wtorek, 25 września 2012

WYCIECZKA Nr 131 - Wartkowice i Stary Gostków

TRASA : Łódź (Włókiennicza, Jaracza, Piotrkowska, Andrzeja Struga, al. Włókniarzy, Limanowskiego, Aleksandrowska, Zimna Woda, Szałwiowa, Kąkolowa) - Aleksandrów Łódzki - Ruda Bugaj - Nakielnica - Karolew - Stare Krasnodęby - Mariampol - Parzęczew - Chrząstów Wielki - Chrząstówek - Różyce - Łążki - Powodów Drugi - Powodów Trzeci - Drwalew - Biała Góra - Stary Gostków - Wartkowice - Stary Gostków - Truskawiec - Plewnik - Ujazd - Domaniewek - Idzikowice - Woźniki - Budzynek - Psary - Brudnów - Dalików - Kuciny - Sarnówek - Prawęcice - Jastrzębiec - Bełdów - Słowak - Zgniłe Błoto - Grunwald - Wola Grzymkowa - Rąbień A,B - Rąbień - Antoniew - Łódź (Rąbieńska, Krakowska, Krzemieniecka, al. Bandurskiego, al. Mickiewicza, Piotrkowska) 
[25.09.2012. - 123,7 km, 21,6 km/h, 5:32:03 h]
GPS
Mr SCOTT jedzie do Wartkowic i Starego Gostkowa !!! Trasa WYCIECZKI Nr 131.
Jest uważana za jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc w Łodzi i ludzie mówią, że po zmroku lepiej się tu nie zapuszczać. Co ta za tajemnicze miejsce na mapie naszego miasta ? Wszyscy dobrze wiedzą, że chodzi o ulicę Włókienniczą !
 Dlatego nie ma się co dziwić, że na kolejną wycieczkę Mr SCOTT - "Bez pały i noża nie podchodź do bałuciorza" - wyrusza stąd w samo południe, z kaskiem na głowie i z paralizatorem w ręku.
Ulica Włókiennicza ma 313 metrów i ciągnie się od ul. Wschodniej do ul. Kilińskiego. Przed wojną nazywała się Kamienna, natomiast w czasie okupacji niemieckiej nazwano ją "Von-Stein-Strasse". Od strony ul. Wschodniej na ścianie narożnej kamienicy, zawieszona jest granitowa tabliczka z informacją, że ulica Włókiennicza, to "Dawna Kamienna".
Od niedawna na wielu kamienicach ulicy Włókienniczej, także i na innych budynkach w mieście, można zauważyć napis "Lódzizm". Mr SCOTT uważa, że nie ma się co łudzić i jest to po prostu forma wyrażenia miłości do "Miasta włókniarzy". Nie może być inaczej, bo "Łódź to miasto, które się kocha albo nienawidzi".
W ramach programu "Fontanny dla Łodzi", w mieście powstało już kilkanaście wodotrysków. Jeden z nich możemy podziwiać właśnie na ul. Włókienniczej. W dniu 25 czerwca 2004 roku, na ścianie kamienicy pod nr 2 odsłonięto fontannę-płaskorzeźbę pt. "Kochankowie z ulicy Kamiennej". Wykonana z brązu, przedstawia parę zakochanych, ukrytych przed deszczem pod ortalionowym płaszczem. Na kochanków z góry woda kapie przez całą dobę !
Rzeźba-kaskada upamiętnia okres studiów słynnej polskiej poetki, znanej autorki tekstów piosenek Agnieszki Osieckiej, która w latach 1957-1962 studiowała w łódzkiej szkole filmowej. Autorem płaskorzeźby jest Wojciech Gryniewicz - autor innej sławnej łódzkiej rzeźby "Ławeczki Tuwima".
Jedynym zabytkowym budynkiem ulicy Włókienniczej, jest stojący pod numerem 11 neorenesansowy dom, zaprojektowany i zamieszkiwany przez Hilarego Majewskiego - miejskiego architekta Łodzi w latach 1872-1892.
Kamienica posiada dwa wykusze, które znajdują się na wysokości pierwszego pietra. Jeden z nich umieszczony jest nad bramą wejściową do posesji.
Przed rozpoczęciem drugiej wojny światowej, ulicę Włókienniczą zamieszkiwali przede wszystkim Żydzi. W wielu kamienicach mieściły się domy modlitewne, które potem zostały zdewastowane przez hitlerowców. Między innymi pod nr 6 była synagoga Mordki Binensztoka i Szlamy Lebentala, pod nr 9 synagoga Mordki Hejlmana i Herszela Fejla, pod nr 13 synagoga Zeliga Rajbenbacha i Józefa Nelkena, pod nr 17 synagoga Moszka Kaufmana i pod nr 18 synagoga Izraela Tajcha.
Na ulicy Włókienniczej nadwyrężone czasem kamienice "sypią się, jak choinka na Trzech Króli" ! Na każdym kroku widać biedę. W gazetach piszą, że "na Włóknie" w bramach i zaułkach siedzą podpici jegomoście. Młodzież ubrana w dresy podejrzliwie patrzy na obcych. Ale Mr SCOTT przekonuje, że to tylko stary stereotyp ! To nieprawda, że na Kamiennej mieszka sam "element". Większość lokatorów to przyzwoici ludzie.
Na elewacjach wielu budynków, można się natknąć na wulgarne napisy. Łódzka policja utrzymuje, że nie ma dnia, żeby tu się coś złego nie działo. Często dochodzi do pobić, napaści i drobnych kradzieży. Przede wszystkim od strony ulicy Wschodniej. Ale od numeru 10 - do samej ul. Kilińskiego, podobno jest trochę spokojniej. Ciężko się żyje - opowiadają mieszkańcy.
