piątek, 1 stycznia 2016

WYCIECZKA Nr 447 - Noworoczny hardcore

TRASA WYCIECZKI i DANE STATYSTYCZNE
Łódź (Piotrkowska, Pabianicka, Rudzka, Zastawna) - Stara Gadka - Gospodarz - Rzgów - Guzew - Prawda - Rydzynki - Zofiówka - Bądzyń - Tuszyn Las - Górki Małe - Dylew - Górki Małe - Górki Duże - Jutroszew - Bleszyn - Majdany - Dziwle - Lutosławice Szlacheckie - Lutosławice Rządowe - Wola Kamocka - Lubanów - Papieże - Brzoza - Karlin - Jarosty Duże - Jarosty - Michałów - Piotrków Trybunalski - Zalesice - Witów Kolonia - Kałek - Przygłów - Barkowice - Barkowice Mokre - Koło - Lubiaszów - Golesze Duże - Młoszów - Janów - Kaleń - Stanisławów - Studzianki - Godaszewice - Chorzęcin - Komorniki - Żywocin - Ewcin - Ceniawy - Będków - Remiszewice - Czarnocin - Tychów - Rzepki - Wola Kutowa - Modlica - Kalinko - Kalino - Tadzin - Huta Wiskicka - Bronisin Dworski - Łódź (Bronisin, Kolumny, Rzgowska, Strażacka, Tuszyńska, Bednarska, Park Legionów, Plac Niepodległości) 
[01.01.2016. - 161,4 km, 22,6 km/h, 7:07:14 h]
ZDJĘCIA                GPS                    FILM                 
Mr SCOTT jedzie... nad Zalew Sulejowski !!! Trasa WYCIECZKI Nr 447 (-:
Nowy Rok A.D. 2016 !!! Pogoda "idealna" na rowerową wycieczkę  - jest sucho, słonecznie, ale bardzo zimno. Tak naprawdę, to gdybym nie umówił się z Konradem, wolałbym dziś nie wychodzić z domu... Bo po pierwsze : mam ujemny biorytm, za późno wstałem i nie bardzo wiem, w co się ubrać, aby nie zmarznąć. Ale jadę, bo nie ma to, jak z przytupem rozpocząć nowy sezon rowerowy !!!
Konrad to ranny ptaszek i już czeka na mnie na ul. Piotrkowskiej ! Umówiliśmy się na godz. 9:00 przed kamienicą pod Gutenbergiem. Na elewacji budynku dostrzec można okrągłe portrety mężczyzn w historycznych strojach. Te tajemnicze osoby to zapomniani dzisiaj graficy, drukarze i litografowie - Albrecht Durrer, Jan Fust, Piotr Schoffer (drukarze), Alojzy Senefelder (wynalazca litografii), Jan Breitkopf (wynalazca techniki druku nutowego), Karol Stanhope (konstruktor maszyn drukarskich), Ludwik Daguerre (pierwsze fotografie).
Kamienica pod Gutenbergiem to zabytkowy gmach przy ul. Piotrkowskiej 86. Funkcjonuje też jako Kamienica Jana Petersilge, wydawcy pierwszej łódzkiej gazety "Łódzkie Ogłoszenia-Lodzer Anzeiger" (drukarnia mieściła się w podwórzu). Budowa tego XIX-o wiecznego budynku dobiegła końca w 1896 roku. Na ścianie kamienicy zawieszona jest tabliczka informacyjna Urzędu Miasta Łodzi z kodem w aplikacji "Odkoduj Łódź".
Nazwa "pod Gutenbergiem" została zaczerpnięta od wynalazcy druku, którego figura jest umieszczona we wnęce elewacji, na poziomie III piętra. Na parterze kamienicy mieściła się kiedyś restauracja "Louvre", w której często jadał pisarz Julian Tuwim.
W 2011 roku przeprowadzono generalny remont elewacji kamienicy. Podczas prowadzonych prac odkryto namalowane na frontonie girlandy z dyniami, słonecznikami, winogronami i innymi owocami oraz kwiatami. W trakcie remontu przywrócono również inne elementy, np. metalowe smoki i rośliny oraz balustrady z kutego żelaza.
