oglądam zmagania futbolistów drużyny LKS Start Szczawin, która usiłuje wbić gola piłkarzom klubu Sokół Popów Głowieński. Kaleczą strasznie, więc jadę dalej ! Przez doskonale mi znane wsie Glinnik, Palestyna, Janów oraz Skotniki, docieram do Łagiewnik. Z ul. Okólnej skręcam w ul. Łagiewnicką.
                            
Tuż przy skrzyżowaniu ul. Okólnej z ul. Łagiewnicką, znajduje się hipodrom należący do Łódzkiego Klubu Jeździeckiego.
Tyle razy tędy przejeżdżam, aż w końcu Mr SCOTT postanawia zajrzeć naprzeciwko, do siedziby klubu. Mieści się ono naprzeciwko hipodromu, na terenie sporej posesji pod adresem ul. Łagiewnicka 307/311.
Łódzki Klub Jeździecki jest Stowarzyszeniem Kultury fizycznej i istnieje od 1958 roku. Skupia w swoich szeregach około dwustu osób, osiągając świetne wyniki w jeździectwie (szczególnie w skokach przez przeszkody). Wchodzę na teren dawnego folwarku, stajnie pootwierane i przysłowiowej żywej duszy. Chyba nic się nie stanie, jak sobie popatrzę na koniki w boksach.
            
Obecnie klub dysponuje stadem ok. 60 wierzchowców, które swoje końskie życie dzielą na odpoczynek w przestronnych boksach i zajęcia z ludźmi. Klub prowadzi naukę jazdy konnej, jazdy na ujeżdżalni i terenie Lasu Łagiewnickiego oraz organizuje różne zawody jeździeckie.
           
Konie są z natury zwierzętami bardzo ostrożnymi, które przeważnie początkowo, kiedy mają do czynienia z obcymi są nieufne. Ale jak widać obdarzyły zaufaniem Mr SCOTT'a i pozwoliły się sfilmować i pogłaskać po mięciutkich chrapach ! Wszak przeszedłem twardą lekcję ujeżdżania podczas niezapomnianej WYCIECZKI Nr 105, w stadninie koni w Bogusławicach.
Klub wykorzystuje budynki stanowiące własność gminy, które w przeszłości należały do barona Juliusza Heinzla. Pałac Heinzla w Łagiewnikach znajduje się przy ulicy Okólnej 166 i oglądałem go podczas WYCIECZKI Nr 65 (zobacz też WYCIECZKA Nr 136 do Parku Julianowskiego, gdzie przed drugą wojną światową stał drugi pałac barona; trzeci to zabytkowy gmach przy ul. Piotrkowskiej 104 - siedziba Urzędu Miasta Łodzi). 
Klub do dziś wykorzystuje zabytkowe stajnie z 1898 roku, która mieściły się na terenie dawnego folwarku Heinzla. Ziemie barona zajmowały około 6 tys. ha gruntów położonych pomiędzy Julianowem i Dobieszkowem. Oprócz tego była tu gorzelnia i karczma. Najbardziej rozpoznawalny jest ten budynek z wysoką basztą, wzniesiony z czerwonej cegły, posiadający część elewacji pomalowanej na biało. Nad drzwiami wejściowymi, zawieszona jest rzeźba przedstawiająca koński łeb w chomoncie.
Po otrzymaniu zgody od samego szefostwa Łódzkiego Klubu Jeździeckiego, Mr SCOTT chodzi na teren zabytkowej stajni i podziwiam piękne, polskie wierzchowce.
         
 ŁKJ należy do grona najlepszych polskich klubów jeździeckich. Jego zawodnicy z sukcesami reprezentują barwy Polski na arenie międzynarodowej, przyczyniając się tym samym do promocji polskiego jeździectwa i hodowli. Z Lasu Łagiewnickiego jadę przez Julianów i al. Włókniarzy w stronę Starego Polesia.
           
Dojeżdżam na ul. 6 Sierpnia 71, gdzie znajduje się tor żużlowy klubu "Orzeł" Łódź. Klub powstał w 2005 roku i obecnie rywalizuje w rozgrywkach I ligi.
Jednak historia żużla w Łodzi sięga lat czterdziestych ubiegłego wieku. W 1948 roku powstał klub "Tramwajarz" Łódź, który rywalizował z sekcją Dziewiarskiego Klubu Sportowego "Włókniarz". Wkrótce DKS Włókniarz został wchłonięty przez "Tramwajarza" i powstało "Ogniwo" Łódź.
           
W roku 1951 zawodnicy łódzkiego "Ogniwa" zostali przeniesieni do CSŻ "Ogniwo" Bytom. W rok później siedziba sekcji wróciła do Łodzi. Po sezonie 1954 rozwiązano Ligę Centralnych Sekcji Żużlowych. Wtedy klub zmienił nazwę najpierw na "Sparta", ale po krótkim czasie wrócono do tradycyjnego "Tramwajarza". Drużynę rozwiązano po sezonie 1964. Żużel powrócił do Łodzi po dwóch latach. Powstał wówczas nowy klub "Gwardia" Łódź, który istniał do 1980 roku. Potem Łódź aż na 15 lat zniknęła z żużlowej mapy Polski...
 W 1995 roku powstał "JAG Speedway", który jednak nie przetrwał długo. Od sezonu 1999 w Łodzi działało ŁTŻ Łódź, a od sezonu 2002 - TŻ Łódź. Wszystko zaczęło zmieniać się na lepsze, gdy w 2005 roku w czarny sport zdecydowała się zainwestować rodzina Państwa Skrzydlewskich, która jest obecnie sponsorem zawodników klubu "ORZEŁ" Łódź. Marzeniem wszystkich łódzkich miłośników speedway'a jest, by zespół awansował wreszcie do polskiej ekstraklasy, która jest obecnie najlepszą ligą żużla na świecie.
Tym żużlowym akcentem, kończę wiosenną wycieczkę do wsi Orła i ewangelickiego Ozorkowa. Poprzez to niezwykle frapujące, rowerowe zajęcie, Mr SCOTT dzień po dniu, krok po kroku, nieustannie zdobywa wiedzę na temat Łodzi i województwa łódzkiego ! Przy okazji dbam też o swoją kondycję ! Tak więc nie siedź w domu i ruszaj na szlak, byś mógł w końcu ze mną zaśpiewać : 
"Widziałem orła cień
Do góry wzbił się niczym wiatr
Niebo to jego świat
 
Z obłokiem tańczył w świetle dnia".