Także łódzka straż pożarna ma na Włókienniczej sporo roboty. Co roku odnotowuje przeciętnie po 80 wyjazdów do różnego rodzaju zdarzeń - przede wszystkim chodzi o podpalenia. Dlatego po ulicy Włókienniczej należy się poruszać tak, jak Mr SCOTT - wartko i pewnie, ale lepiej nie zadzierać nosa !!! 
Część budynków na ul. Włókienniczej należy do gminy. Sporo lokali ma też prywatnych właścicieli. Miasto burzyć kamienic w Śródmieściu jednak nie chce. Wręcz przeciwnie - podobno już w przyszłym roku zamierza rozpocząć remonty, a na pustych działkach chce stawiać nowe domy.
Piosenka Agnieszki Osieckiej "Kochankowie z ulicy Kamiennej", mówi o pragnieniu ucieczki i potrzebie wyrwania się z trudnych realiów. Dlatego też czym prędzej kończę zwiedzanie tej jednej z najsłynniejszych łódzkich ulic, która owiana jest niezbyt dobrą sławą i bystro kieruję się w stronę ul. Piotrkowskiej.
Za budynkiem "Saspolu" skręcam w prawo w ul. Andrzeja Struga. Jadąc na zachód miasta, zatrzymuję się na chwilę przy skrzyżowaniu A. Struga z ul. 26 Pułku Strzelców Kaniowskich 48. Powód jest oczywisty ! Mr SCOTT ma okazję oglądać na żywo, jak Inti - artysta pochodzący z Chile, maluje kolejny łódzki mural pt. "Święty wojownik". Tak więc galeria wielkoformatowych murali stale się rozrasta. W Łodzi mamy już ponad 30 obrazów namalowanych przez rodzimych i zagranicznych artystów.
Z Andrzeja Struga dojeżdżam do al. Włókniarzy i skręcam w prawo. Jadę wartko korzystając z równego, rowerowego traktu. Potem skręcam w lewo, na ścieżkę rowerową przy ul. Limanowskiego. Dalej ciągle na zachód, prosto po ul. Aleksandrowskiej. Za szpitalem "dla psychicznie i nerwowo chorych", skręcam w prawo w ul. Zimna Woda.
Na tej uliczce trzeba się mieć na baczności, aby nie rozjechać jakiejś żaby lub jaszczurki ! Przestrzega o tym odpowiedni znak ostrzegawczy z tabliczką uwaga "Płazy" !
Jestem na terenie dawnej, podłódzkiej wsi Kochanówka. Z ul. Zimna Woda skręcam w lewo w ul. Szałwiową, przy której znajduje się wiele wystawnych rezydencji i domów jednorodzinnych.
Po chwili skręcam w lewo w ul. Kąkolową. Dobrze znanym traktem docieram do Aleksandrowa Łódzkiego.
Wjeżdżam na ul. Piotrkowską, przy której jest m.in. siedziba miejscowej policji. Mr SCOTT skwapliwie korzysta z okazji, że stróże prawa akurat "śpią na aktach" i strzela pamiątkową fotkę na tle "policyjnej suki".
Za skrzyżowaniem z ul. Warszawską wyjeżdżam na ul. Daszyńskiego. Dobrze znaną trasą pędzę z górki ile tylko sił w nogach ! Za zakrętem w prawo wpadam z impetem do wsi Ruda Bugaj.
Wyjątkowo nierówną drogą docieram do Nakielnicy.
Dziś tylko spoglądam ukradkiem na stojący po lewej stronie szosy, zabytkowy dwór rodziny Zachertów. Dojeżdżam do rozjazdu z krzyżem, który stoi pomiędzy dwoma, potężnymi drzewami. Piaszczysta droga prowadzi w prawo do Ustronia koło Grotnik.
Z Nakielnicy szybko docieram do Karolewa. Przede mną bardzo malowniczy, leśny odcinek wycieczki.
Utrzymuję równe, miarowe tempo i po chwili już jestem w Starych Krasnodębach. Aby nie powielać starych schematów, do pamiątkowej fotografii Mr SCOTT decyduje się stanąć dęba.
Za tabliczką wjazdową jest znaczny spadek terenu i wartko dojeżdżam do mostu na rzece Bzura.
Bzura jak wiadomo, ma swoje naturalne źródła w Lesie Łagiewnickim i jest nieodłącznym towarzyszem naszych rowerowych wojaży !
Po chwili odpoczynku jadę dalej i skręcam na północ, co pokazuje Mr SCOTT. Droga na wprost prowadzi do wsi Sobień.
Po zmianie kierunku jazdy, wjeżdżam na przepiękne tereny należące do Gminy Parzęczew. Od tej tablicy droga wiedzie ostro z górki, jest więc okazja wykazać się sprinterskimi umiejętnościami !
Błyskawicznie dojeżdżam do wsi Mariampol, która w tym miejscu zaczyna się obok kopalni piasku.
Przed rozjazdem z krzyżem, prowadzącym w prawo do Chociszewa, po lewej stronie znajduje się inny rozjazd z takimi właśnie tabliczkami. To piaszczysta droga do wsi Florentynów, Anastazew i Ostrów. Trzeba by się tam kiedyś wybrać !
Opuszczam Mariampol, podjeżdżając na wysokie wzniesienie. Po lewej stronie drogi znajdują się kolejne wyrobiska kopalni piasku, natomiast po prawej stronie rozciągają się pastwiska. Niestety "Fanki" były dziś zajęte bardziej swoimi sprawami, niż oglądaniem Mr SCOTT'a... A to krowy !!!