Bogatą dekorację fasady stanowi reprezentacyjna brama z dwiema potężnymi granitowymi kolumnami, nad którymi umieszczono rzeźbione putta.
Na ścianie kamienicy zawieszona jest granitowa tablica z logo Zjednoczenia Chrześcijaństwa Narodowego i napisem "W tym domu w okresie międzywojennym znajdowała się siedziba Stronnictwa Narodowego. W 60 rocznicę śmierci Romana Dmowskiego i w 10 rocznicę utworzenia Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego. Zarząd Regionu Łódzkiego ZChN".
Ponadto wisi tabliczka z informacją o treści : "pod tym adresem w latach 1972-1973 w piwnicy Klubie ZPAP działała galeria adres ewa partum muzeum/museum". Mr SCOTT miał okazję zetknąć się z twórczością tej artystki, podczas WYCIECZKI Nr 240. Na ścianie kamienicy przy ul. Jaracza 7, zawieszona jest podobna - pamiątkowa tablica.
W budynku znajduje się m.in. "Galeria 86" oraz siedziba Fundacji Rozwoju Przedsiębiorczości w Łodzi.
W kamienicy mieści się także siedziba Okręgu Łódzkiego Związku Polskich Artystów Plastyków.
W bramie wejściowej umieszczona jest tabliczka z wizerunkiem Lady Margaret Thatcher i informacją : " W tym budynku 2 października 1991 roku w Fundacji Rozwoju Przedsiębiorczości złożyła wizytę Premier Wielkiej Brytanii, twórczyni programu British Know-how Fund, doktor honoris causa Uniwersytetu Łódzkiego oraz Akademii Ekonomicznej w Poznaniu".
Ponadto w kamienicy mają swoją siedzibę :
- Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Łodzi
- Fundacja Rozwoju Przedsiębiorczości "enterprise europe network" oraz
- Fundacja "Lux Pro Monumentis", która organizuje słynny łódzki Festiwal Kinetycznej Sztuki Światła Light Move Festival
Przejechać się rowerem po ul. Piotrkowskiej w Nowy Rok, to naprawdę niezapomniane doświadczenie ! Miasto jeszcze śpi po sylwestrowej zabawie i na najpiękniejszej ulicy świata, nie ma przysłowiowego żywego ducha ! Robimy sobie pamiątkowe zdjęcie pod iluminowanym napisem Kocham Łódź.
Jedziemy potem po ul. Pabianickiej na południe miasta, przejeżdżając m.in. przez Park im. J.Słowackiego.
Aby poprawić ekwipunek i rowerowy strój, zatrzymujemy się na chwilę przy stacji benzynowej "Lukoil" przy al. Jana Pawła II. Tam spotkaliśmy tego właśnie pana, który wybrał się po niezbędne zakupy (czytaj pól litra czystej wódki) tylko w samych klapkach i bez skarpetek... W tym czasie było minus 7 stopni, ale ów jegomość stwierdził, że nie jest mu zimno, bo pochodzi z gór i łódzki przymrozek go po prostu nie rusza !!! 
W tym miejscu (wiadukt nad nieczynną autostradą A-1 w Kalinku) śpieszę wyjaśnić, że wcześniej Konrad zgodził się bez problemu, aby to Mr SCOTT opracował trasę noworocznej przejażdżki. Mając więc na uwadze warunki pogodowe postanowiłem, że pojedziemy na możliwie najdalszy dystans i przez dobrze znane nam miejsca. Dzięki temu nie będzie mnie korciło, aby wyciągać z kieszeni aparat fotograficzny i ciągle robić zdjęcia. Czynność ta wymaga bowiem dziś naprawdę dużo wysiłku ! Temperatura powietrza nie jest może najniższa, ale wieje bardzo zimny wiatr z płd.-wschodu i wyciąganie z rękawic rąk na zewnątrz, grozi szybkim wychłodzeniem organizmu.