Tak to już jest na rowerowych trasach, że skoro był podjazd, to musi też być zjazd ! Pomykam z górki ze sporą prędkością, podziwiając leśny krajobraz. Biało-czarne brzózki, są w tych okolicach po prostu przepiękne !
Mijam rozjazd w prawo do wsi Ignacew Podleśny, gdzie stoi opuszczona zagroda z rozpadającym się domem. Idealnie równą asfaltówką podjeżdżam na wiadukt nad autostradą A-2.
Zjeżdżam z wiaduktu śmigając wprost do Parzęczewa - zobacz np. WYCIECZKA Nr 42.
Wjeżdżam na ul. Rocha, przy której jest cmentarz z zabytkowym kościołem p.w. św. Rocha. Jadę dalej ulicą Mickiewicza do centrum Parzęczewa.
Przy skrzyżowaniu ul. Mickiewicza z ul. Ozorkowską, znajduje się znak "Stop" i aby ułatwić kierującym dalszą jazdę, ustawiono przy nim pomocne lustro. Ale mnie bardziej interesuje nie odbijający się w lustrze Mr SCOTT, ale raczej wspaniały kościół parafialny p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, Świętej Anny i Świętego Wojciecha.
Świątynię oglądałem już podczas kilku poprzednich wypraw - zobacz np.WYCIECZKA Nr 110. Dziś przyjrzę się bliżej figurce Niepokalanego Serca Maryi, która ustawiona jest przy zachodniej części ogrodzenia kościoła.
W dolnej części postumentu, zawieszona jest niebieska tabliczka. Z zamieszczonego na niej tekstu dowiaduję się, że "Figura Niepokalanego Serca Maryi została ufundowana przez tutejszych parafian z racji 25 rocznicy święceń kapłańskich Ks. Kazimierza Gadzinowskiego - tutejszego proboszcza. Poświęcenia jej dokonał Ks. Michał Klepacz bp dn.18.10.1952 r. Renowacja figury miała miejsce w maju i czerwcu 2012 r. i była wotum upamiętnienie Jubileuszu 25-lecia pobytu Ojca Świętego Jana Pawła II w Łodzi".
Na południowej nawie świątyni (została zbudowano w latach 1802-1805 w stylu neoklasycystycznym, nakładem braci Franciszka i Ignacego Stokowskich-ówczesnych właścicieli dóbr parzęczewskich), znajduje się popiersie przedstawiające jednego z patronów parafii - św. Wojciecha.
Robię rundkę wokół rynku oraz kościoła. Figurka zwrócona jest frontem w stronę ul. Stodolnianej.
Figurka stoi na odnowionym, murowanym postumencie, który posiada z każdej strony ozdobne arkady i pomalowany jaśniejszą farbą gzyms.
Spod kościoła jadę na zachód, do rozjazdu z krzyżem. Drogą w lewo można dojechać do wsi Budzynek, co zrobiłem podczas WYCIECZKI Nr 72. Żegnam Parzęczew i jadę prosto na Uniejów.
Czeka mnie teraz monotonny odcinek wycieczki i kilkanaście minut jazdy po niewygodnej drodze, która przecina rozległe pola.
Dojeżdżam do wsi Chrząstów Wielki.
To typowo rolnicza osada, z nielicznymi gospodarstwami położonymi wzdłuż zniszczonej szosy. W sumie nic ciekawego, ale Mr SCOTT wypatrzył tam kolorową rabatę jesiennych kwiatów.
Poruszam się dalej na zachód, trasą poznaną w trakcie wiosennego wypadu do Leźnicy Wielkiej. Wjeżdżam do osady Chrząstówek.
Następnie do wsi Różyce. To ciągle rolnicze tereny w gminie Parzęczew i powiecie zgierskim.
Po prawej stronie drogi rozciągają się ogromne pastwiska. No i w końcu coś zaczęło się dziać ! Piękne "Fanki" wreszcie raczyły zauważyć Mr SCOTT'a.
W zdecydowania lepszym nastroju dojeżdżam do wsi Łążki.
To już terytorium należące do Gminy Wartkowice i powiatu poddębickiego. Stan nawierzchni drogi poprawia się zdecydowanie !
Kilka wartkich zamachów korbą i już jestem, przy skrzyżowaniu z drogą wojewódzką nr 469. W prawo na Ozorków i do Leźnicy Wielkiej, w lewo na Budzynek, bo do Kucin to jeszcze bardzo daleko ! Jadę cały czas prosto.
Co leży u podstaw tego niezwykłego zjawiska, że kocha się rowerowe wycieczki i się bez nich nie potrafi żyć ? Hmmm... Powodów jest wiele ! Pierwszy to możliwość odczuwania z niczym nieporównywalnej wolności. Drugi, to na pewno radość z obcowania z naturą.
A trzeci ? To także pewna filozofia i styl życia, sposób na realizację samego siebie poprzez sport i aktywny wypoczynek. Mr SCOTT miał tego rodzaju przemyślenia, gdy pędził idealnie równą szosą, która przebiega przez miejscowości o super fajnej nazwie Powodów Drugi i Powodów Trzeci ! Przez Powodów Pierwszy jechałem w trakcie wyprawy do Opola - zobacz WYCIECZKA Nr 8.
 
Rewelacyjną szosą podjeżdżam na wiadukt nad autostradą A-2. Dalej mocnym tempem z górki, do północnego krańca wsi Drwalew.
Forsuję mocne tempo, wykorzystując do maksimum sprzyjające warunki - płaską i równą szosę oraz pomocne podmuchy jesiennego wiatru. Wnet docieram do wsi o nazwie Biała Góra.
Jeszcze tylko kilkaset metrów i wreszcie jest ! Przede mną Stary Gostków - duża wieś w gminie Wartkowice. Pierwsza pisana wzmianka o tej miejscowości pochodzi z 1391 roku. Stare dokumenty wymieniają jej właścicieli : Rojko, Bogumił i Jerzy Gostkowscy. Gostków powstał na skrzyżowaniu dwóch średniowiecznych traktów : Uniejów - Parzęczew oraz Łęczyca - Poddębice.
Co oczywiste, przyjazd Mr SCOTT'a wywołał we wsi wielkie poruszenie ! "Fanki" tłumnie wyległy na pastwiska i wiwatom nie było końca.
                                        
Dojeżdżam do ronda - skrzyżowania z drogą wojewódzką nr 703. W jego północnej części ustawiony jest ogromny głaz - pomnik ku czci Legionów Józefa Piłsudskiego, który został wybudowany w 1938 roku z funduszy i inicjatywy gminy Wartkowice. Na kamieniu umieszczony jest symbol Wojska Polskiego i napis o treści "TU CZASU WIELKIEJ WOJNY DNIA 29 PAŹDZIERNIKA 1914 R. STOCZYŁY BITWĘ Z WOJSKIEM ROSYJSKIM ODZIAŁY LEGIONÓW JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO WALCZĄC O HONOR I WOLNOŚĆ OJCZYZNY".
                                        
Spod pomnika przejeżdżam kilkanaście metrów na południe. Po prawej stronie znajduje się przepiękny pałac, wzniesiony w 1802 roku wg projektu słynnego architekta Hilarego Szpilowskiego dla Bogumiła Załuskiego (podczas WYCIECZKI Nr 103 oglądałem inne jego dzieło - pałac w Walewicach).
Jest to obecnie siedziba Urzędu Gminy Wartkowice. Klasycystyczna budowla ozdobiona jest okazałym, czterokolumnowym portykiem, na którym widnieje łacińska sentencja "Superanda omnis fortuna ferenda est" czyli "Trzeba umieć pogodzić się z losem". Portyk zwieńczony jest trójkątnym szczytem, w którym widoczne jest owalne okno.
Po wejściu do środka podziwiam klasycystyczną polichromię (Zeus na Olimpie, Plafony Cerery - rzymskiej opiekunki rolników oraz romantyczne aniołki), która zdobi ściany klatki schodowej i holu oraz oryginalną podłogę wykonaną z sześciokątnych dębowych słojów ciętych w poprzek.
                                         
Po obejrzeniu wnętrza pałacu, oglądam jego wszystkie architektoniczne detale : boniowanie parteru, gzyms kordonowy i gzyms pod okapem na kroksztynach. Ścianę zachodnią zdobi półkolisty ryzalit.
Właścicielami dóbr gostkowskich i wartkowickich byli kolejno : Gostkowscy, Załuscy, Wierzejewscy, Grudzińscy i na koniec Skrzyńscy. Dobra Gostkowa i Neru z przyległościami, nabył kontraktem z 18 maja 1785 roku Bogumił Załuski herbu Junosza za sumę prawie 169 tys. zł polskich, od swojego kuzyna Teofila Wojciecha hrabiego Załuskiego.
Pałac otoczony jest zabytkowym, przepięknym parkiem z przełomu XVIII i XIX stulecia, który przylega do rzeki Ner. Prezentuje styl późnego baroku z elementami ogrodu romantycznego.
 
W parku znajduje się staw z wyspą, resztki alei grabowej i modrzewiowej, pomnikowe okazy drzew (wiązy szypułkowe, graby pospolite, dęby szypułkowe, klony, jawory, modrzewie europejskie) oraz stanowisko bluszczu drzewiastego. We wsi krąży legenda, że na wysepce w parku gostkowskim jest skarb, który rzekomo zakopali żołnierze rosyjscy w czasie wielkiego odwrotu w 1813 roku. Mr SCOTT trochę pokopał, ale niczego nie znalazł.
W skład zespołu pałacowego wchodzą dwie klasycystyczne oficyny, ustawione symetrycznie przed pałacem, ozdobione portykami. Mr SCOTT prezentuje jedną z nich. Przestrzeń pomiędzy oficynami a pałacem tworzy reprezentacyjny dziedziniec wjazdowy. Wracam do ronda i skręcam na zachód. 
Jadę wzdłuż ogrodzenia parku po drodze wojewódzkiej nr 469. Po jej prawej stronie, na polnej łące ustawiona jest bardzo ładna, drewniana kapliczka z figurką św. Nepomucena.
Etymolodzy nazwę miejscowości Gostków wiążą z położeniem jej przy gościńcu. Kilka metrów za kapliczką znajduje się most na rzece Ner, która ma przecież swoje źródła w Łodzi (prawdopodobnie między ul. Pomorską i Henrykowską).
Z mostu rozciąga się fantastyczny widok na zielone łąki i niebieskie wody rzeki. Mr SCOTT aż jęknął z wrażenia, bo nad brzegiem ujrzał także biały maszt BAZY OBCYCH. Czyli to jednak najprawdziwsza prawda i kolejne potwierdzenie mojej rewolucyjnej teorii, że "ONI są wszędzie" ! 👽
                                         