Ale co to za wycieczka bez robienia zdjęć ? Żadna ! Parę razy musiałem pstryknąć ! Tutaj w Zofiówce, gdy Konrad oglądał tablicę poświęconą mieszkańcom tych okolic, których hitlerowcy zabili podczas II wojny światowej. Byłem w tym miejscu podczas WYCIECZKI Nr 444, więc spokojnie czekam, aż Kolega zrobi co trzeba.
Z Zofiówki jedziemy przez Bądzyń do Tuszyn Lasu.
Pomiędzy szpitalem i ul. Ściegiennego, po prawej stronie ul. Szpitalnej widać nieczynną wieżę ciśnień. Zbudowana została w okresie międzywojennym, na potrzeby szpitala chorób płuc w Tuszynie. Dziś pełni rolę masztu dla różnego rodzaju nadajników.
Z Tuszyna kierujemy się na Górki Małe i Górki Duże. Dalej na południe, przez wieś Jutroszew (zobacz WYCIECZKA Nr 329)do Bleszyna. Tam na skrzyżowaniu z wielkim masztem, skręcamy na wschód. Jedziemy przez Majdany, Dziwle i Lutosławice Szlacheckie. Nie jest lekko, bo cały czas pod wiatr, który może nie wieje mocno, ale jest okrutnie lodowaty i smaga twarz niczym syberyjski bicz !!!
Kiedy przejeżdżamy przez Lutosławice Rządowe, mijamy się z kolarzem ubranym jedynie w rowerową bluzę. Twardy zawodnik ! To jak na razie jedyny rowerzysta, jakiego spotkaliśmy po drodze z Łodzi. Poza tym na drogach jest tzw. zerowy ruch i wyprzedza nas tylko kilka samochodów. I nic dziwnego, bo większość "normalnych" ludzi odpoczywa po Sylwestrze i niewielu jest śmiałków, którzy w taki mróz wytknęliby nos z ciepłego domu. Mówię nawet do Konrada, że trzeba mieć naprawdę nierówno pod sufitem, aby w taki ziąb wybrać się na taką daleką, rowerową wycieczkę...  Ale przecież "głupich nie sieją - sami się rodzą".
W Woli Kamockiej zatrzymujemy się przy przystanku autobusowym. Krótka przerwa na posiłek i napicie się gorącej herbatki. Nie czuję się najlepiej, bo cały czas odczuwam dyskomfort termiczny, który powoduje spadek mojej efektywności i odbiera mi siły. Jestem na siebie zły, że jednak nieodpowiednio się ubrałem, że nie odziałem dodatkowej bluzy pod kurtkę i kominiarki na twarz. Rękawiczki też nie utrzymują ciepła, tak jak powinny. A przecież założyłem ich dwie pary : wełniane i dodatkowo na nie grube, rowerowe - podobno wiatroodporne ! A niech to !!! Za chwilę skręcimy na wschód w drogę prowadzącą przez wsie Lubanów, Papieże (zobacz WYCIECZKA Nr 438) i Brzoza do Karlina.
Po dojechaniu do drogi krajowej nr 12 w Karlinie, skręcamy w prawo do wsi Jarosty Duże. Dalej na wschód przez Jarosty i na południe, przez Michałów do Piotrkowa Trybunalskiego. Powtarzamy tym samym moją trasę przejazdu z niedawnej WYCIECZKI Nr 444.
Przy bramie cmentarza żydowskiego na ul. Spacerowej, zaczepia nas niezwykły kocurek. Ma założoną obrożę, jest bardzo ładny, przyjacielski i łasi się do nas. Robi śmieszne fikołki i wdzięczy się przed aparatem Konrada !
Jedziemy następnie obok zespołu cmentarzy miejskich do ul. Wojska Polskiego i ul. Sieradzką na Starym Mieście. Na szczęście czynny jest tam dziś sklep "Żabka", w którym kupuję coś do jedzenia. Jestem przemarznięty, głodny i zły ! Konrad w tym czasie rozmawia z miejscowym rowerzystą - znajomym Tofika ze sklepu "Bikemia" w Piotrkowie Trybunalskim (poznałem Tofika podczas WYCIECZKI Nr 371). Kolega wypytuje się, skąd przyjechaliśmy i dokąd jedziemy. Kiedy dowiaduje się, że wybraliśmy się w taki mróz na wyprawę nad Zalew Sulejowski, wyraża swój podziw i uznanie dla nas mówiąc : 
"O kurcze ! Ale hardcore" !