Po chwili wjeżdżam do Wartkowic - drugiego z celów dzisiejszej wycieczki. Pierwsze wzmianki o miejscowości pochodzą z 1336 roku, z zapisów w archiwalnych księgach kościelnych.
                                         
Jadę po ul. Legionów Polskich, przy której znajdują się zabudowania Zespołu Szkół w Wartkowicach imienia Marszałka Józefa Piłsudskiego.
W dniu 1 września 2011 roku na terenie Zespołu Szkół w Wartkowicach, odsłonięto pomnik poświęcony lotnikom ziemi wartkowickiej.
W listopadzie 2009 roku, w Zespole Szkół w Wartkowicach odbyła się uroczystość wręczenia sztandaru oraz nadania imienia marszałka Józefa Piłsudskiego. Na frontowej ścianie budynku, po prawej stronie od głównego wejścia, zawieszona jest pamiątkowa tablica dot. nowego patrona szkoły.
Zawiera wizerunek Marszałka oraz tekst "Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo, zwyciężyć i spocząć na laurach to klęska. Józef Piłsudski Pierwszy Marszałek Polski Wartkowice, 11 listopada 2009". Odsłonięcia tablicy poświęconej patronowi dokonał generał Andrzej Błasik - absolwent szkoły podstawowej w Wartkowicach z 1977 roku.  
                                         
Wracam do niezwykłego pomnika. Pod wyniesionym na trzech kolumnach samolotem TS-11 Iskra (nr 1232), umieszczono tablicę z nazwiskami sześciu lotników związanych z ziemią wartkowicką.
Listę nazwisk otwiera gen. pil. Andrzej Błasik, który był jedną z 96 ofiar katastrofy samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem. Doszło do niej 10 kwietnia 2010 roku. Na tablicy widnieją również nazwiska por. pil. Henryka Wieczorka, ppor. pil. Marka Gawłowskiego, pil. Bolesława Marciniaka, Józefa Pieczewskiego i Włodzimierza Aleksandrzaka. Cześć Ich Pamięci !!!
                                        
Inicjatorem odsłonięcia pomnika poświęconego wartkowickim lotnikom, był właśnie generał Błasik. Na uroczystości była obecna żona Generała - pani Ewa Błasik. Przekazała ona do szkolnej izby pamięci, czapkę tragicznie zmarłego dowódcy Sił Powietrznych RP.
Podczas uroczystości odsłonięcia pomnika, kwiaty pod pamiątkową tablicą złożyła m.in. reprezentująca Siły Powietrzne Rzeczypospolitej Polskiej delegacja z 32 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Łasku. Siedzibę lotników oglądałem podczas WYCIECZKI Nr 79.
                                         
Robię rundkę wokół nowoczesnych obiektów szkolnych i wracam na ul. Legionów Polskich. Po lewej stronie drogi znajduje się kościół parafialny p.w. Świętej Anny i Najświętszej Maryi Panny Matki Miłosierdzia. Parafia w Wartkowicach została erygowana w XV wieku przez abp gnieźnieńskiego Wojciecha herbu Jastrzębiec.
Po prawej stronie od bramy wejściowej, ustawiona jest zabytkowa, drewniana dzwonnica. W 1660 r. rozebrany został istniejący od dawna drewniany kościół p.w. św. Wawrzyńca. Na jego miejsce z fundacji dziedziczki Wartkowic Wiktorii Załuskiej wybudowano kolejny, który przetrwał do 1719 roku.
                                         
Kościół był użytkowany przez parafian do 1985 roku, kiedy to w sąsiedztwie został wzniesiony nowoczesny kościół p.w. NMP Matki Miłosierdzia. Jest to obiekt murowany z konstrukcją nośną żelbetową i powstał wg projektu arch. Feliksa Paszkowskiego.
Na miejscu starego kościoła, który został przeniesiony do Wielkopolskiego Parku Etnograficznego w Dziekanowicach, wybudowano drewniany ołtarz do letnich nabożeństw.
Przed ołtarzem ustawiony jest symboliczny pomnik, na którym umieszczono granitową tablicę z inskrypcją o treści "J.W. Hrabia Bogumił Załuski radca woje. mazowieckiego, sędzia pokoju pow. łęczyckiego, dziedzic dóbr gostkowskich, urodi. 1762, umar d. 23 kwie.1823".
Naprzeciwko kościoła przy ul. Legionów Polskich 1, znajduje się ośrodek zdrowia.
Na ścianie frontowej zawieszona jest pamiątkowa tablica z informacją "Gminny ośrodek zdrowia w Wartkowicach wybudowany w czynie społecznym i środków N.F.O.Z 1986 r.".
Przy skrzyżowaniu ul. Legionów z ulPołudniową, znajduje się Plac Kościuszki. Po ostatnim remoncie, skwer nabrał zupełnie nowego wyrazu. Alejki wyłożono betonową kostką, posadzono wiele odmian drzew i krzewów.
Na palcu stoi ogromny kamień - obelisk pamięci poległych w czasie walk toczonych na terenie Gminy Wartkowice oraz tych, którzy zginęli śmiercią męczeńską w obozach i łagrach w okresie drugiej wojny światowej.
Do kamienia przytwierdzona jest tablica z czarnego granitu z napisem "Poległym w walce z hitleryzmem o wolność Ojczyzny w latach 1939 -1945. Mieszkańcy Gminy Wartkowice 2001".
W centralnym punkcie Placu Kościuszki, ustawiona jest także kapliczka z figurką Najświętszej Maryi Panny.
                                       
Z Placu Kościuszki kieruję się do ul. Targowej i jadę na rekonesans po północnej części Wartkowic. Są tu sklepy, stara fabryka, remiza strażacka, posterunek policji, bank i sala bankietowa "Niebo".
Przy ul. Targowej 12 znajduje się bardzo ładna siedziba Banku Spółdzielczego w Wartkowicach. Tradycje spółdzielczości bankowej na tym terenie sięgają roku 1911, kiedy to powołano do życia instytucję o nazwie Towarzystwo Oszczędnościowo-Pożyczkowe.
Po przeciwnej stronie ulicy Targowej, stoją budynki Ochotniczej Straży Pożarnej w Wartkowicach, która została założona w 1907 roku.
Strażnicę wybudowano w 1965 roku. Na ścianie frontowej przytwierdzona jest pamiątkowa tablica w kształcie terytorium Polski.
Na płycie z czerwonego marmuru umieszczono symbol strażaków (hełm i toporki) oraz napis o treści "Tablica ufundowana z okazji 100-lecia powstania Straży Ogniowej w Wartkowicach 1907-2007. Druhowie OSP Wartkowice. 2007.08.12. Ofiarodawca Miszczak P.".
Oglądam wszystkie obiekty przy ul. Targowej, w tym budynki i komin Spółdzielni mleczarskiej "MleczWart" w Wartkowicach. Wracam do Plac Kościuszki i przecinając ul. Legionów Polskich, wjeżdżam na ul.Południową.
                                         
Po prawej stronie drogi, znajduje się cmentarz grzebalny. Na wprost centralnej alei stoi kościół cmentarny pod wezwaniem Pana Jezusa Ukrzyżowanego, datowany na rok 1883.
Kościółek w stylu neogotyckim kryje kryptę, w której złożono kilkanaście trumien ze szczątkami właścicieli Gostkowa i Neru.
Najpiękniejszym pomnikiem cmentarza jest wspaniały monument z czerwonego piaskowca. Rzeźba składa się z trzech części wyrzeźbionych w jednym łomie kamienia (u dołu odwrócony snop zboża i łodyga makowa z kwiatem - symbole przemijania, pośrodku epitafium). Całość wieńczy doskonałe popiersie zmarłego. Pochowano tu powstańca 1863 roku Wawrzyńca Smogorzewskiego (żył lat 75, zmarł 9.04.1915), prawdopodobnie właściciela pobliskiego Bronowa.
Spoczywa tu także Florentyna z Baczewskich Biernacka, primo voto Komiczowa (żyła lat 87, zmarła 16.XII.1917). Forma, styl, materiał i czas powstania wskazują, że pomnik mogła wykonać firma kamieniarska W. Czaplińskiego z Łodzi, która jest sygnowana na bardzo podobnym pomniku Stanisława Karśnickiego w Łęczycy - zobacz WYCIECZKA Nr 125.
W samym kościele cmentarnym niezwykłą ciekawostką jest antependium ołtarzowe, które tworzy płytę epitafijna ufundowana przez synów Siemiątkowskich na pamiątkę ukochanej matce Ludmile ze Skrzyńskich, primo voto Siemiątkowskiej, secundo voto Radoszewskiej (l. 41, † 28 VII 1887).
Po lewej stronie od południowej ściany kaplicy, łatwo trafić na współczesny pomnik z kamienia lastryko. Na płycie nagrobnej umieszczono śmigło od samolotu.
Pochowany tutaj został "Mgr inż. Bolesław Marciniak, pilot doświadczalny Przeżył 32 lata. Zginął śmiercią lotnika 28.VIII.1965 r. Odznaczony pośmiertnie Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Cześć Jego Pamięci". 
W tej samej części nekropolii znajduje się inny grób lotników. Na płycie z czarnego granitu umieszczono dwa porcelanowe zdjęcia młodych mężczyzn oraz epigraf "Ś.P. Włodzimierz Aleksandrzak, żył lat 18, zm. 9.08.1981 r., ppor. Marek Gawłowski, żył lat 27, za. 24.11.1982 r. Zginęli śmiercią lotników. Cześć Ich Pamięci. Non Omnis Moriar".
Po prawej stronie kaplicy spoczywa płaski nagrobek z piaskowca wykonany przez firmę kamieniarską W. Czaplińskiego z Łodzi. Płytę zdobi ogromny wypukło rzeźbiony liść palmowy. Pochowano tu Marię z Wolskich Julianową Pieńkowską (żyła lat 32, zmarła 25.III.1921). "Wieczny odpoczynek racz Jej dać Panie".
Przechadzam się cmentarnymi alejami w poszukiwaniu miejsc spoczynku osób zasłużonych dla regionu i naszego kraju. Mr SCOTT doprowadza do pomnika wystawionego dla Teresy Wróbel z d. Marciniak. Żyła lat 61 i była pracownikiem naukowym Uniwersytetu Łódzkiego.
Znajduję grób kolejnego pilota. Na płycie epitafijnej zamieszczono napis "Ś.P. por. pil. Henryk Wieczorek, ur. 2.06.1932, zg. śmier. lotnika w służbie Ojczyzny dn. 4.02.1958".
Blisko kaplicy cmentarnej, znajduje się ogromny grobowiec Rodziny Pieńkowskich.
Mr SCOTT doprowadza do pomnika, gdzie pochowani zostali księża : ksiądz proboszcz Leopold Stamirowski (żył lat 72 i zmarł w 1891 roku) i ksiądz proboszcz Franciszek Szarek (żył lat 67 i zmarł 17.02.1978 r.).  
W gąszczu współczesnych nagrobków, znajduję miejsce pochówku księdza Zdzisława Dębskiego. Żył lat 54 i zmarł 22.XI.1989 r. Duchowny był proboszczem Parafii Siedlec w powiecie łęczyckim.
Na wartkowickim cmentarzu, w jego południowej części, znajduje się także Grób Nieznanego Żołnierza. Na mogile usypanej z ziemi, zatknięty jest brzozowy krzyż z czarną tarczą.
Na koniec oglądam jeszcze jeden grób duchownego. Pod tym pomnikiem złożono doczesne szczątki księdza Ryszarda Ciesonika, który żył lat 51 i zmarł 12 lutego 2010 roku. Był proboszczem parafii Stróża i Grabno.
W pewnym momencie Mr SCOTT zerka na zegarek i szok ! Już prawie 17:3o !!! Słońce tak nisko, a do domu daleko ! No, ale jak się gada z sympatycznym rowerzystą Tadeuszem (przyjechał na wycieczkę z Turku, na wypasionym rowerze Kross - przy okazji serdeczne pozdrowienia !) i wygapia na zabytkową kaplicę, to nic dziwnego, że czas leci nieubłaganie. Marna to pociecha, że "szczęśliwi czasu nie liczą", bo nie ma mowy, żebym dojechał do Łodzi przed zmrokiem...
                                        