Naprzeciwko sklepu, na ścianie kamienicy zawieszona jest tabliczka z herbem Piotrkowa i informacją w języku polskim i angielskim : "W tym miejscu, u wylotu ulicy znajdowała się zbudowana w początkach XV wieku brama do miasta zwana "Sieradzką". Pozostałości bramy rozebrano w 1820 roku". Tyle razy tu byłem, ale jakoś wcześniej tej tablicy nie zauważyłem...
Po posiłku nabieram sił do dalszej jazdy i już nie straszę żartobliwie Konrada, że wracam do Łodzi pociągiem... Wcześniej palnąłem tak ze dwa razy, ale Konrad to przecież prawdziwy mistrz motywacji ! "Tadeusz daj spokój i nie kompromituj się ! Mr SCOTT - nie bądź cienias ! Trzeba było sobie pojechać do źródeł Ciosenki, albo na Strugę Dobieszkowską. W zeszłym roku wykręciłeś ponad 16.ooo km, a teraz co ? Weź się w garść i nie bądź dziecinny" ! Po takich słowach napinam suchą łydę i przejeżdżamy bystro przez Rynek Trybunalski, kierując się na południe do ul. Zalesickiej.
Poruszamy się dalej szybkim tempem, jadąc przez wieś Zalesice do Witowa (zobacz WYCIECZKA Nr 277). Można tam podziwiać przepiękny kościół p.w. św. Małgorzaty i św.  Augustyna.
Za wsią Kałek droga skręca na północ i docieramy do mostu na rzece Luciąża. Wraca mi chęć do życia, bo od teraz będziemy już jechać z wiatrem.
Szybkim tempem dojeżdżamy do Borkowic. Za tablicą wjazdową droga skręca na wschód i pędzimy z górki po ul. Widok.
Szosa doprowadza nas wprost nad piaszczysty brzeg Zalewu Sulejowskiego, z którego roztacza się malowniczy widok na zbiornik i najbliższą okolicę. Zatrzymujemy się tu na dłużej i robimy oczywiście zdjęcia. Ale mróz nie odpuszcza ! Z minuty na minutę robi się coraz bardziej zimno i niech nikogo nie zmyli to zdjęcie, bo Mr SCOTT strasznie cierpi !!! Dosłownie nie czuję czubków palców rąk... 

Przenosimy się jeszcze na inny punkt widokowy, znajdujący się na zakręcie drogi do Barkowic Mokrych. Jest stamtąd równie dobry widok na zamarznięty zalew, po którym przemieszczają się łabędzie i stada kaczek. Na horyzoncie widać nawet wieżę kościoła w Sulejowie. Obiecujemy sobie z Konradem, że wrócimy tutaj latem na dobrych kilka godzin. 
Ruszamy znad zalewu do Barkowic Mokrych, gdzie przy kapliczce obieramy kurs na zachód.
Skręcamy w lewo i pedałujemy przez las, do szosy łączącej Przygłów z Kołem. Wykorzystując sprzyjające warunki (z górki i z wiatrem), wartko przejeżdżamy przez Koło, Lubiaszów, Golesze i Młoszów. Kierujemy się w stronę wsi Stanisławów, gdzie w lesie robimy ostatni postój.
Na początku wycieczki, Konrad miał problemy ze swoim rowerowym licznikiem m-ki "Sigma". Ale kiedy wymienił w nim baterię, to z częstotliwością co 15 minut, informował mnie o bieżącej temperaturze powietrza. "Minus 6. Minus 7. Minus 8" - dźwięczało mi to w uszach, niczym brzęk upadającego na podłogę talerza perkusji ! Było mi coraz bardziej zimniej i myślałem, że Go zaraz zabiję !!!