Zabieram się więc do ostrego pedałowania i przebierając wartko nogami, opuszczam Wartkowice. Jadę tą samą drogą woj. nr 469, którą tutaj wcześniej dojechałem.
Za mostem na Nerze wjeżdżam ponownie do Starego Gostkowa. Na rondzie skręcam w prawo na Poddębice, co demonstruje Mr SCOTT.
                                        
Po przejechaniu około 400 metrów, zatrzymuję się przed jedynym zakładem przemysłowym, jaki znajduje się na terenie Starego Gostkowa. Jest to uruchomiona w czerwcu 2009 roku przez japoński koncern tytoniowy "Japan Tobacco International" (JTI), fabryka papierosów. Ma powierzchnię 23 tys. m² i jest jednym z najnowocześniejszych tego typu zakładów w Europie. Firma produkuje papierosy marki Winston, Mild Seven i Camel.
Za fabryką powstaje nowa ścieżka rowerowa, którą w przyszłości będzie można dojechać aż do Poddębic ! Dziś to dla Mr SCOTT'a stanowczo za daleko ! Aby skrócić sobie drogę powrotną, skręcam w piaszczysty rozjazd w lewo, przy którym stoi tabliczka z napisem "Szkółka Leśna Gostków".
                                        
Przez ponad pięć minut pomykam przez ciemny i pachnący wilgocią las Dojeżdżam do wsi o słodkiej nazwie Truskawiec.
Na pierwszym rozjeździe skręcam w lewo - na zachód i mijam remizę Ochotniczej Straży Pożarnej Truskawiec. Druhowie się cieszą, bo mają do dyspozycji nowoczesny samochód ratowniczo-gaśniczy m-ki Renault. To tak, jak Mr SCOTT : "Zaprojektowany, by cieszyć".
                                         
Truskawiec to niewielka, rolnicza osada nastawiona głównie na hodowlę bydła. Po obydwu stronach drogi są wielkie pastwiska, na których oprócz krów, można też zobaczyć zgrabne, polskie koniki.
Podkręcam mocno tempo jazdy i równą jak stół drogą, bystro zajeżdżam do sąsiedniej wsi Plewnik.
                                        
Mr SCOTT walczy z czasem i ciężko pracuje, by zdążyć do Łodzi przed wieczorem, ale własnego cienia jakoś nie można przegonić... Po chwili konsternacja ! Co to ? Ujazd ? Dobre sobie ! Okazuje się, że w Polsce jest kilka miejscowości o takiej nazwie i oprócz Ujazdu w powiecie tomaszowskim (zobacz WYCIECZKA Nr 101), jest także i ten w powiecie poddębickim.
Cały czas ostro poganiam do przodu i po chwili staję na rozjeździe, przy którym - jak się później okazało - powinienem spojrzeć na mapę, albo chociaż zapytać kogokolwiek o drogę... Mr SCOTT jeździ bez wspomagania się nawigacją, ale mapę zawsze ma przy sobie. Ale co z tego, skoro z niej rzadko korzystam...
Trzeba było skręcić w prawo - na południe i na Domaniew. Mr SCOTT skręcił jednak w lewo - do remizy Ochotniczej Straży Pożarnej w Domaniewku.
Wyszły z tego "niezłe kwiatki" ! W ten właśnie sposób, zamiast sobie skrócić drogę powrotną, Mr SCOTT ją sobie znacznie wydłużył... "Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" ! Poznałem świetną trasę przez sioło Idzikowice !
                                        
Szybko dojeżdżam do skrzyżowania dróg we wsi Woźniki (w lewo do krzyżówki z drogę wojewódzką nr 469 w Łążkach) Skręcam w prawo i jadę na południe.
Tym sposobem dojeżdżam do północnego krańca wsi Budzynek, gdzie już raz byłem - zobacz WYCIECZKA Nr 72.
Miło jest wrócić do miejsc, która się dobrze zna i lubi ! Staję tylko na moment przed zabytkowym kościołem p.w. ścięcia św. Jana Chrzciciela i Świętej Trójcy.
Mijam remizę strażacką i na krzyżówce z kapliczką, skręcam w prawo. Pedałuję na zachód przez osadę Psary...
... i następnie przez Brudnów. Nie ma czasu na żadne przystanki ! Równym, miarowym tempem, można by rzec -  nawet wartko, przemierzam kolejne kilometry. Mr SCOTT ciągle bawi się cieniem, ale nic dziwnego - wszak "brak cienia, jest dowodem nieistnienia".
                                        