Po krótkim odpoczynku dojeżdżamy do wsi Studzianki. Z wiaduktu nad trasą S-8, zerkamy na zachodzące słońce. 
Potem zaliczamy bardzo szybki zjazd z wiaduktu. Docieramy do mostu na rzece Wolbórka. Kilka pamiątkowych zdjęć i dalej w drogę !!! Słońce już nisko, a do domu jeszcze bardzo daleko... 
Za Studziankami kierujemy się na Chorzęcin. Stamtąd przez Komorniki i Żywocin do Ewcina. Za lasem i kapliczką, przy drodze do centrum wsi, stoją jeszcze ostatnie resztki z przedwojennej chałupy. Mr SCOTT śledził systematycznie jej postępujący z roku na rok rozkład. W przyszłym roku, pewnie nie będzie już po niej żadnego śladu...
Z Ewcina pędzimy z górki przez Ceniawy. Potem znowu na północ do Będkowa. Zaglądamy pod nowy sklep "Livio", ale jest zamknięty. Szkoda, bo kończy się nam picie i przydałoby się też coś przekąsić... Mr SCOTT ! Sam widzisz sieroto, że do dzisiejszej wycieczki nie przygotowałeś się należycie ! Co innego Konrad, który posiada przy swoim rowerze bagażnik z kuferkiem. Można do niego zabrać bardzo wiele, potrzebnych rzeczy... Ale takowy ekwipunek zamierzam sprawić sobie już w lutym. 
Temperatura cały czas utrzymuje się na poziomie minus C ! Zatrzymujemy się już tylko raz - przed zamkniętymi zaporami przejazdu kolejowego, przy stacji Wolbórka. Już do samej Łodzi "grzejemy ostro", pędząc za słuszną średnią prędkości przez Czarnocin, Wolę Kutową (zobacz WYCIECZKA Nr 226), Modlicę i Tadzin.
Z Bronisina Dworskiego jedziemy do ul. Kolumny i dalej w stronę ul. Rzgowskiej. Wpadamy na stację paliw "BP", gdzie mogę się wreszcie ogrzać i doprowadzić do porządku. Woda kapie mi z nosa, nie czuję końców palców rąk i nóg !!! Ale się dzisiaj załatwiłem...
Ale na szczęście życie uratował mi nieoceniony Konrad ! To super kumpel, na którego zawsze mogę liczyć ! Postawił mi pyszną kawę late. Po 15 minutach odtajałem i wróciłem do żywych !!! Jeszcze raz dziękuję Ci Konradzie !
Z ul. Rzgowskiej dojeżdżamy na Placu Niepodległości, gdzie pod pomnikiem Świętej Faustyny, kończymy ten "Noworoczny hardcore".
Konrad !!! Dzięki Przyjacielu za fantastyczną przygodę i opiekę nad Mr SCOTT'em ! To nie był mój najlepszy dzień, ale i tak ten Nowy Rok udało się nam rozpocząć naprawdę z niezłym przytupem ! 160 km w taki mróz ? To wyczyn, który może desygnować nas do grona najsłynniejszych polskich polarników ! I dziękuję Ci za super prezent, który będzie mi towarzyszył przez cały 2016 rok ! Mam nadzieję, że w tym sezonie pojedziemy jeszcze na niejedną, wspaniałą eskapadę ! Teraz szybko do domu, gorąca kąpiel i spać do ciepłego łóżka ! 
Obym się tylko nie rozchorował... 
"Jezu ! Ufam Tobie" !

2 komentarze:

  1. Mr Scott'cie! Jesteś nie do zdarcia! Wspaniała wycieczka, a Wy obaj naprawdę hardcorowi, miłośnicy ekstremalnych przeżyć. Gratuluję wytrwałości! Pozdrowienia od baedekera :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję baedekerku za motywujący komentarz i pozdrowienia :) Mam nadzieję, że w tym roku skoczymy wreszcie na hardcorowy spacerek !!!

    OdpowiedzUsuń