Za Brudnowem ponownie podążam na południe, ciesząc oczy widokiem pięknego, jesiennego krajobrazu.
Zobaczyć jesienny zachód słońca pod Brudnowem - bezcenne !!! Takie cuda mogą się przytrafić tylko i wyłącznie podczas rowerowych eskapad.
Z Brudnowa przez Lubochę do Dalikowa, prowadzi wąska asfaltówka, po której można się porządnie rozpędzić ! Na liczniku w porywach do 40 km/h !!!
Przejeżdżając przez Dalików, zerkam na przepiękny kościół p.w. świętego Mateusza Ewangelisty. Zbudowano go w latach 1908-1913 w stylu gotyku nadwiślańskiego.
Z Placu Powstańców 1863 roku wjeżdżam na ul. Łódzką i kontynuuję kurs na południe. Będąc w Dalikowie, Mr SCOTT musiał oczywiście sprawdzić, jak też się ma dom z piaskowca i czerwonej cegły, który od lat niszczeje na narożnej posesji przy ul. Osiedlowej. Uuuuu ! Koniec jego bliski !
Następnie zwiększam przełożenie przerzutek i rozpędzam się porządnie ! Aż do skrzyżowania z drogą krajową nr 72 pruję z górki. Tu już nie ma żartów. Mr SCOTT włącza przednie i tylne światła pozycyjne, zakłada odblaskowe opaski na lewą rękę i łydkę. Skręcam w lewo na Łódź.
Po przejechaniu kilkudziesięciu metrów opuszczam Kuciny. Wjeżdżamy do wsi Sarnówek.
Przy zapadającym zmroku docieram do Prawęcic.
W takich warunkach i na takiej ruchliwej trasie "strach się bać" jeździć ! Ale trudno, nie ma innego wyjścia i trzeba na spokojnie zmierzyć się z takim rowerowym wyzwaniem ! "Z duszą na ramieniu" przybywam do wsi Jastrzębiec. Mr SCOTT się cieszy, bo na najbliższym skrzyżowaniu opuszczę ten niebezpieczny trakt. Ufff !
Skręcam w prawo i już na spokojnie dojeżdżam do Bełdowa - zobacz WYCIECZKA Nr 38.
Na krzyżówce przy kościele, ponownie odbijam na wschód. Przy "egipskich ciemnościach" pojawiam się we wsi Zgniłe Błoto, które zjeździłem przy dziennym świetle na WYCIECZCE Nr 58.
Obejrzeć wschód księżyca nad stawami w Zgniłym Błocie ? Mr SCOTT nigdy się tego nie spodziewał !
Czasami warto wysupłać z portfela więcej mamony i zainwestować w lepszy sprzęt ! Dzięki jaskrawemu światłu z przodu, bez kłopotu pojawiam się pod Grunwaldem.
Przecinam drogę powiatową z Aleksandrowa Łódzkiego do Lutomierska. Wjeżdżam do Woli Grzymkowej.
W tej okolicy szosa jest na szczęście równa, nie to co na odcinku Zgniłe Błoto-Grunwald. Bez problemów dojeżdżam do Rąbienia.
Dalej świetnie znanym szlakiem, do ronda-skrzyżowania z drogą krajową nr 71 i prosto do Antoniewa.
I oto jest ! Mija ósma godzina dzisiejszej wyprawy, gdy Mr SCOTT wraca do swojej ukochanej Łodzi.
Ulicą Rąbieńską i Krakowską, pedałuję do ul. Krzemienieckiej. Dalej już ścieżkami rowerowymi alejami Bandurskiego i Mickiewicza w stronę centrum miasta.
                                       
                                        
Jeszcze tylko ostatnie pociągnięcia pedałami i staję przy skrzyżowaniu al. Mickiewicza z ul. Piotrkowską. Łódź nocą wygląda rewelacyjnie i można śmiało powiedzieć, że nabiera jeszcze większego blasku !
Na koniec wyprawy zaglądam pod "Kuferek Reymonta", aby opowiedzieć Mistrzowi, gdzie byłem i jakie cuda dziś widziałem ! A Reymont na to : "To mówisz stary gostku, że wartko to załatwiłeś, w osiem godzin w te i nazad ? Pochwalam, bo jest niewielu, którzy z księgi przyrody czytają i biorą dla siebie pokarm żywota".
Spoglądam jeszcze na "Red Tower" - 77-metrowy, najwyższy budynek biurowy w Łodzi i trzeci co do wysokości gmach w mieście. Najważniejsze, że Mr SCOTT jak zawsze może liczyć na wsparcie Reymonta ! Teraz wartko do domu szybko spać, bo już jutro może się przytrafić kolejna, niezwykła wyprawa !  
 "Ostańcie z Bogiem, ludzie kochane".
                             

3 komentarze:

  1. male sprostowanie. od strony targowej widac budynki i komin MleczWartu

    OdpowiedzUsuń
  2. Mr SCOTT dziękuje za rzeczowy komentarz ! Poprawiono wpis (-:

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli chodzi o ś.p. ks. Ryszarda Ciesonika- został pochowany na tymże cmentarzu, ponieważ pochodzi z Jadwisina- wieś Gminy Wartkowice. Przyjął święcenia kapłańskie 27 stycznia 1985 r. w kościele parafialnym w Wartkowicach.

    OdpowiedzUsuń